piątek, 19 kwietnia 2013

Blog

kończy działalność.
Błagam, wybaczcie mi to, ale... och... Ostatni aktywność bloga jest mała- wiem. Ale nie zmienia to faktu, że cały czas jestem podenerwowana i myślę tylko o tym, że muszę zając się stroną.
Ostatnio nadeszła wiosna i jednak wolę prażyć się na słońcu niż zajmować komputerem. I... nauka. Ostatnio opuściłam się w nauce. Dostaję słabsze oceny, przez czynniki takie jak: telefon, seriale, książki i akademia...
Przepraszam, ale nie mam już czasu, siły ani ochoty prowadzić dalej bloga.
Wybaczcie mi.
Na koniec dodaję ostatnie opowiadanie:

Espí bała się tego co będzie dalej.
Kerr przejmowała stery. To ONA była dyrektorką, nie Espí. To ONA rozkazuje krzywdzić elfice, to ONA je uwięziła.
Oficjalna dyrektorka w niczym nie zawiniła, a to ją wszyscy obwiniają. Miała już tego dość. Musiała się postawić.
A najgorsze było to, że elfice, które teraz się uczą spotka ten sam los co Marimar, Rose i Buruani.
Była tylko jedna droga ucieczki. Nie dało się uciec, ani pokonać Kerr. Dyrektorka miała tylko jedno wyjście.

- Nie podoba mi się to, i dobrze o tym wiesz- powiedziała i zacisnęła palce na kijku, którego czubek był ozdobiony niebieskim klejnotem.
- Mało mnie obchodzi twoje zdanie- Kerr spojrzała na paznokcie- I wiesz co? Dziękuję. Gdyby nie ty, to wszystko nie było by możliwe.
- To NIE JEST moja wina.
- Ależ oczywiście, że nie. To twoja ZASŁUGA.
Espí nie mogła tego znosić. Kilku elficą udało się odejść, ale ostatnio stało się to niemożliwe. Nie było innego wyjścia.
- Już nikomu nie zrobisz krzywdy- szepnęła i dotknęła klejnotem ziemi.
Potężna fala uderzeniowa wybuchnęła tuż przed elficami. Niebo przecięła błyskawica.
Osada, Akademia, nauczyciele, uczniowie...
Wszytko to...
Zniknęło...
Rozległ się huk i po chwili nie było już nic.

Od Marimar CD Rose

-Trucizna...- wydukała zanim upadła.
Buruani podbiegła do niej.
- Nie!- powiedizałam- Zaraz się nią zajmiemy, TRUCIZNA!
Podeszłam w stronę puszki i złapałam za kraty kiedy nagle... czarna mgła opadła i z puszki wyszło coś... chyba mysz.
Nagle mysz urosła. Stała się tak wielka, że przewyższała mnie o głowę i zrozumiałam- to nie mysz.
Wyglądało jak pies, wielki czarny pies o czerwonych oczach. Z pyska skapywała mu ślina, a kły wyglądały tak, jakby były gotowe rozerwać każde stworzenia.
Zawarczał.

< Buruani?>

Od Rose CD Marimar


-Brawo.-powiedziałam i skupiłam sie na wzrastaniu roślin, które mogłyby odfiltrować... truciznę? Tak to trucizna. I wyścig z czasem. Udało się, ale... Zapomniałam, że czuję teraz to samo co te rosliny. Kiedy zapach trucizny do nich dotarł, zaczęłam się krztusić i straciłam przytomność.

<Marimar? Buruani?>

Od Marimar CD Rose

- Taa... Bardzo śmieszne! ONA MNIE NIE PRZESTRASZY!
Z daleka dobiegło do mnie prychnięcie Kerr.
Podniosłam szkatułkę.
- Ostrożnie!- Rose otworzyła szerzej oczy.
- Spokojnie!
Podeszłam do krat i wyrzuciłam szkatułkę z daleka od nas.
To coś potoczyło się po podłodze i w końcu... wieczko spadło.
- Ups.

< Rose? Buruani? XD>

Od Rose CD Marimar

Podeszłam do szkatułki i jej dotknęłam. Przed oczami stanęła mi wizja. Ciemno... W ciemnosci palił się niebieski płomyczek. Podniosłam się z klęczek.
-Nie otwierajcie tego.-powiedziałam.

<Marimar? Buruani?>

czwartek, 18 kwietnia 2013

Od Koral CD Narii

- Co to?- syknęła.
- Chyba moneta.
Zapadłą chwila ciszy, podczas której ciągle zbliżałyśmy się do małego szklanego czegoś.
Kiedy dotarłyśmy- moje przypuszczenia potwierdziły się. To było więzienie. Nie większe, niż ostatnio odwiedzone przez nas lochy.
Przyłożyłam twarz do zaparowanej szyby.
- Nic nie widzę.- szepnęłam.
- A ja trochę...

< Co tam jest, Narii? ;P)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Od Narii CD Koral


Zaśmiałam sie gdy Koral w ostatniej chwili przebiła sie przez bańkę. Byłam pełna podziwu. Udało jej sie dopłynąc do dna wziąsc hełm i jeszcze zdarzyc do babla z powietrza zanim skończyło jej sie powietrze.
-Czas poszukać wiezienia-powiedziałam wymijajac elfice. Ona zaczeła płynac za mną. Nic nie mogłam znaleść wszystko wydawało by mi sie podejrzanie ale ja sie na podwodnych rzeczach nie znałam wiec musiałam przynajmniej szukać na pozór wiezeinia. Nagle na mnie odblasnęło sie coś złotego.

<Koral? Wiesz co to? XD >



środa, 10 kwietnia 2013

Od Marimar CD Buruani

Podniosłam wzrok by zobaczyć jak ciemna postać podąża w stronę krat.
- Kerr- powiedziałam cicho.
Rose i Buruani spojrzały po sobie przestraszone.
Kerr podeszła do krat i zacisnęła palce na drążkach. Miała obandażowaną połowę twarzy.
- Ty mała- użyła takieeeego słowa, że nie mam zamiaru go tu pisać.- Pożałujesz! Koniec, już nikt tu nie przyjdzie...
- I to ta kara?- przerwałam jej.- Spoko.
- Do tej pory to była zwykła cela, ale teraz...-pstryknęła i... sufit otworzył się i z góry spadła... szkatułka.
Kerr zaśmiała się i wyszła.

< Kto otwiera? Co tam jest? To Puszka Pandory, w środku jest zminiaturyzowany potwór? Buruani, Rose?>

Od Irminy

Ciemność, która mnie otaczała już dawno przestała mnie przerażać. Byłam duchem, nic z otaczających mnie istot nie mogło mi zaszkodzić. Straszliwe monstra praktycznie przestały zwracać na mnie uwagę, cały las przestał zwracać na mnie uwagę.
Krążyłam wokół wejścia do swojego domu. Płakałam. Nie mogłam się powstrzymać. W tym lesie bez życia jeszcze bardziej żałowałam, że dałam się zabić. Zwierzęta, które tak kochałam w tym lesie były okropne, były nawet bardziej odrażające od hien, drzewa, nawet gdyby chciały ze mną porozmawiać, nie mogłyby, gdyż były martwe, nie wyczuwałam w nich nawet iskierki życia.
Byłam zmęczona ciągłym użalaniem się nad swoim marnym żywotem, który w zasadzie nie był nawet żywotem. Był niczym. Nie chciałam opuścić lasu, bałam się, że kiedy wyjdę do innych elfów zostanę wyśmiana. Żaden elf zdrowy na umyśle nie poszedłby sam, bez przygotowania do Mrocznego Lasu. Szczególnie elf z Królestwa Natury. A ja poszłam. Byłam głupia, nadal jestem głupia, jestem niczym.
Położyłam się na czarnej ziemi. Musiałam się uspokoić. Po jakimś czasie po moich żalach został jedynie ból głowy. Podniosłam się gwałtownie i weszłam do swojego mieszkania. Wyciągnęłam skórzany worek, który zrobiłam dawno temu i zapakowałam do niego swój notatnik oraz sztylet. Nie umiałam się tą bronią dobrze posługiwać, ale powinnam mieć czym się bronić w razie jakiegoś nieszczęśliwego zbiegu okoliczności.
Zastanowiłam się chwilę nad swoim ubraniem. Wszystko w co się ubierałam miało szaro-bury kolor, co jeszcze bardziej wprawiało mnie w stan przygnębienia.
Zamieniłam swoje obecne ubranie na brzoskwiniową suknię, z licznymi falbanami przy spódnicy oraz z bufiastymi rękawami, nogi zostawiłam bose i tak nie chodziłam po ziemi. Na tą kolorową suknię przywdziałam szarą opończę. Nie chciałam się rzucać w oczy w lesie, było to niebezpieczne.
Wyszłam ze swojego mieszkania i zamknęłam drzwi. Wyruszyłam… gdzieś, wyruszyłam w świat.
Nie wiem, ile szłam do wioski, jako duch miałam słabe poczucie czasu. Obok siebie usłyszałam trzaśnięcie…

*Ktoś się pokusi na kontynuację? Jeśli nie, to nie, ale byłabym wdzięczna.*

Znacie Inori?

Nową wyrocznię?...

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Duch...

Czy znacie Irminę?..

Na miejsce Aliaune...

...przychodzi Valie...

Od Aliaune

Wstałam i przeszłam się po pokoju jak to miałam w zwyczaju. Usiadłam na łóżko i pogrążyłam się w myślach.
- Jestem człowiekiem, czy nie tego chciałam? Nie chciałam tu dorosnąć? Może to koniec...? - pytałam sama siebie - Może i nie koniec, ale ja z tym skończę.
Wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Chwyciałam worek, wrzuciłam do niego rzeczy z lodowej półki. Zawiązałam worek na długiej i dość grubej gałęzi. Chwyciłam za skrawek materiału podobnego do papieru i kawałek węgla. Napisałam niewyraźnie:

"Tu moja podróż przez młodzieńcze życie się kończy,
Czas się uwolnić.

Chcę poznać przeszłość i przyszłość.
To pierwsze jest możliwe, o drugim muszę sama zdecydować.
Ja decyduje o swoim życiu,
Chcę odejść i to zrobię, TERAZ."

Położyłam liścik na niepościelonym łóżku. Wzięłam bagaż i wyszłam trzaskając drzwiami.

<Aliaune/Ashe odchodzi>



Od Burauni: c.d. Marimar

Wzięłam delikatnie roślinkę i szybko zwinęłam w pęczek cienkim sznurkiem. Potem dotknęłam czubkiem lawy tak, że się zapaliła. Po chwili zgasiłam płomyk. Z szałwii zaczął się unosić pachnący dym.
- Teraz muszę nas i to miejsce okadzić. Będziemy odcięci od złych duchów, ale prawdopodobnie podziała to tylko około tygodnia. – powiedziałam chodząc po celi i wachlując wszystko szałwią. Słyszałam krzyki złych zbłąkanych dusz, kiedy uciekały. Wzdrygnęłam się. Kiedy Już było gotowe, połowa szałwii spaliła się. Zgasiłam ją całkowicie i położyłam koło ściany. Potem usiadłam w kącie.
- Już… - szepnęłam. Nagle usłyszałam kroki i zesztywniałam. – Ktoś tu idzie.

<Marimar, Rose?>

niedziela, 7 kwietnia 2013

Od Koral CD Narii

Pociągnęłam ją w stronę małego szklanego... czegoś.
Nie wiedziałam do końca co to jest, ale czułam, że musi to być więzienie elfic.
I nagle.. to mnie uderzyło.
Gdzie MÓJ HEŁM!
Miałam ochotę krzyczeć. Bez niego... nie mam mocy.
Zatrzymałam się nagle.
- Co się stało?- spytała Narii.
Pokręciłam głową.
- N-nic. Mój hełm.
Otworzyła szerzej oczy.
- Nie miałaś go na sobie kiedy cię wyłowiłam więc...
- Musi być w wodzie- skończyłam za nią.
Zaczęłyśmy się rozglądać. Patrzyłam na dno i serce biło mi szybciej kiedy wypatrzyłam choć najmniejszą lśniącą w słońcu rzecz. Perłę, zagubiony pierścionek... Ale hełm... nigdzie go nie było!
- Koral- Narii wskazałam podbródkiem przed siebie.- Tam.
Nagle go obaczyłam. Leżał na dnie do połowy przysypany piaskiem jakieś sto metrów przed nami.
Serce podskoczyło mi do gardła i... puściłam dłoń Narii i wyrwałam się poza bąbel powietrza.
Z przymrużonymi oczami płynęłam w stronę hełmu.
Kiedy dopłynęłam powoli zaczęło mi brakować powietrza. Zdążyłam złapać hełm i ruszyć w stronę Narii.
Patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami.
Zaczęło mi się kręcić w głowie. Ostatkiem sił odbiłam się od dna. Zamknęłam oczy.
- Brawo- usłyszałam pełny podziwu głos Narii.
Otworzyłam oczy. Zdążyłam przebić się przez bąbel i teraz tylko moja głowa miała dostęp do tlenu.

< Narii? ;) XD>

Od Narii CD Koral


Powoli zeszłam z Koral. Elfica zaczełam wstawać otrzepujac z siebie piasek. Zasmiałam sie, a po chwili a rownierz stałam.
-To była moja wina-szepnęłam z lekka zmieszana. Schyliłam sie załamana.
-Hm?
-Kiedy tworzyłam dla ciebie kule powietrza to...ten... zapomniałam ją ochronic warstwa ponad marelialną.,która miała ochronic przed przebiniem pod wodą i w razie uderzeń-zawstydziłam sie tłumaczac jej cała ta historie. Było mi głupio, ze zapomniałam i naraziłam ją na śmiertelene niebezpieczeństwo. Podeszłam do granicy skały i tarzałam w toń wody. Znó zaczełam tworzyc kule powiwtrza teraz zabezpieczajac ja podwujnie. Usmiechnęłam sie do niej lekko po czym wskoczyłam do wody. Koral zrobiła to zaraz po mnie. Szybkim ruchem podpłynełam na samo dno. Odserwowałam kolorowe rybki jednak skupiałam sia na czymś ala więzienie. Gdy za soba zobaczyłam elfice natury wzruszyłam do niej ramionami. Ona włapała mnie za reke i zaczeła ciągnąc.

<Koral? Dokad mnie zabierasz? XD >

Duch...

