Biegłam przed siebie. Byle jak najdalej i najszybciej. Nie wiedziałam nawet czemu i przed czym uciekam, ale wiedziałam, że... że coś mnie goni i, że to coś przekracza wszelkie wyobrażenia. Bałam się spojrzeć za siebie. Bałam się, że jeśli tylko zobaczę mojego przeciwnika, opęta mnie tak wielki strach, że nie będę mogła się ruszyć, ale... to było ode mnie silniejsze. Zacisnęłam pięść i nagle trzymałam w ręce miecz. Odwróciłam się. Miecz opadł z brzdękiem na ziemię.
- Nie...- szepnęłam- Nie...
Przede mną stał... nie wiem kto to był, ale aura jaka go otaczała nie pozwoliła mi nawet zapamiętać jak wyglądał.
Obudziłam się w środku nocy.
Zerwałam się na równe nogi i chodź wiedziałam, że to niebezpieczne... Ja... Myślałam, że jeśli zmoczyłabym sobie twarz zimną wodą, uspokoiłabym się się i ja...
Wspięłam się na donicę pod oknem i skoczyłam na główkę do jeziora. Kiedy spadałam... wydawało mi się, że lot trwał wieczność. Rozłożyłam ręce a powiew wiatru uderzyła mnie w twarz. Złożyłam dłonie tuż przed taflą wody. Nim zrozumiałam co właściwie się wydarzyło poczułam już zimno wody.
Płynęłam w dół. Na dno. Cały czas byłam świadoma, ale... mimo iż chciałam wypłynąć na powierzchnie, coś kazało mi płynąć dalej. Kiedy głowa mnie rozbolała spróbowałam zamachać rękami by podpłynąć do góry, ale... nie. Płynęłam dalej, aż do momentu kiedy wyczułam dłońmi muł na dnie.
Nie mogłam wytrzymać już dłużej i w końcu... wzięłam oddech. Potem była już tylko ciemność.
Kiedy otworzyłam oczy nadal leżałam na dnie jeziora. Instynktownie wzięłam oddech i... nic się nie stało.
Mogłam oddychać pod wodą.
Usiadłam i zakręciło mi się w głowie.
- Spokojnie- koło mnie stał...
Otworzyłam szerzej oczy.
Jego twarz była pokryta szramami.
Zerwałam się na równe nogi.
Na głowie zamiast włosów tańczyło mu tysiące płomyków.
Elf z mojego snu.
Wybiłam się do góry, by móc wypłynąć, ale nic się nie wydarzyło. Znów opadłam na dno.
- Spokojnie- powtórzył- Jestem tu by przekazać Ci coś ważnego.
- C-co?- spytałam drżącym głosem.
Podszedł trochę bliżej, przez co dzieliły nas tylko trzy metry.
- Ciąży na to tobie klątwa.
- Co?- pisnęłam- Nie żartuj sobie ze mnie.
- Nie żartuję. Musisz przekazać ją komuś innemu, inaczej twoje życie się skończy. Zginiesz.
Otworzyłam szerzej oczy.
- Przekażesz klątwę, tylko jeśli będziesz tego na prawdę pragnąć, mogę tylko tyle powiedzieć.
- Co?!
- Inaczej zginiesz- powtórzył.- Zginiesz tak jak ja.
Spojrzał mi w oczy i po raz pierwszy nie dostrzegłam w nich zła, ale smutek. Patrzyłam mu w oczy, a on powoli rozpływał się w pył, który rozniosła delikatnie falująca woda.
Patrzyłam w tamto miejsce, aż w końcu odbiłam się od dna i wypłynęłam na powierzchnię.
CDN
czwartek, 28 lutego 2013
Od Koral CD Narii
Patrząc na mój nowy dom byłam przekonana, że wyposażono go tak ze względu na to z jakiego Królestwa pochodzę. Zastanowiłam się, czy tak samo zaprojektowano pokoje innych.
Byłam u Angeliny, Yami i Ashe dzięki czemu byłam pewna, że tak. Potem postanowiłam odwiedzić Narii.
< Nari?>
Byłam u Angeliny, Yami i Ashe dzięki czemu byłam pewna, że tak. Potem postanowiłam odwiedzić Narii.
< Nari?>
Od Narii- Mój Nowy Dom
Ustałam przy schodkach którepięły sie bardzo
wysoko. Każdy domek wygladał inaczej ale wszystkie były do siebie
podobne. Uniosłam sie lekko w powietrze i zaczęłam lecieć w górę
przyglądajac sie znaczkom na drzwiach. Nagle ustałam waląc sie w czoło.
-Ale jestem głupia-powiedizłam sama do siebie. Własnei w tej chwili zdałam sobei sprawę że jestem magiem powietrza wiec mój domek bedzie gdzieś wysoko. Uśmiehcnęłam się i wzbiłam jak najwyzej mogłam. Okarałzm drzewo wokół szukjać domku który położony jest najwyżej. Przez cały czas myślałam nad moja głupotą w niektórych moementach. To było takie proste a ja zawaliłam sprawe... Nie szybko odnzałam najwyzej położony pokój. Podleciąłam wyzej i spojrzałam w dół. Odwróciłam wzrok na drzwi. Obłoczek... to właśnie było namalowane. Przesunęłam reke na klamkę i otworzyłam drzwi. Weszłam do srodka. Nie mmogłam uwierzyc własnym oczom. Pokój był coś na kształ półkola. Z prawej strony przy oknie unosiła sie przeżyna puchu. Wskocyzłam na nia. Było miękkie i najlepsze jakie widziłam w życiu. Usiałma na jakby łóżko i odejrzłam sie wokół. Firanki były zrobione z najpielszego materiału na którym były rózne wzory. Nawed przez nia widac byłocałe drzewo. Odłoniłam je na obok otwierajać okono. Zaciągnęłam sie świerzym pwoietrzme i znów patrzłam na piekny pokój. Wszytko było w odcieniach koloru białego i błekitu. Szafka obok łóżka była jasno niebieska i ozdobiona bielą. Było jak w bajce tylko że białej. Kocham swój nowy dom. Włożyłam ubrania do szafy obok łóżka i usiałam na dywanie. Był miękki jak puch którego akurad w moim domku było pod dostatkiem. Byłam tak szczęśliwa jak nigdy.
(Koral?)
-Ale jestem głupia-powiedizłam sama do siebie. Własnei w tej chwili zdałam sobei sprawę że jestem magiem powietrza wiec mój domek bedzie gdzieś wysoko. Uśmiehcnęłam się i wzbiłam jak najwyzej mogłam. Okarałzm drzewo wokół szukjać domku który położony jest najwyżej. Przez cały czas myślałam nad moja głupotą w niektórych moementach. To było takie proste a ja zawaliłam sprawe... Nie szybko odnzałam najwyzej położony pokój. Podleciąłam wyzej i spojrzałam w dół. Odwróciłam wzrok na drzwi. Obłoczek... to właśnie było namalowane. Przesunęłam reke na klamkę i otworzyłam drzwi. Weszłam do srodka. Nie mmogłam uwierzyc własnym oczom. Pokój był coś na kształ półkola. Z prawej strony przy oknie unosiła sie przeżyna puchu. Wskocyzłam na nia. Było miękkie i najlepsze jakie widziłam w życiu. Usiałma na jakby łóżko i odejrzłam sie wokół. Firanki były zrobione z najpielszego materiału na którym były rózne wzory. Nawed przez nia widac byłocałe drzewo. Odłoniłam je na obok otwierajać okono. Zaciągnęłam sie świerzym pwoietrzme i znów patrzłam na piekny pokój. Wszytko było w odcieniach koloru białego i błekitu. Szafka obok łóżka była jasno niebieska i ozdobiona bielą. Było jak w bajce tylko że białej. Kocham swój nowy dom. Włożyłam ubrania do szafy obok łóżka i usiałam na dywanie. Był miękki jak puch którego akurad w moim domku było pod dostatkiem. Byłam tak szczęśliwa jak nigdy.
(Koral?)
Od Angeliny CD Yami
Otworzyłam szerzej oczy.
Tak na serio- nie chciałam nigdzie iść on... z nią.
Tak, bałam się jej. Kiedy tylko na nią patrzyłam ciarki przebiegały mi po plecach. Czy ktoś tak mroczy mógłby być moją bratnią duszą? Przyjaciółką? Szczerze w tą wątpiłam. A poza tym, jej zachowanie wskazywało na to, że jest agresywna i nie zawaha się przed niczym. Nawet jeślibyśmy się... taa... "zaprzyjaźniły" nie mogłabym jej w pełni zaufać.
Jednak, z drugiej strony, bardzo chciałam iść. Zwiedzić, zobaczyć coś...
- Ok- odparłam.
- Idziemy do Chaty w Lesie?- powiedziała i podskoczyła z radości, a ja pomyślałam, że może jednak nie jest taka, jak mi się wydawało.
- Ja... Mroczny Las, Chata...
Z każdym moim słowem jej oczy otwierały się coraz szerzej.
- Nie, to zbyt mroczne jak dla mnie.
Zmarkotniała.
- Co powiesz na Jezioro Otoczone Górami? Będziemy mogły wspiąć się na most prowadzący do Zamek na Wodospadzie i skoczyć. Jesteś za?
< Jeśli tak- musisz dać mi szansę opisać pierwszy skok i mój pięęęęękny struj kąpielowy <3 >
Tak na serio- nie chciałam nigdzie iść on... z nią.
Tak, bałam się jej. Kiedy tylko na nią patrzyłam ciarki przebiegały mi po plecach. Czy ktoś tak mroczy mógłby być moją bratnią duszą? Przyjaciółką? Szczerze w tą wątpiłam. A poza tym, jej zachowanie wskazywało na to, że jest agresywna i nie zawaha się przed niczym. Nawet jeślibyśmy się... taa... "zaprzyjaźniły" nie mogłabym jej w pełni zaufać.
Jednak, z drugiej strony, bardzo chciałam iść. Zwiedzić, zobaczyć coś...
- Ok- odparłam.
- Idziemy do Chaty w Lesie?- powiedziała i podskoczyła z radości, a ja pomyślałam, że może jednak nie jest taka, jak mi się wydawało.
- Ja... Mroczny Las, Chata...
Z każdym moim słowem jej oczy otwierały się coraz szerzej.
- Nie, to zbyt mroczne jak dla mnie.
Zmarkotniała.
- Co powiesz na Jezioro Otoczone Górami? Będziemy mogły wspiąć się na most prowadzący do Zamek na Wodospadzie i skoczyć. Jesteś za?
< Jeśli tak- musisz dać mi szansę opisać pierwszy skok i mój pięęęęękny struj kąpielowy <3 >
wtorek, 26 lutego 2013
Od Yami - mój nowy domek
Biegałam z Arweną i Angeliną, szukałyśmy chaotycznie naszych pokoi.
- Arwena, ja zaraz dostanę szału, nie mogę nic znaleźć! - mówiła z niezadowoleniem Elfica Ziemi. Arwena również nie mogła odnaleźć się w nowej sytuacji. Ja jak zawsze stałam na uboczu, miałam lekki niedosyt... Sama nie wiem czego! Nagle zrobiło mi się szkoda dziewczyn - co jest dość dziwne, bo mało kogo żałuję - i jakimś cudownym trafem znalazłam nasze pokoje umiejscowione jeden po drugim. Koleżanki podziękowały, oraz poszły do swych nowych miejsc zamieszkania. Ja stałam chwilę przed drzwiami. Nie wiedziałam, co mam właściwie ze sobą zrobić. W końcu nacisnęłam na klamkę. moim oczom ukazał się duży, okrągły, wysoki pokój z jednym, małym pięterkiem.
- Ciekawe, czym sobie na to zasłużyłam... - powiedziałam do siebie rzucając się na duże, miękkie, czarne jak noc łóżko. Całe to miejsce wyglądało tak... Magicznie... Ściany miały ciemny kolor, dywan również... Na środku stał stół ze szkła. Firanki w oknach były zrobione ze lśniących nici... Jak zauważyłam, srebrne, połyskujące dodatki były prawie wszędzie. Bardzo mi się tu podobało. Bardziej to eleganckie, niż przepaść... Ładniejsze i wygodniejsze. Kto wie, może kiedyś zaproszę tu Arwenę, oraz... No, może Angelinę, o ile uda mi się ją poznać? Wiem, jeszcze Koral...! Wbiegłam na piętro wyżej. Było bardzo nietypowo i elegancko zrobione. Materiał z jakiego zostało wykonane również przypominał szkło, lecz to było zbyt twarde. W rogach poukładane były wielkie, czarne jak smoła poduszki! Jakie miłe w dotyku! A wracając do dywanów... Zauważyłam, że są one tutaj zrobione z piór kruka! Miałam wrażenie, że mieszkam tu od zawsze, a nie od wczoraj. Tu półka na książki, tam szafa z moimi ubraniami, oraz jeszcze kilkoma ( no proszę *v* ) nowymi ciuszkami, w których naprawdę, oj super wyglądam! Wszystko po przymierzałam w ekspresowym tempie. To miejsce jest takie ciemne, ciepłe, miękkie... Otworzyłam okno, by nieco przewietrzyć pomieszczenie, wpadły tu promienie słońca. Wtedy zauważyłam, że na owych rozplecionych wszędzie srebrnych nitkach ( wyczuwam pył księżycowy! ) zawieszone są małe kryształki, przypominające krople rosy. Gdy przeszło przez nie słońce, zabłysnęło miejscami spektrum kolorów. Najzabawniejsze ze wszystkiego było to, że te niby ''kropelki'' były zawieszone tylko przy suficie. Pięknie, pięknie, pięknie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie mam słów na opisanie tego cudownego miejsca...
