Drzwi zaskrzypiały i otworzyły się a przed nami stanęła scena... przez którą na chwilę stanęło mi serce? Nie... Tam nic nie było.
Zwykła drewniana chatka... I nic więcej.
- Nic tu nie ma- zauważyłam.- Jeden mały pokój zrobiony w całości z drewna. Trzy okna i.... nic.
Narii zmarszczyła brwi.
- Myślałam, że coś tu będzie... Sprawdźmy! Może coś tu jest, ale... na razie nic nie wiedzimy?...
Wzruszyłam ramionami.
Po dokładnym zbadaniu domku, ruszyłam w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz?!- pisnęła Elfica Powietrza.
- Nic tu niema... Wracajmy...
- Może masz rację...
Kiedy obie spojrzałyśmy na drzwi, one... zatrzasnęły się... Cały czas były otwarte, a teraz...
- Co to było!?- krzyknęłam.
- Spokojnie... To pewnie tylko wiatr.
Spojrzałam za siebie.
- Na-na-n-na-narii!- krzyknęłam.
Elfica odwróciła się i zobaczyła... Stosy kości. Kościotrupy.
- Co... to jest?- przeraziłam się nie na żarty.
- Oni... oni wszyscy umarli tu z głodu. Bo drzwi się zamknęły- powiedziała Narii.
Nagle przed nami uniosły się kości...Czaszki i kości udowe. Wisiały w powietrzu tworząc napis:
"NIE WYDOSTANIECIE SIĘ Z TOND,
ZGINIECIE JAK WSZYSCY."
< Narii?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.