Czy znacie Jasminę?...
Ducha, który ukrywa się w lesie? Mieszka wszędzie i nigdzie?...

od Marimar CD Buruani

Wiedziałam, że mogłam się wykłócać, ale co by to dało?
Położyłam się na ziemi i podrzuciłam kolejny kamyczek, który zabłysnął gorącym blaskiem i zawisnął w powietrzu w postaci lawy.
Wykonując różne ruchy dłonią w powietrzu zaczęłam formować lawę w różna kształty. Kwiatek, kwadrat, chatkę, twarze, szklankę z latte... kiedy Buruani oświadczyła:
- Jest. Gotowe.
Uniosłam się na łokciach i pozwoliłam lawie, ogrzewającej lawendę wystygnąć.
Wstałam.

< Buruani?>

Od Koral CD Narii

Uderzyłam o taflę wody z donośnym chlupnięciem. Pod powierzchnią otworzyłam oczy. Dookoła mnie unosiły się tysiące bąbelków. Mój wzrok nie potrafił niczego innego zilustrować.
Uniosłam się do góry. Poczułam jak mój bąbelek powietrza pęka, a ja wzięłam oddech.
Nawet się nie zorientowałam, że byłam jeszcze pod wodą. Zaczęłam się krztusić, ale kaszlenie pod wodą przynosiło jeszcze gorszy skutek niż pogodzenie się ze śmiercią.
Zakręciło mi się w głowie i poczułam jak złoty hełm zsuwa mi się z głowy. Zamachnęłam się rozpaczliwie rękami i spróbowałam go złapać. Dosłownie musnął opuszki moich palców, a ja już wiedziałam, że to koniec. bez niego, nie miałam swojej mocy i... musiałam zginąć.
Powoli zamknęłam oczy i pozwoliłam by ciemność mnie ogarnęła.

Nagle usłyszałam niesamowity głos. Tak jakby wszyscy ludzie, mężczyźni, kobiety, dzieci, krzyknęli jednocześnie, a ten dziwny dźwięk zmienił się w słowa.
- Powstań córko Natury, powstań! Musisz żyć!
Otworzyłam oczy i ujrzałam niebo. Nocne niebo. Podniosłam się na łokciach i rozejrzałam dookoła. Byłam w lesie. Lesie, który dobrze znałam.
- Gdzie ja jestem?...
- Powstań!- znów ten koszmarny głos- Jesteś kimś więcej!
 Powoli podniosłam się. Nogi mi się trzęsły. W głowie mi się kręciło mi nie potrafiłam stwierdzić, gdzie dokładnie się znajduję.
Przyłożyłam dłonie do skroni.
- Podążaj za moim głosem!
Mimo, że przerażający ten dźwięk... głos... krzyk... działał na mnie uspokajająco. Ból głowy minął i mogłam spojrzeć przed siebie.
- Och na Bogów... nie..- szepnęłam rozumiejąc gdzie jestem.
To miejsce było mi tak dobrze znane, ale teraz wydawało się takie obce...
To tutaj przychodziłam ćwiczyć kiedy mój ojciec... mój ojciec... kiedy on zginął.
Położyłam rękę na korze drzewa podziurawionego przez moje strzały. Było całe w bruzdach przez ciosy zadane moim mieczem.
- Musisz się obudzić, bo znaczysz coś więcej!- nagle ten głos zaczął się... zmieniać i nagle przekształcił się w głos...- Obudź się-... głos Narii.

Zaczęłam krzyczeć.
- Znaczę więcej, jak to więcej?!
- Uspokój się!- Narii położyła dłonie na moich ramionach i przygwoździła mnie tym samym do ziemi.
Po chwili przestałam się szarpać.
- Gdzie jestem?
- Na skale otaczającej Jezioro. Wyłowiłam cię.
Uniosłam się na łokciach.
- Przepraszam- wymamrotałam.
- Spoko.

<Narii? ;) Roooozpisałam się ;)>

od Koral CD Erilne

-Ej! Hej!- krzyknęłam za nią.
Odwróciła się.
- Ale przecież możesz zostać- spojrzałam na Ashe, która wzruszyła ramionami.

< Ashe? Erline?>

Od Burauni: c.d. Marimar

Rzuciłam dziewczynie twarde spojrzenie.
- Tylko, żeby się nie spaliła. Inaczej możemy szybko oczekiwać kolejnego ataku. I to na w s z y s t k i e z nas. – ostrzegłam i położyłam szałwię blisko lawy. Widziałam jak mała roślinka paruje. – Powinno to potrwać kilka minut. – mruknęłam cicho. Usiadłam w cieniu i obserwowałam roślinkę. Teraz trzeba tylko czekać.

<Marimar, Rose?>

Od Narii CD Koral


-Po stroje iść nie mamy czasu-zaśmiałam sie machajac ręką w powietrzu-Nie wiem jak ty ale ja wskakuje w ubraniu-usmiechnęłam się.
Koral odwzajemniła tym samym. Złapałam ją za ręke.
-W drodze cie puszcze i wytworze kule powietrza żebyśmy oddychały, no i moze nie umarły... spróbuj trafić-ścisnelam jej ręke i jak to bywało w moim zwyczaju delikatnie zrzuciłam się w dół. Koral na chwile zamknęła oczy jednak dla dobra sprawy je otworzyła XD
Leciałyśmy przech chwile złapane za reke. jednak gdy przyszło co do czego pusciąłm elfice i przyspieszyłam spdanie. Gdy znalazłam sie tuz pod Koral wytworzyłam kule powietrza, która ona z łatwościa złapała. Uśmiechnęłam sie z podziwem. Zeby sie nie utopic wytworzylam tez sobie. Wpadłysmy do wody z pluskiem.

(Koral?Serdecznie ci dziekuje za tak dostojny wybór XD)

Od Erline C.D. Koral

- Witaj Ashe, widzę, że przeszkadzam. Uciekam do siebie. Dzięki Koral za udzieloną pomoc. - Mrugnęłam do niej okiem. Powoli wyszłam z domku i skierowałam się do mojego azylu.

<No to mnie macie już z głowy ;p>

środa, 3 kwietnia 2013

Od Buruani CD Marimar

Ruchem ręki zgasiłam płomień.
- Ej!- pisnęła Buruani.
- Nie zapominasz się?- spytałam i machnęłam dłonią nad kamykiem, koło którego leżała lawenda. Kamyk zabłysnął płomiennym blaskiem- Lawa o wiele bardziej się nada.
Odetchnęła.
- Mo-może i racja, chociaż...

< Buruani, obrażasz się, czy może jednak nie?... >

Od Burauni: c.d. Rose


Zakaszlałam cicho i usiadłam trzymając się za obolałą głowę. Złe duchy zniknęły.
- Jakby mnie przejechał koń. – jęknęłam cicho. – Dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy. Co to było? – zapytała Rose.
- Duchy. W tym miejscu jest wiele obłąkanych dusz i potężnych złych duchów. Moja magia nie zadziała w tym więzieniu, bo jest z elfiego srebra. – nagle wpadłam na pomysł.
- Rose, masz białą szałwię lub lawendę? – spytałam. Zmarszczyła czoło i zamknęła oczy. Mruknęła coś pod nosem i po chwili wyrosła przed nią jasnozielona roślinka. Otworzyła oczy, zerwała ją i podała mi. Wzięłam ją dziękując jej. Z jednej z moich ukrytych kieszeni wyciągnęłam scyzoryk i krzemień. Z innej wyciągnęłam trochę drewna i rozpałki.
- Rozpalimy małe ognisko. Ogrzejemy się i ususzymy szałwię, potem użyjemy jej jak kadzidła i odstraszymy złe duchy. – wyjaśniłam im dmuchając w żarzące się kawałki drewna. Po chwili rozpalił się mały płomyczek. Położyłam roślinkę blisko ognia i przymknęłam oczy. Czułam jak dobre duchy wracały.

<Rose, Marimar?>

Od Rivendell CD Kora


-Mieszkasz w Zatopionym Mieście?-Koral spojrzała na mnie jak na wariatkę.
-Smoki mi polecały to miejsce.-wzruszyłam ramionami.
-Smoki ci polecały...Co?!
-Wolisz nie wiedzieć.-roześmiałam się cicho.
-Rozumiem.-elfka uśmiechnęła się smutno.-Musimy się już chyba rozstać. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy.
-Oczywiście.-odprowadziłam wzrokiem znikającą w oddali sylwetkę dziewczyny-Zobaczymy się wcześniej niż sądzisz...-dodałam w zamyśleniu.

<Koral? To już chyba koniec...>

wtorek, 2 kwietnia 2013

od Koral CD Narii

- Może pod wodą...- szepnęłam- Ale przecież każdy ma tam dostęp.
- Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Tak, przecież jeśli skoczy się z wodospadu, wpadasz do jeziorka i...
- I masz problem z tym, żeby wyjść.
Zapadła cisza.
Kiedy w końcu stanęłyśmy na moście Zamku na Wodospadzie powiedziałam.
- Skoczymy w ubraniu czy idziemy po stroje kąpielowe?

< Tę ważną, życiową decyzję pozostawiam Tobie, Narii!>

Od Koral CD Rivendell

- Dzięki- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Masz jeszcze jakieś pytania?- powtórzyła.
- Tylko gdzie cię znajdę?
- Zatopione Miasto, ale wystarczy, że krzykniesz moje imię- uśmiechnęła się.

< Rivendell? Nie wiem czy jest co jeszcze kończyć...>

Od Koral CD Erilne

- Cześć, Ashe- powiedziałam do elficy, która właśnie weszła.
- Hej, ja chciałam tylko...- zaczęła ale urwała kiedy zobaczyła Erline.

< Erline, Ashe? Kto skończy?>

Od Narii CD Koral

Patrzałam na elfice nie wierząc co sie dzieje. Była inna... zmieniona. Ale jak to mogło się stać. Przecież... nie miałam na to wyjaśnienia. Stało sie to co sie stało nie zmienie taego rozmyslajac wiecznie nad tym. Potrząsnęłam głową.
-Narii?-usłyszłam cichy głos elficy. Wstałam i pomogłam zrobic jej to samo. Przez chwile wgapiałam sie w jej nowy wygląd jednak tak jak poprzednio szybko sie otrzasnęłam. Zerknęłam jeszcze tylko na siebie jednak na szczeście sie nie zmieniłam.
-gdzie teraz?-znów głos Koral.
-Wiem!-zakrzyknęłam ciagnąc elfice za sobą. Biegłyśmy w jedyne miejsce gdzie mogła znajdować sie wiezienie.
-Ej, gdzie biegniemy?-zapytała koral gdy ustalismy ze zmeczenia.
-jedynym miejscem gdzie mogło być wiezienie było jezioro-szepnełam usmiechnieta jak nigdy.
-Jezioro?-zdziwiła się
-Wiesz jest otoczone gorami wiec jest do neigo słaby dostep. Jedynie smoki albo elfice powietrza dotarły bo tam żywe.
-Ale nie am gdzie postawić wiezienia-stwierdziła.
-Może na...-zastanowiłam sie .

(Koral?)



Od Rivendell CD Koral

-Znajdziesz miłość nagle, znienacka, tam gdzie się tego najbardziej niespodziewasz, w najmniej oczekiwanym momencie życia.-wyrecytowałam jednym tchem-Chciałabyś dowiedzieć się czegoś jeszcze?-spojrzałam na nią pytająco.

<I jak tam Koral? Jeszcze jakieś pytania?^^>

Od Erline CD Koral

- Dzięki, ale... - Nie wiedziałam co myśleć. - Jak to może być normalne. Dla mnie nie jest.
- Nie dramatyzuj. Wszystko jest ok. - Koral mówiła jakby było to na porządku dziennym. Wtedy do elficy przeszedł ktoś jeszcze.

<Koral? albo ktoś?>

od Koral CD Erine

- Spokojnie- zdarza się- powiedziałam niewzruszona.
- Co... co!? Ale ja... ja...- spojrzała na swoje dłonie.
- Przykro mi, ale po prostu musisz przywyknąć. Spójrz na mnie.
Zmierzyła mnie wzrokiem.
- Co do...?- urwała.
- Magia Chaty w Lesie- powiedziałam.- A co do odwiedzin bez zaproszenia- spoko, wpadaj kiedy chcesz- uśmiechnęłam się.

< Erline ;)>

Od Erlinee

Śnił mi się koszmar. Ktoś mnie zaatakował a ja nie mogłam zmienić kształtu. Obudziłam się w środku nocy. Siedziałam bez celu na łóżku. Nie mogłam zasnąć. Rano musiałam od razu sprawdzić czy wszystko jest ze mną w porządku. Próbowałam wiele razy się zmienić, ale bez skutku.
Dopiero po wielu próbach (nie chciało mi się liczyć po ilu) udało się. Jednak coś było nie tak. Wyglądałam inaczej.

http://www.wallpaperup.com/uploads/wallpapers/2013/01/22/30751/dde90b002f498f3b2993b9cf017dea3b.jpg

Szybko udałam się do Koral.
- Hej. Przepraszam, że wpadam bez zapowiedzi, ale mam problem. Ze mną się coś dzieje, ale nie wiem o co chodzi. - Opowiedziałam jej o wszystkim zacząwszy od snu. Czekałam na odpowiedz.

<Koral?>

Od Koral CD Rivendell

Z jednej strony kamień spadł mi z serca, a z drugiej...
- Czyli niczego się nie dowiedziałam, tak?- szepnęłam.
Riv roześmiała się.
- Tak to już z wróżbami bywa!
Kiwnęłam głową.
- No cóż... Dzięki.- uśmiechnęłam się- A... czy potrafiłabyś powiedzieć mi coś o tym czy... wiesz... mój chłopak? Wiesz- życie miłosne?...

< Rivendell? Sorry, że Cię dręczę...>

Od Rose CD Marimar

Zamknęłam oczy i wciągnęłam powietrze przez nos. Pozwoliłam by to roślinka sama mnie do siebie przywiodła. Poczułam słabą woń czegoś co mogłoby się przydać w obecnej sytuacji. Otwarłam oczy i pobiegłam do przeciwnej ściany. Nachyliłam się nad spróchniałą, sękatą deską i powiedziałam:
-Berdiri.
W jednej chwili z deski przede mną wyrosła mała łodyżka z trzema listkami. Zerwałam jeden i podałam go Marimar.
-Trzymaj.-powiedziałam.
-Dzięki. A co mam z tym zrobić.?
-Włóż jej pod język.-odparłam spięta.
Marimar zrobiła co trzeba i po kilku sekundach Buruani zamrugała powiekami.
-Jak się czujesz?-zapytałyśmy jednocześnie ja i Marimar.

