Zamknęłam oczy i wciągnęłam powietrze przez
nos. Pozwoliłam by to roślinka sama mnie do siebie przywiodła. Poczułam
słabą woń czegoś co mogłoby się przydać w obecnej sytuacji. Otwarłam
oczy i pobiegłam do przeciwnej ściany. Nachyliłam się nad spróchniałą,
sękatą deską i powiedziałam:
-Berdiri.
W jednej chwili z deski przede mną wyrosła mała łodyżka z trzema listkami. Zerwałam jeden i podałam go Marimar.
-Trzymaj.-powiedziałam.
-Dzięki. A co mam z tym zrobić.?
-Włóż jej pod język.-odparłam spięta.
Marimar zrobiła co trzeba i po kilku sekundach Buruani zamrugała powiekami.
-Jak się czujesz?-zapytałyśmy jednocześnie ja i Marimar.
<Buruani?>
-Berdiri.
W jednej chwili z deski przede mną wyrosła mała łodyżka z trzema listkami. Zerwałam jeden i podałam go Marimar.
-Trzymaj.-powiedziałam.
-Dzięki. A co mam z tym zrobić.?
-Włóż jej pod język.-odparłam spięta.
Marimar zrobiła co trzeba i po kilku sekundach Buruani zamrugała powiekami.
-Jak się czujesz?-zapytałyśmy jednocześnie ja i Marimar.
<Buruani?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.