Leżałam na moje chmurce. Latała ona nad cała Akadiemia wiec wiedziałam
juz ze musze być ostrożna kiedy wstaje. Wiele razy spadłam nie
przyzwyczajona do takich śmiesznym warunków snu... Obudziły mnie
pierwsze promienie porannego słonca. Przeciagnełam sie i podniosłam
szybkim ale ostrożnym ruchem. Na chmurce obok mnie leżała koperta.
Zdziwiłam sie i ostrożnie podniosłam koperte. Jedna ręka odgarnełam
spadajacą mi na oczy grzywkę, a druga gładkim ruchem otworzyłam koperke.
Wyjełam list wrzucajac obok siebie pustą koperke. Naczełam czytać.
Skupiałam sie na każdym kolejnym słowie ustalajac sob ie wszystko. Nagle
zamurowało mnie. Spojrzłam jeszcze raz na zdanie.
Naruu-Topory, przywódczyni
Nigdy nie byłam przywódca anie nigdy nie miałam rywalizować o nic. Byłam
wśród całej grupy najmłodsza. Wolałam żeby ktoś inny sprawował te
funkcje... Zastanowiłam sie. To było na pewno losowe wiec nie mam
wyboru. Wyjżałam w dół. Byłam na jeziorem. Wstałam pakujac list do
koperty. Skoczyłam w doł bez namysłu. Leciałam spokojnie. Moze i nie
miałam skrzydeł ale zawsze była... BLUE!! Właśnie leciął w moja strone.
Pomachcłam do neij a ona złapała mnei pare metrów od wody. Nie
pomoczyłam sie anie troche. Leicłam an Blue dalej czytajac list.
Musiałam wiedziec kto jest ze mna... Erline i Kasjopea. Westchnełam. nie
znalam tych dziwewczyn wiecej niz z wiedzenie. Myślacłam ze bede z
Jessica co na prawde było by fajne. Jednak nie było tak najgorzej.
Zwróciłam smoka w druga strone i zobacyzłam dziwczyny.
-Cześć-powiedziałam lądujac przed nimi.
(Erline?Kasjopea?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.