<Buruani?>

Od Rivendell CD Koral


-Twoja pierwsza ścieżka jest długa i kręta, a na jej końcu czeka cię sława na wieki.-zaczęłam niepewnie, przygryzając wargę.
-Naprawdę? To wspaniale! A mogłabyś opowiedzieć mi coś o niej więcej?-Koral spojrzała na mnie wyczekująco.
-Oczywiście. Odszukacie uwięzione elfice i razem zbuntujecie się przeciwko Espi. Czeka was wiele niebezpieczeństw i przygód, jednak nie poddacie się i w końcu osiągniecie to, czego pragniecie.-uśmiechnęłam się lekko.-Druga ścieżka zwiastuje ci ogromne szczęście. Tak samo jak w pierwszej, odnajdziecie uwięzione i powrócicie do Akademii. Wypełnicie misję zleconą wam przez dyrektorkę, a następnie odejdziecie w spokoju. Trzecia ścieżka jest najprostsza. W tej wersji przerwiecie naukę i zapomnicie o wszystkim. Wrócicie do rodzin i zaczniecie normalne życie. A co do reszty...
-Co jest nie tak z resztą?
-Nic. Po prostu wszystkie pozostałe ścieżki spowija mrok i nie mogę nic z nich odczytać.-odpowiedziałam spokojnie.
-Czy to coś oznacza?-elfka otworzyła szerzej oczy.
-Tak.-roześmiałam się, widząc jej przerażenie.-To oznacza, że nic nie jest pewne i twoja przyszłość może zmienić się w każdej chwili.
-To dobrze.-Wybranka odetchnęła z ulgą.-Już myślałam, że to zwiastuje coś złego.

/Koral? Dokończysz?/

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Od Koral CD Rivendell

Podałam jej dłoń i... czekałam.
Minęło kilka sekund kiedy Rivendell otworzyła oczy.
- I... co? Widziałaś coś?- spytałam.
- Ja... To dziwne, więc słuchaj...

< Rivendell? ;) Widziałaś coś czy tylko ciemność? ;)>

niedziela, 31 marca 2013

Od Rivendell CD Koral


-Spróbuję, ale nie wiem czy mi się uda.
Koral spojrzała na mnie błagalnie.
-Bardzo cię proszę. To dla mnie bardzo ważne.
-No dobrze.-uległam-Chwyć mnie za rękę.

/Koral? Przepowiednię dam ci jutro.;)/

Od Koral CD Rivendell

Zamarłam.
- Ale... ostatnio odeszła Erlinea... a dołączyła Laura..
- Wiem tyle ile ty.
Po głowie chodziło mi tysiące myśli, ale tylko dwa pytania cisnęły mi się na usta.
- Czyli mam dziewięć możliwych "dróg", tego co się wydarzy?... Możesz mi je przedstawić?

< Rivendell? ;)>

Od Rivendell CD Koral

W jednej chwili ogarnęła mnie ciemność. Poczułam jak spadam, a następnie całe życie Koral przeleciało mi przed oczami. Nienawiście, dawno utracone miłoście, niespełnione marzenia, przegrane bitwy, wygrane potyczki. Wszystko to ułożyło się w obraz niezliczonych możliwości przyszłości dziewczyny. Każda z nich była zupełnie inna. Jedynym punktem łączącym je wszystkie, była wizja 9-ciu elfic stojących w zwartym szyku, tuż obok siebie. Wybranki. Szybko zabrałam rękę i gwałtownie wciągnęłam powietrze do płuc.
-To niemożliwe. To nie powinno istnieć.-mamrotałam do siebie.
-Co jest? Co zobaczyłaś?-usłyszałam zaniepokojony głos elfki. Spojrzałam na nią lekko nieprzytomnie i mocno chwyciłam za ramiona.
-Posłuchaj. To co teraz ci powiem, to wiedza zarezerwowana tylko dla wyroczni, więc nie możesz nikomu o niej powiedzieć. Rozumiemy się?
Koral skinęła potakująco głową.
-Dobrze. A więc jak już wiesz, każdy z nas posiada kilka ścieżek przyszłości do wyboru. Zazwyczaj jest ich od 2 do 5. Natomiast w twoim przypadku okazało się, że jest ich nie tylko 9, ale też że każda z nich jest zupełnie inna. Każda prowadzi do innego zakończenia, a jedynym wspólnym punktem dla nich wszystkich jesteście wy, wybranki.
-Co to oznacza?-Koral spojrzała na mnie niepewnie.
-To oznacza, że w chwili przybycia do Akademii, zostałyście połączone pradawnym łańcuchem życia. Od tej pory wasz los zależy tylko i wyłącznie od was. Jeśli jedna z was odejdzie, to wszystkie zginiecie.-powiedziałam smutno.

/I jak Koral? Mam nadzieję, że nie pomieszałam szyków./

Od Koral CD Rivendell

Uśmiechnęłam się.
- To może z ręki?- wyciągnęłam dłoń w jej stronę.
- Dobra- kiwnęła głową i złapała moją rękę.


< Rivendell? ;) Jestem ciekawa ;) >

Od Rivendell CD Koral


-Żaden rodzaj wróżenia nie jest ani pewny, ani bezpieczny, choć akurat w twoim wypadku mam pewność, że się powiedzie. To przeczucie, nie potrafię go wyjaśnić. Co do ilości możliwych wróżeń, to Espi pozwoliła nam udzielić rad każdej elficy tylko raz, ale myślę że trochę nagniemy ten rozkaz. To co? Decydujesz się?

/I jak Koral? Decydujesz się?/

od Koral CD Rivendell

- Chętnie- odrzekłam po krótkim zastanowieniu i wyciągnęłam dłoń w jej stronę.
Już miała ją chwycić, ale ja... no oczywiście- ja to ja. Zaczęłam panikować. Cofnęłam rękę.
- To nie jest do końca pewne? A jaki sposób wróżenia jest pewny? Ile razy możesz mi powróżyć? Co jeśli dowiem się czegoś... złego?...

< Rivendell? Zaskoczona.. i to jak!? ;)>

Od Rivendell CD Koral


-Właściwie to z...wszystkiego. Najczęściej z magicznych kul, ale potrafię też wróżyć z chmur, dłoni, twarzy, pogody, żonkili, czy porannej rosy. Czasem przytrafiają mi się też wizje, no i te widzenia..
-Widzenia? W tak dokładniej to...?-Koral spojrzała na mnie pytająco.
-Niekiedy jak złapię kogoś za rękę, to widzę fragmenty jego przyszłości. Nazywam to wtedy "widzeniem".
-Czyli jak teraz chwyciłybyśmy się za ręce, to mogłabyś odczytać moją przyszłość?
-Owszem, ale to nic pewnego. A chciałabyś spróbować?-popatrzyłam się na nią lekko wystraszona.

/Koral? Zaskoczona?/

Od Koral CD Rivendell

- Królestwo Natury.
- A dokładniej?
Prychnęłam.
- Przecież wiesz. Po co pytasz?
Roześmiała się.
- Wiem wiem! Tak się pytam... Po prostu.
- Wróżysz z... kart, kryształowej kuli, czy z czego?...

< Riv?:3>

Od Rivendell CD Koral

-Znam imię każdej napotkanej osoby. Nie muszę się więc o nie pytać.-powiedziałam przeganiając mroczki sprzed oczu.
-Acha...A więc jesteś...?-spojrzała na mnie niepewnie.
-Wyrocznią. Za to ty jesteś jedną z wybranek. Z jakiego Królestwa pochodzisz?
-Nie wiesz tego?-Koral przyglądała mi się podejrzliwie.
-Jasne, że wiem.-roześmiałam się-Uznałam jednak, że ładniej będzie się spytać. No więc? Skąd pochodzisz?

<Koral?^^>

Od Koral CD Rivendell

- Kim jesteś?- powiedziałam cicho.
Naciągnęłam cięciwę łuku aż do samego policzka.
- Rivendell. A ty.. Koral? Tak?- uśmiechnęła się delikatnie.
Opuściłam łuk.
- Skąd wiesz?


< Riv? ;)>

Od Rivendell


*Szczupła, dziewczęca postać, stała samotnie na prawie pustej ścieżce, chłostana przez wiatry z czterech stron świata. W pewnym momencie jej ramiona lekko drgnęły, a wzrok powędrował ku nadchodzącemu chłopakowi...*
Silnie potrząsnęłam głową, wracając do rzeczywistości. "Musisz przestać to robić", upomniałam samą siebie. Ponownie skupiłam się na dziwnie wyglądającej bramie, której skrzydła usiłowałam bezskutecznie przekroczyć od jakiś 15 minut. To tu, według moich opiekunów, znajdowało się wejście do Akademii Wybranych. Przestąpiłam z nogi na nogę. Wejść, czy nie wejść? Jeśli nie wejdę, to nic mi się nie stanie. A jeśli wejdę...To kto wie co się wydarzy?
"Ale jeśli nie spróbujesz, to się nie przekonasz. Wrócisz do smoków, zestarzejesz się i zostaniesz starą panną wróżącą z kart tarota", podpowiedział mi jakiś cichy głosik w głowie. Brrr. To był decydujący argument. Mocniej chwyciłam za torbę i ruszyłam pewnym krokiem w stronę Akademii. Po raz ostatni wspomniałam dawne życie, przekroczyłam bramę i spojrzałam przed siebie. Jedyną rzeczą jaką udało mi się ujrzeć nim ogarnęła mnie ciemność, był wymierzony wprost w moje serce, stalowy grot strzały.
/ktoś dokończy?/

sobota, 30 marca 2013

Od Angeliny CD Finroda

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Już mało co rozumiałam, czułam się zagubiona. Ale teraz tylko jedno pytanie cisnęło mi się na usta.
- Czy ja też... Czy ja też jestem zła?- spytałam- Czy ja też muszę być "wypalona"?...

< Finrod?>

Od Angeliny CD Finroda

- Czyli... ona dlatego jest... tak?...
Smok skinął głową.
Zeskoczyłam z jego grzbietu. Nadal byłam zła za to jak mnie potraktował.
Nagle tuż koło mnie stanął śliczny, blądwłosy elf. A jego oczy... tak głębokie...
Mogłam teraz powiedzieć jakiś romantyczny tekst, albo coś takiego... Ale jednak...
- Ona jest taka, bo miała złe dzieciństwo i... to lustro?...
Skinął głową smutny.
- Wiesz... ja też nie miałam łatwego dzieciństwa.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Opowiesz?...
- Jeśli...- przerwałam mu- ...jeśli zapomnimy o tym co się stało, wiesz... to opowiem- uśmiechnęłam się blado. A potem chodźmy do pracowni alchemicznej, chyba, że mam opowiedzieć tam...

<Finrod? Sorry, że wcześniej odpisywałam na inne opowiadania, nie miałam pomysłów...>

Od finroda CD angeliny

- Dziewczyno! Ja nie spalam nikomu ciała! Ja spalam jego wnętrze! I nie mówię tu od flakach i pozostałych, tylko o tym co złego się dzieje w jego sercu! Rozumiesz?! Sercu czyli duszy panikaro! Macie się pogodzić, bo powiem Espi. Obie chcecie dobrze, ale macie zupełnie odmienne wizje wszystkiego. Oszaleć można! Najpierw ty chcesz pomóc Yami, ale ona chce radzić sobie sama a ty coraz bardziej naciskasz i zaczyna się walka... No jak to wygląda. Powtarzam jeszcze raz - ogarnij się, ja nie potrafię spalić ciała elfa! A po drugie Yami to nie potwór, znam ją od urodzenia, ty - nie znasz jej historii, sama byłabyś zdemoralizowana na jej miejscu. I proszę cię, uspokój się, bo ja nie zamierzam nikogo spalić, rozerwać na strzępki bądź skrzywdzić! - byłem łagodny, lecz stanowczy.

( Angelina? Ty to mało dedukujesz a więcej panikujesz XD )

Od Angeliny CD Yami

Patrzyłam przerażona to na Yami to na Finroda. Nie byłam pewna kto przerażał mnie bardziej.
W końcu, kiedy w moich oczach zakręciły się łzy spojrzałam na ducha, przy którym moje serca zawsze biło szybciej.
- Nie sądziłam, że taki jesteś.
Odwróciłam się i odbiegłam.
- Angelino!- krzyknął.
- Nie! Daj mi spokój!
Nagle koło mnie zamigotały niebieskie ogniki i Finrod zmaterializował się tuż przede mną.
- Angelino...
- NIE! Nie... nie sądziłam, że taki jesteś- po moich policzkach spływały łzy.- Myślałam, że nie jesteś taki jak ona! Myślałam, że nie jesteś potworem, któremu przyjemnie jest robi innym krzywdę! Nie podejrzewałam ,że ktoś taki jak też może być zdolny do spalenia kogoś żywcem!

< Finrod?>

Od Yami CD Angeliny

- Czasem trzeba walczyć ze strachem, by poznać drugą stronę kogoś pozornie złego. Nigdy, przenigdy się tego nie dowiesz... Od dziecka nikt mnie nie zna bo nie chciał. Najpierw obmawianie, że nie mam skrzydeł, a potem... Jaka jestem. boją się mnie, racja. Zabiłam kiedyś kilka osób, ale to nie było z mojej woli. Czemu jestem jaka jestem? Do mnie nie podchodzi się z łapami i nie bije, bo pomimo wszystko umiem jeszcze się mścić... A skoro tak wam nie pasuje moje towarzystwo, to co powiecie na to, żebym popełniła samobójstwo? = wyszczerzyłam się. Wtedy nagle wokół mnie pojawił się ten sam niebieski ogień, który widziałam w nocy, którym zaczęłam płonąć. Angelina patrzyła na to obojętnie.
- Nie staraj się Finrod, jej nie pomożesz...
- Jaki Finrod? -spytałam.
Płomień zapłonął na mnie mocniej.
- Nie przedstawiłem ci się, jestem Finrod. Twój duch opiekun, przyszedłem przywrócić cię do porządku kochana.
- K...Kochana?! - powtórzyłam.
- Właśnie. I będę ci tak robił dopóki do końca się nie ogarniesz... - zaśmiał się łagodny głos. Nagle poczułam, że ktoś oplata mnie w pasie ramieniem, a dłonią zasłania mi usta. Wyrwałam mu się i z całej siły walnęłam o ziemię.
- Ty... Jesteś tym duchem z Mrocznego Lasu?!!! - powiedziałam lekko zamroczona na widok blondwłosego elfa.
- Właśnie - puścił do mnie oko i podał dłoń. Powoli złapałam go za rękę i wstałam. Arwena nie wiedziała co mówić. Stałam z ogromnymi oczami lekko rumieniąc się.
- A ty Angelina... - zaczął Finrod - ...Mogłabyś trochę się pohamować, ci źli też mają uczucia... Nawet jeśli tego na pozór nie widać. Do tego... Wątpisz w moją moc? Mam ci pokazać własnoręcznie, jak ładnie wypalam czyjeś wnętrze? - mówiąc to zmienił się w płomień i zaczął powoli skwierczeć na ubraniach Angeliny.
- Nie! Finrod! Przestań! - zawołała elfka.
- Proszę bardzo... - Finrod zmaterializował się tuż za moimi plecami - Przestańcie już z tym zamęczaniem się, to jest żenujące. I bicie się z liścia i machanie mrocznymi kulkami - mówiąc to duch jednym ruchem ręki zniszczył potrzask w jakim zamknęłam Angelinę - żenujące, doprawdy, żenujące... Zachowanie was obu... - pokręcił głową. Ja cały czas wgapiałam się maślanym wzrokiem w jego głębokie, morskie oczy.


