piątek, 22 marca 2013

od Yami CD Jessciy


Otworzyłam szerzej oczy.
- Żartujesz... - syknęłam.
- Nie Yami, przechodzisz do nas... - powiedziała Jessica wzruszając ramionami.
Zaniemówiłam. Usłyszałam za sobą warknięcie Angeliny.
- Czemu zabierasz na Yami?! Czemu!? - wrzasnęła.
- Uspokój się... - ziewnęła Jessica - ...Takie są zasady, przykro mi.
- ZASADY! ZASADY?!!!!! - do ostrej wymiany zdań włączyła się Arwena. Po chwili obie już wtórowały mojemu wściekłemu trajkotaniu.
- Co za zasady!? We dwie nic nie zrobią! - machałam zbulwersowana rękami.
- A ja chcę Yami! - warknęła Angelina.
- Nie bądźcie jak dzieci... - jęknęła Jessica.
- NIE JESTEŚMY! - ja, Angelina i Arwena wypaliłyśmy chórem.
- Yami, jesteś z nami w drużynie... - mówiła niewzruszona Jess.
Pociemniało mi niebezpiecznie w oczach, zacisnęłam pięści tak mocno, że stal którą zaczęłam nosić na rękach wręcz werżnęła mi się w ciało. Po chwili jednak uspokoiłam się.
- A mogę wziąć coś ze sobą? - spytałam wesoło. Angelina i Arwena oniemiały.
- Yami! Ty zdradziecka... - zaczęła Angelina, ale urwała. Pobiegłam do mojego pokoju po coś, co dostałam od przyjaciela moich rodziców w Królestwie Mroku.
- Gdzie to jest... - jęknęłam otwierając moją skrzynię na skarby prywatne i tylko do użytku własnego, na czarną godzinę. Po piętnastu minutach szperania znalazłam... Długie, silne łańcuchy. Tylko ja znałam zaklęcie na nie... Oraz ten elf który mi je dał. Zaraz wszyscy przekonają się o ich mocy, oraz mojej makabrycznej pomysłowości... Pobiegłam do dziewczyn wymachując łańcuchami. Spojrzały na mnie zdziwione.
- A po co ci zwykłe łańcuchy... Eeeeeee.... Z doczepionymi trzema kajdankami? - spytała Koral.
Puściłam do niej oko.
- Zobaczysz... - szepnęłam i prędzej niż ktokolwiek zdążył zareagować zakułam mnie, Angelinę i Arwenę w kajdanki. Każda miała jedną rękę uwięzioną, a drugą wolną.
- ,,Watashi ga ika senai yō ni anata ni meijiru made, watashi no yūjin, ketsugō...'' - powiedziałam, a wtedy rozległ się metaliczny dźwięk. Wiedziałam co się stało. Zaraz im wszystko wyjaśnię.
- Ej! - krzyknęła oszołomiona Jessica widząca mnie i moją drużynę skute jednym łańcuchem. Uśmiechałam się niewinnie i delikatnie.
- Słowa tego zaklęcia znaczyły dokładnie ,,Dopóki ci poleciłem nie pozwól mi odejść, mój przyjacielu, dołącz ...'', dało one tym łańcuchom ogromną siłę, będą trzymały nas dopóki nie powiem zaklęcia, żeby puściły. Żadne z tych które znacie nie pomoże, bo to należy do czarów przekazanych - istnieje tylko jeden taki czar i można użyć go tylko raz na danym łańcuchu... A całego arsenału przekazanych czarów może używać osoba powołana przez jego twórcę. Nic prócz jednego zaklęcia które znam tylko ja i przyjaciel moich rodziców, który mi je podarował, oraz przekazał nie może ich zniszczyć. Nie szukajcie tych zaklęć. Nie zostało wam ono przekazane, a wszyscy znamy zależność - dla osoby niepowołanej to zaklęcie nie przyniesie oczekiwanych efektów, lecz natychmiastową, bolesną śmierć... Chodźmy do mieczów dziewczyny -zakończyłam mroczną gadkę, która była tylko i wyłącznie prawdą i pociągnęłam Angelinę i Arwenę za łańcuch - Teraz mogę do was przejść... - uśmiechnęłam się irytująco do Jessicy. Angelina i Arwena wyglądały na zszokowane nowym zjawiskiem i moim zachowaniem.

( Która dokończy? Angelina, Arwena, Koral lub Jessica? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.