Poranek zapowiadał się cudnie. Słońce powoli wspinało się po wysokich
szczytach i maczało pierwsze promyki w wodzie. Księżyc, mój drogi
przyjaciel, znikał w jasnym świcie.
List, który znalazłam na moim łóżku trochę mnie zdziwił. Dostałam się do
drużyny nazywanej Toporami. Byłam w niej z 2 innymi elficami: Narii,
która miała nam przewodniczyć i Erline. Nie było by w tym nic strasznego
gdyby nie to, że ich nie znałam! Wprawdzie mówiłyśmy sobie nawzajem
,,Cześć’’ albo kiwałyśmy ku sobie głowami, ale to nie to samo niż gdy
mam być z nimi w drużynie.
- Poznasz je Kasjopeja – mówił mi wewnętrzny głos – tylko ty sama musisz tego chcieć!
Chciałam tego! Muszę wyjść z mroku i zacząć być śmielsza.
Ale łatwiej pomyśleć niż zrobić… Szłam na spacer i wtedy spotkałam Erline. Zamurowało mnie. Co mówić, robić?
- Cześć! – Zawołała ku mnie. – Widziałaś już list?
- Tak. – Skinęłam głową
– Podobno jesteśmy razem. Tak mi się wydaje. – kiwnęłam głową na znak, że jesteśmy. – Miło cię poznać.
- Mi też – pierwsze lody przełamane! Westchnęłam z ulgą.
Poszłyśmy razem. Wtedy podeszła do nas Narri. Erline już poznałam to i z Narii się zakoleguje.
- Cześć – powiedział podchodząc.
- Cześć. Jesteś Narii?
- Tak miło mi. Wy jesteście Kasjopeja i Erline. Jesteśmy razem w drużynie.
- Rzeczywiście – uśmiechnęłam się - Jesteśmy na spacerze przed zajęciowym. Przyłączysz się?
Narii zgodziła się i razem poszłyśmy na lekcje. Pierwsze zajęcia – walka toporem.
- Ok dziewczyny… Nigdy nie miałam tego w ręku. – Zauważyłam patrząc na narzędzie.
- Ja może trochę tym pomacham, ale najlepiej to mi nie wyjdzie. – Uśmiechnęła się Erline
- Dojdziemy do wprawy! Będziemy najlepsze! – krzyknęła Narii
,, Mam nadzieję ” – szepnęłam pod nosem. ,, Ale wiem jedno – nigdy się nie poddam…”
[ Dokończycie? : ) ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.