( Angelina? Finrod? )




Od Angeliny CD Yami

- Jesteś niewiarygodna- powiedziałam.
- Dziękuję.
- Nie wiem za co. Wiesz? Już nie wiem, czy ten duch zmienił cię na dobre czy na jeszcze gorsze. Chyba po prostu w ogóle się nie zmienił. Zawsze taka byłaś. Już nie ma dla ciebie ratunku.
- Nie słucham cię!
- Rób co chcesz. Ja to zniosę z szacunkiem. Nie to co ty. Nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że przegrałaś, że nie jesteś "najlepsza". Ale nigdy nie byłaś. I jeśli się nie zmienisz- nie będziesz.
- Kiedy pojmiesz, że Cię nie słucham?
- Nigdy.
- Ech! Daj mi spokój.
- Nie, dopóki mnie nie wysłuchasz!
- Czego chcesz?- spojrzała na mnie.
- Nie chodzi o mnie, ale- o ciebie. Dopóki nie pojmiesz, że ludzie się ciebie boją, nie lubią cię i nie chcą cię poznać... tak  długo będziesz sama i nikt cię nie polubi, wiesz co? Współczuję ci. Bo jesteś zbyt  głupia by zrozumieć co mówię, bo nie potrafisz pojąć moich słów i nie widzisz jak inni się zachowują kiedy cię zauważą. Boją się ciebie. A ty nie potrafisz zwrócić na sobie ich uwagi , więc robisz się jeszcze bardziej mroczna, zła i brutalna. Dla wszystkich, głównie dla ciebie było by lepiej gdybyś się zmieniła, ale nie trzeba dobrze cię znać, żeby wiedzieć, że nie potrafisz i nigdy się nie zmienisz.

< Szok, Yami?>

Od Yam CD Koral

,,Only sad, only bad, and you cry cry cry...'' - powiedziałam pewne angielskie zaklęcie i walnęłam w Angelinę z całej siły kulą energii. Runęła na ziemię zabolało ją.
- YAMI! - ryknęła. Ja bez słowa zamknęłam ją w kuli magii. Uśmiechałam się złośliwie.
- I tak cię nie puszczę... To nie to co kajdany, dobrze znam się na magii przekazanej, nie zniszczysz tego mocami ziemi... - zaczęłam się głośno śmiać, po czym uwolniłam mnie i Arwenę za pomocą zaklęcia zerwałam nam kajdany. Potem wstałam i z uśmiechem zaczęłam zataczać palcem kółka w powietrzu. Wtedy kula z Angeliną w środku również zaczęła się kręcić... Z czasem, jak kręciłam palcem coraz szybciej, szybciej zaczynał kręcić się potrzask. Poruszał się tak jak wskazywał mu palec. Angelię wgniotło w ścianę kuli. Gdy przestałam robić jej makabryczną karuzelę z uśmiechem pociągnęłam Arwenę za rękę. Zabiorę ją do Chaty w Mrocznym Lesie. Palec uniosłam do góry. Kulka z wrzeszczącą i skaczącą Angeliną sunęła spokojnie za nami. Śmiać mi się chciało.

( Angelina? Arwena? XD )




Od Koral CD Narii

Odwróciłam się i zaczęłam biec.
- Narii, chodź!
- Nie!
- Co?- odwróciłam się.
- Tu musi chodzić o coś innego- zaczęła iść w stronę Chaty.
- NIE! CZEKAJ!
Nie odpowiedziała.
Podbiegłam do niej, ale było już za późno, otworzyła drzwi.
Tuż przed nami uniosły się ogniste litery:
POWRÓCIŁYŚCIE. PONIESIECIE KARĘ.
Nagle przeniosłyśmy se do... nie wiem dokąd.
Tam było ciemno, więc szybko złapałam Narii za rękę, żebyśmy się nie rozdzieliły.
Nagle mrok rozdarły kolejne litery:
OTO ZEMSTA.
Zakręciło mi się w głowie. Upadłam.

- Koral!- usłyszałam nad sobą głos Narii.
Podniosłam się i nagle poczułam, że.. tak jakby głowa mi ciążyła. Siegnęłam ręką do włosów i napotkałam coś... to było twarde, gładkie i... zdjęłam i spojrzałam to. To był hełm. Złoty hełm wyglądający jak ze Starożytnej Grecji.
- Co to jest?- szepnęłam- Gdzie jesteśmy?
- Przed Chatą. I... nie tylko to się zmieniło.
Kiedy przerażona pojęłam te słowa wyciągnęłam lusterko.
http://sphotos-h.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc6/8166_518005998238330_247201445_n.jpg

<Narii?>

Od Angeliny CD Yami

Uch! Ona naprawdę działa mi na nerwy!
Wiedziałam, że równie dobrze mogłam odejść, ale... cóż. Ja to ja! Nie umiem inaczej.
Podeszłam do Yami i zacisnęłam pięści.
- Nie. To JA próbowałam być miła- wyprostowałam palce i uderzyłam ją w twarz.
- Pożałujesz- powiedziała kładąc dłoń na policzku.
- Coś mi się nie wydaje.
Odwróciłam się i odeszłam do domku.

< Yami, dokończ proszę historię, jestem ciekawa czy zostaniesz z nami i czy się pogodzimy :P>

Jest nowa...

...wyrocznia...

Jest nowa...

Topory mają wsparcie, nowa elfica!

Duch...

Kryje się w lesie... Czy spotkasz naszego nowego ducha?...

Od Narii CD Koral


-To dlatego nikt nie wrocił z tego domku-powiedziałam zaitrygowana. Koral spojrzała ma mnie dziwnie.- No, ale my bedziemy pierwsze
Podbiegłam do drzwi. Zaczełam je pchać powietrzem druga, wolna reka wywarzajac je.
-Pomocy-powiedziałam pół okiem patrzac na elfice która równierz zaczeła je wywarzać. Domek se gadał co oczywiście było jak najbardziej normalne. Stałysmy tak próbujac sie przebic. Kiedy juz miałysmy sie poddać. Uderzyłam z całej siły w drzwi które ze skrzypem otworzyły sie na oscierz. Wybiegłyśmy czym predzej. Drzwi sie zamnkeły i nagle...Nie mogłam sama w to uwierzyc. Stałam jak wryta tak samo jak moja towarzyszka.

(Koral? coz sie takiego stało?)

Erlinea...

... znów może pisać opowiadania!

Od Yami CD Angeliny


- Bez łaski kochana, chciałam być miła... - z moich ust nie znikał uśmiech - ...A jak tak kochasz miecze to nie bronię ci do nich przejść... - uśmiechałam się drwiąco.

( Ktokolwiek?

Od Notte

Siedziałam nad jedną ze swoich szklanych kul. Wiedziałam już, której elficy się objawię... jest skromna i oddana. Tak. Jest tylko jedna taka. Nigdy nie myślałam, że to właśnie ją przyjdzie mmi poprowadzić. To niezwykłe.... Amant jest w drodze. Omówimy wszystko kiedy się zjawi. Pozostaje jedno pytanie: Dlaczego ona? Czemu nie inna? Spojrzałam na Mimmi. Jednego z moich kotów. Szepnęłm jej do ucha, żeby odnalazła tą jedyną. Niech mnie nie ujawnia. Powie mi tylko czy jest gotowa. Mimmi zniknęła. Coż magiczne koty tak potrafią. Pozostaje mi czekać. Czemu ona?



Ona jest elficą zwaną.....Arwena!!!

Od Finroda CD Angeliny


- Rozumiem, że nie znasz... - uśmiechnąłem się lekko - Ta historia jest dziwna, tyle powiem... Jest legendą... Kiedyś pewien mityczny władca mieszkający w Królestwie Nienawiści miał szczególnie dobry humor. Postanowił więc stworzyć coś bardzo złego, co jeszcze bardziej zniszczy świat. Stworzył właśnie lustro. Wszystko, co było piękne, robiło się w nim niewyobrażalnie obrzydliwe, to co kolorowe traciło barwy, a to co było paskudne, stawało się jeszcze gorsze. Jednak władczyni Królestwa Światła dowiedziała się o wyczynie złego króla. Rozpętała się między tą dwójką wojna. Władca chcąc zabić królową rzucił nią... Trafiła właśnie w lustro. Rozbiło się na niezliczone, niedostrzegalne gołym okiem odłamki. Królową uwięziono, lecz jej aura, jej magia żyje i podtrzymuje dobro na tym świecie. Król początkowo zdenerwował się, że jego wynalazek został zniszczony, ale po jakimś czasie uznał, że poszło mu to na rękę. Wielu osobom takie odłamki powpadały do serc, ust bądź oczu. Od tego czasu wszystko stawało się dla nich paskudne, nawet to co piękne. Ich języki zaczęły wyrzucać z siebie przekleństwa, a oczy widziały wszędzie wszystko obrzydliwe. Król podobno żyje gdzieś nadal, ale został wygnany... Służą mu gigantyczni wojownicy... Ale słuch o nich zaginął już dziesięć tysięcy lat przed moim narodzeniem. Możliwe, że Elfka Mroku padła ofiarą jego czarów... - mówiąc to wylądowałem na ziemi - ...Prawie jesteśmy na miejscu, zejdź... - nakazałem Angelinie.

( Angelina? )

wtorek, 26 marca 2013

Erlinea

nie będzie mogła przez jakiś czas pisać opowiadań...

Kasjopea... odchodzi...

 http://pu.i.wp.pl/k,MzYyNTU0MDQsODY4NjI5,f,fioletowy_aniol.jpg
Imię: Kasjopea ( przezywana Andromedą )
Wiek: 14
Królestwo: Światła
Charakter: Kasjopea urodziła się w krainie, gdzie za dnia słońce otula każdego poranka promieniami, a w nocy srebrna łuna bije delikatnym blaskiem od księżyca. Światło - cudowne zjawisko, które zachwyca i onieśmiela... Sprzymierzeńcem jej słońce, przyjacielem księżyc, siostrami gwiazdy. Nauczona delikatności, nieśmiała i tajemnicza. Jej Akademicki Domek na słońcu jest jej azylem, gdzie oddalona od rzeczywistości może poddać się ukochanym marzeniom. Elfka jest niezwykle pracowita, szybko się uczy i wiele rozumie. Wizja dołączenia do akademii na początku była straszna - oddalenie się od swojej krainy, rozstanie z ukochanym światem, gdzie nikt jej nie ograniczał. Pomimo tego rodzina chciała aby Kasjopea, wiecznie z głową w chmurach, wydoroślała, podołała życiu i nie chodziło o wiedzę, ale w szczególności o życie i samodzielność. Wkrótce dziewczyna oswoiła się z myślą wyjazdu, a gdy myślała o akademii to ona zawsze zdawała się być jej coraz bliższa. Wreszcie zaproszono dyrektorkę, która stwierdziła, że Kasjopea to dobry wybór na pilną uczennicę. Wtedy klamka zapadła, a Elfka W duchu nawet po trochu cieszyła się z wyjazdu.Nigdy nie miała prawdziwych przyjaciół oprócz tych, których wyobrażała sobie. Miała wprawdzie kolegów, koleżanki w swej krainie, ale nigdy nie znalazła nikogo komu mogła powierzyć tajemnicę i opowiedzieć o swoich marzeniach i wizjach. Może w akademii spodka kogoś kto naprawdę będzie wart zostania jej przyjaciółką bliską sercu.Zakochana w magii, która wszędzie jej towarzyszy i nigdy nie opuszcza. Doskonalenie jej w akademii było najlepszym wyobrażeniem, a i oczywiście jeździectwo. Mówiono często, że urodziła się na grzbiecie smoka, bo w manewrowaniu, kręceniu salt i innych sztuczkach mało kto mógł jej dorównać i chociaż zazwyczaj spokojna, w siodle na smoku dawała się ponieść wodzom i naprawdę stawała się inną elfką - elfką, która była dzika i powiewna jak szumiący w topolach wiatr...
Styl ubierania się: Styl ubioru nie jest ważny, ważne jest to, aby wyrazić nim swój nastrój, uczucia. Zazwyczaj skromna i nieśmiała elfka preferuje niezbyt bogato zdobione sukienki oraz tuniki koloru fioletu lub morskim. Kwiat bzu lub konwalii we włosy? Oczywiście, cóż za pytanie kwiaty pasują idealnie, aby wyrazić siebie. Naturalnie nosi balerinki lub (w zimniejsze dni) niewysokie buciki z białej skóry. Nie lubi się malować. Rzadko, kiedy nałoży na usta różowy błyszczyk lub mało widoczne cienie na powieki. Czasem zakłada również krótką szarą marynarkę pasującą do jej sukienek bez rękawów. Podczas jazdy konno lub na smokach zakłada białe leginsy i zwiewną bluzkę. Spina włosy w kucyk, dzięki czemu kosmyki nie przeszkadzają jej w sporcie.
Ulubiona Lekcja: Jeździectwo, Magia i Łucznictwo
Zmiana Kształt:
http://magiczne.pun.pl/_fora/magiczne/gallery/2_1329919172.jpg
Smok: Sunny

poniedziałek, 25 marca 2013

Od Marimar CD Buruani

- Buruani!- krzyknęłam i podbiegłam do Elficy- Pomocy!- mój głos odbijał się echem od ścian korytarza za kratami.- Rose!
Aż podskoczyła.
- CO!?- była tak samo zdenerwowana jak ja.
- Daj mi jakieś zielsko, które ją obudzi!

