sobota, 23 marca 2013

Od Marimar- Nie poddam się!

Leżałam na plecach, na zimnej, wilgotnej podłodze. Unosiłam lekko dłoń do góry, a nad nią unosił się mały kamyczek. Kiedy tylko zechciałam zmieniał się w lawę, tylko to dawało nam ciepło i światło. Jednak nie tylko ja przyczyniłam się do tego, że jeszcze żyłyśmy.
Rose raz na jakiś czas udawało się zmusić jakąś jadalną roślinkę do wyrośnięcia między deskami w więzieniu. Dzięki temu udawało nam się coś zjeść, a w takich roślinach jest woda... Nic nie wskazywało, że miałybyśmy skończyć jak Maylie, Annie, czy Celest.
Buruani z kolei potrafiła kontaktować się z duchami, które przynosiły nam informacje z zewnątrz... Wiedziałyśmy, że niejakie Koral oraz Narii natrafiły na naszą wskazówkę i pierwsze więzienie.
Jeśli jesteście bardziej spostrzegawczy, zwróciliście uwagę, na to, że inicjał M. (Maylie) znalazł się na... grobie... ale przy "ciepłych słowach" nie było mojego inicjału...
Może zacznę od początku...

Cześć, jestem Marimar, ale wiele osób mówi do mnie Avery. Mój ojciec pochodzi z Królestwa Ziemi, tak, tak! To ja! Córka króla!.... z nieprawego łoża... Moja matka pochodzi z Królestwa Ognia. jak pewnie się spodziewacie: zazdrosna żona króla wygnała mnie i moją matkę... Dorosłam więc w rodzinnej wiosce mojej mamy.
Kiedy dostałam list od dyrektorki pomyślałam "Super! Nie mogę się doczekać!"... Na początku było super, poznałam wiele fajnych przyjaciółek, kłóciłam się z Kerr i Javierem... Aż w końcu... dyro powiedziała nam o wojnie z gigantami... I wtedy zaczęły się bunty. przestałyśmy przykładać się do nauki, a potem... Zamknęła nas. Miałyśmy trzy więzienia. Pod moim domkiem, na dnie jeziora i tu... a to "tu" przekracza wszelkie wyobrażenia.

< Rose, Buruani? Dodacie coś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.