Zaczęłam się śmiać, stanęłam bliżej okna rozkładając ręce i pozwalając na to, by owiewał mnie ten cudowny wiatr, by moją twarz rozpieszczały promienie słoneczne. Łzy zaczęły mi kapać z oczu... Nie mogłam się powstrzymać, to uczucie, że jednak są miłe rzeczy w życiu, jest takie podtrzymujące na duchu... Nagle usłyszałam znajomy głos. Ktoś stał na dworze pod moim oknem.
- YAMI! - wołała Elfica. Wzdrygnęłam się. Ktoś zobaczył mnie w niemrocznym stanie i czerwieni? Opssss... Ale i tak nie da już nic się ukryć. Tak więc dalej mając fazę na rozsiewanie dobra pomachałam do znajomej z drużyny.
- HEJ ANGELINA! - odkrzyknęłam radośnie i zbiegłam na dół. Przywódczyni naszej grupy wyglądała na zdziwioną. Do tej pory w stanie rozbawienia, szczęścia, widziała mnie tylko Arwena. Pozostałe nawet nie zwracały na mnie uwagi, a ja też się nikomu nie narzucałam.
- Coś się stało? - spytałam Angelinę, gdy już stałam przed nią błyskając moimi szkarłatnymi tęczówkami oczu.
- Nic, tak tylko... - odparła Elfica Ziemi.
- Bardzo się cieszę, ze tutaj jesteśmy... - powiedziałam wystawiając twarz do słońca.
- Ty... Cieszysz się? - spytała Angelina z lekkim uśmiechem na ustach.
- Ja też umiem się cieszyć, to taka niebiańska chwila! - zrobiłam obrót wokół własnej osi.
- Angelina, idziemy gdzieś? Ciekawe, jakie są tutaj miejsca, a może w tej Chacie w Lesie mieszka ktoś interesujący, ale możemy tam nie iść, jak nie chcesz, a gdzie byś w takim razie poszła...? - spytałam energicznie.
( Angelina? )
- Arwena, ja zaraz dostanę szału, nie mogę nic znaleźć! - mówiła z niezadowoleniem Elfica Ziemi. Arwena również nie mogła odnaleźć się w nowej sytuacji. Ja jak zawsze stałam na uboczu, miałam lekki niedosyt... Sama nie wiem czego! Nagle zrobiło mi się szkoda dziewczyn - co jest dość dziwne, bo mało kogo żałuję - i jakimś cudownym trafem znalazłam nasze pokoje umiejscowione jeden po drugim. Koleżanki podziękowały, oraz poszły do swych nowych miejsc zamieszkania. Ja stałam chwilę przed drzwiami. Nie wiedziałam, co mam właściwie ze sobą zrobić. W końcu nacisnęłam na klamkę. moim oczom ukazał się duży, okrągły, wysoki pokój z jednym, małym pięterkiem.
- Ciekawe, czym sobie na to zasłużyłam... - powiedziałam do siebie rzucając się na duże, miękkie, czarne jak noc łóżko. Całe to miejsce wyglądało tak... Magicznie... Ściany miały ciemny kolor, dywan również... Na środku stał stół ze szkła. Firanki w oknach były zrobione ze lśniących nici... Jak zauważyłam, srebrne, połyskujące dodatki były prawie wszędzie. Bardzo mi się tu podobało. Bardziej to eleganckie, niż przepaść... Ładniejsze i wygodniejsze. Kto wie, może kiedyś zaproszę tu Arwenę, oraz... No, może Angelinę, o ile uda mi się ją poznać? Wiem, jeszcze Koral...! Wbiegłam na piętro wyżej. Było bardzo nietypowo i elegancko zrobione. Materiał z jakiego zostało wykonane również przypominał szkło, lecz to było zbyt twarde. W rogach poukładane były wielkie, czarne jak smoła poduszki! Jakie miłe w dotyku! A wracając do dywanów... Zauważyłam, że są one tutaj zrobione z piór kruka! Miałam wrażenie, że mieszkam tu od zawsze, a nie od wczoraj. Tu półka na książki, tam szafa z moimi ubraniami, oraz jeszcze kilkoma ( no proszę *v* ) nowymi ciuszkami, w których naprawdę, oj super wyglądam! Wszystko po przymierzałam w ekspresowym tempie. To miejsce jest takie ciemne, ciepłe, miękkie... Otworzyłam okno, by nieco przewietrzyć pomieszczenie, wpadły tu promienie słońca. Wtedy zauważyłam, że na owych rozplecionych wszędzie srebrnych nitkach ( wyczuwam pył księżycowy! ) zawieszone są małe kryształki, przypominające krople rosy. Gdy przeszło przez nie słońce, zabłysnęło miejscami spektrum kolorów. Najzabawniejsze ze wszystkiego było to, że te niby ''kropelki'' były zawieszone tylko przy suficie. Pięknie, pięknie, pięknie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie mam słów na opisanie tego cudownego miejsca...
Zaczęłam się śmiać, stanęłam bliżej okna rozkładając ręce i pozwalając na to, by owiewał mnie ten cudowny wiatr, by moją twarz rozpieszczały promienie słoneczne. Łzy zaczęły mi kapać z oczu... Nie mogłam się powstrzymać, to uczucie, że jednak są miłe rzeczy w życiu, jest takie podtrzymujące na duchu... Nagle usłyszałam znajomy głos. Ktoś stał na dworze pod moim oknem.
- YAMI! - wołała Elfica. Wzdrygnęłam się. Ktoś zobaczył mnie w niemrocznym stanie i czerwieni? Opssss... Ale i tak nie da już nic się ukryć. Tak więc dalej mając fazę na rozsiewanie dobra pomachałam do znajomej z drużyny.
- HEJ ANGELINA! - odkrzyknęłam radośnie i zbiegłam na dół. Przywódczyni naszej grupy wyglądała na zdziwioną. Do tej pory w stanie rozbawienia, szczęścia, widziała mnie tylko Arwena. Pozostałe nawet nie zwracały na mnie uwagi, a ja też się nikomu nie narzucałam.
- Coś się stało? - spytałam Angelinę, gdy już stałam przed nią błyskając moimi szkarłatnymi tęczówkami oczu.
- Nic, tak tylko... - odparła Elfica Ziemi.
- Bardzo się cieszę, ze tutaj jesteśmy... - powiedziałam wystawiając twarz do słońca.
- Ty... Cieszysz się? - spytała Angelina z lekkim uśmiechem na ustach.
- Ja też umiem się cieszyć, to taka niebiańska chwila! - zrobiłam obrót wokół własnej osi.
- Angelina, idziemy gdzieś? Ciekawe, jakie są tutaj miejsca, a może w tej Chacie w Lesie mieszka ktoś interesujący, ale możemy tam nie iść, jak nie chcesz, a gdzie byś w takim razie poszła...? - spytałam energicznie.
( Angelina? )
Od Erline - Mój nowy dom
Wolno szłam z tyłu. Nie miałam ochoty iść z szybciej, jednak ciekawość
zobaczenia mojego pokoju nie dawała mi spokoju. Lekko przyśpieszyłam.
Dotarłszy do drzwi nacisnęłam za klamkę zrobioną z gałęzi i liści.
Weszłam do środka.
Pokój był małych rozmiarów, idealnie trafiony w mój gust. W najbardziej widocznym miejscu leżał duży pleciony dywan. Był niewiarogodnie miękki i przyjemny. W rogu stało niewielkie, przytulne łóżko, a po drugiej stronie mała etażerka z wiszącym lustrem. Obok stał regał z książkami wypełniony po brzegi lekturami i powieściami. Przez kolejne drzwi wchodziło się do obszernego pomieszczenia w którym mogłam pomagać okolicznym zwierzętom.
W pokoju miałam dwa okna. Jedno wychodzące na wschód, skąd widać szeroko rozgałęzione drzewa, a drugie południowe z widokiem na przepiękne jezioro w którym odbijało się słońce.
Czułam, że to wreszcie może być mój mały raj. Miejsce w którym mogę czuć się sobą i nie przejmować się sprawami przyziemnymi.
Pokój był małych rozmiarów, idealnie trafiony w mój gust. W najbardziej widocznym miejscu leżał duży pleciony dywan. Był niewiarogodnie miękki i przyjemny. W rogu stało niewielkie, przytulne łóżko, a po drugiej stronie mała etażerka z wiszącym lustrem. Obok stał regał z książkami wypełniony po brzegi lekturami i powieściami. Przez kolejne drzwi wchodziło się do obszernego pomieszczenia w którym mogłam pomagać okolicznym zwierzętom.
W pokoju miałam dwa okna. Jedno wychodzące na wschód, skąd widać szeroko rozgałęzione drzewa, a drugie południowe z widokiem na przepiękne jezioro w którym odbijało się słońce.
Czułam, że to wreszcie może być mój mały raj. Miejsce w którym mogę czuć się sobą i nie przejmować się sprawami przyziemnymi.
poniedziałek, 25 lutego 2013
Od Ashe - Mój nowy dom
Dziewczyny pobiegły wyjątkowo szybko. Ja z powodu wycieńczenia podróżą
ledwo truchtałam. Dotarłam do podnóża schodów. Spojrzałam w górę. Na
szczęście moje mieszkanie nie było zbyt daleko.
Weszłam na pierwszy schodek. Leniwie stawiałam nogę za nogą. Spoglądałam na każde mijane drzwi, aż doszłam do tych na których była wygrawerowana kra. Pociągnęłam lekko za klamkę. W mojej głowie kłębiło się tysiące myśli.
Co będzie w środku? Nie wyróżniające się wnętrze czy dopasowane do królestwa? Dopracowane w szczegółach i zadbane? A może tylko podstawowe meble?
Poziom ekscytacji sięgał zenitu. Przekroczyłam próg. Spojrzałam na wnętrze pokoju. Torba z moimi rzeczami opadła na ziemię. Ten pokój... był odzwierciedleniem moich najskrytszych marzeń! Na środku stało łóżko o żelaznym stelażu i śnieżnobiałej pościeli, przysłonięte jasnoniebieskim baldachimem. Obok stała szafka zrobiona z lodu. Zdziwił mnie fakt, że nie stopniała. Po lewej stronie od łóżka stał maleńki stolik, a na nim dzban z cudownymi, białymi różami. Podłoga zrobiona była z brzozowych desek. Kremowe ściany ozdabiały srebrno-niebieskie wzory, które na skutek kontaktu z ciepłem wytwarzanym przez ciało jakiejkolwiek żywej istoty zaczyna świecić.
Podniosłam bagaże i ułożyłam na półce. Lód z którego była zrobiona był naprawdę dziwny. Nie topił się, ani nie zostawiał śladów na położonych nań rzeczach. Wyjrzałam przez okno. W oknie tym nie było żadnej szyby. Wychyliłam się. Nie było jakiegoś szczególnego widoku. Drzewa i kawałek jeziora.
Spojrzałam jeszcze raz na pokój. Nie mogłam sobie uświadomić, że naprawdę tu mieszkam.
Weszłam na pierwszy schodek. Leniwie stawiałam nogę za nogą. Spoglądałam na każde mijane drzwi, aż doszłam do tych na których była wygrawerowana kra. Pociągnęłam lekko za klamkę. W mojej głowie kłębiło się tysiące myśli.
Co będzie w środku? Nie wyróżniające się wnętrze czy dopasowane do królestwa? Dopracowane w szczegółach i zadbane? A może tylko podstawowe meble?
Poziom ekscytacji sięgał zenitu. Przekroczyłam próg. Spojrzałam na wnętrze pokoju. Torba z moimi rzeczami opadła na ziemię. Ten pokój... był odzwierciedleniem moich najskrytszych marzeń! Na środku stało łóżko o żelaznym stelażu i śnieżnobiałej pościeli, przysłonięte jasnoniebieskim baldachimem. Obok stała szafka zrobiona z lodu. Zdziwił mnie fakt, że nie stopniała. Po lewej stronie od łóżka stał maleńki stolik, a na nim dzban z cudownymi, białymi różami. Podłoga zrobiona była z brzozowych desek. Kremowe ściany ozdabiały srebrno-niebieskie wzory, które na skutek kontaktu z ciepłem wytwarzanym przez ciało jakiejkolwiek żywej istoty zaczyna świecić.
Podniosłam bagaże i ułożyłam na półce. Lód z którego była zrobiona był naprawdę dziwny. Nie topił się, ani nie zostawiał śladów na położonych nań rzeczach. Wyjrzałam przez okno. W oknie tym nie było żadnej szyby. Wychyliłam się. Nie było jakiegoś szczególnego widoku. Drzewa i kawałek jeziora.
Spojrzałam jeszcze raz na pokój. Nie mogłam sobie uświadomić, że naprawdę tu mieszkam.