< Rose? ;)>

Od Angeliny CD Yami

- Yami?- syknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Hm?
- Na prawdę działasz mi na nerwy- kontynuowałam.
Nagle poczułam, że... że... że już nigdy, NIGDY nie chcę jej widzieć. Że ją nienawidzę.
- Zemszczę się.
- Taa... jasne.
"Zobaczysz, zobaczysz... I pożałujesz."
Nagle przypomniałam sobie o zgrabnych dłoniach mojego drugiego wcielenia.
Zacisnęłam powieki i przed oczami stanął mi mój drugi wygląd- kobieta o lśniących, białych włosach.
Otworzyłam oczy i byłam pewna. Zmieniłam się.
Wyślizgnęłam się z kajdanek i znów patrzyłam na Yami jako "ja".
Odwróciłam się od nich.
- Radźcie sobie same.- rzuciłam.

< Yami?>

Od Yami CD Angeliny

- ,,Verdwyn in die moerasse van die duisternis, dematerializes.'' - powiedziałam nagle, a w sztylet Angeliny walnęła fala mroku z podziemi. Ostrze roztrzaskało się z pięknym, metalicznym brzękiem.
- YAMI! - ryknęła Angelina.
- Jak mówię nie to nie... - wzruszyłam ramionami z uśmiechem.

( Angelina? XD )

Od Buruani CD Marimar

Czułam jak złe duchy tego miejsca mnie opętują. To duchy zamordowanych tu męczeńskich dusz. Krążyły wokół mnie, dotykały przeszywając zimnem.
~ Zginiecie tu…
~ Zostaniecie tu na zawsze…
~ Będziecie takie jak my… ~ szeptały i duchy.
- Zostawcie mnie w spokoju, odejdźcie. – mruczałam. Dobre duchy są za słabe, przegoniono je.
~ Zginiecie…
- Nie!! – wrzasnęłam. Nagle moim ciałem wstrząsnęły dreszcze. Przymknęłam oczy.
- Nie… - szepnęłam i zemdlałam.

<Marimar, Rose?>

Od Angeliny CD Yami

Miałam już wielką ochotę krzyknąć:
"MAM JEJ DOŚĆ! JESSICA, WEŹ JĄ ODE MNIE!"
W końcu usiadłam na ziemi z miną naburmuszonej księżniczki. Łańcuch pociągnął w dół obie skute elfice.
Wyciągnęłam mój sztylet i spróbowałam otworzyć zamek w moich kajdanach.
- Nie uda ci się...- zaczęła Yami i nagle...
Trzask!
Sztylet pękł.
- Arwena- wyciągnęłam dłoń w jej stronę- Podasz mi sztylet?
Tak zrobiła.
- Ej, co ty robisz!- pisnęła Yami.
Arwena była w tak wielkim szoku, że spytała:
- Ale, co... co ja zrobiłam?- zmarszczyła brwi.
Grzebałam przy zamku i nagle...

< Yami, dasz sobie spokój i napiszesz, że udało mi sie to rozwalić, czy kolejny sztylet pęka?> XD

Od Yami CD Angeliny

- A wiesz co? - powiedziałam wesoło, przytykając sobie palec wskazujący do dolnej wargi jak osoba która się nad czymś zastanawia.
- CO? - warknęła Angelina.
- Zastanowiłam się i...
- Puścisz mnie wreszcie? - humor Angeliny chyba wchodził po kawałku w odpowiednie tory.
- Nie, bo wtedy cała konstrukcja puści... - powiedziałam tak miło, że aż złośliwie.
- PUSZCZAJ! - Angelina wrzasnęła na całe gardło, nie wytrzymała, a miecze chyba zamurowało.
- Nie puszczę... - zamknęłam spokojnie oczy i po chwili je otworzyłam - ...Nie puszczę... - powtórzyłam ze stoickim spokojem.

( Angelina? XD )

Od Marimar CD Rose

Wzruszyłam ramionami. Chciałam spytać "co to jest?", ale nie miałam na to siły ani ochoty.
Pomimo krótkiej wesołej chwili znowu ogarnął nas beznadziejny nastrój.
- Myślicie, że kiedyś się stąd wydostaniemy?- spytała po chwili Rose.
- Nie. Nigdy- odfuknęłam. Nie miałam nastroju by odpowiadać na takie pytania.
Zapadła chwila ciszy.
- One są wszędzie- szeptała Buruani i powoli zaczęła unosić się nad ziemią, siedząc po turecku- Są wszędzie... Nie! Nie! Odejdźcie! Zostawcie mnie w spokoju!
Spojrzałam przerażona na Rose.
- Eee... Buruani?- powoli wstałam.
- Nie! Proszę...- jej głos zmienił się z agresywnego we wręcz płaczliwy-... proszę... zostawcie mnie... zostawcie!
- Buruani!- krzyknęła Rose.
- Obudź się z tego transu! Potrafisz odegnać te duchy!- dodałam.
- Są... są wszędzie...- jej głos... była przerażona...- Tu jest... jest... Ta-tak zimno...
- Buruani!
Na jaj czarnych włosach powoli zaczął opadać szron, a krople potu, które lśniły na jej czole powoli zamieniały się w lód.
- Buruani!

< Buruani? Jak tam? ;P>

Od Angeliny CD Yami

- Dzięki, że im powiedziałaś, że będę działać!- mruknęłam.
- A nie będziesz?
- NIE! BO ONE MIAŁY NAWET NIE ZAUWAŻYĆ, ŻE MANIPULUJE, CHOLERA!- fuknęłam szeptem, więc Miecze tego nie usłyszały, ale myślę, że byłam stanowcza.
- No... Sorry, ale nie, nie zdejmę zaklęcia!
Zacisnęłam zęby i pięści.
- Yami?
- Hmm?...
- Masz. Mnie. ROZKUĆ!- wybuchnęłam.
- NIE!
Byłam zdenerwowana już nie na żarty. Ale no co! To był już szczyt!
- Yami?
- Hmm?...
- ROZKUJ MNIE!
< Czy moje argumenty do Ciebie przemawiają, Elfico Mroku? ;)>

Od Rose CD Marimar

Nauczycielka zmęła w ustach przekleństwo a ja nie mogąc powstrzymać uśmiechu odwróciłam się i zaczęłam ,,wzrastać'' jakąś małą roślinkę, która wyjrzała z pomiędzy desek.
-Fajnie to rozegrałaś.-powiedziałam do Marimar kiedy zostałyśmy same.
-Dzięki. Tak sobie myślałam, że jak na taką jędzę buźkę ma trochę za ładną.-odparła. Zachichotałyśmy.
-O tak. Zdecydowanie.-wtrąciła się Buruani. Znowu zachichotałyśmy.
-Proszę.-powiedziałam po chwili podając im kawałki świeżo ,,wyrośniętej'' roślinki. Jadłyśmy w milczeniu. Jadłyśmy. Źle powiedziane. Łyknęłyśmy tylko ponieważ roślinki było na jeden gryz dla każdej. Wolałam nie myśleć o tym, że roślinki przestaną rosnąć. Co prawda mogę zmienić się w pumę, ale co to da? Nie przykładałam się do magii i nie przeteleportuję się do lasu i z powrotem. Całkiem nieświadomie odwinęłam listek i na podłogę wypadła moja kulka. Szybko złapałam ją i na powrót zawinęłam w palmę. Dziewczyny spojrzały na mnie.
-Co?-zapytałam.

Marimar? Buruani?

Od Yami CD Angeliny

- To powiedz im to skuta, to zaklęcie działa raz, nie uwolnię was. Moje jeszcze zawsze uwięzić miecze w potrzasku... - uśmiechnęłam się złowieszczo - Jestem po prostu zapobiegawcza, tyle... Powiedz tak jak stoisz, bo jak będzie trzeba to nie będę mogła ratować sytuacji... Więc? - uśmiechnęłam się tak miło, że aż denerwująco do Jessicy. Uwielbiam denerwować innych.

( Jessica? Angelina? )

niedziela, 24 marca 2013

Pierwsza Wyrocznia...

... się ujawniła...

Od Koral CD Narii

Drzwi zaskrzypiały i otworzyły się a przed nami stanęła scena... przez którą na chwilę stanęło mi serce? Nie... Tam nic nie było.
Zwykła drewniana chatka... I nic więcej.
- Nic tu nie ma- zauważyłam.- Jeden mały pokój zrobiony w całości z drewna. Trzy okna i.... nic.
Narii zmarszczyła brwi.
- Myślałam, że coś tu będzie... Sprawdźmy! Może coś tu jest, ale... na razie nic nie wiedzimy?...
Wzruszyłam ramionami.

Po dokładnym zbadaniu domku, ruszyłam w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz?!- pisnęła Elfica Powietrza.
- Nic tu niema... Wracajmy...
- Może masz rację...
Kiedy obie spojrzałyśmy na drzwi, one... zatrzasnęły się... Cały czas były otwarte, a teraz...
- Co to było!?- krzyknęłam.
- Spokojnie... To pewnie tylko wiatr.
Spojrzałam za siebie.
- Na-na-n-na-narii!- krzyknęłam.
Elfica odwróciła się i zobaczyła... Stosy kości. Kościotrupy.
- Co... to jest?- przeraziłam się nie na żarty.
- Oni... oni wszyscy umarli tu z głodu. Bo drzwi się zamknęły- powiedziała Narii.
Nagle przed nami uniosły się kości...Czaszki i kości udowe. Wisiały w powietrzu tworząc napis:
"NIE WYDOSTANIECIE SIĘ Z TOND,
ZGINIECIE JAK WSZYSCY."

< Narii?>

Od Marimar CD Buruani

Dwie postacie w kapturach podeszły do krat tak blisko, że gdybym chciała mogłabym uderzyć jedno z nich pięścią w twarz.
Nagle jedna postać podeszła jeszcze bliżej, jakby chciała przecisnąć się przez kraty. Przełożyła przez nie dłoń i zagrzechotała mi nad głową kluczami.
- Chcecie je, prawda?- rozległ się kobiecy głos przepełniony... dziwnym uczuciem. Jakby cieszyła się widząc, że cierpimy.
Zamachnęłam się ręką leniwie, ale nic to nie dało. Tak jak zwykle zdążyła zabrać dłoń.
Zrzuciła kaptur, a ja ujrzałam tą krzywą, uśmiechniętą buźkę Kerr.
- Ty... Glizdo!- usłyszałam głos oburzonej Buruani.
Uciszyłam ją gestem ręki.
- Spokojnie- nadal leżałam na plecach. Odwróciłam lekko głowę, w stronę nauczycielki- Och, Kerr... kiedy Ci się to znudzi?- spytałam znużonym tonem.
Z doświadczenia wiedziałam, że złość, smutek i krzyki nic nie zdziałają. W ten sposób można tylko jej pokazać, że osiągnęła to co chciała. Ale pokazując jej, że jestem znudzona i nie chce mi się jej dłużej oglądać, dałam jej do zrozumienia, że mało mnie obchodzi, co ona mówi, czy robi.
- Och! Chyba nigdy moja droga!- zdenerwowała się.
- Kochanie, spokojnie- druga postać zrzuciła kaptur.
- Tak wiem, Javier, wybacz- ich usta złączyły się w krótkim pocałunku.
Przewróciłam oczami nie chcąc ich oglądać.
- No już! Koniec przedstawienia!- krzyknęłam.
- Coś ci nie pasuje?- ofuknęła mnie Kerr.
Włożyłam tyle siły ile się dało, w to by jak najbardziej ogrzać kamyczek, który unosił się nad moją dłonią. W jednej chwili zmienił się w ciekły ogień, lawę, jeszcze bardziej parzącą niż cokolwiek co istnieje.
Wstałam starając się kierować wszystkie moje złe uczucia na kamyczku, co czyniło go jeszcze cieplejszym.
- No, co?- odezwała się Kerr- Zdenerwowałaś się, co dzie...- nie skończyła, bo cisnęłam jej w twarz tym, co miałam pod ręką- Aach! Moja twarz!- krzyczała.
Spojrzałam na dziewczyny. Na ich twarzach mały się blade uśmiechy, ale ja patrzyłam na to nie wzruszona!
- Spokojnie, Kerr... Wszytko będzie dobrze...- Javier próbował odlepić od jej policzka zastygającą już "maskę".
- Dobrze?! DOBRZE!?
W końcu zlitowałam się nad nauczycielką i używając swojej mocy znowu rozgrzałam kamień.
- Aaach! CO TY ROBISZ, JĘDZO!!- krzyknęła.
- Ratuję twoją "śliczną buźkę".
"Ukształtowałam" ranę tak by, kiedy się zagoi nie było różnicy w jej wyglądzie i odsunęłam od niej kamień.
- Ty... ty...- słowo którego później użyła... Ponieważ jestem kulturalna, nie wymawiam i nie piszę takich słów.
Zaczęli odchodzić kiedy krzyknęłam.
- Te, Kerr!
Odwróciła się.
- Mam nadzieję, że nauczyłaś się, że za mną nie wolno zadzierać- uśmiechnęłam się chytrze.
Znów się położyłam i podniosłam kolejny kamień.

< Buruani, Rose? Jesteście w szoku? ;)>

Smoki...

... są w zakładce Zajęcia!

Od Aliaune

 
 
Podniosłam się i otrzepałam z kurzu.
- Weź się w garść Ashe! Uch... Aliaune! - krzyknęłam.
Jaskinia lekko się zatrzęsła. Stanęłam wyprostowana i skierowałam się do wyjścia. Stawiałam nogę za nogą zastanawiając się co będzie, kreując najgorsze scenariusze. Człowiek jest demonem, tak się przyjęło i tak pozostanie.
Płynęłam pod prąd. W skórze elfa było to trudne, płaszcz robił się ciężki i spychał mnie do tyłu. Jako człowiek czuję się lżejsza.
Dotknęłam ręką wystającego korzenia i chwyciłam się go mocno. Przyciągnęłam się do brzegu. Podciągając się weszłam na suchy ląd. Przede mną pojawiła się Wioska na Drzewie. Położyłam się na ziemi i rozejrzałam. Ani żywej duszy. Pobiegłam pośpiesznie do mieszkania. Na schodach spotkałam jakąś elficę rozmawiającą z Arweną.
- My się chyba nie znamy - powiedziałam pośpiesznie i nie zatrzymując się ani na chwilę pobiegłam do chatki.
Przesunęłam lodową szafkę tak, aby zastawiała drzwi. Ze złości zerwałam baldachim ozdabiający łóżko i wyrzuciłam przez okno. Usiadłam w kącie pokoju. Zaczęłam cicho szlochać.



