Noc... Taka, jaką pamiętałam...
Zdradziecka, tajemnicza, jaką kochałam. Nagle coś zaczęło popychań mnie
do tego, żeby... Skoczyć z okna. To było silniejsze ode mnie... Ale
czułam, ze muszę posłuchać tego głosu. Chciał ode mnie czegoś
niebezpiecznego, lecz podejrzewałam, że ma w tym jakiś konkretny cel,
który powinien... Coś we mnie zniszczyć? Co mnie to... Jak mnie nie
będzie, to się pewnie ucieszą. Zamknęłam oczy i otworzyłam okno. Jestem
głupia. Skaczę z okna nie posiadając skrzydeł... Odebrała mi je choroba,
gdy byłam bardzo mała. Skoczyłam. Z hukiem wylądowałam na ziemi, jednak
nic mi się nie stało. Otrzepałam ubranie z piasku i poszłam do
Mrocznego Lasu. Pałętałam się po nim szukając sama nie wiem czego.
Usiadłam pod drzewem, a wtedy... Wtedy powoli, z ciemności zaczął sunąć w
moją stronę niebieski płomień. Wystraszyłam się. Nie dość, że zgubiłam
się na własne życzenie, to jest tu z pewnością wiele niebezpiecznych
bytów.
- Kim jesteś? - warknęłam.
- Spokojnie Yami... - powiedział czyjś głos.
- Ale kim ty jesteś!? - dalej drążyłam agresywnie.
- Jestem lustrzanym odbiciem... Jestem duchem-opiekunem Warren'a Burgess'a... To znaczy nie jestem prawdziwym duchem, tylko
- Kto to? - wzdrygnęłam się.
- Pół elf, pół człowiek... - odparł niebieski płomień i przysunął się bliżej, zaczął gładzić mnie po twarzy, jednak nie czułam, żeby coś mi się działo.
- Ludzie są źli... - uniosłam lekko brodę do góry.
- Nie wszyscy, zły jest on... - szeptał mi prosto do ucha.
- Twój podopieczny?
- Nie...To stwór który zniewolił mego pana i wiele innych osób, o którym powie Tobie i Twej przyjaciółce Wielka Wyrocznia... - szeptał dalej.
-Co to za stworzenie?
Gdy tylko się o to spytałam, płomień się gwałtownie powiększył.
- Ten, który sprawia, że twój umysł jest nie czyście czysty, wysysa z ciebie życie zostawiając cię żywą, będąc żywa będziesz martwa... Przyszedłem ci pomóc, wzmocnić cię... Ciebie również dawno zniewolono... To widać po Twych oczach Aiane...
- Co ty pieprzysz? - syknęłam – Ostatnio wiele dziwnych rzeczy się tu dzieje! Klątwa na Koral, tylko nie mów, że jak Ashe posiadam fałszywe imię!
- Nie mówię tak... to twoje drugie imię... Nadały ci je wyrocznie światła, dlatego twoi rodzice je odrzucili.
-Ś...światła? - zająknęłam się niepewnie.
Płomyk zaśmiał się i zauważyłam, jak przygważdża mnie do drzewa, bym nie uciekła.
- Tak... Posiadasz bardzo dalekich przodków światła, przez to jesteś inna niż inne elfki mroku... Dlatego to ciebie wybrano... A teraz powiedz mi... Mogę zmienić cię, sprawić, że będziesz miała umysł jak każda osoba która miała normalne dzieciństwo... Już nie będziesz miała w oczach tego zła... Będziesz widzieć inaczej świat... Zaufaj mi, błagam... Ale musisz zgodzić się na bardzo krótką chwilę niewyobrażalnego cierpienia, takie jakie kumulowałoby wszystkie rany jakie ci zadano...
Zamknęłam oczy. Ufać mu? Czy nie? Uśmiechnęłam się lekko. Najwyżej umrę. Mnie już nic nie przeraża. Boję się cierpieć... Ale skoro to ma być coś co uspokoi moje skołatane serce...?
- Zaczynaj... - szepnęłam.
- Jak tylko sobie życzysz, Yami/Aiane – to zdanie powiedział w tak dziwny sposób, że wymówił jednocześnie oba imiona. Potem czułam jak płomienie zaczynają mnie palić... Ale nie, to nie moje ciało! To... Moje najgłębsze wnętrze! Wrzasnęłam przeraźliwie i zwinęłam się na ziemi. Bolało mnie serce, wszystko... Ciało... Cierpiałam i fizycznie i psychicznie. Czułam, jakby zimna stal zaciskała się na mych ramionach.