Od Narii cd Kasjopey
Usmiechnełam się. Dziewczyny były
przemiłe ale za to te topory to udręka. Wolałabym być w łukach albo
mieczach ale cóż... Wziełam do ręki topór po czym uniosłam go nad głowę.
Przechyliłam sie z cieżkoci ale uderzylam nogą o ziemie i pomogłam
cobie powietrzem. Zamachałam sie i rzuciałam. Trafił w miejsce gdzie
nakazłam.
-Nieźle, Miałaś już kiedyś topór w ręce?-zpaytała sie mnie Kasjopey. Spojrzłam na nia.
-Nie nawed nie wiedizłam ze tak umiem-zaśmiałam się.
(Dziewczyny? A jak wasze umiejętności?)
-Nieźle, Miałaś już kiedyś topór w ręce?-zpaytała sie mnie Kasjopey. Spojrzłam na nia.
-Nie nawed nie wiedizłam ze tak umiem-zaśmiałam się.
(Dziewczyny? A jak wasze umiejętności?)
niedziela, 24 lutego 2013
Od Jessicy C.D. Ashe
-Teraz widzisz na czym polega magia.-
zaśmiałam się. Zamknęłam oczy i pstryknęłam palcami. Magiczne miejsce
zmieniło barwę na zielono i pomarańczowo.
-Pomyślałam, że białe światło będzie przeszkadzało, więc postanowiłam je zmienić.- powiedziałam z uśmiechem.
-Ale jak będzimy to docierać gdy zmienimy położenie?- zapytała Ashe.
-Nie ma problemy. To miejsce objawia się wszędzie. Sama też próbowałam zamienić opaskę w ćrakarm, ale to nic nie dało.- zawiesiłam głowę, ale szybko ją podniosłam.- Cieszę się, że tobie się udało.
Ashe?
-Pomyślałam, że białe światło będzie przeszkadzało, więc postanowiłam je zmienić.- powiedziałam z uśmiechem.
-Ale jak będzimy to docierać gdy zmienimy położenie?- zapytała Ashe.
-Nie ma problemy. To miejsce objawia się wszędzie. Sama też próbowałam zamienić opaskę w ćrakarm, ale to nic nie dało.- zawiesiłam głowę, ale szybko ją podniosłam.- Cieszę się, że tobie się udało.
Ashe?
Od Jessicy- mój nowy dom
Poszłam poszukac swojego pokoju. Łatwo go
znalzłam. Znajdywał się najbliżej wody. O dziwo była to ogromna kula z
gałązek srebrnego świerku. Wielce zdumiona weszłam do środka i
zobaczyłam coś...niezwykłego...niewyobrażalnego...fantastycznego! Co
zobaczyłam? Po prawej stronie rozciągała się ogromna biblioteka, a po
lewej niewielka toaletka do czesania i ogólnego makijażu. Naprzeciw
stało łóżko z liści mięty. Po całym pokoju rozchodził się zapach
świerkowych igieł, mięty i nuty morskiej wody. Była zauroczona tym
widokiem. Coś niezwykłego!!!!
Od Koral- Mój Nowy Dom
Musiałam bardzo długo biec, bo mój domek znajdował się po drugiej stronie drzewa.
Ta chatka wydawała się inna niż wszystkie.
A... może tylko tak mi się zdawało dlatego, że była moja?...
Wdrapałam się na taras i spojrzałam w duł. Przerażona cofnęłam się o kilka kroków. Znajdowałam się nad jeziorem.
Zamrugałam oczami i przetarłam ja dłońmi. Spojrzałam na domek.
"Lepsze to niż mieszkanie w Dżungli..."- pomyślałam i otworzyłam drzwi.
Wnętrze było jednym ogromnym pokojem. W każdą ścianę wbudowane było okno. Po lewej stronie znajdowało się łóżko, a po prawej stół dosunięty do ściany, do którego przystawione były trzy krzesła. Naprzeciwko wejścia znajdował się... głaz?
Podeszłam bliżej, a podłoga uginała mi się pod stopami.
Wielki kamień w rzeczywistości okazał się nie być kamieniem, ale... wielką doniczka wypełnioną ziemią! Najlepszą ziemią! Taka znajduje się tylko w Królestwie Natury! Wiedziałam, że jeśli zasadzę jakąś roślinę w tej glebie, niezależnie jaka by ona nie była- przyjmie się. Spojrzałam w górę. Nad doniczką, w suficie była dziura. Już miałam pobiec do dyrektorki i się poskarżyć, ale... wyjrzałam przez okno. Od mojego domku do Jeziora prowadziła jakaś metalowa rura. Znów spojrzałam na dziurę w suficie i puknęłam delikatnie pięścią koło niej. Nagle z dachu do doniczki zaczęła się lać woda.
Podskoczyłam ze szczęścia.
Ta chatka wydawała się inna niż wszystkie.
A... może tylko tak mi się zdawało dlatego, że była moja?...
Wdrapałam się na taras i spojrzałam w duł. Przerażona cofnęłam się o kilka kroków. Znajdowałam się nad jeziorem.
Zamrugałam oczami i przetarłam ja dłońmi. Spojrzałam na domek.
"Lepsze to niż mieszkanie w Dżungli..."- pomyślałam i otworzyłam drzwi.
Wnętrze było jednym ogromnym pokojem. W każdą ścianę wbudowane było okno. Po lewej stronie znajdowało się łóżko, a po prawej stół dosunięty do ściany, do którego przystawione były trzy krzesła. Naprzeciwko wejścia znajdował się... głaz?
Podeszłam bliżej, a podłoga uginała mi się pod stopami.
Wielki kamień w rzeczywistości okazał się nie być kamieniem, ale... wielką doniczka wypełnioną ziemią! Najlepszą ziemią! Taka znajduje się tylko w Królestwie Natury! Wiedziałam, że jeśli zasadzę jakąś roślinę w tej glebie, niezależnie jaka by ona nie była- przyjmie się. Spojrzałam w górę. Nad doniczką, w suficie była dziura. Już miałam pobiec do dyrektorki i się poskarżyć, ale... wyjrzałam przez okno. Od mojego domku do Jeziora prowadziła jakaś metalowa rura. Znów spojrzałam na dziurę w suficie i puknęłam delikatnie pięścią koło niej. Nagle z dachu do doniczki zaczęła się lać woda.
Podskoczyłam ze szczęścia.
Od Angeliny- Mój Nowy Dom
Razem z Arweną i Yami biegłyśmy po schodach na górę.
Gdyby elfica Mroku nie zauważyła wyrytych w korze symboli pewnie nie odnalazłybyśmy swoich pokoi.
Mój był na samym dole.
Domek wybudowany był nieco wyżej niż schody, ale by wejść na taras wystarczyło wdrapać się po drabince.
Na południowy-zachód rozciągał się widok na Magiczny Potok. Tuż przed gąszczem drzew błyszczał Lśniący Potok. Byłam zauroczona widokiem do takiego stopnia, że niemal zapomniałam o samym domku!
Wyglądał na bardzo stary. Drewniany dach i ściany były porośnięte mchem, a gdzie nie gdzie przez deski przebiegały ogromne pęknięcia. Drzwi zaskrzypiały kiedy je uchyliłam i zajrzałam do środka. Niepewnie przekroczyłam próg.
Podłoga zareagowała tak samo jak drzwi.
Przedpokój był niewielkim pomieszczeniem przechodzącym bezpośrednio w salon, w którym, na środku znajdował się mały stół, do którego przystawione były dwa krzesła. Na przeciwko drzwi do domku znajdowało się duże okno bez szyby, pod którym stała drewniana ławka, taka jakie na ogół stawa się na dworze.
Na prawo od okna były kolejne drzwi. Drzwi do sypialni. Tutaj nad jednoosobowym łóżkiem z drewna, pokrytym warstwą kilku materiałów, wisiało małe okienko z widokiem na skrawek Jeziora.
Nie było w tym miejscu nic szczególnego- stara, zniszczona chatka, ale... ja czułam się tutaj... jakbym... w końcu odnalazła swoje miejsce. Nareszcie byłam szczęśliwa.
Gdyby elfica Mroku nie zauważyła wyrytych w korze symboli pewnie nie odnalazłybyśmy swoich pokoi.
Mój był na samym dole.
Domek wybudowany był nieco wyżej niż schody, ale by wejść na taras wystarczyło wdrapać się po drabince.
Na południowy-zachód rozciągał się widok na Magiczny Potok. Tuż przed gąszczem drzew błyszczał Lśniący Potok. Byłam zauroczona widokiem do takiego stopnia, że niemal zapomniałam o samym domku!
Wyglądał na bardzo stary. Drewniany dach i ściany były porośnięte mchem, a gdzie nie gdzie przez deski przebiegały ogromne pęknięcia. Drzwi zaskrzypiały kiedy je uchyliłam i zajrzałam do środka. Niepewnie przekroczyłam próg.
Podłoga zareagowała tak samo jak drzwi.
Przedpokój był niewielkim pomieszczeniem przechodzącym bezpośrednio w salon, w którym, na środku znajdował się mały stół, do którego przystawione były dwa krzesła. Na przeciwko drzwi do domku znajdowało się duże okno bez szyby, pod którym stała drewniana ławka, taka jakie na ogół stawa się na dworze.
Na prawo od okna były kolejne drzwi. Drzwi do sypialni. Tutaj nad jednoosobowym łóżkiem z drewna, pokrytym warstwą kilku materiałów, wisiało małe okienko z widokiem na skrawek Jeziora.
Nie było w tym miejscu nic szczególnego- stara, zniszczona chatka, ale... ja czułam się tutaj... jakbym... w końcu odnalazła swoje miejsce. Nareszcie byłam szczęśliwa.
Uwaga! Ważne!
Akademia zmienia miejsce!
Teraz do 10 marca masz szansę wysłać mi opis swojego pokoju!
Każdy kto tego nie uczyni... przykro mi, jeśli podasz mi wyjaśnienie czemu nie możesz tego zrobić... tylko w takim wypadku twoja elfica zostanie w Akademii.
Wyślij mi proszę wiadomość z:
"Od Imię elficy- mój nowy dom."
I popuść wodze wyobraźni!
Kiedy napiszesz opis, ja zapisze link do niego na stronie "Zadania" i 15 marca stworzę ankietę o tym, kto napisał najlepiej!
Powodzenia!
Teraz do 10 marca masz szansę wysłać mi opis swojego pokoju!
Każdy kto tego nie uczyni... przykro mi, jeśli podasz mi wyjaśnienie czemu nie możesz tego zrobić... tylko w takim wypadku twoja elfica zostanie w Akademii.
Wyślij mi proszę wiadomość z:
"Od Imię elficy- mój nowy dom."
I popuść wodze wyobraźni!
Kiedy napiszesz opis, ja zapisze link do niego na stronie "Zadania" i 15 marca stworzę ankietę o tym, kto napisał najlepiej!
Powodzenia!
Od Koral CD Jessicy
Zastanowiłam się.
Podniosłam wzrok i ujrzałam....
- Widzicie to?- krzyknęłam wskazując palcem na punkt przed nami.
Nieco dalej wznosiło się wielkie drzewo, a z pomiędzy jego konarów wydobywały się smużki dymu. Wiele elfic z uśmiechami na twarzach biegło już tam jak najszybciej się dało.
Ale co to mogło być za miejsce?
- Angelina!- krzyknęłam a elfica odwróciła się.
- Co?
- Gdzie biegniesz?
- Do Wioski na Drzewie. Nie słuchałaś Espí?- znów rzuciła się do biegu.
Ja, Ashe i Jessica spojrzałyśmy po sobie i również zaczęłyśmy biec.
Kiedy dotarłyśmy, przebiegłyśmy przez most postawiłam stopę na pierwszym stopniu rozchwianej konstrukcji.
Dziewczyny już rzuciłyby się do biegu, ale zatrzymałam je gestem ręki. Wskazałam na wyrzeźbione w korze symbole.
Dziewięć symboli ułożonych jeden nad drugim.
Obłok.
Gwiazda,
Płomyk,
namalowana czarnym tuszem plama,
Liść,
Kra (nie wiem skąd wiedziałam, że jest to właśnie kra, ale... coś mi tak podpowiadało...),
Wilk
Kropla,
Kwiat,
- To jest kolejność, wiemy gdzie kto mieszka.
- Jestem druga od dołu- poinformowała Jessica- Tu jest tylko pięć domków- dodała.
Spojrzałam w górę po czym wychyliłam się i prawie nie spadłam z mostu.
- Domki są po obu stronach drzewa. Ja jestem piąta.
- A ja czwarta- wtrąciła Ashe i jak na zawołanie wszystkie zaczęłyśmy biec na górą.
< Dziewczyny, kto pierwszy opisze domek? Jessica, ty dotrzesz z nas pierwsza!>
Podniosłam wzrok i ujrzałam....
- Widzicie to?- krzyknęłam wskazując palcem na punkt przed nami.
Nieco dalej wznosiło się wielkie drzewo, a z pomiędzy jego konarów wydobywały się smużki dymu. Wiele elfic z uśmiechami na twarzach biegło już tam jak najszybciej się dało.
Ale co to mogło być za miejsce?
- Angelina!- krzyknęłam a elfica odwróciła się.
- Co?