Od Narii CD Koral

Westchnęłam cicho pogrąrzajac się w zamyslenia. Drugie wiezienie mogło by być dosłownie wszedzie. Na pewno nie zrobili go zbyt blisko pierwszego, bo to by było bez sensu. Aaaah. To wszystko jest jakieś bezsensu. Przesunęłam wzrok na zachodzace słońce. Piekne, żółte słońce, które przez cały dzień daje światło, teraz zachodzi za horyzontem ziemi by ponownie wstać jutro oświecajac znów tereny swoim światłem. Nabrałam powoli powietrza i po chwili tak samo wolno je wypusciłam. Puknęłam lekko Koral. Elfica zwróciła na mnie swój wzrok. Uśmiechnełam sie lekko i chcąc nie chcąc podniosłam sie na wpoł wstajac. Byłam pochylona nad Koral, która po chwili tak samo jak ja stała na jednej z gałęzi drzewa.
-Stanie i myślenie nic nie pomoze-powiedziłam obracajac sie szybko wokół własnej osi.
-To w droge-powiedziałam spokojnie Koral. W moim obkrecaniu sie zatrzymałam sie na chwile jakby zamierajac. Zerknełam na nia bez wyrazu twarzy.
-Start-szepnęłam i skoczyłam lekko w dół obijajac stojace mi na drodze gałęzie. Leciałam jak pocisk ale bardzie lekki w tym przypadku. Po chwili obok mnie pojawiła sie Koral. Zerknełam na nią radosnie. Zlapałam ja za reke i lecialiśmy razem nad ziemią. Dosyć nisko sie unosiliśmy, bo nie mogłam podnieśc wysoko zbyt duzego cieżaru. Jednak wiatr, który wiał w strone w która my leciałysmy pomagał nad niesamowicie. Kierowałam nad do Magicznego Lasu. Lot był przewspaniały. Słonce i różowe niebo, które wygladało jak z najpiekniejszej bajki. Gdy dotarłysmy nad skraj lasu zniżyłam lot. Przelatywałam obok drzew, które o dziwo wygladało nietypowo. Rozgladałam sie za jakoś chatką. Mało jest chatek w lesie jednak była ona napewno w kororach, w których tak cieżko je rozróznić.
-Patrz-usłyszłam głos Korla i zobaczyłam jej wyciagnietą reke wskazujaca kierunek. Poleciałam szybciej. Po chwili stałyśmy przed wspaniale wygladajacym domkiem. Był moim zdaniem lekko zakrzywiony czego nie potrafiłam zrozumieć.
-Chodzmy-usmiechnęłam sie zapiac za klamke. Drzwi ze skrzypem otworzyły się.

(Koral? Co skrywa chatka w lesie?)

Od Burauni: c.d. Marimar

Siedziałam w kącie, w cieniu. Duchy otaczały mnie i coś do mnie mówiły, ale ich nie słuchałam. Miałam opuszczoną głowę, a kurtyna włosów przesłaniała mi twarz. „Jak ja mogłam dać się złapać? Jak jakiś niedoświadczony szczeniak.” Rugałam się w myślach. Przeżyłam dziesiątki buntów, setki bitew, tysiące potyczek. A załatwiło mnie kilku pachołków i wtrąciło do lochów. Jak?!
Nagle jeden duch dotknął mojego ramienia, aż poczułam gęsią skórkę. Podniosłam wzrok. To był Benjamin, zabity w trakcie jednego z buntów, który mnie strzegł odkąd mnie porwali.
~ Nadchodzą ~ powiedział. Strażnicy. Mieli zasłonięte twarze, nie mogłyśmy ich rozpoznać, ale przychodzili od czasu do czasu.
- Idą. – oświadczyłam beznamiętnym tonem. Ben miał rację. Już po chwili za kratą ujawniły się trzy postacie w ciemnych strojach i czarnych maskach na twarzy. Przyglądali nam się przez chwilę w milczeniu. „O co im chodzi…?” zastanawiałam się.
~ Pewnie chcą się nacieszyć zdobyczą ~podsunął Ben. Duchy czytają mi w myślach; tak się głównie porozumiewamy. Ale czasem to wkurza. Jak na przykład teraz. „Błagam, Ben, daruj sobie” mruknęłam w myślach.
~ Sorki, że żyję ~ mruknął. Uśmiechnęłam się prawie niezauważalnie. „Ty nie żyjesz” pomyślałam. Rzucił mi piorunujące spojrzenie i się zdematerializował. W tym czasie jeden ze strażników zabrzęczał kluczami. Co oni kombinują…?

<Marimar, Rose, dokończycie?>

sobota, 23 marca 2013

Od Angeliny CD Finroda

Zmarszczyłam brwi.
- Widzę, że skrywasz dużo tajemnic- uśmiechnęłam się i usiadłam mu na grzbiecie- Mówisz, że pracownia alchemiczna tak?
Skinął... łbem i wzbił się w powietrze.
- Jako smok umiesz mówić?
Znów usłyszałam ten jego serdeczny śmiech.
- Oczywiście.
Uśmiechnęłam się.
- Opowiesz mi tą historię o zwierciadle?- spytałam.
- Nie znasz jej?
Pokręciłam głową, ale on nie mógł tego zobaczysz. Miałam nadzieję, że moje milczenie odpowie samo za siebie.

< Finrodzie?>

Od Finroda CD Angeliny

Zaśmiałem się cicho.
- Powiedz, czemu chciałaś mnie zabić? - powiedziałem.
- Ja... Tak właściwie... Nie wiem... - elfka malała w oczach - ...Przepraszam... - szepnęła.
- Dobrze, przeprosiny przyjęte, ale pamiętaj, że mnie nie da się zabić. Jestem na pół elfem, na pół duchem...
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy.
- D-Duchem? - zaczęła się jąkać, na co jeszcze szerzej się uśmiechnąłem. Pstryknąłem palcami i zniknąłem na chwilę z miejsca w którym stałem. Bezszelestnie stanąłem za Angeliną w mojej pierwotnej postaci blond-włosego elfa w misternie uszytym zielonym ubraniu.
- Właśnie, duchem, ale tym dobrym... - powiedziałem do niej, a ona aż odskoczyła.
- Nie strasz mnie!
- Nie straszę cię... - zacząłem się serdecznie śmiać - ...Wiesz, że nie musiałem cię tak naprawdę pytać o imię, bo ja znam imię każdej osoby którą widzę?
Angelina otworzyła szerzej oczy.
- Ale co ty tak właściwie tu robisz? - spytała.
- Słyszałem, że jest tu Akademia Wybranych elfic i macie walczyć z... Nieważne, macie walczyć z waszymi słabościami... - powiedziałem hardo przypominając sobie, co mówiła Espi jakieś sto lat temu ,,Wybrane które przyjdą tu za jeden wiek nie mogą wiedzieć na czym dokładnie polega ich misja, dopóki sama im tego nie wyjawię''.
- Ach no tak... A co maja nasze słabości do twojego pobytu tutaj? - drążyła dalej Angelina. Okazałem jej swą cierpliwość.
- To, że jako ''duch opiekun'' mogę wam pomóc, jest już nawet jedna ofiara moich działań uszczęśliwiających...
- Kto? - elfica ziemi.
- Yami. Znasz ją. Nie musisz mi mówić, że się jej boisz, ona nie jest zła tylko gdybyś przeżywała w dzieciństwie takie katowanie oraz cierpienia jak ona też miałabyś demona w oczach. Ta dziewczyna miała i ma cudne niebieskie oczy, były takiej barwy jakiej były, bo chodziła cały czas zła, od tak. Zło zabierało jej sprzed nich piękno świata. Znasz historię o lustrze ukazującym świat w złych barwach? To właśnie było coś takiego. A tak w ogóle, to chciałabyś zobaczyć moją pracownię alchemiczną? - spytałem się efki, po czym przybrałem postać smoka.

( Angelina? )

Od Marimar- Nie poddam się!

Leżałam na plecach, na zimnej, wilgotnej podłodze. Unosiłam lekko dłoń do góry, a nad nią unosił się mały kamyczek. Kiedy tylko zechciałam zmieniał się w lawę, tylko to dawało nam ciepło i światło. Jednak nie tylko ja przyczyniłam się do tego, że jeszcze żyłyśmy.
Rose raz na jakiś czas udawało się zmusić jakąś jadalną roślinkę do wyrośnięcia między deskami w więzieniu. Dzięki temu udawało nam się coś zjeść, a w takich roślinach jest woda... Nic nie wskazywało, że miałybyśmy skończyć jak Maylie, Annie, czy Celest.
Buruani z kolei potrafiła kontaktować się z duchami, które przynosiły nam informacje z zewnątrz... Wiedziałyśmy, że niejakie Koral oraz Narii natrafiły na naszą wskazówkę i pierwsze więzienie.
Jeśli jesteście bardziej spostrzegawczy, zwróciliście uwagę, na to, że inicjał M. (Maylie) znalazł się na... grobie... ale przy "ciepłych słowach" nie było mojego inicjału...
Może zacznę od początku...

Cześć, jestem Marimar, ale wiele osób mówi do mnie Avery. Mój ojciec pochodzi z Królestwa Ziemi, tak, tak! To ja! Córka króla!.... z nieprawego łoża... Moja matka pochodzi z Królestwa Ognia. jak pewnie się spodziewacie: zazdrosna żona króla wygnała mnie i moją matkę... Dorosłam więc w rodzinnej wiosce mojej mamy.
Kiedy dostałam list od dyrektorki pomyślałam "Super! Nie mogę się doczekać!"... Na początku było super, poznałam wiele fajnych przyjaciółek, kłóciłam się z Kerr i Javierem... Aż w końcu... dyro powiedziała nam o wojnie z gigantami... I wtedy zaczęły się bunty. przestałyśmy przykładać się do nauki, a potem... Zamknęła nas. Miałyśmy trzy więzienia. Pod moim domkiem, na dnie jeziora i tu... a to "tu" przekracza wszelkie wyobrażenia.

< Rose, Buruani? Dodacie coś?>

Od Angeliny

Spacerowałam przy granicy Mrocznego Lasu. Wyciągałam rękę w stronę drzew, a koniuszki moich palców lekko muskały korę.
"Mogłabym tak spacerować przez wieczność..."- pomyślałam, kiedy...
Nagle ujrzałam małą rzeczkę wijącą się wśród roślin. Woda wypływała z lasu.
Nagle cały lęk związany z ewentualnym zgubieniem się w ciemności... zniknął. Po prostu będę iść wzdłuż strumienia.
Szybko przekroczyłam granicę mroku i prędko pobiegłam... jak najdalej.
Nagle, kiedy nie widziałam już granicy światła i mroku, spojrzałam w bok i ujrzałam drzewo, którego szubek stykał się z ziemią, tworząc coś na kształt łuku. Oczarowana, głupio i bezmyślnie, odbiegłam od strumyka i przeszłam przez "łuk" i nagle...
Znalazłam się w zupełnie innym miejscu! To chyba był Las Magii... Czy możliwe, żebym się prze teleportowała?...
- Kim jesteś?- odezwał się ktoś stojący za mną.
W przerażeniu odwróciłam się i ujrzałam pięknego chłopaka... Wyglądał na 16, góra 17 lat. Jego skóra była niebieska, a oczy- piękne. Wyglądał na elfa Wody, albo Powietrza. Jednak wolałam nie pokazywać mu, że mi się podoba.
- Pytanie brzmi, kim ty jesteś?- wyciągnęłam sztylet, który zawsze noszę ze sobą.
Nie przestraszył się. Nie pokazywał żadnych emocji.
- Spróbuj- pospieszył mnie.
Podsunęłam mu do gardła miecz. Wcale nie chciałam zadać ciosu... Właściwie... teraz jak o ty myślę, to nie wiem co chciałam zrobić...
Kiedy tylko zimna stal dotknęła jego błękitnej skóry on zmienił się w niebieski dym, który uciekł i z powrotem zmaterializował się w inny miejscu.
- Jestem Finrod. Może porozmawiamy normalnie?
Skinęłam głową z szeroko otwartymi oczami.
- Angelina- nie potrafiłam wydusić nic więcej niż ten zgłuszony szept.

< Finrod? ;)>

Od Koral CD Narii.

Złapałam się za głowę. Wcześniej o tym nie pomyślałam!
- Może we Wzgórzu Węży, Jaskini, albo tej Leśnej Chacie, co?
- Czemu, myślisz, że tam?
- Bo ty chyba najbardziej tajemnicze zakątki Akademi..
Na chwilę zapadła cisza.
- Na miejscu tej jędzy urządziłabym lochy przy Wiosce Magi.... Dzięki temu mogłaby ich stale obserwować...

< Narii?>

Od Angeliny CD Yami

Kiedy Yami zakuła nas w kajdany miałam ochotę krzyczeć. Co to, cholera ma być!
Jednak z drugiej strony wiedziałam, że chyba nie ma innego wyjścia, by Yami została w drużynie... Chyba, że...
- Yami, rozkuj nas- rozkazałam.
- CO!? CZEMU?!
- Mam pomysł, spokojnie...- nie byłam pewna, czy się uda, ale te kajdany...
To mogło tylko ich jeszcze bardziej rozwścieczyć. Jeśli, ktoś miałby jakieś szanse, żeby ich przekonać... to chyba tylko... ja?
Wiem jak manipulować, wiem jak sprawić, by ktoś poczuł się tak jak zechcę. Usatysfakcjonowany, zły, zdenerwowany, zawstydzony, głupi, naiwny...
- Temu, że wiem co robię- dodałam.

< Yami? XD>

piątek, 22 marca 2013

Od Narii CD Koral


Zamysliłam się znów na chwile. Nie maiłam pojecia od którego domku zaczać ale tutaj znów był problem. Nauczycielki i dyrektorka chodzą po pokojach czyli musieli już być w tych na dole.
-Ej może...-przerwalam na chwile. Włosy spadły mi na jedno oko zakrywajac je prawie całkowicie.
-No..-ponaglała patrzac na mnie z wyczekiwaniem.
-Sama nie wiem. W każdym domku mógłby sie zmieścić drugie wiezienie a moze w żadnym go nie ma-powiedizłam cichym głowiem chowajac głowie pomiedzy ręce.
-Jak nie w domkach to gdzie?-zapytała zdzwiona.
-Na terench naszej Akademii jest wiele miejsc gdzie mogły by być wiezienia a dyrektorka nie zrobiła by chyba wiezienia zaraz obok tego pierwszego. -powiedziałam wychylajac sie lekko.

