- Niedługo jedziemy... Widzisz w tym sens?
- Ty powinnaś widzieć go najwięcej, podobno ci zależy.
- Dobra... Chodźmy.
Wstałam. Poszłyśmy w stronę dżungli.
- Sądzę, że z twoimi zdolnościami nie będziemy musiały tu przychodzić
zbyt często. Spróbujesz zamieniać łuk w miecz i na odwrót magią. -
powiedziała Jessica
- Z moimi zdolnościami to nawet herbaty nie zaparzysz!
Przeszłyśmy przez gęste krzaki.
- Wiesz gdzie iść dalej?
- Coś czuję, że w stronę tego światła - wskazała na przebłyski między liśćmi drzew
Poszłyśmy w stronę światła. Gdy tylko wyszłyśmy zza drzew zasłoniłam
oczy. Z miejsca w którym się znajdowałyśmy biło jasne światło. Po
krótkim czasie udało mi się przyzwyczaić.
- Co mam robić?
- Nie wiem, legenda nie mówi co dokładnie trzeba zrobić.
Strzeliłam w środek światła - nic. Spojrzałam na Jessice. Ta gestem ręki
zachęciła mnie do dalszych prób. Pomyślałam o zmianie łuku na miecz.
Nic to nie dało. Próbowałam wszystkich znanych mi czarów o transformacji
- nic. Drżącą ręką naciągnęłam łuk i wypuściłam strzałę. Nie miało to
nic specjalnego na celu, chodziło mi tylko o odreagowanie nieudanych
prób. Poczułam jak ręka mi słabnie. Uścisk się rozluźnił a łuk spadł na
ziemię. Ze strachem patrzyłam jak spada. Zamknęłam oczy. Usłyszałam
brzęknięcie łuku. Nagle coś poczułam w ręce. Otworzyłam oczy i
spojrzałam na dłoń. W uścisku trzymałam miecz. Spojrzałam z przebłyskiem
w oczach na Jesy.
- Widziałaś to? Działa! - powiedziałam
- Upuść go teraz.
Zrobiłam tak jak powiedziała. Tym razem w zaciśniętej pięści pojawił się z powrotem mój łuk.
<Jessica?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.