Rzuciłam dziewczynie twarde spojrzenie.
- Tylko, żeby się nie spaliła. Inaczej możemy szybko oczekiwać kolejnego
ataku. I to na w s z y s t k i e z nas. – ostrzegłam i położyłam
szałwię blisko lawy. Widziałam jak mała roślinka paruje. – Powinno to
potrwać kilka minut. – mruknęłam cicho. Usiadłam w cieniu i obserwowałam
roślinkę. Teraz trzeba tylko czekać.
<Marimar, Rose?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.