(Koral?)

Jessica...

... się zmieniła...

od Yami CD Jessciy


Otworzyłam szerzej oczy.
- Żartujesz... - syknęłam.
- Nie Yami, przechodzisz do nas... - powiedziała Jessica wzruszając ramionami.
Zaniemówiłam. Usłyszałam za sobą warknięcie Angeliny.
- Czemu zabierasz na Yami?! Czemu!? - wrzasnęła.
- Uspokój się... - ziewnęła Jessica - ...Takie są zasady, przykro mi.
- ZASADY! ZASADY?!!!!! - do ostrej wymiany zdań włączyła się Arwena. Po chwili obie już wtórowały mojemu wściekłemu trajkotaniu.
- Co za zasady!? We dwie nic nie zrobią! - machałam zbulwersowana rękami.
- A ja chcę Yami! - warknęła Angelina.
- Nie bądźcie jak dzieci... - jęknęła Jessica.
- NIE JESTEŚMY! - ja, Angelina i Arwena wypaliłyśmy chórem.
- Yami, jesteś z nami w drużynie... - mówiła niewzruszona Jess.
Pociemniało mi niebezpiecznie w oczach, zacisnęłam pięści tak mocno, że stal którą zaczęłam nosić na rękach wręcz werżnęła mi się w ciało. Po chwili jednak uspokoiłam się.
- A mogę wziąć coś ze sobą? - spytałam wesoło. Angelina i Arwena oniemiały.
- Yami! Ty zdradziecka... - zaczęła Angelina, ale urwała. Pobiegłam do mojego pokoju po coś, co dostałam od przyjaciela moich rodziców w Królestwie Mroku.
- Gdzie to jest... - jęknęłam otwierając moją skrzynię na skarby prywatne i tylko do użytku własnego, na czarną godzinę. Po piętnastu minutach szperania znalazłam... Długie, silne łańcuchy. Tylko ja znałam zaklęcie na nie... Oraz ten elf który mi je dał. Zaraz wszyscy przekonają się o ich mocy, oraz mojej makabrycznej pomysłowości... Pobiegłam do dziewczyn wymachując łańcuchami. Spojrzały na mnie zdziwione.
- A po co ci zwykłe łańcuchy... Eeeeeee.... Z doczepionymi trzema kajdankami? - spytała Koral.
Puściłam do niej oko.
- Zobaczysz... - szepnęłam i prędzej niż ktokolwiek zdążył zareagować zakułam mnie, Angelinę i Arwenę w kajdanki. Każda miała jedną rękę uwięzioną, a drugą wolną.
- ,,Watashi ga ika senai yō ni anata ni meijiru made, watashi no yūjin, ketsugō...'' - powiedziałam, a wtedy rozległ się metaliczny dźwięk. Wiedziałam co się stało. Zaraz im wszystko wyjaśnię.
- Ej! - krzyknęła oszołomiona Jessica widząca mnie i moją drużynę skute jednym łańcuchem. Uśmiechałam się niewinnie i delikatnie.
- Słowa tego zaklęcia znaczyły dokładnie ,,Dopóki ci poleciłem nie pozwól mi odejść, mój przyjacielu, dołącz ...'', dało one tym łańcuchom ogromną siłę, będą trzymały nas dopóki nie powiem zaklęcia, żeby puściły. Żadne z tych które znacie nie pomoże, bo to należy do czarów przekazanych - istnieje tylko jeden taki czar i można użyć go tylko raz na danym łańcuchu... A całego arsenału przekazanych czarów może używać osoba powołana przez jego twórcę. Nic prócz jednego zaklęcia które znam tylko ja i przyjaciel moich rodziców, który mi je podarował, oraz przekazał nie może ich zniszczyć. Nie szukajcie tych zaklęć. Nie zostało wam ono przekazane, a wszyscy znamy zależność - dla osoby niepowołanej to zaklęcie nie przyniesie oczekiwanych efektów, lecz natychmiastową, bolesną śmierć... Chodźmy do mieczów dziewczyny -zakończyłam mroczną gadkę, która była tylko i wyłącznie prawdą i pociągnęłam Angelinę i Arwenę za łańcuch - Teraz mogę do was przejść... - uśmiechnęłam się irytująco do Jessicy. Angelina i Arwena wyglądały na zszokowane nowym zjawiskiem i moim zachowaniem.

( Która dokończy? Angelina, Arwena, Koral lub Jessica? )

Od Jessicy CD Koral

Wróciłyśmy do wioski. Od razu rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Nie chciałyśmy o tym rozmawiać. Czułam się... źle. Wręcz nieszczęśliwa. Nie rozumiałam tego uczucia. Nagle doznałam wizji. Zobaczyłam ciemny las. Nagle w oddali rozbłysło światło. Zobaczyłąm maleńką iskierkę wędrującą w moje ręce. Kiedy jej dotknełam zobaczyłam taki obraz:




To... była moja prawdziwa matka... zabiła ją jej siostra...
-Teraz wiesz.- usłyszałam głos za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam ciemny kształt.
-Kim jesteś?
-Nikim.- odpowiedziała postać.- Ale wiem kim ty jesteś. Jesteś Jessicą?
-Chyba nie ma w tym nic niezwykłego?
-Czasem proste rzeczy mogą być czymś niezwykłym. Jesteś kimś więcej. To co zobaczyłaś jest wydarzeniem, któremu mogłaś zapobiec. Byłaś jenak młoda. Zbyt młoda.
-O czym ty mówisz!?
-Jesteś wybrana. Musisz przyjąć się. Do tej pory jesteś kimś innym. Uwierz mi. Sama dobrze wiesz o czym mówię.- zacisnęłam zęby. To było naprawdę dziwne.
-Dobrze... niech ci będzie.- odpowiedziałam. Nagle iskierka się rozmnożyła i wiele iskierek zaczęło latać wokół mnie. Kiedy wszystko się skończyło wyglądałam tak:




Wyglądałam jak matka. Wiedziałam, że gdzieś tam jest moja siostra. Wyszłam z wizji. Wszystko się zmieni. Wszystko.

Uwaga

Czy wiecie, że w Akademii straszy?...

czwartek, 21 marca 2013

Yami zmieniła opis!!

Od Yami - ,,Tchnienie życia''


Noc... Taka, jaką pamiętałam... Zdradziecka, tajemnicza, jaką kochałam. Nagle coś zaczęło popychań mnie do tego, żeby... Skoczyć z okna. To było silniejsze ode mnie... Ale czułam, ze muszę posłuchać tego głosu. Chciał ode mnie czegoś niebezpiecznego, lecz podejrzewałam, że ma w tym jakiś konkretny cel, który powinien... Coś we mnie zniszczyć? Co mnie to... Jak mnie nie będzie, to się pewnie ucieszą. Zamknęłam oczy i otworzyłam okno. Jestem głupia. Skaczę z okna nie posiadając skrzydeł... Odebrała mi je choroba, gdy byłam bardzo mała. Skoczyłam. Z hukiem wylądowałam na ziemi, jednak nic mi się nie stało. Otrzepałam ubranie z piasku i poszłam do Mrocznego Lasu. Pałętałam się po nim szukając sama nie wiem czego. Usiadłam pod drzewem, a wtedy... Wtedy powoli, z ciemności zaczął sunąć w moją stronę niebieski płomień. Wystraszyłam się. Nie dość, że zgubiłam się na własne życzenie, to jest tu z pewnością wiele niebezpiecznych bytów.
- Kim jesteś? - warknęłam.
- Spokojnie Yami... - powiedział czyjś głos.
- Ale kim ty jesteś!? - dalej drążyłam agresywnie.
- Jestem lustrzanym odbiciem... Jestem duchem-opiekunem Warren'a Burgess'a... To znaczy nie jestem prawdziwym duchem, tylko
- Kto to? - wzdrygnęłam się.
- Pół elf, pół człowiek... - odparł niebieski płomień i przysunął się bliżej, zaczął gładzić mnie po twarzy, jednak nie czułam, żeby coś mi się działo.
- Ludzie są źli... - uniosłam lekko brodę do góry.
- Nie wszyscy, zły jest on... - szeptał mi prosto do ucha.
- Twój podopieczny?
- Nie...To stwór który zniewolił mego pana i wiele innych osób, o którym powie Tobie i Twej przyjaciółce Wielka Wyrocznia... - szeptał dalej.
-Co to za stworzenie?
Gdy tylko się o to spytałam, płomień się gwałtownie powiększył.
- Ten, który sprawia, że twój umysł jest nie czyście czysty, wysysa z ciebie życie zostawiając cię żywą, będąc żywa będziesz martwa... Przyszedłem ci pomóc, wzmocnić cię... Ciebie również dawno zniewolono... To widać po Twych oczach Aiane...
- Co ty pieprzysz? - syknęłam – Ostatnio wiele dziwnych rzeczy się tu dzieje! Klątwa na Koral, tylko nie mów, że jak Ashe posiadam fałszywe imię!
- Nie mówię tak... to twoje drugie imię... Nadały ci je wyrocznie światła, dlatego twoi rodzice je odrzucili.
-Ś...światła? - zająknęłam się niepewnie.
Płomyk zaśmiał się i zauważyłam, jak przygważdża mnie do drzewa, bym nie uciekła.
- Tak... Posiadasz bardzo dalekich przodków światła, przez to jesteś inna niż inne elfki mroku... Dlatego to ciebie wybrano... A teraz powiedz mi... Mogę zmienić cię, sprawić, że będziesz miała umysł jak każda osoba która miała normalne dzieciństwo... Już nie będziesz miała w oczach tego zła... Będziesz widzieć inaczej świat... Zaufaj mi, błagam... Ale musisz zgodzić się na bardzo krótką chwilę niewyobrażalnego cierpienia, takie jakie kumulowałoby wszystkie rany jakie ci zadano...
Zamknęłam oczy. Ufać mu? Czy nie? Uśmiechnęłam się lekko. Najwyżej umrę. Mnie już nic nie przeraża. Boję się cierpieć... Ale skoro to ma być coś co uspokoi moje skołatane serce...?
- Zaczynaj... - szepnęłam.
- Jak tylko sobie życzysz, Yami/Aiane – to zdanie powiedział w tak dziwny sposób, że wymówił jednocześnie oba imiona. Potem czułam jak płomienie zaczynają mnie palić... Ale nie, to nie moje ciało! To... Moje najgłębsze wnętrze! Wrzasnęłam przeraźliwie i zwinęłam się na ziemi. Bolało mnie serce, wszystko... Ciało... Cierpiałam i fizycznie i psychicznie. Czułam, jakby zimna stal zaciskała się na mych ramionach.
- CZEMU TO MUSI TAK BOLEĆ! - wrzasnęłam zaciskając mocniej oczy. Mało tego – to bolało tak, że nie mogłam się ruszyć, załapać oddechu... Nawet płakać z tego bólu nie mogłam. Jednak było mi dziwnie.... Dziwnie... To takie uczucie, że powoli wszystko znika. Kiedy ból zaczął mnie tak szybko jak przyszedł opuszczać, zamknęłam oczy i usnęłam z lekkim uśmiechem na twarzy. Obudziłam się po godzinie. Wszystko widziałam lekko rozmazane. Byłam otoczona niebieskim okręgiem płomieni. Było mi... Jakoś tak błogo. Przeciągnęłam się i z uśmiechem spojrzałam w gwiazdy.
- Udało ci się? - spytałam.
- Tak... - odparł rozbawiony głos - ...Zaszło w tobie wiele zmian.
- Uch, rzeczywiście... - uśmiechnęłam się i chwiejnie wstałam. Rzeczywiście! Na rękach miałam metal.
- Co jest? - oglądałam siebie ze wszystkich stron. Wyglądałam inaczej! Byłam jeszcze piękniejsza! Czułam się lekko, tak, że mogę zawojować świat. Powstała we mnie chęć... Wprowadzania radości w życie innych, to takie cudowne... Ja... Ja jestem dobra! Z moich oczu popłynęły pierwsze w życiu łzy szczęścia. Teraz wiedziałam... Czułam, że żyję naprawdę... Serce biło mi szybko... Do tej pory było jakby uśpione i lodowate.
- Dziękuję.. - wyszeptałam szczęśliwa.
- Proszę kochana... - płomyk zamigotał jaśniej - ..Ale pamiętaj, zrobiłem to po części dla mojego pana, żebyś ty i Arwena mogły uratować mojego pana... Oraz inne ofiary tamtego potwora... Liczę na was pamiętaj... Do zobaczenia...


Gdzie ty znikasz? - jęknęłam i uderzyłam się w głowę... O moją półkę z książkami... To ja nie jestem w lesie? Ale czuje się jakoś tak... Dziwnie... Spojrzałam do lustra i krzyknęłam wywracając się na podłogę. Ja na serio wyglądałam jak w tym śnie! A więc to stało się naprawdę!? Ja jestem do czegoś wybrana!!!? I jestem szczęśliwa...? Nie chciało mi się wstawać z podłogi. Leżałam na niej i chichotałam. Ubrałam się w normalne ciuchy, jednak były w znacznie innym stylu. Byłam w ciuchach jak na wojnę! O matko! Ale dobrze mi w tym. Jakby nigdy nic przeszłam przez plac akademii i położyłam się na trawie wystawiając twarz do słońca. Nie jestem już tą samą, wredną Yami...

( Dziewczyny? Która dokończy? ;3 Nie bać się ^.^... )

Od Angeliny "Urodziny"

Spojrzałam na zegar. Jeszcze dwie minuty.
Przewróciłam oczami i wyjrzałam przez okno. Niebo było przepiękne. Po chwili znów zerknęłam na zegar.
Dziesięć sekund!
Dziewięć.
Osiem.
Nie mogę się doczekać!
Pięć.
Cztery.
Zaraz, już zaraz!
Dwa...

Jeden.
- Sto lat, Angelino- szepnęłam.

< Czy komuś o tym mówiłam? Ktoś coś przygotował? ;)>

Od Angeliny CD Yami

Kiedy Yami położyła dłoń na klamce zacisnęłam zęby.
Podbiegłam do nich.
- Też idę- szepnęłam.