- Gdzie biegniesz?
- Do Wioski na Drzewie. Nie słuchałaś Espí?- znów rzuciła się do biegu.
Ja, Ashe i Jessica spojrzałyśmy po sobie i również zaczęłyśmy biec.
Kiedy dotarłyśmy, przebiegłyśmy przez most postawiłam stopę na pierwszym stopniu rozchwianej konstrukcji.
Dziewczyny już rzuciłyby się do biegu, ale zatrzymałam je gestem ręki. Wskazałam na wyrzeźbione w korze symbole.
Dziewięć symboli ułożonych jeden nad drugim.
Obłok.
Gwiazda,
Płomyk,
namalowana czarnym tuszem plama,
Liść,
Kra (nie wiem skąd wiedziałam, że jest to właśnie kra, ale... coś mi tak podpowiadało...),
Wilk
Kropla,
Kwiat,
- To jest kolejność, wiemy gdzie kto mieszka.
- Jestem druga od dołu- poinformowała Jessica- Tu jest tylko pięć domków- dodała.
Spojrzałam w górę po czym wychyliłam się i prawie nie spadłam z mostu.
- Domki są po obu stronach drzewa. Ja jestem piąta.
- A ja czwarta- wtrąciła Ashe i jak na zawołanie wszystkie zaczęłyśmy biec na górą.
< Dziewczyny, kto pierwszy opisze domek? Jessica, ty dotrzesz z nas pierwsza!>
Od Kasjopey CD Narii
Poranek zapowiadał się cudnie. Słońce powoli wspinało się po wysokich
szczytach i maczało pierwsze promyki w wodzie. Księżyc, mój drogi
przyjaciel, znikał w jasnym świcie.
List, który znalazłam na moim łóżku trochę mnie zdziwił. Dostałam się do drużyny nazywanej Toporami. Byłam w niej z 2 innymi elficami: Narii, która miała nam przewodniczyć i Erline. Nie było by w tym nic strasznego gdyby nie to, że ich nie znałam! Wprawdzie mówiłyśmy sobie nawzajem ,,Cześć’’ albo kiwałyśmy ku sobie głowami, ale to nie to samo niż gdy mam być z nimi w drużynie.
- Poznasz je Kasjopeja – mówił mi wewnętrzny głos – tylko ty sama musisz tego chcieć!
Chciałam tego! Muszę wyjść z mroku i zacząć być śmielsza.
Ale łatwiej pomyśleć niż zrobić… Szłam na spacer i wtedy spotkałam Erline. Zamurowało mnie. Co mówić, robić?
- Cześć! – Zawołała ku mnie. – Widziałaś już list?
- Tak. – Skinęłam głową
– Podobno jesteśmy razem. Tak mi się wydaje. – kiwnęłam głową na znak, że jesteśmy. – Miło cię poznać.
- Mi też – pierwsze lody przełamane! Westchnęłam z ulgą.
Poszłyśmy razem. Wtedy podeszła do nas Narri. Erline już poznałam to i z Narii się zakoleguje.
- Cześć – powiedział podchodząc.
- Cześć. Jesteś Narii?
- Tak miło mi. Wy jesteście Kasjopeja i Erline. Jesteśmy razem w drużynie.
- Rzeczywiście – uśmiechnęłam się - Jesteśmy na spacerze przed zajęciowym. Przyłączysz się?
Narii zgodziła się i razem poszłyśmy na lekcje. Pierwsze zajęcia – walka toporem.
- Ok dziewczyny… Nigdy nie miałam tego w ręku. – Zauważyłam patrząc na narzędzie.
- Ja może trochę tym pomacham, ale najlepiej to mi nie wyjdzie. – Uśmiechnęła się Erline
- Dojdziemy do wprawy! Będziemy najlepsze! – krzyknęła Narii
,, Mam nadzieję ” – szepnęłam pod nosem. ,, Ale wiem jedno – nigdy się nie poddam…”
[ Dokończycie? : ) ]
List, który znalazłam na moim łóżku trochę mnie zdziwił. Dostałam się do drużyny nazywanej Toporami. Byłam w niej z 2 innymi elficami: Narii, która miała nam przewodniczyć i Erline. Nie było by w tym nic strasznego gdyby nie to, że ich nie znałam! Wprawdzie mówiłyśmy sobie nawzajem ,,Cześć’’ albo kiwałyśmy ku sobie głowami, ale to nie to samo niż gdy mam być z nimi w drużynie.
- Poznasz je Kasjopeja – mówił mi wewnętrzny głos – tylko ty sama musisz tego chcieć!
Chciałam tego! Muszę wyjść z mroku i zacząć być śmielsza.
Ale łatwiej pomyśleć niż zrobić… Szłam na spacer i wtedy spotkałam Erline. Zamurowało mnie. Co mówić, robić?
- Cześć! – Zawołała ku mnie. – Widziałaś już list?
- Tak. – Skinęłam głową
– Podobno jesteśmy razem. Tak mi się wydaje. – kiwnęłam głową na znak, że jesteśmy. – Miło cię poznać.
- Mi też – pierwsze lody przełamane! Westchnęłam z ulgą.
Poszłyśmy razem. Wtedy podeszła do nas Narri. Erline już poznałam to i z Narii się zakoleguje.
- Cześć – powiedział podchodząc.
- Cześć. Jesteś Narii?
- Tak miło mi. Wy jesteście Kasjopeja i Erline. Jesteśmy razem w drużynie.
- Rzeczywiście – uśmiechnęłam się - Jesteśmy na spacerze przed zajęciowym. Przyłączysz się?
Narii zgodziła się i razem poszłyśmy na lekcje. Pierwsze zajęcia – walka toporem.
- Ok dziewczyny… Nigdy nie miałam tego w ręku. – Zauważyłam patrząc na narzędzie.
- Ja może trochę tym pomacham, ale najlepiej to mi nie wyjdzie. – Uśmiechnęła się Erline
- Dojdziemy do wprawy! Będziemy najlepsze! – krzyknęła Narii
,, Mam nadzieję ” – szepnęłam pod nosem. ,, Ale wiem jedno – nigdy się nie poddam…”
[ Dokończycie? : ) ]
Od Jessicy C.D. Koral
Wpadłyśmy do akademi jak stado byków.
-Co to za porządki?!- dobiegł nas rozwścieczony głos dyrektorki. Wszystkie się zatrzymałyśmy i spuściłyśmy głowy. Po dłuuuugim wykładzie dyrektorki o naszym zachowaniu w końcu dała nam spokój. -Gdzie idziemy?- zapytałam Koral i Ashe nadal lekko wzburzona tą całą gadaniną Espí. Ashe?Koral? |
|
Od Ashe C.D. Jessicy
- Niedługo jedziemy... Widzisz w tym sens?
- Ty powinnaś widzieć go najwięcej, podobno ci zależy.
- Dobra... Chodźmy.
Wstałam. Poszłyśmy w stronę dżungli.
- Sądzę, że z twoimi zdolnościami nie będziemy musiały tu przychodzić zbyt często. Spróbujesz zamieniać łuk w miecz i na odwrót magią. - powiedziała Jessica
- Z moimi zdolnościami to nawet herbaty nie zaparzysz!
Przeszłyśmy przez gęste krzaki.
- Wiesz gdzie iść dalej?
- Coś czuję, że w stronę tego światła - wskazała na przebłyski między liśćmi drzew
Poszłyśmy w stronę światła. Gdy tylko wyszłyśmy zza drzew zasłoniłam oczy. Z miejsca w którym się znajdowałyśmy biło jasne światło. Po krótkim czasie udało mi się przyzwyczaić.
- Co mam robić?
- Nie wiem, legenda nie mówi co dokładnie trzeba zrobić.
Strzeliłam w środek światła - nic. Spojrzałam na Jessice. Ta gestem ręki zachęciła mnie do dalszych prób. Pomyślałam o zmianie łuku na miecz. Nic to nie dało. Próbowałam wszystkich znanych mi czarów o transformacji - nic. Drżącą ręką naciągnęłam łuk i wypuściłam strzałę. Nie miało to nic specjalnego na celu, chodziło mi tylko o odreagowanie nieudanych prób. Poczułam jak ręka mi słabnie. Uścisk się rozluźnił a łuk spadł na ziemię. Ze strachem patrzyłam jak spada. Zamknęłam oczy. Usłyszałam brzęknięcie łuku. Nagle coś poczułam w ręce. Otworzyłam oczy i spojrzałam na dłoń. W uścisku trzymałam miecz. Spojrzałam z przebłyskiem w oczach na Jesy.
- Widziałaś to? Działa! - powiedziałam
- Upuść go teraz.
Zrobiłam tak jak powiedziała. Tym razem w zaciśniętej pięści pojawił się z powrotem mój łuk.
<Jessica?>
- Ty powinnaś widzieć go najwięcej, podobno ci zależy.
- Dobra... Chodźmy.
Wstałam. Poszłyśmy w stronę dżungli.
- Sądzę, że z twoimi zdolnościami nie będziemy musiały tu przychodzić zbyt często. Spróbujesz zamieniać łuk w miecz i na odwrót magią. - powiedziała Jessica
- Z moimi zdolnościami to nawet herbaty nie zaparzysz!
Przeszłyśmy przez gęste krzaki.
- Wiesz gdzie iść dalej?
- Coś czuję, że w stronę tego światła - wskazała na przebłyski między liśćmi drzew
Poszłyśmy w stronę światła. Gdy tylko wyszłyśmy zza drzew zasłoniłam oczy. Z miejsca w którym się znajdowałyśmy biło jasne światło. Po krótkim czasie udało mi się przyzwyczaić.
- Co mam robić?
- Nie wiem, legenda nie mówi co dokładnie trzeba zrobić.
Strzeliłam w środek światła - nic. Spojrzałam na Jessice. Ta gestem ręki zachęciła mnie do dalszych prób. Pomyślałam o zmianie łuku na miecz. Nic to nie dało. Próbowałam wszystkich znanych mi czarów o transformacji - nic. Drżącą ręką naciągnęłam łuk i wypuściłam strzałę. Nie miało to nic specjalnego na celu, chodziło mi tylko o odreagowanie nieudanych prób. Poczułam jak ręka mi słabnie. Uścisk się rozluźnił a łuk spadł na ziemię. Ze strachem patrzyłam jak spada. Zamknęłam oczy. Usłyszałam brzęknięcie łuku. Nagle coś poczułam w ręce. Otworzyłam oczy i spojrzałam na dłoń. W uścisku trzymałam miecz. Spojrzałam z przebłyskiem w oczach na Jesy.
- Widziałaś to? Działa! - powiedziałam
- Upuść go teraz.
Zrobiłam tak jak powiedziała. Tym razem w zaciśniętej pięści pojawił się z powrotem mój łuk.
<Jessica?>
sobota, 23 lutego 2013
Od Koral CD... Koral
No dobra, dobra! Ja opisuje podróż!
Ale... taa... nie zdziwcie się jeśli będzie nudna i głupia...
Nie mam do tego talentu...
*******************************************
Wyruszyłyśmy.
Podróż była długa i bardzo męcząca.
Większość elfic cały czas wpatrywały się w stopy i sapały, ale kilka osób z Toporów, ja i jedna z Łuków szłyśmy z głowami uniesionymi w górę.
Kiedy kilka osób zaczęło się potykać, a ja wyczerpałam cały zapas sił na horyzoncie dostrzegłyśmy zarys gór, a między nimi... szparę.
Wszyscy przyśpieszyli nie zważając na zmęczenie by jak najszybciej dotrzeć do celu.
W końcu stanęliśmy przed kamienną bramą.
Po obu stronach szpary były wyrzeźbione kamienne figury mężczyzny gestem ręki zapraszającego by iść dalej.
Biegiem wkroczyliśmy na teren Akademii.
< Błagam skończcie!>
Ale... taa... nie zdziwcie się jeśli będzie nudna i głupia...
Nie mam do tego talentu...
*******************************************
Wyruszyłyśmy.
Podróż była długa i bardzo męcząca.
Większość elfic cały czas wpatrywały się w stopy i sapały, ale kilka osób z Toporów, ja i jedna z Łuków szłyśmy z głowami uniesionymi w górę.
Kiedy kilka osób zaczęło się potykać, a ja wyczerpałam cały zapas sił na horyzoncie dostrzegłyśmy zarys gór, a między nimi... szparę.
Wszyscy przyśpieszyli nie zważając na zmęczenie by jak najszybciej dotrzeć do celu.
W końcu stanęliśmy przed kamienną bramą.
Po obu stronach szpary były wyrzeźbione kamienne figury mężczyzny gestem ręki zapraszającego by iść dalej.
Biegiem wkroczyliśmy na teren Akademii.
< Błagam skończcie!>
piątek, 22 lutego 2013
Od Koral CD Ashe
- Jasne!- krzyknęłam.
- A wiecie co?- nagle dyrektorka pojawiła się przed nami- Idziemy za... kilka minut.
- Ej, zaraz! Miało być kilka... ale godzin.- oburzyłam się.
- No...- wzruszyła ramionami- Ale miało być. Teraz jest teraz, a teraz idziemy za kilka minut- uśmiechnęła się bezczelnie i zniknęła.
