Biegłam przed siebie. Byle jak najdalej i najszybciej. Nie wiedziałam nawet czemu i przed czym uciekam, ale wiedziałam, że... że coś mnie goni i, że to coś przekracza wszelkie wyobrażenia. Bałam się spojrzeć za siebie. Bałam się, że jeśli tylko zobaczę mojego przeciwnika, opęta mnie tak wielki strach, że nie będę mogła się ruszyć, ale... to było ode mnie silniejsze. Zacisnęłam pięść i nagle trzymałam w ręce miecz. Odwróciłam się. Miecz opadł z brzdękiem na ziemię.
- Nie...- szepnęłam- Nie...
Przede mną stał... nie wiem kto to był, ale aura jaka go otaczała nie pozwoliła mi nawet zapamiętać jak wyglądał.
Obudziłam się w środku nocy.
Zerwałam się na równe nogi i chodź wiedziałam, że to niebezpieczne... Ja... Myślałam, że jeśli zmoczyłabym sobie twarz zimną wodą, uspokoiłabym się się i ja...
Wspięłam się na donicę pod oknem i skoczyłam na główkę do jeziora. Kiedy spadałam... wydawało mi się, że lot trwał wieczność. Rozłożyłam ręce a powiew wiatru uderzyła mnie w twarz. Złożyłam dłonie tuż przed taflą wody. Nim zrozumiałam co właściwie się wydarzyło poczułam już zimno wody.
Płynęłam w dół. Na dno. Cały czas byłam świadoma, ale... mimo iż chciałam wypłynąć na powierzchnie, coś kazało mi płynąć dalej. Kiedy głowa mnie rozbolała spróbowałam zamachać rękami by podpłynąć do góry, ale... nie. Płynęłam dalej, aż do momentu kiedy wyczułam dłońmi muł na dnie.
Nie mogłam wytrzymać już dłużej i w końcu... wzięłam oddech. Potem była już tylko ciemność.
Kiedy otworzyłam oczy nadal leżałam na dnie jeziora. Instynktownie wzięłam oddech i... nic się nie stało.
Mogłam oddychać pod wodą.
Usiadłam i zakręciło mi się w głowie.
- Spokojnie- koło mnie stał...
Otworzyłam szerzej oczy.
Jego twarz była pokryta szramami.
Zerwałam się na równe nogi.
Na głowie zamiast włosów tańczyło mu tysiące płomyków.
Elf z mojego snu.
Wybiłam się do góry, by móc wypłynąć, ale nic się nie wydarzyło. Znów opadłam na dno.
- Spokojnie- powtórzył- Jestem tu by przekazać Ci coś ważnego.
- C-co?- spytałam drżącym głosem.
Podszedł trochę bliżej, przez co dzieliły nas tylko trzy metry.
- Ciąży na to tobie klątwa.
- Co?- pisnęłam- Nie żartuj sobie ze mnie.
- Nie żartuję. Musisz przekazać ją komuś innemu, inaczej twoje życie się skończy. Zginiesz.
Otworzyłam szerzej oczy.
- Przekażesz klątwę, tylko jeśli będziesz tego na prawdę pragnąć, mogę tylko tyle powiedzieć.
- Co?!
- Inaczej zginiesz- powtórzył.- Zginiesz tak jak ja.
Spojrzał mi w oczy i po raz pierwszy nie dostrzegłam w nich zła, ale smutek. Patrzyłam mu w oczy, a on powoli rozpływał się w pył, który rozniosła delikatnie falująca woda.
Patrzyłam w tamto miejsce, aż w końcu odbiłam się od dna i wypłynęłam na powierzchnię.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.