-Trucizna...- wydukała zanim upadła.
Buruani podbiegła do niej.
- Nie!- powiedizałam- Zaraz się nią zajmiemy, TRUCIZNA!
Podeszłam w stronę puszki i złapałam za kraty kiedy nagle... czarna mgła opadła i z puszki wyszło coś... chyba mysz.
Nagle mysz urosła. Stała się tak wielka, że przewyższała mnie o głowę i zrozumiałam- to nie mysz.
Wyglądało jak pies, wielki czarny pies o czerwonych oczach. Z pyska skapywała mu ślina, a kły wyglądały tak, jakby były gotowe rozerwać każde stworzenia.
Zawarczał.
< Buruani?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.