- Dobrze, że już jej nie ma bo chyba walnęłabym ją w twarz- wymamrotałam, a Ashe parsknęła śmiechem.
Na chwilę zapadła cisza.
- Z czego jesteście najlepsze? Ja chyba z szermierki. Łucznictwo też mi dobrze idzie- odezwałam się w końcu.
- Łuk jest dla mnie najcenniejszą rzeczą na świecie- odparła cicho Ashe.
- Magia.
Kolejna chwila ciszy.
- Idziemy!- w końcu rozległ się głos Espí.
Wyruszyliśmy.
< Kto opisze podróż? Oczywiście dodajcie opis bramy ;D>
- A wiecie co?- nagle dyrektorka pojawiła się przed nami- Idziemy za... kilka minut.
- Ej, zaraz! Miało być kilka... ale godzin.- oburzyłam się.
- No...- wzruszyła ramionami- Ale miało być. Teraz jest teraz, a teraz idziemy za kilka minut- uśmiechnęła się bezczelnie i zniknęła.
- Dobrze, że już jej nie ma bo chyba walnęłabym ją w twarz- wymamrotałam, a Ashe parsknęła śmiechem.
Na chwilę zapadła cisza.
- Z czego jesteście najlepsze? Ja chyba z szermierki. Łucznictwo też mi dobrze idzie- odezwałam się w końcu.
- Łuk jest dla mnie najcenniejszą rzeczą na świecie- odparła cicho Ashe.
- Magia.
Kolejna chwila ciszy.
- Idziemy!- w końcu rozległ się głos Espí.
Wyruszyliśmy.
< Kto opisze podróż? Oczywiście dodajcie opis bramy ;D>
Od Jessicy C.D. Ashe
Nie umiałam pocieszać. Zawsze starałam się jakoś złagodzić sytuację frazeologizmem, ale teraz wpadłam na inny pomysł.
-Ashe. Nie musisz się z nim rozstawać. Mam pomysł.
-Jaki?
-Po lekcjach będziemy chodziły w takie jedno miejsce. Legenda mówi, że tam wszystko jest możliwe. Przyszło mi do głowy, że....twój łuk....umiałby się zmienić w miecz....nie znaczy to, ze zrezygnyjesz ze strzelania. Będziemy tam chodziły w tajemnicy. Tam wystrzelasz się. Zaufaj mi i ze mną chodź*.- szeptałam i poklepałam ją pocieszająco po plecach. Rozumiałam Ashe. To może być jedyna szansa. Nie chcę, że ją zmarnowała tak ja ja....
Ashe?
*,,Nasza pierwsza Szkoła Marzeń". Nie wiem jaka grupa.
-Ashe. Nie musisz się z nim rozstawać. Mam pomysł.
-Jaki?
-Po lekcjach będziemy chodziły w takie jedno miejsce. Legenda mówi, że tam wszystko jest możliwe. Przyszło mi do głowy, że....twój łuk....umiałby się zmienić w miecz....nie znaczy to, ze zrezygnyjesz ze strzelania. Będziemy tam chodziły w tajemnicy. Tam wystrzelasz się. Zaufaj mi i ze mną chodź*.- szeptałam i poklepałam ją pocieszająco po plecach. Rozumiałam Ashe. To może być jedyna szansa. Nie chcę, że ją zmarnowała tak ja ja....
Ashe?
*,,Nasza pierwsza Szkoła Marzeń". Nie wiem jaka grupa.
Od Ashe C.D. Koral
- Jestem Ashe - powiedziałam niepewnie i wyciągnęłam rękę
Koral ją uścisnęła. - Jesteś z królestwa lodu, nie mylę się? - Dobrze - pokiwałam głową - Jak myślisz, gdzie idziemy? - Pewnie w jakieś wyjątkowe miejsce. Mówiąc szczerze nie mogę się doczekać. - Espí mówiła, że mamy kilka godzin. Nie ma sensu męczyć się staniem przy bagażach. Idziemy gdzieś? - zapytała Koral Spojrzałam na Jessice. <Jesy? Koral?> |
czwartek, 21 lutego 2013
Od Koral- Już Czas...
Kiedy rano się obudziłam już wiedziałam, że to ten dzień.
Wyszłam z chatki, w której mieszkałam i rzuciłam się przed siebie. Kiedy dobiegłam na Arenę- zamarłam.
Wszyscy mieli ze sobą torby, a ja... zapomniałam!
Pacnęłam się otwartą dłonią w czoło i przypomniałam sobie ostatnią lekcję magi:
"- Kiedy chcesz się gdzieś znaleźć- powiedz w języku Lao gdzie i zamknij oczy- powiedziała Ellen"
-ຂ້າພະເຈົ້າຕ້ອງໄປເຮືອນ- szepnęłam.To chyba znaczyło "Chcę pójść do domu".
Otworzyłam oczy i zrozumiałam, że jestem w mojej chatce w dżungli.
Szybko wygrzebałam wszystko z szafy i wpakowałam do torby
- ໃນດ້ານການ!- krzyknęłam. Tym razem miało to oznaczać "Na Arenę!"
Kiedy pojawiłam się między rozmawiającymi ze sobą Jessicą i Ashe, dziewczyny krzyknęły.
- Cześć- uśmiechnęłam się.
- Skąd ty się tu wzięłaś!?
- Och, co za różnica? A właśnie! Ashe, my się chyba nie znamy- jestem Koral.
Otworzyła usta, ale nagle podeszła do nas dyrektorka.
- O! Widzę, że się poznajecie! Świetnie, idziemy za parę godzin- macie czas.- zniknęła.
< Ashe?>
Wyszłam z chatki, w której mieszkałam i rzuciłam się przed siebie. Kiedy dobiegłam na Arenę- zamarłam.
Wszyscy mieli ze sobą torby, a ja... zapomniałam!
Pacnęłam się otwartą dłonią w czoło i przypomniałam sobie ostatnią lekcję magi:
"- Kiedy chcesz się gdzieś znaleźć- powiedz w języku Lao gdzie i zamknij oczy- powiedziała Ellen"
-ຂ້າພະເຈົ້າຕ້ອງໄປເຮືອນ- szepnęłam.To chyba znaczyło "Chcę pójść do domu".
Otworzyłam oczy i zrozumiałam, że jestem w mojej chatce w dżungli.
Szybko wygrzebałam wszystko z szafy i wpakowałam do torby
- ໃນດ້ານການ!- krzyknęłam. Tym razem miało to oznaczać "Na Arenę!"
Kiedy pojawiłam się między rozmawiającymi ze sobą Jessicą i Ashe, dziewczyny krzyknęły.
- Cześć- uśmiechnęłam się.
- Skąd ty się tu wzięłaś!?
- Och, co za różnica? A właśnie! Ashe, my się chyba nie znamy- jestem Koral.
Otworzyła usta, ale nagle podeszła do nas dyrektorka.
- O! Widzę, że się poznajecie! Świetnie, idziemy za parę godzin- macie czas.- zniknęła.
< Ashe?>
Od Narii
Leżałam na moje chmurce. Latała ona nad cała Akadiemia wiec wiedziałam
juz ze musze być ostrożna kiedy wstaje. Wiele razy spadłam nie
przyzwyczajona do takich śmiesznym warunków snu... Obudziły mnie
pierwsze promienie porannego słonca. Przeciagnełam sie i podniosłam
szybkim ale ostrożnym ruchem. Na chmurce obok mnie leżała koperta.
Zdziwiłam sie i ostrożnie podniosłam koperte. Jedna ręka odgarnełam
spadajacą mi na oczy grzywkę, a druga gładkim ruchem otworzyłam koperke.
Wyjełam list wrzucajac obok siebie pustą koperke. Naczełam czytać.
Skupiałam sie na każdym kolejnym słowie ustalajac sob ie wszystko. Nagle
zamurowało mnie. Spojrzłam jeszcze raz na zdanie.
Naruu-Topory, przywódczyni
Nigdy nie byłam przywódca anie nigdy nie miałam rywalizować o nic. Byłam wśród całej grupy najmłodsza. Wolałam żeby ktoś inny sprawował te funkcje... Zastanowiłam sie. To było na pewno losowe wiec nie mam wyboru. Wyjżałam w dół. Byłam na jeziorem. Wstałam pakujac list do koperty. Skoczyłam w doł bez namysłu. Leciałam spokojnie. Moze i nie miałam skrzydeł ale zawsze była... BLUE!! Właśnie leciął w moja strone. Pomachcłam do neij a ona złapała mnei pare metrów od wody. Nie pomoczyłam sie anie troche. Leicłam an Blue dalej czytajac list. Musiałam wiedziec kto jest ze mna... Erline i Kasjopea. Westchnełam. nie znalam tych dziwewczyn wiecej niz z wiedzenie. Myślacłam ze bede z Jessica co na prawde było by fajne. Jednak nie było tak najgorzej. Zwróciłam smoka w druga strone i zobacyzłam dziwczyny.
-Cześć-powiedziałam lądujac przed nimi.
(Erline?Kasjopea?)
Naruu-Topory, przywódczyni
Nigdy nie byłam przywódca anie nigdy nie miałam rywalizować o nic. Byłam wśród całej grupy najmłodsza. Wolałam żeby ktoś inny sprawował te funkcje... Zastanowiłam sie. To było na pewno losowe wiec nie mam wyboru. Wyjżałam w dół. Byłam na jeziorem. Wstałam pakujac list do koperty. Skoczyłam w doł bez namysłu. Leciałam spokojnie. Moze i nie miałam skrzydeł ale zawsze była... BLUE!! Właśnie leciął w moja strone. Pomachcłam do neij a ona złapała mnei pare metrów od wody. Nie pomoczyłam sie anie troche. Leicłam an Blue dalej czytajac list. Musiałam wiedziec kto jest ze mna... Erline i Kasjopea. Westchnełam. nie znalam tych dziwewczyn wiecej niz z wiedzenie. Myślacłam ze bede z Jessica co na prawde było by fajne. Jednak nie było tak najgorzej. Zwróciłam smoka w druga strone i zobacyzłam dziwczyny.
-Cześć-powiedziałam lądujac przed nimi.
(Erline?Kasjopea?)
Od Ashe C.D. Jessicy
- Tak? - zapytałam zamyślona
- Coś ci jest? Wyglądasz na zmartwioną.
Uśmiechnęłam się lekko. Mimo to trudno było udawać szczęśliwą będąc w opłakanym stanie. Pewnie dlatego grymas rozpaczy po niedługim czasie zastąpił uśmiech.
- Wiesz chyba jak ważny dla mnie jest mój łuk... - otarłam łzę wmawiając sobie, że nie ma powodu do płaczu
Jessica przytaknęła.
- Więc powiedz mi dlaczego jestem w Mieczach?!!! - wybuchnęłam
Wszystkie zebrane dziewczyny spojrzały się na mnie ze zdziwieniem. Schowałam głowę w kapturze.
- Spokojnie... - Jesy położyła mi rękę na ramieniu
- Nie dość, że odmienna to jeszcze muszę się rozstać z łukiem.
- Kto ci powiedział, że musisz się z nim rozstać?
- Ja... Ja tak uważam... - podniosłam głowę
- Więc zmień tok myślenia - uśmiechnęła się
Uwielbiam jej uśmiech. Wtedy... jest taka... ładna? Trudno mi to określić.
<Jessica?>
- Coś ci jest? Wyglądasz na zmartwioną.
Uśmiechnęłam się lekko. Mimo to trudno było udawać szczęśliwą będąc w opłakanym stanie. Pewnie dlatego grymas rozpaczy po niedługim czasie zastąpił uśmiech.
- Wiesz chyba jak ważny dla mnie jest mój łuk... - otarłam łzę wmawiając sobie, że nie ma powodu do płaczu
Jessica przytaknęła.
- Więc powiedz mi dlaczego jestem w Mieczach?!!! - wybuchnęłam
Wszystkie zebrane dziewczyny spojrzały się na mnie ze zdziwieniem. Schowałam głowę w kapturze.
- Spokojnie... - Jesy położyła mi rękę na ramieniu
- Nie dość, że odmienna to jeszcze muszę się rozstać z łukiem.
- Kto ci powiedział, że musisz się z nim rozstać?
- Ja... Ja tak uważam... - podniosłam głowę
- Więc zmień tok myślenia - uśmiechnęła się
Uwielbiam jej uśmiech. Wtedy... jest taka... ładna? Trudno mi to określić.
<Jessica?>
Od Arweny C.D Yami
Zadrżałam, już nie było nam ani trochę wesoło, radość, jaką miałyśmy w
sobie po chwili, prysła jak bańka mydlana. Co gorsza w głowie miałam
same ciemne scenariusze, mocno kogoś zraniłyśmy lub co
gorsza,zabiłyśmy... Na samą myśl o tym było mi niedobrze. Nagle coś
zaczęło szamotać się w krzakach. Spojrzałyśmy na siebie w tej samej
chwili, lęk stawał się coraz większy. Nagle przypomniały mi się słowa
mojego starego przyjaciela z królestwa ognia:
,,Nie ważne co się stanie, zawsze bądź czujna, niech strach nie przejmie nad tobą władzy...".
