Kiedy rano się obudziłam już wiedziałam, że to ten dzień.
Wyszłam z chatki, w której mieszkałam i rzuciłam się przed siebie. Kiedy dobiegłam na Arenę- zamarłam.
Wszyscy mieli ze sobą torby, a ja... zapomniałam!
Pacnęłam się otwartą dłonią w czoło i przypomniałam sobie ostatnią lekcję magi:
"- Kiedy chcesz się gdzieś znaleźć- powiedz w języku Lao gdzie i zamknij oczy- powiedziała Ellen"
-ຂ້າພະເຈົ້າຕ້ອງໄປເຮືອນ- szepnęłam.To chyba znaczyło "Chcę pójść do domu".
Otworzyłam oczy i zrozumiałam, że jestem w mojej chatce w dżungli.
Szybko wygrzebałam wszystko z szafy i wpakowałam do torby
- ໃນດ້ານການ!- krzyknęłam. Tym razem miało to oznaczać "Na Arenę!"
Kiedy pojawiłam się między rozmawiającymi ze sobą Jessicą i Ashe, dziewczyny krzyknęły.
- Cześć- uśmiechnęłam się.
- Skąd ty się tu wzięłaś!?
- Och, co za różnica? A właśnie! Ashe, my się chyba nie znamy- jestem Koral.
Otworzyła usta, ale nagle podeszła do nas dyrektorka.
- O! Widzę, że się poznajecie! Świetnie, idziemy za parę godzin- macie czas.- zniknęła.
< Ashe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.