- CZEMU TO MUSI TAK BOLEĆ! - wrzasnęłam zaciskając mocniej oczy. Mało tego – to bolało tak, że nie mogłam się ruszyć, załapać oddechu... Nawet płakać z tego bólu nie mogłam. Jednak było mi dziwnie.... Dziwnie... To takie uczucie, że powoli wszystko znika. Kiedy ból zaczął mnie tak szybko jak przyszedł opuszczać, zamknęłam oczy i usnęłam z lekkim uśmiechem na twarzy. Obudziłam się po godzinie. Wszystko widziałam lekko rozmazane. Byłam otoczona niebieskim okręgiem płomieni. Było mi... Jakoś tak błogo. Przeciągnęłam się i z uśmiechem spojrzałam w gwiazdy.
- Udało ci się? - spytałam.
- Tak... - odparł rozbawiony głos - ...Zaszło w tobie wiele zmian.
- Uch, rzeczywiście... - uśmiechnęłam się i chwiejnie wstałam. Rzeczywiście! Na rękach miałam metal.
- Co jest? - oglądałam siebie ze wszystkich stron. Wyglądałam inaczej! Byłam jeszcze piękniejsza! Czułam się lekko, tak, że mogę zawojować świat. Powstała we mnie chęć... Wprowadzania radości w życie innych, to takie cudowne... Ja... Ja jestem dobra! Z moich oczu popłynęły pierwsze w życiu łzy szczęścia. Teraz wiedziałam... Czułam, że żyję naprawdę... Serce biło mi szybko... Do tej pory było jakby uśpione i lodowate.
- Dziękuję.. - wyszeptałam szczęśliwa.
- Proszę kochana... - płomyk zamigotał jaśniej - ..Ale pamiętaj, zrobiłem to po części dla mojego pana, żebyś ty i Arwena mogły uratować mojego pana... Oraz inne ofiary tamtego potwora... Liczę na was pamiętaj... Do zobaczenia...
Gdzie ty znikasz? - jęknęłam i uderzyłam się w głowę... O moją półkę z książkami... To ja nie jestem w lesie? Ale czuje się jakoś tak... Dziwnie... Spojrzałam do lustra i krzyknęłam wywracając się na podłogę. Ja na serio wyglądałam jak w tym śnie! A więc to stało się naprawdę!? Ja jestem do czegoś wybrana!!!? I jestem szczęśliwa...? Nie chciało mi się wstawać z podłogi. Leżałam na niej i chichotałam. Ubrałam się w normalne ciuchy, jednak były w znacznie innym stylu. Byłam w ciuchach jak na wojnę! O matko! Ale dobrze mi w tym. Jakby nigdy nic przeszłam przez plac akademii i położyłam się na trawie wystawiając twarz do słońca. Nie jestem już tą samą, wredną Yami...
( Dziewczyny? Która dokończy? ;3 Nie bać się ^.^... )
- Kim jesteś? - warknęłam.
- Spokojnie Yami... - powiedział czyjś głos.
- Ale kim ty jesteś!? - dalej drążyłam agresywnie.
- Jestem lustrzanym odbiciem... Jestem duchem-opiekunem Warren'a Burgess'a... To znaczy nie jestem prawdziwym duchem, tylko
- Kto to? - wzdrygnęłam się.
- Pół elf, pół człowiek... - odparł niebieski płomień i przysunął się bliżej, zaczął gładzić mnie po twarzy, jednak nie czułam, żeby coś mi się działo.
- Ludzie są źli... - uniosłam lekko brodę do góry.
- Nie wszyscy, zły jest on... - szeptał mi prosto do ucha.
- Twój podopieczny?
- Nie...To stwór który zniewolił mego pana i wiele innych osób, o którym powie Tobie i Twej przyjaciółce Wielka Wyrocznia... - szeptał dalej.
-Co to za stworzenie?
Gdy tylko się o to spytałam, płomień się gwałtownie powiększył.
- Ten, który sprawia, że twój umysł jest nie czyście czysty, wysysa z ciebie życie zostawiając cię żywą, będąc żywa będziesz martwa... Przyszedłem ci pomóc, wzmocnić cię... Ciebie również dawno zniewolono... To widać po Twych oczach Aiane...
- Co ty pieprzysz? - syknęłam – Ostatnio wiele dziwnych rzeczy się tu dzieje! Klątwa na Koral, tylko nie mów, że jak Ashe posiadam fałszywe imię!
- Nie mówię tak... to twoje drugie imię... Nadały ci je wyrocznie światła, dlatego twoi rodzice je odrzucili.
