Nauczycielka zmęła w ustach przekleństwo a ja nie mogąc powstrzymać
uśmiechu odwróciłam się i zaczęłam ,,wzrastać'' jakąś małą roślinkę,
która wyjrzała z pomiędzy desek.
-Fajnie to rozegrałaś.-powiedziałam do Marimar kiedy zostałyśmy same.
-Dzięki. Tak sobie myślałam, że jak na taką jędzę buźkę ma trochę za ładną.-odparła. Zachichotałyśmy.
-O tak. Zdecydowanie.-wtrąciła się Buruani. Znowu zachichotałyśmy.
-Proszę.-powiedziałam po chwili podając im kawałki świeżo
,,wyrośniętej'' roślinki. Jadłyśmy w milczeniu. Jadłyśmy. Źle
powiedziane. Łyknęłyśmy tylko ponieważ roślinki było na jeden gryz dla
każdej. Wolałam nie myśleć o tym, że roślinki przestaną rosnąć. Co
prawda mogę zmienić się w pumę, ale co to da? Nie przykładałam się do
magii i nie przeteleportuję się do lasu i z powrotem. Całkiem
nieświadomie odwinęłam listek i na podłogę wypadła moja kulka. Szybko
złapałam ją i na powrót zawinęłam w palmę. Dziewczyny spojrzały na mnie.
-Co?-zapytałam.
Marimar? Buruani?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.