<Arwena? Sorry, że odpisałam za Ciebię...>

Od Yami CD Arweny





Właśnie byłam zajęta jednocześnie nauką i moją czerwoną sukienką, gdy usłyszałam znajomy głos... Dochodzący z głębi duszy...
,,Yami, chodź do mnie! I to szybko!''
To była... Arwena?! Co ją...! Pfffff... Znowu ściganie na smokach? Oj dobra, już nawet się do niej przekonałam, nie będę taka. Ja również porozumiałam się z nią telepatycznie.
,,A gdzie jesteś?'' - spytałam.
,,Przy chacie w lesie... Jest ze mną Angelina, ale błagam, chodź!'' - odparła Arwena.
,,No dobrze...'' - westchnęłam i wyszłam z pokoju. Jak ja sobie poradzę na jakiejś misji w czerwonym stroju, to zbyt jaskrawe, zupełnie nie maskuje! Wezwałam mojego smoka - Dark'a i poleciałam do Mrocznego Lasu. Gdy widziałam już tą upragnioną chatę, którą już dawno chciałam zobaczyć, kazałam zwierzęciu wracać do akademii i poszłam w krzaki do Arweny i Angeliny. Widziałam je już z daleka. Skradałam się do nich cicho... Bardzo... Aż w końcu powiedziałam zadowolona na całe gardło:
- Hej dziewczyny, co tam?!!!
Obie elfki podskoczyły w miejscu.
- Yami... - jęknęła Angelina.
- ...Nie strasz nas! - dodała Arwena.
Westchnęłam.
- Po co mnie wezwałaś? - spytałam Arweny.
- Żebyś poszła ze mną do tej chaty, chcę tam iść, ale się boję...
Przewróciłam oczami i ruszyłam przed siebie.
- Chodź... - mruknęłam.

( Arwena? )

Uwaga!

Zajrzyjcie do zakładki Uwięzione... Będziecie zaskoczone!
(Te osoby miały zarezerwowane miejsce w Akademii już daaaawno  temu)

ps Ashe zmieniała opis! To znaczy... Aliaune!

Od Koral CD Narii

Powoli pokręciłam głową.
- Nie wiem- przełknęłam ślinę- Musimy kogoś wtajemniczyć.
Jessica spojrzała na mnie spod przymrużonych oczu.
- Kogo?
- W domku Angeliny było pierwsze więzienie, może...
- Nie!- przerwała mi- Tamto miejsce już przejrzałyśmy!
- Więc co? Może włamiemy się do kilku osób i sprawdzimy czy tam nie ma więzienia numer dwa, co?
Zamyśliła się.
- To nie zły pomysł.

< To do kogo się włamiemy? XD>

Od Koral CD Jessicy

Nie mogłam uwierzyć, że to koniec.
Klątwa zniknęła. A ja mogę być szczęśliwa.
- Wracajmy- zgodziłam się i po jakimś czasie dotarłyśmy do Wioski na Drzewie.

< Jessica, nie wiem co można jeszcze dodać...>

poniedziałek, 18 marca 2013

Od Jessicy C.D. Koral


Właśnie miałam odpowiedzieć ale uprzedziła mnie Randi.
-Jeszcze nie. Musicie uzyskać moją łaskę, a potem Koral otrzyma dar przejścia.
-Co to?- zapytałyśmy razem.
-Jest to dar dzięki któremu będziesz mogła widzieć świat zmarłych i dusze innych. To uzasadni moją łaskę.- odpowiedziała i położyła ręce na ramionach mojej przyjaciółki.
-Twoja odpowiedź mnie zdziwiła. To było coś czego się nie spodziewałam. Otrzymujesz moją łaskę.- wokół Koral zaczęły latać iskierki i wkrótce buchnęło od niej niezwykłym światłem. Kiedy cały proces się skończył podeszłam do niej i zpytałam.
-Jak się czujesz?
-Silna....wręcz nie do pokonania!- odpowiedziała z radością moja przyjaciółka. Odwróciłam się do Randi lecz jej tam nie było.
-Chodźmy.



Koral?

Od Narii c.d Koral


Spojrzałam na napis wyryty na obramowaniu łóżka. Westchnęłam zachowujac zimną krew choć w głebi siebie maiłąm taka panike ze najchetniej uciekłabym stad jak najszybciej by sie dało i nigdy bym tu wiecej nie wchodziła.
-Chodźmy-powiedizłam. Koral zaczeła wdrapytac sie po drabinie do góry. Ja rozgladając sie jeszcze chwile tez to uczyniłam. Gdy obie byłyśmy na zewnatrz. Zamknęłam klapkę połozylam dywan na swoje miejsce i zamysliłam się.
A.A.B.R.C.-pomyślałam patrzac na niebo.
-Koral?-zapytałam cicho.
-tak?-spijrzła zadziwona na mnie.
-A.A.B.R.C. to muszą byc imicjały imion tych elfic wiec gdzie sniedaleko musi być dugie więzienie gdzie były trzymane. A razem z tym drugim wieziemien i druga wskazówka , która może wyjasni troche wiecej-powiedizłam. Szyłam kroki dziewczyn i głosy nauczycioelek i dyrektorki. Wracały. Koral zacisnęła zeby i zaczełysmy lekko panikowac. Wescthnełąm złapałam elfice Natury za ręke i ustałam na krawędzi okna. Spojrżłmna w doł. Koral warzyła swoje i nei wiedizłam ile wytrzymam. Klapmka juz sie prusyła. Za drzwiami były głosy nauczycielek i dyrektorki. Zacisnęółam oczy is koczyłam ciągnac Koral za mna. Skeciłam w prawo stajac na bardzo gęsto porośnietej gałezi. Nauczycielki podeszły do okna i zaczęły patrzac ale po chwili zamknęły je.
-Jak myslisz gdzie jest drguie wiezienie?z-apytałam Koral nie wychodzac z ukrycia.

(Koral?)



Od Narii c.d Erline


Moze nie wygrałyśmy ale bardzo sie starałyśmy i to jest ważne. Uśmiechnęłam sie do dziewczyn. Pracowało nam sie naprawdę fajnie. Cieszyłam sie że na nie trafiłam. Moze ich do konca nie znam ale cóż nadrobie to.
-Mozę pójdziemy do mnie?-zapytałam myslac o braku grawitacji i extra zabawie.

(Dziewczęta? )

Od Ashe... Aliaune


Zbiegłam ze schodów Wioski na Drzewie. Robiąc "samolocik" pobiegłam do Zamku na Wodospadzie. Przebiegłam przez most i wpadłam od jednej z komnat zamku. Ogromne sale, piękne zdobienia. Zamek budowany przez elfy.
Przystanęłam na balkonie z którego rozpościerał się widok na krainę. Zbiegłam na dziedziniec. Usiadłam na skraju. Oparłam głowę na ręce i spojrzałam przed siebie. Kiedy się przyjrzałam... Było widać wiele rzeczy. Można było dostrzec zarysy dziewczyn siedzących w domkach lub robiących cokolwiek innego, po prostu je widziałam.
Poczułam na plecach mocny podmuch wiatru. Teoretycznie, jak i praktycznie nie byłoby to możliwe, bo za mną znajduje się zamek, przez co to on obiera mocniejsze podmuchy. To musiała być magia.
Odwróciłam się , za mną nie było nic. Puściłam na chwilę krawędź. Wtedy wiatr zawiał na tyle mocno, że spadłam.
Spadałam dość długo. W zderzeniu z taflą wody mogłam się zabić, połamać kości czy zrobić sobie coś równie okropnego. Obyło się bez jakichkolwiek przykrych incydentów, w co przez chwilę nie mogłam uwierzyć.
Tak jak kiedyś uczyła mnie Jessica - pomyślałam o bańce. Wokół mnie zaczęło zbierać się powietrze. Usiadłam spokojnie próbując nie myśleć zbyt dużo o moim dalszym losie. Wodospad wpadał do rozległego jeziora, które nadmiar wody przekierowywało do podziemnej jaskini. Wpłynęłam tam, a bańka rozprysła się gdy wypłynęłam na mieliznę. Wstałam i wyszłam na brzeg.

 photo fantasy-pictures-by-unknown-1232.jpg

Podbiegłam do majaczącego w oddali budynku. Weszłam niepewnie i rozejrzałam się. Na wprost wejścia stał ołtarz. Zbliżyłam się lekko. Przede mną pojawiła się piękna elfica.
http://werczipauczi.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/849762/files/blog_gq_5078726_7882273_sz_elfica.jpg

- Witaj Aliaune - powiedziała niebiańskim głosem.
- Aliaune? - zapytałam.
- Tak, Aliaune. Córka Geralta i Marietty. Wyjątkowa elfica o umiejętnościach podobnej miary.
- Imiona rodziców się zgadzają, ale cała reszta to bzdury... Pomyliłaś mnie z kimś.
- Jak patronka jednego z 12 ołtarzy mogła się pomylić?
- 12 legendarnych ołtarzy?
- Tak, czyżbym miała się mylić? Nie jest to możliwe. Tak więc ty, ochrzczona imieniem Aliaune, zgadzasz się mi towarzyszyć? - przyciągnęła mnie lekko do siebie.
- Aliaune... Nawet ładnie! - uśmiechnęłam się niezręcznie.
Elfica spojrzała na mnie z ukosa.
- Towarzyszyć w czym? - poprawiłam się.
- W poszukiwaniu twojej przeszłości.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła do ołtarza. Przeszłyśmy przez niego. Szłyśmy po woli przed wąską ścieżkę. Elfica pokazywałam mi moją przeszłość. Tylko... po co? Doszłyśmy do końca ścieżki i pojawiłyśmy się przed ołtarzem.
- Teraz już wiesz? - zapytała.
- Co mam wiedzieć?
- Że twoje życie jest zbyt barwne żebyś się poddawała.
- Ale... Ja nie mam się w czym poddać. - powiedziałam.
- Masz moja droga, ale o tym nie wiesz.
Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Gdy dorośniesz, staniesz się człowiekiem.
- Człowiekiem?
- Tak, tym potwornym zwierzęciem siejącym mord. To od twojego postępowanie będzie zależało jaka będziesz - okrutna, a może anielsko dobra? Jak na razie pamiętaj - spójrz na siebie.
Zniknęła.
Przysiadłam nad brzegiem strumienia. Spojrzałam na swoje rozmyte odbicie. Coś się nie zgadzało. - Gdzie mój płaszcz i śnieżno-białe włosy?! - pomyślałam. Odgarnęłam czarne włosy za ucho. Przestraszyłam się. Nie miałam uszu które były wprost znakiem rozpoznawczym elfów. Stałam się człowiekiem. Elfica (patronka ołtarza) mówiła, że stanę się człowiekiem jak będę dorosła! - Ja... Ja nie jestem dorosła! - wmawiałam sobie - Ja nie mogę być człowiekiem! Jak ja się pokażę w akademii?!
Usiadłam na brzegu i zamoczyłam nogi w lodowatej wodzie.
- Czy to znaczy, że elfy z Królestwa Lodu do jakiegoś czasu będą elfami, a później zamienią się w ludzi?

CDN

Od Arweny C.D Angeliny

Przewróciłam oczami, koniecznie musiałam tam wejść, ktoś lub coś tajemniczego tam mieszkało i ja chcę wiedzieć kto!
-Jak ty ze mną nie wchodzisz, to wezwę Yami.-odpowiedziałam, po czym bardzo mocno się skupiłam na przekazanie wiadomości przyjaciółce.
-Yami, chodź do mnie! I to szybko!-wysłałam falę telepatyczną mając nadzieję, że elfica niedługo się zjawi...

(Yami?)



piątek, 15 marca 2013

Od Erline C.D. Narii "Poszukiwanie sztandaru"



Wreszcie go odnalazłyśmy. Co prawda wymagało to nieco wysiłku, ale satysfakcja ze znalezienia go była ogromna. Nareszcie można było odpocząć. Poleciałyśmy do Espi.
- No dziewczyny wygląda na to, że jesteście drugie. Gratuluję. - Uśmiechnęła się lekko. Wszystkie cieszyłyśmy się z naszego małego sukcesu.

<Drogie towarzyszki?>

Od Koral CD Jessicy

- To... tyle?... Klątwa zdjęta?...- spytałam

< Jessicy?>

Od Koral CD Nari

Zacisnęłam pięści i spojrzałam do środka dziury w podłodze. Kiwnęłam głową.
Narii zeszła do schodkach w dół, a ja za nią.
- Widzisz? Nie ma zwłok- powiedziała Elfica Powietrza.
Kiedy w końcu stanęłam na podłodze rozejrzałam się dookoła. Pomieszczenie było bardzo małe, a jego ściany jak i podłoga oraz sufit były drewniane.
- Tu może być duuuużo wskazówek- stwierdziłam.
Przy prawej ścianie stało jedno łóżko.
- Jedno...- szepnęłam- Tych elfic było... kilka.
Narii podeszła do łóżka, a ja zrobiłam to samo. Podskoczyłam kiedy zrozumiałam, że pod kocem maluje się jakaś postać.
- Nie podchodź!- szepnęłam śmiertelnie przerażona.
Skinęła głową.
Spojrzałam w lewo i znów zamarłam. Na ścianie widniało tysiące pionowych kresek poprzecinanych poziomymi.
- Narii... Jak długo one tu siedziały?...
- Nie wiem...- w jej głosie słychać było powoli rosnąca panikę.- Ale wiem, że trzeba sprawdzić to miejsce.
Tak zrobiłyśmy, ale nic nie znalazłyśmy, prócz... jedna z desek w podłodze była luźna.
Narii uniosła ją.
- Nic nie ma- stwierdziłam patrząc do dziury.
Narii odwróciła deskę.
- Jest- przełknęła ślinę- "Mam nadzieję, że ktoś tu kiedyś trafi i... odnajdzie nas... i ocali. M."...
Położyłam dłoń na ustach.
Patrzyłyśmy na napis jeszcze jakąś chwilę, kiedy oświadczyłam:
- Trzeba sprawdzić...- wskazałam podbródkiem łóżko- wiesz.
Pokiwała głową i podeszłyśmy tam.
Narii wyciągnęła rękę w stronę kołdry i zrzuciłam ją na podłogę.
- Aaa!- krzyknęłam.
Na łóżku leżał... kościotrup. Martwa elfica.
- Dla M. pierwszej która nas opuściła. A.A.B.R.C, my nigdy o Tobie nie zapomnimy.- odczytałam tekst na obramowaniu łóżka.- Chodźmy stąd.

< Narii?>