-Ś...światła? - zająknęłam się niepewnie.
Płomyk zaśmiał się i zauważyłam, jak przygważdża mnie do drzewa, bym nie uciekła.
- Tak... Posiadasz bardzo dalekich przodków światła, przez to jesteś inna niż inne elfki mroku... Dlatego to ciebie wybrano... A teraz powiedz mi... Mogę zmienić cię, sprawić, że będziesz miała umysł jak każda osoba która miała normalne dzieciństwo... Już nie będziesz miała w oczach tego zła... Będziesz widzieć inaczej świat... Zaufaj mi, błagam... Ale musisz zgodzić się na bardzo krótką chwilę niewyobrażalnego cierpienia, takie jakie kumulowałoby wszystkie rany jakie ci zadano...
Zamknęłam oczy. Ufać mu? Czy nie? Uśmiechnęłam się lekko. Najwyżej umrę. Mnie już nic nie przeraża. Boję się cierpieć... Ale skoro to ma być coś co uspokoi moje skołatane serce...?
- Zaczynaj... - szepnęłam.
- Jak tylko sobie życzysz, Yami/Aiane – to zdanie powiedział w tak dziwny sposób, że wymówił jednocześnie oba imiona. Potem czułam jak płomienie zaczynają mnie palić... Ale nie, to nie moje ciało! To... Moje najgłębsze wnętrze! Wrzasnęłam przeraźliwie i zwinęłam się na ziemi. Bolało mnie serce, wszystko... Ciało... Cierpiałam i fizycznie i psychicznie. Czułam, jakby zimna stal zaciskała się na mych ramionach.
- CZEMU TO MUSI TAK BOLEĆ! - wrzasnęłam zaciskając mocniej oczy. Mało tego – to bolało tak, że nie mogłam się ruszyć, załapać oddechu... Nawet płakać z tego bólu nie mogłam. Jednak było mi dziwnie.... Dziwnie... To takie uczucie, że powoli wszystko znika. Kiedy ból zaczął mnie tak szybko jak przyszedł opuszczać, zamknęłam oczy i usnęłam z lekkim uśmiechem na twarzy. Obudziłam się po godzinie. Wszystko widziałam lekko rozmazane. Byłam otoczona niebieskim okręgiem płomieni. Było mi... Jakoś tak błogo. Przeciągnęłam się i z uśmiechem spojrzałam w gwiazdy.
- Udało ci się? - spytałam.
- Tak... - odparł rozbawiony głos - ...Zaszło w tobie wiele zmian.
- Uch, rzeczywiście... - uśmiechnęłam się i chwiejnie wstałam. Rzeczywiście! Na rękach miałam metal.
- Co jest? - oglądałam siebie ze wszystkich stron. Wyglądałam inaczej! Byłam jeszcze piękniejsza! Czułam się lekko, tak, że mogę zawojować świat. Powstała we mnie chęć... Wprowadzania radości w życie innych, to takie cudowne... Ja... Ja jestem dobra! Z moich oczu popłynęły pierwsze w życiu łzy szczęścia. Teraz wiedziałam... Czułam, że żyję naprawdę... Serce biło mi szybko... Do tej pory było jakby uśpione i lodowate.
- Dziękuję.. - wyszeptałam szczęśliwa.
- Proszę kochana... - płomyk zamigotał jaśniej - ..Ale pamiętaj, zrobiłem to po części dla mojego pana, żebyś ty i Arwena mogły uratować mojego pana... Oraz inne ofiary tamtego potwora... Liczę na was pamiętaj... Do zobaczenia...
Gdzie ty znikasz? - jęknęłam i uderzyłam się w głowę... O moją półkę z książkami... To ja nie jestem w lesie? Ale czuje się jakoś tak... Dziwnie... Spojrzałam do lustra i krzyknęłam wywracając się na podłogę. Ja na serio wyglądałam jak w tym śnie! A więc to stało się naprawdę!? Ja jestem do czegoś wybrana!!!? I jestem szczęśliwa...? Nie chciało mi się wstawać z podłogi. Leżałam na niej i chichotałam. Ubrałam się w normalne ciuchy, jednak były w znacznie innym stylu. Byłam w ciuchach jak na wojnę! O matko! Ale dobrze mi w tym. Jakby nigdy nic przeszłam przez plac akademii i położyłam się na trawie wystawiając twarz do słońca. Nie jestem już tą samą, wredną Yami...
( Dziewczyny? Która dokończy? ;3 Nie bać się ^.^... )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.