- Eee... Yami...? - Arwena spojrzała na mnie jak na jakąś dziwaczkę.
- Dobra, nie bój się, są milutkie... - powiedziałam i niby z powietrza wyciągnęłam malutkiego kudłatego stworka... Był mniej więcej wielkości dłoni - cały czarny, a jego oczka były niczym lśniące guziczki. W łapkach trzymał malutką gwiazdkę - takie istoty żywią się odłamkami spadających gwiazd. Kiedy go tylko przycisnęłam pieszczotliwe do mojego policzka pod nogami zaczęły kręcić mi się pozostałe stworki piszczące z wyrzutem.

Jednak nie zwracałam uwagi na tę histerię. One są wiecznie zazdrosne. Bez słowa, lecz z szerokim uśmiechem na ustach i lśniącymi oczyma podałam wcześniej trzymanego przeze mnie stworka zaskoczonej Arwenie.
( Arwena? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.