Nie wiem, czy Narii coś mówiła. Nie słuchałam. Byłam zajęta wykonywaniem różnych akrobacji: raz byłam do góry nogami- innym nawet nie dotykałam smoka.
Wtedy byłam naprawdę przerażona. Blue wykonał ostry zakręt, a ja miałam do wyboru, albo spaść, albo wyrwać mu garść piór i... też spaść.
Ziemia coraz bardziej się przybliżała, a ja już się przygotowywałam do wygłoszenia monologu przedśmiertnego, lub też czegoś w rodzaju "Powiedz mojej mamie, że ją kochałam!" w tym planie jednak były błędy. Po pierwsze: nie znałam mojej matki, po drugie: zanim skończyłabym to zdanie walnęłabym o glebę. Tak by się pewnie stało, gdyby nie to, że przypomniałam sobie o moich Powietrznych krewniakach. Zamachałam skrzydłami i delikatnie opadłam na ziemię.
< Narii?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.