Mimo dziwnego ucisku spowodowanego przez ten lęk, napięłam łuk aż do samego policzka i nakierowałam go w krzaki, gotowa w każdej chwili wypuścić strzałę, Yami postąpiła tak samo. Sekundy mijały, a nikt się nie pokazywał, zaczęłyśmy już myśleć, że ten ktoś sobie poszedł. Miałyśmy się odwrócić i odejść, ale w tej chwili krzaki się rozchyliły, a ujrzałyśmy tam dziwne stworzenie:

Wyglądało trochę jak tygrys, ale nie do końca... To było dziwne, ale największą moją uwagę przyciągnął naszyjnik, który stwór miał na szyi.
-Ki... kim ty jesteś.-zaczęłam jąkając się trochę.
(Yami, co było dalej?)
,,Nie ważne co się stanie, zawsze bądź czujna, niech strach nie przejmie nad tobą władzy...".
Mimo dziwnego ucisku spowodowanego przez ten lęk, napięłam łuk aż do samego policzka i nakierowałam go w krzaki, gotowa w każdej chwili wypuścić strzałę, Yami postąpiła tak samo. Sekundy mijały, a nikt się nie pokazywał, zaczęłyśmy już myśleć, że ten ktoś sobie poszedł. Miałyśmy się odwrócić i odejść, ale w tej chwili krzaki się rozchyliły, a ujrzałyśmy tam dziwne stworzenie:
Wyglądało trochę jak tygrys, ale nie do końca... To było dziwne, ale największą moją uwagę przyciągnął naszyjnik, który stwór miał na szyi.
-Ki... kim ty jesteś.-zaczęłam jąkając się trochę.
(Yami, co było dalej?)
niedziela, 17 lutego 2013
od Jessicy- Apel i C.D. Koral
Obudziłam się nieco później niż powinnam. Te nocne spacery wzdłóż brzegu
nie są najlepszym zajęciem na wieczór, pomyślałam. Wstałam,
przeciągnęłam się i zerknęłam na fotel. Ashe nie było. Wypłynełam z
jeziora i udałam się na apel. Przywitałam się ze wszystkimi (oczywiście
przyszłam ostatnia) i zajęłam miejsce pomiędzy Koral i Ashe. Spojrzałam
na Ashe. Zobaczyłam, ze ma niewyraźną minę. Ścisnęłam ją za rękę i
spytałam:
-Co jest?- w tej chwili weszła dyrektorka.
-Jak wiecie- zaczęła- będziecie dzielone na dróżyny. Topory, Miecze i Łuki. Dla pewności odczytam jeszcze kto do jakeij grupy należy. Tpory...Narri, Erline i Kasjopeja. Przywódczynią jest Narri.- nastapiły gromkie brawa.- Łuki...Angelina, Arwena i Yami. Przywódczynią jest Angelina.- znów zaczęły się brawa.- I miecze. Tu chyba wszystko jest jasne. Jessica, Koral i Ashe. Przywódczynia jest Jessica.- otworzyłam usta ze zdziwienia. Ja? Spojrzałam na Koral i Ashe. Ashe siedziała z pochylna głową.
-Ashe?- zapytałam.
Ashe?
-Co jest?- w tej chwili weszła dyrektorka.
-Jak wiecie- zaczęła- będziecie dzielone na dróżyny. Topory, Miecze i Łuki. Dla pewności odczytam jeszcze kto do jakeij grupy należy. Tpory...Narri, Erline i Kasjopeja. Przywódczynią jest Narri.- nastapiły gromkie brawa.- Łuki...Angelina, Arwena i Yami. Przywódczynią jest Angelina.- znów zaczęły się brawa.- I miecze. Tu chyba wszystko jest jasne. Jessica, Koral i Ashe. Przywódczynia jest Jessica.- otworzyłam usta ze zdziwienia. Ja? Spojrzałam na Koral i Ashe. Ashe siedziała z pochylna głową.
-Ashe?- zapytałam.
Ashe?
Od Ashe- Po Apelu
Usłyszałam lekki hałas. Przetarłam oczy.
- Wychodzisz? - zapytałam Jessici
Nie usłyszałam odpowiedzi. Wstałam więc z fotela i spojrzałam na łóżko Jesy. Nie mogła wychodzić skoro ciągle spała. Rozejrzałam się po mieszkaniu. Nie było tu nic co mogło stworzyć hałas.
- Pewnie ryba uderzyła o szkoło, bezmyślne zwierzęta...
Wstałam i się rozciągnęłam. Szybko skierowałam wzrok na jedną ze ścian mieszkania. Odetchnęłam z ulgą - stał tam łuk. Podeszłam do niego i ukucnęłam.
- Kocham cię tato..- szepnęłam
Wstałam i odwróciłam się. Przy moim fotelu (a jednocześnie łóżku) leżała koperta. Podeszłam bliżej przyglądając się jej z zaciekawieniem. Ten przypieczętowany, kremowo - biały skrawek papieru w gruncie rzeczy nie wydawał się niczym specjalnym. Schyliłam się po kopertę. Jednym trudem ją rozdarłam. W środku znajdowała się kolejna kartka. Tym razem chyba perfumowana, albo coś tu pachnie. Rzuciłam rozdartą kopertę za siebie i otworzyłam list. Czytałam powoli, tłumacząc sobie każde słowo, aby niczego nie pominąć.
- ...Zostaniecie podzieleni na trzy grupy: Miecze, Topory oraz Łuki... - przeczytałam - Na pewno jestem w Łukach - uśmiechnęłam się do siebie
Po przeczytaniu listu odwróciłam kartkę na drugą stronę. Był tam spis uczennic. Przy imionach widniała nazwa drużyny do której należała. Przejechałam palcem po liście.
- Ashe... - przeczytałam
Spojrzałam na nazwę drużyny. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na to jeszcze raz. Tak, tam na prawdę było napisane "Miecze". Opadłam na ziemię, schowałam twarz w kolanach (jak to brzmi...). Podniosłam głowę i spojrzałam na łuk. Byłam pewna, że będę w Łukach.
- Lepsze to niż Topory... - szepnęłam próbując znaleźć w tym coś pozytywnego
Mama zawsze mi powtarzała: "Jeżeli czujesz, że jesteś w tragicznej sytuacji, to spróbuj znaleźć w tym coś pozytywnego". I jakoś działa. Jak już wydaje się, że sprawa jest beznadziejna i nie ma w niej nic dobrego to myślę "Przynajmniej jeszcze żyję". Zawsze działa.
Rzuciłam list na podłogę, założyłam pelerynę i wypłynęłam na zewnątrz. Powitał mnie chłodny podmuch. W połączeniu z równie zimną wodą nie jest to miłe. Przeszył mnie dreszcz.
Otrząsnęłam się i pobiegłam do Espí. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Kerr.
- Dziecko! Co ty tu robisz o tak wczesnej porze?! Nawet 8 nie ma! - krzyknęła
- Mogłabym pani zadać takie samo pytanie. - spojrzałam na nią z uśmieszkiem
- Kolejna! - przewróciła oczami
- Tak... Jakbym miała na czym latać to tez bym zrobiła coś... um... złego.
- Mój smok jest twój... - powiedziała z zażenowaniem
Spojrzałam na nią z przebłyskiem w oczach.
- Co się tak cieszysz?
- Nie, nic... - uśmiechnęłam się niewinnie - Jest dyrektorka?
- Stoi za tobą - powiedziała Kerr i zamknęła drzwi
Odwróciłam się.
- O co chodzi Ashe?
- Dlaczego jestem w Mieczach?!
- Drużyny były losowane...
- Ja powinnam być w Łukach!
- ...i nie da się ich zmienić. - uśmiechnęła się
Chwilami Espí przypominała mi dobroduszną matkę.
- Na prawdę się nie da? - zapytałam z odrobiną nadziei
- Na prawdę. - rozpłynęła się w powietrzu
Nadzieja zniknęła, a ja stałam sama w przemoczonych ubraniach, w ten wietrzny dzień. W dodatku przed domem nauczycieli.
- Wychodzisz? - zapytałam Jessici
Nie usłyszałam odpowiedzi. Wstałam więc z fotela i spojrzałam na łóżko Jesy. Nie mogła wychodzić skoro ciągle spała. Rozejrzałam się po mieszkaniu. Nie było tu nic co mogło stworzyć hałas.
- Pewnie ryba uderzyła o szkoło, bezmyślne zwierzęta...
Wstałam i się rozciągnęłam. Szybko skierowałam wzrok na jedną ze ścian mieszkania. Odetchnęłam z ulgą - stał tam łuk. Podeszłam do niego i ukucnęłam.
- Kocham cię tato..- szepnęłam
Wstałam i odwróciłam się. Przy moim fotelu (a jednocześnie łóżku) leżała koperta. Podeszłam bliżej przyglądając się jej z zaciekawieniem. Ten przypieczętowany, kremowo - biały skrawek papieru w gruncie rzeczy nie wydawał się niczym specjalnym. Schyliłam się po kopertę. Jednym trudem ją rozdarłam. W środku znajdowała się kolejna kartka. Tym razem chyba perfumowana, albo coś tu pachnie. Rzuciłam rozdartą kopertę za siebie i otworzyłam list. Czytałam powoli, tłumacząc sobie każde słowo, aby niczego nie pominąć.
- ...Zostaniecie podzieleni na trzy grupy: Miecze, Topory oraz Łuki... - przeczytałam - Na pewno jestem w Łukach - uśmiechnęłam się do siebie
Po przeczytaniu listu odwróciłam kartkę na drugą stronę. Był tam spis uczennic. Przy imionach widniała nazwa drużyny do której należała. Przejechałam palcem po liście.
- Ashe... - przeczytałam
Spojrzałam na nazwę drużyny. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na to jeszcze raz. Tak, tam na prawdę było napisane "Miecze". Opadłam na ziemię, schowałam twarz w kolanach (jak to brzmi...). Podniosłam głowę i spojrzałam na łuk. Byłam pewna, że będę w Łukach.
- Lepsze to niż Topory... - szepnęłam próbując znaleźć w tym coś pozytywnego
Mama zawsze mi powtarzała: "Jeżeli czujesz, że jesteś w tragicznej sytuacji, to spróbuj znaleźć w tym coś pozytywnego". I jakoś działa. Jak już wydaje się, że sprawa jest beznadziejna i nie ma w niej nic dobrego to myślę "Przynajmniej jeszcze żyję". Zawsze działa.
Rzuciłam list na podłogę, założyłam pelerynę i wypłynęłam na zewnątrz. Powitał mnie chłodny podmuch. W połączeniu z równie zimną wodą nie jest to miłe. Przeszył mnie dreszcz.
Otrząsnęłam się i pobiegłam do Espí. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Kerr.
- Dziecko! Co ty tu robisz o tak wczesnej porze?! Nawet 8 nie ma! - krzyknęła
- Mogłabym pani zadać takie samo pytanie. - spojrzałam na nią z uśmieszkiem
- Kolejna! - przewróciła oczami
- Tak... Jakbym miała na czym latać to tez bym zrobiła coś... um... złego.
- Mój smok jest twój... - powiedziała z zażenowaniem
Spojrzałam na nią z przebłyskiem w oczach.
- Co się tak cieszysz?
- Nie, nic... - uśmiechnęłam się niewinnie - Jest dyrektorka?
- Stoi za tobą - powiedziała Kerr i zamknęła drzwi
Odwróciłam się.
- O co chodzi Ashe?
- Dlaczego jestem w Mieczach?!
- Drużyny były losowane...
- Ja powinnam być w Łukach!
- ...i nie da się ich zmienić. - uśmiechnęła się
Chwilami Espí przypominała mi dobroduszną matkę.
- Na prawdę się nie da? - zapytałam z odrobiną nadziei
- Na prawdę. - rozpłynęła się w powietrzu
Nadzieja zniknęła, a ja stałam sama w przemoczonych ubraniach, w ten wietrzny dzień. W dodatku przed domem nauczycieli.
Od Yami CD Koral
- Nawet nie wiesz jakie to trudne... -
powiedziałam - ...Zawsze mnie omijają, nawet jeśli mnie nie znają.
Wiecznie byłam piątym kołem u wozu. Wątpię, by kiedykolwiek spojrzano na
mnie inaczej.
- Ale ty masz kompleksy... - pokręciła głową Koral.
- A mam, żebyś wiedziała. Próbuję zabić jakoś to uczucie spychaniem innych na dno - przyznałam się do tej posępnej prawdy.
( Koral? )
- Ale ty masz kompleksy... - pokręciła głową Koral.
- A mam, żebyś wiedziała. Próbuję zabić jakoś to uczucie spychaniem innych na dno - przyznałam się do tej posępnej prawdy.
( Koral? )
Od Koral CD Narii
Pobiegłam głębiej w las, by nikt nas nie zobaczył, a dziewczyny zrobiły to samo.
Wzięłam głęboki oddech. Już miałam powiedzieć, że jestem zmęczona, nie chce mi się biegać za nauczycielami i chyba powinnyśmy dać spokój, kiedy...
- Co wy tu robicie?- usłyszałam głos Espí.
- My?... No...- zaczęłam.
- Och! Nieważne. Chodźcie na Arenę, zaraz zaczyna się apel.
Rzuciłam Narii spojrzenie mówiące "Czyżby ten problem miał rozwiązać się sam?"
