Wzruszyłam ramionami. Chciałam spytać "co to jest?", ale nie miałam na to siły ani ochoty.
Pomimo krótkiej wesołej chwili znowu ogarnął nas beznadziejny nastrój.
- Myślicie, że kiedyś się stąd wydostaniemy?- spytała po chwili Rose.
- Nie. Nigdy- odfuknęłam. Nie miałam nastroju by odpowiadać na takie pytania.
Zapadła chwila ciszy.
- One są wszędzie- szeptała Buruani i powoli zaczęła unosić się nad ziemią, siedząc po turecku- Są wszędzie... Nie! Nie! Odejdźcie! Zostawcie mnie w spokoju!
Spojrzałam przerażona na Rose.
- Eee... Buruani?- powoli wstałam.
- Nie! Proszę...- jej głos zmienił się z agresywnego we wręcz płaczliwy-... proszę... zostawcie mnie... zostawcie!
- Buruani!- krzyknęła Rose.
- Obudź się z tego transu! Potrafisz odegnać te duchy!- dodałam.
- Są... są wszędzie...- jej głos... była przerażona...- Tu jest... jest... Ta-tak zimno...
- Buruani!
Na jaj czarnych włosach powoli zaczął opadać szron, a krople potu, które lśniły na jej czole powoli zamieniały się w lód.
- Buruani!
< Buruani? Jak tam? ;P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.