Musiałam bardzo długo biec, bo mój domek znajdował się po drugiej stronie drzewa.
Ta chatka wydawała się inna niż wszystkie.
A... może tylko tak mi się zdawało dlatego, że była moja?...
Wdrapałam się na taras i spojrzałam w duł. Przerażona cofnęłam się o kilka kroków. Znajdowałam się nad jeziorem.
Zamrugałam oczami i przetarłam ja dłońmi. Spojrzałam na domek.
"Lepsze to niż mieszkanie w Dżungli..."- pomyślałam i otworzyłam drzwi.
Wnętrze było jednym ogromnym pokojem. W każdą ścianę wbudowane było okno. Po lewej stronie znajdowało się łóżko, a po prawej stół dosunięty do ściany, do którego przystawione były trzy krzesła. Naprzeciwko wejścia znajdował się... głaz?
Podeszłam bliżej, a podłoga uginała mi się pod stopami.
Wielki kamień w rzeczywistości okazał się nie być kamieniem, ale... wielką doniczka wypełnioną ziemią! Najlepszą ziemią! Taka znajduje się tylko w Królestwie Natury! Wiedziałam, że jeśli zasadzę jakąś roślinę w tej glebie, niezależnie jaka by ona nie była- przyjmie się. Spojrzałam w górę. Nad doniczką, w suficie była dziura. Już miałam pobiec do dyrektorki i się poskarżyć, ale... wyjrzałam przez okno. Od mojego domku do Jeziora prowadziła jakaś metalowa rura. Znów spojrzałam na dziurę w suficie i puknęłam delikatnie pięścią koło niej. Nagle z dachu do doniczki zaczęła się lać woda.
Podskoczyłam ze szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.