Udałyśmy się na Arenę, a dyrektorka deptała nam po piętach.
***
Po chwili już wszyscy stali w szeregu.
- Jak pewnie już zauważyliście- zaczęła Espí- mamy zamiar wprowadzić parę zmian. Akademia zmieni miejsce. Mapki znajdują się w Głównym Budynku. Zapoznajcie się z nimi. Do Akademii przyjdą nowi nauczyciele. Ale najważniejsza zmiana... Teraz będziecie walczyć.
Ja i Angelina spojrzałyśmy po sobie.
- Rywalizacja między sobą sprawi, że będziecie jeszcze lepsze. Dlatego podzieliliśmy was na trzy drużyny: Topory, Łuki i Miecze. Dowiecie się również czegoś o sobie. Kim staniecie się jako dorośli.
- Stop- przerwałam.- Jak to "staniecie"? Chodzi o zawód?
Dyrektorka uśmiechnęła się chytrze.
- Nie.
Nagle podszedł do niej Sea.
- Na przykład- zaczął- Jessica może, kiedy dorośnie stać się kimś takim jak ja- spojrzał na swoje dłonie między palcami- może też pozostać taka jaka jest, bądź zmienić się w syrenę. Niestety- nie ona o tym zdecyduje.
Otworzyłam szerzej oczy. Jessica może stać się... żabą?!
- A ja?
- Królestwo Natury...- westchnęła dyrektorka- Możliwe, że zostaniesz taka jaka jesteś, albo staniesz się hamadriadą.
- Będę chamem?
- Hamadriadą. To pół elf, pół roślina.
Zatkało mnie. Powoli kiwnęłam głową.
-A ty, Angelino, również możesz stać się hamadriadą, bądź łakiem.
- Przepraszam... "Łakiem"?
- Tak. Na przykład wilkołakiem.
Wytrzeszczyła oczy.
- Yyy... super.- mruknęła.
- A ty Erline'o również możesz stać się łakiem- uśmiechnęła się chytrze.
- A... a ja?- spytała wystraszona Narii.
- Ty... Możliwe, że wyrosną ci skrzydła w wieku około... Szesnastu lat?
Odetchnęła z ulgą.
- Ej! Ona to ma fajnie!- zdenerwowałam się.
- To nie moja wina. A ty, Kasjopeo... możliwe, podkreślam MOŻLIWE, że wystąpi u ciebie coś co zwie się Płonące Włosy. Nie jest szkodliwe dla nikogo. To samo tyczy się ciebie, Arweno! Yami, kiedy dorośniesz, możliwe, że będziesz potrafiła jakby... zmienić się w cień i pozostać niezauważoną. Nie mamy tylko pojęcia jak to będzie w przypadku Ashe...
Nastała chwila ciszy.
- A... co z tymi drużynami?- spytałam w końcu.
- Ach! No tak!- powiedziała dyrektorka, jakby o tym zapomniała- Dowiecie się z listu.
- Listu?
- Jutro się dowiecie. I... wyruszamy w czwartek, powinniśmy być na miejscu w sobotę.
< I co? Skołowani?XD>
Wzięłam głęboki oddech. Już miałam powiedzieć, że jestem zmęczona, nie chce mi się biegać za nauczycielami i chyba powinnyśmy dać spokój, kiedy...
- Co wy tu robicie?- usłyszałam głos Espí.
- My?... No...- zaczęłam.
- Och! Nieważne. Chodźcie na Arenę, zaraz zaczyna się apel.
Rzuciłam Narii spojrzenie mówiące "Czyżby ten problem miał rozwiązać się sam?"
Udałyśmy się na Arenę, a dyrektorka deptała nam po piętach.
***
Po chwili już wszyscy stali w szeregu.
- Jak pewnie już zauważyliście- zaczęła Espí- mamy zamiar wprowadzić parę zmian. Akademia zmieni miejsce. Mapki znajdują się w Głównym Budynku. Zapoznajcie się z nimi. Do Akademii przyjdą nowi nauczyciele. Ale najważniejsza zmiana... Teraz będziecie walczyć.
Ja i Angelina spojrzałyśmy po sobie.
- Rywalizacja między sobą sprawi, że będziecie jeszcze lepsze. Dlatego podzieliliśmy was na trzy drużyny: Topory, Łuki i Miecze. Dowiecie się również czegoś o sobie. Kim staniecie się jako dorośli.
- Stop- przerwałam.- Jak to "staniecie"? Chodzi o zawód?
Dyrektorka uśmiechnęła się chytrze.
- Nie.
Nagle podszedł do niej Sea.
- Na przykład- zaczął- Jessica może, kiedy dorośnie stać się kimś takim jak ja- spojrzał na swoje dłonie między palcami- może też pozostać taka jaka jest, bądź zmienić się w syrenę. Niestety- nie ona o tym zdecyduje.
Otworzyłam szerzej oczy. Jessica może stać się... żabą?!
- A ja?
- Królestwo Natury...- westchnęła dyrektorka- Możliwe, że zostaniesz taka jaka jesteś, albo staniesz się hamadriadą.
- Będę chamem?
- Hamadriadą. To pół elf, pół roślina.
Zatkało mnie. Powoli kiwnęłam głową.
-A ty, Angelino, również możesz stać się hamadriadą, bądź łakiem.
- Przepraszam... "Łakiem"?
- Tak. Na przykład wilkołakiem.
Wytrzeszczyła oczy.
- Yyy... super.- mruknęła.
- A ty Erline'o również możesz stać się łakiem- uśmiechnęła się chytrze.
- A... a ja?- spytała wystraszona Narii.
- Ty... Możliwe, że wyrosną ci skrzydła w wieku około... Szesnastu lat?
Odetchnęła z ulgą.
- Ej! Ona to ma fajnie!- zdenerwowałam się.
- To nie moja wina. A ty, Kasjopeo... możliwe, podkreślam MOŻLIWE, że wystąpi u ciebie coś co zwie się Płonące Włosy. Nie jest szkodliwe dla nikogo. To samo tyczy się ciebie, Arweno! Yami, kiedy dorośniesz, możliwe, że będziesz potrafiła jakby... zmienić się w cień i pozostać niezauważoną. Nie mamy tylko pojęcia jak to będzie w przypadku Ashe...
Nastała chwila ciszy.
- A... co z tymi drużynami?- spytałam w końcu.
- Ach! No tak!- powiedziała dyrektorka, jakby o tym zapomniała- Dowiecie się z listu.
- Listu?
- Jutro się dowiecie. I... wyruszamy w czwartek, powinniśmy być na miejscu w sobotę.
< I co? Skołowani?XD>
Od Koral CD Yami
Och, masakra! I co ja miałam niby zrobić! Powiedzieć "Co ty wygadujesz? Ale tak. Wszyscy się ciebie boją. Włącznie ze mną."
Ale w końcu wydusiłam:
- Jeśli nie podoba cię się twoje postępowanie- zmień je.
< Yami?XD>
Ale w końcu wydusiłam:
- Jeśli nie podoba cię się twoje postępowanie- zmień je.
< Yami?XD>
Od Ashe C.D. Jessicy
- Przy... Przyjaciółkami? Jasne! - zdjęłam kaptur, co zdarza się tylko w wyjątkowych chwilach
Jessica uśmiechnęła się zamykając oczy. Na ten widok uniosłam lekko kąciki ust.
Jessica uśmiechnęła się zamykając oczy. Na ten widok uniosłam lekko kąciki ust.
Od Yami CD Arweny
- Dobra... - powiedziałam nieco ożywiona - Idziemy do składziku? Chyba nikt nie zauważy, że pożyczyłyśmy sprzęt. - oznajmiłam.
- To chodźmy! - odparła energicznie Arwena. Jak pomyślałyśmy, tak zrobiłyśmy. Po chwili stałyśmy w cieniu drzew, w których kryły się malutkie, mroczne stworki. Ludki schowały się, gdy zobaczyły mnie i Arwenę z bronią.
- Gdzie strzelamy? - spytałam z powagą.
- W tamto drzewo? - odparła Arwena pokazując na nasz cel łukiem. Strzelałyśmy jakiś czas do tego drzewa, lecz szybko się to nam znudziło. Nagle wycelowałam w powietrze. Spojrzałam w górę. Poraziło mnie słońce. Zobaczyłam, jak z nieba spada na nas... Martwy, zestrzelony gołąb. Ja i moja towarzyszka stałyśmy przez chwilę bez słowa.
- Yami... - zaczęła Arwena.
- T...Tak? - odparłam przerażona.
- Ale masz cela!!! - zawołała elfica i też wypuściła strzałę byle gdzie wybuchając szaleńczym śmiechem. Był on zaraźliwy. Co wydedukowałam? Że Arwena nie jest taka zła, jest... FAJNA! Mało kto doprowadza mnie do zwykłego, szczerego śmiechu. Wyciągnęłam następną strzałę i zanosząc się psychogenicznym śmiechem wycelowałam w krzaki. Obie jak jakieś obłąkane strzelałyśmy wokół niesamowicie ciesząc się z każdej przypadkowo zestrzelonej ptaszyny. Biegałyśmy po polanie... Co w nas wstąpiło!!!? Kiedy trochę oddaliłyśmy się od siebie, zaczęłyśmy biec do tyłu celując w przestworza... Obie wypuściłyśmy strzały nie w tym kierunku, bo zderzając się plecami troszkę się zlękłyśmy.
- Co my właściwie robimy...? - spytała rozbawiona Arwena.
- A ja wiem!? - odparłam rechocząc - Na ''raz, dwa, trzy'' strzelamy! - zaproponowałam.
- Ok! - powiedziała Arwena. Ustawiłyśmy się równo. Zaczęłyśmy celować gdzieś baaaaardzo daleko.
- Raz... - zaczęłam odliczanie.
- ...Dwa... - wtrąciła Arwena.
- ...TRZY! - wrzasnęłam i wystrzeliłyśmy nasze strzały w wyznaczonym kierunku.
- Może czas się ogarnąć? - wydedukowała moja koleżanka.
- No... Może... - powiedziałam, po czym... Obie zamarłyśmy. Usłyszałyśmy czyjś jęk.
( Arwena O_O ? )
- To chodźmy! - odparła energicznie Arwena. Jak pomyślałyśmy, tak zrobiłyśmy. Po chwili stałyśmy w cieniu drzew, w których kryły się malutkie, mroczne stworki. Ludki schowały się, gdy zobaczyły mnie i Arwenę z bronią.
- Gdzie strzelamy? - spytałam z powagą.
- W tamto drzewo? - odparła Arwena pokazując na nasz cel łukiem. Strzelałyśmy jakiś czas do tego drzewa, lecz szybko się to nam znudziło. Nagle wycelowałam w powietrze. Spojrzałam w górę. Poraziło mnie słońce. Zobaczyłam, jak z nieba spada na nas... Martwy, zestrzelony gołąb. Ja i moja towarzyszka stałyśmy przez chwilę bez słowa.
- Yami... - zaczęła Arwena.
- T...Tak? - odparłam przerażona.
- Ale masz cela!!! - zawołała elfica i też wypuściła strzałę byle gdzie wybuchając szaleńczym śmiechem. Był on zaraźliwy. Co wydedukowałam? Że Arwena nie jest taka zła, jest... FAJNA! Mało kto doprowadza mnie do zwykłego, szczerego śmiechu. Wyciągnęłam następną strzałę i zanosząc się psychogenicznym śmiechem wycelowałam w krzaki. Obie jak jakieś obłąkane strzelałyśmy wokół niesamowicie ciesząc się z każdej przypadkowo zestrzelonej ptaszyny. Biegałyśmy po polanie... Co w nas wstąpiło!!!? Kiedy trochę oddaliłyśmy się od siebie, zaczęłyśmy biec do tyłu celując w przestworza... Obie wypuściłyśmy strzały nie w tym kierunku, bo zderzając się plecami troszkę się zlękłyśmy.
- Co my właściwie robimy...? - spytała rozbawiona Arwena.
- A ja wiem!? - odparłam rechocząc - Na ''raz, dwa, trzy'' strzelamy! - zaproponowałam.
- Ok! - powiedziała Arwena. Ustawiłyśmy się równo. Zaczęłyśmy celować gdzieś baaaaardzo daleko.
- Raz... - zaczęłam odliczanie.
- ...Dwa... - wtrąciła Arwena.
- ...TRZY! - wrzasnęłam i wystrzeliłyśmy nasze strzały w wyznaczonym kierunku.
- Może czas się ogarnąć? - wydedukowała moja koleżanka.
- No... Może... - powiedziałam, po czym... Obie zamarłyśmy. Usłyszałyśmy czyjś jęk.
( Arwena O_O ? )
sobota, 16 lutego 2013
Od Narii c.d. Koral
Westchnełam cieżko. Musiałam skąś sie dowiewdzieć. Wstałam i odeszłysmy na bok.
-Skoro nie od nich zdobedziemy inforamcje to jak? Jakieś pomysły?-zapytałam z nadzieja.
(Angelina? Koral?)
-Skoro nie od nich zdobedziemy inforamcje to jak? Jakieś pomysły?-zapytałam z nadzieja.
(Angelina? Koral?)
Od Jessicy C.D. Narii
-Tak.- powiedziałam i zniżyłam lot. Po chwili stałysmy przed czerwoną ze złości Kerr i panią dyrektor.
-Co macie na swoje usprawiedliwienie?- zapytała groźnie dyrektorka.
-Nic.- odpowiedziałam jakgdyby nigdy nic. Pani dyrektor spojrzała na Narii. Narii pokornie pokiwała głową, a pani dyrektor spojrzała zimno na mnie. Patrzyłam jej prosto w oczy.
-Nic mówisz....dobrze.- powiedziała i przez chwilę rozmawiała z Kerr. Co jest?
-Pani Kerr i ja- zwróciła się do mnie i Narii.- postanowiłyśmy, że będziecie sprzątały w boksach podczas gdy inne uczennice będą latały.
-A po lekcjach.-zachuczała Kerr.- czeka was trudna rozmowa.- odeszły. Razem z Narii sprzątałyśmy w boksach. Kiedy skończyły sie lekcje posłusznie stawiłyśmy się u dyrektorki. Powiedziała, że chce porozmawiać osobno ze mną i Narii. Narii była pierwsza. Kiedy wychodziła zapytała:
-Poczekać na ciebie?
-Nie dzięki.- odpowiedziałam i weszłam do gabinetu. Pani dyrektor spojrzała na mnie poważnie i zaczęła:
-Widzę, że mamy tu buntowniczki. Nie myśli, że przede mną da się cos ukryć. Doskonale znam twoją przeszłość. I wiesz co ci powiem. To dziwne.- zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów.- Durga nie bez powodu ciebie wybrała. Buntowniczka z ciebie jest, ale nie przesadna. Nie umiesz znaleźć niczego na swoją obronę. Czy naprawdę chcesz stracić swoją szansę?- powiedziała.
-Nie.- odpowiedziałam.- Ale nie chcę byc traktowana jak nierozumna istota!
-Wszystkie istoty mają rozum. A teraz wyjdź. I pamiętaj: Durga nie wybrała cię bez powodu.- wyszłam i poszłam do domu. Kiedy tam weszłam zobaczyłam śpiącą Ashe. Dyrektorka miała rację. Nie bez powodu...
Narii? Jak ci przebiegła rozmowa z dyrektorką?
-Co macie na swoje usprawiedliwienie?- zapytała groźnie dyrektorka.
-Nic.- odpowiedziałam jakgdyby nigdy nic. Pani dyrektor spojrzała na Narii. Narii pokornie pokiwała głową, a pani dyrektor spojrzała zimno na mnie. Patrzyłam jej prosto w oczy.
-Nic mówisz....dobrze.- powiedziała i przez chwilę rozmawiała z Kerr. Co jest?
-Pani Kerr i ja- zwróciła się do mnie i Narii.- postanowiłyśmy, że będziecie sprzątały w boksach podczas gdy inne uczennice będą latały.
-A po lekcjach.-zachuczała Kerr.- czeka was trudna rozmowa.- odeszły. Razem z Narii sprzątałyśmy w boksach. Kiedy skończyły sie lekcje posłusznie stawiłyśmy się u dyrektorki. Powiedziała, że chce porozmawiać osobno ze mną i Narii. Narii była pierwsza. Kiedy wychodziła zapytała:
-Poczekać na ciebie?
-Nie dzięki.- odpowiedziałam i weszłam do gabinetu. Pani dyrektor spojrzała na mnie poważnie i zaczęła:
-Widzę, że mamy tu buntowniczki. Nie myśli, że przede mną da się cos ukryć. Doskonale znam twoją przeszłość. I wiesz co ci powiem. To dziwne.- zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów.- Durga nie bez powodu ciebie wybrała. Buntowniczka z ciebie jest, ale nie przesadna. Nie umiesz znaleźć niczego na swoją obronę. Czy naprawdę chcesz stracić swoją szansę?- powiedziała.
-Nie.- odpowiedziałam.- Ale nie chcę byc traktowana jak nierozumna istota!
-Wszystkie istoty mają rozum. A teraz wyjdź. I pamiętaj: Durga nie wybrała cię bez powodu.- wyszłam i poszłam do domu. Kiedy tam weszłam zobaczyłam śpiącą Ashe. Dyrektorka miała rację. Nie bez powodu...
Narii? Jak ci przebiegła rozmowa z dyrektorką?
List od dyrektorki!
Od kiedy zrozumieliśmy, jak dobrze radzą sobie nasze uczennice, postanowiliśmy wprowadzić nieco zmian.
Zacznijmy od tego, że każda z was znajdzie ten list, koło siebie, kiedy obudzi się dziś rano.
Gratulujemy, że przetrwaliście w waszych domkach! Zakwaterowanie teraz, nie będzie zagrażać waszemu życiu i zdrowiu, ale... czeka was inny, większy przeciwnik. Wy sami.
Zostaniecie podzieleni na trzy grupy: Miecze, Topory oraz Łuki.
Składy były losowane i NIE BĘDĄ WPROWADZANE W NICH ZMIANY!
Zmierzycie się ze sobą w wielu konkurencjach. Zwycięską Drużynę (w danym zadaniu) czeka nagroda, Drużynę, która zajmie drugie miejsce- nagrodę pocieszenia, a przegrana- karę.
Życzę powodzenia!
Espí
Heja!
Cześć! Już jestem!
Powracam, a wraz ze mną przybywają zmiany!
Obecne zakładki zmienią się na:
Opowiadania
Topory
Łuki
Miecze
Smoki
Jak dołączyć?
Zajęcia
Zadania
Mapka
Kilka Słów od Dyrektorki
Dowiecie sie też "co knują nauczyciele" ;D
Narazie proszę, nie wchodźcie do nowych zakładek, jak dodam pierwszy post z opowiadaniem- zapraszam do zwiedzania! :D
Powracam, a wraz ze mną przybywają zmiany!
Obecne zakładki zmienią się na:
Opowiadania
Topory
Łuki
Miecze
Smoki
Jak dołączyć?
Zajęcia
Zadania
Mapka
Kilka Słów od Dyrektorki
Dowiecie sie też "co knują nauczyciele" ;D
Narazie proszę, nie wchodźcie do nowych zakładek, jak dodam pierwszy post z opowiadaniem- zapraszam do zwiedzania! :D
sobota, 9 lutego 2013
Od Koral CD Angeliny
- ...drużyny będą losowane, czy Ci się to podoba, czy nie!- usłyszałam głos dyrektorki.
- Ale te trzy... Konar, Agelina i Arena muszą dostać nauczkę!- odkrzyknęła Kerr.
- Koral, Angelina i Arwena!- poprawiła ją.
- Ech! Ale to nie zmienia faktu, że powinny wylecieć! Podobnie jak ta... Nerii i Remika!
- Narii i Jessica!- wybuchnęła dyrektorka- Naucz się ich imion, albo sama odejdziesz!
Potem nic. Cisza.
- Javier?- odezwała się znów Kerr.
- Hm?
- Ona chce mnie wyrzucić.
Potem toczyła się między nimi ckliwa rozmowa z nudnymi romantycznymi wstawkami.
- Dziewczyny, nic się nie dowiemy- zaczęłam- Oni pilnują tajemnicy, nie są tak głupi by jawnie o tym rozmawiać.
< Dziewczyny? Nie, Arwena, nie wyjawię! :P>
- Ale te trzy... Konar, Agelina i Arena muszą dostać nauczkę!- odkrzyknęła Kerr.
- Koral, Angelina i Arwena!- poprawiła ją.
- Ech! Ale to nie zmienia faktu, że powinny wylecieć! Podobnie jak ta... Nerii i Remika!
- Narii i Jessica!- wybuchnęła dyrektorka- Naucz się ich imion, albo sama odejdziesz!
Potem nic. Cisza.
- Javier?- odezwała się znów Kerr.
- Hm?
- Ona chce mnie wyrzucić.
Potem toczyła się między nimi ckliwa rozmowa z nudnymi romantycznymi wstawkami.
- Dziewczyny, nic się nie dowiemy- zaczęłam- Oni pilnują tajemnicy, nie są tak głupi by jawnie o tym rozmawiać.
< Dziewczyny? Nie, Arwena, nie wyjawię! :P>
Od Angeliny CD Narii
- Chodzicie- powiedziałam do dziewczyn.
Zakradłyśmy się jak najbliżej domku i schowałyśmy się za sąsiednią ścianą.
< Koral? Uchylisz nam rąbka tajemnicy?XD>
Zakradłyśmy się jak najbliżej domku i schowałyśmy się za sąsiednią ścianą.
< Koral? Uchylisz nam rąbka tajemnicy?XD>
Od Angeliny CD Arweny
- Drużyny...- zamyśliłam się- Może... Rywalizajca?
- Nie wiem... może...
- A jak ty sądzisz?
< Arwena, sorry, że krótko...>
- Nie wiem... może...
- A jak ty sądzisz?
< Arwena, sorry, że krótko...>
Od Narii cd Jassicy
Spojrzłam w dół gdzie stała dyrektorka. Lubiłam ja ale w tym momencie nie ceszyłam sie na jej widok. Westchnełam.
-Wracamy?-spojrzłam na Jessice. Widziłam ze bedziemy miały nie lada kłopoty.
(Jessicy?)
-Wracamy?-spojrzłam na Jessice. Widziłam ze bedziemy miały nie lada kłopoty.
(Jessicy?)
Od Arweny C.D Yami
Zastanowiłam się, powietrze było dość chłodne, ale z zachodu wiał lekki,
ciepły wietrzyk, czyli dwoma słowami idealna pogoda. Na co ja właściwie
miałam ochotę? Nie wiedziałam co mamy robić, więc zaproponowałam
pierwszą myśli jaka mi się nasunęła.
-Może postrzelamy z łuku?
(Yami, dokończysz?)
-Może postrzelamy z łuku?
(Yami, dokończysz?)
czwartek, 7 lutego 2013
Od Jessicy CD Narii
Zaśmiałam się.
-Kłopoty to moje drugie imię.- podleciałam z Whitem do krawędzi na której stała Kerr. Szybko wykręciłam tworzac wiatr, który poczochrał włosy Kerr. -Wy przekleta!...- wrzeszczała, ale zagłuszał ją mój śmiech. Podleciałam do Narii. -Spokojnie. Nic nam nie zrobi. Nawet jeśli ściągnie dyrektorkę. -O wilku mowa.- powiedziała Narii. Narii? |
||
Od Jessicy CD Ashe
Spojrzałam na nią zdumiona. Ona ma mieszkać u mnie!? To najbardziej szczęśliwa wiadomość mojego życia!
-To jak? Zgadzasz się.- uśmiechnęła się Ashe.
-Jasne!- krzyknęłam i rzuciłam jej się na szyję. Szybko jednak się odsunęłam. Nie wiedziałam czy powinnam. Ashe jednak się roześmiała. Uśmiechnęłam się do niej. Zeszłyśmy do mojego domu po jej łuk i strzały. Tym razem dała sobie rade bezemnie. Kiedy weszłysmy do domu zapytałam:
-Zostaniesz moją przyjaciółką?
Ashe?
-To jak? Zgadzasz się.- uśmiechnęła się Ashe.
-Jasne!- krzyknęłam i rzuciłam jej się na szyję. Szybko jednak się odsunęłam. Nie wiedziałam czy powinnam. Ashe jednak się roześmiała. Uśmiechnęłam się do niej. Zeszłyśmy do mojego domu po jej łuk i strzały. Tym razem dała sobie rade bezemnie. Kiedy weszłysmy do domu zapytałam:
-Zostaniesz moją przyjaciółką?
Ashe?
Od Yami CD Arweny
- Możemy robić wszystko. - powiedziałam - Ale powiedz na co masz ochotę. - uśmiechnęłam się.
( Arwena? ) |
||
List od Dyrektorki do Angeliny, Arweny, Koral, Narii oraz Jessicy
Witajcie drogie uczennice!
Bardzo cieszy mnie, że poczyniłyście postępy w nauce, ale niezmiernie martwi wasze nastawienie do naszej nauczycielki pani Kerr. Jeśli zdarzy się choć jedno kolejne wykroczenie, niestety, nie nastąpią przykre konsekwencje...
Miłej nauki!
Espí
Bardzo cieszy mnie, że poczyniłyście postępy w nauce, ale niezmiernie martwi wasze nastawienie do naszej nauczycielki pani Kerr. Jeśli zdarzy się choć jedno kolejne wykroczenie, niestety, nie nastąpią przykre konsekwencje...
Miłej nauki!
Espí
Od Narii CD Jessicy
Uśmiechnełam sie do niej. Gdy zobaczyłam
ja lecaca do siebie spanikowałam. Nie chciałm dać sie złapać. Tu
chodziło o wolność,która zostawała mi odbierana.
-Już sie bałam-wypeptałam cicho. Jessica nie usłyszła i zdziwiła sie.-Ciesze sie że lecić!
-Ja też -odparła i poleciałaśmy wyzej robiac sztuczki. Werkałam na wkórzona Kerr. Podleciłam z Blue nisko. Przejechałam jej reka po głowie i znów byłam wysoko. Rozczochrana nauczycielka stała odurzona i czerowna jak burak. Podleciłąm do Jessicy z która wybuchłysmy śmiechem.
-Wiesz bedziemy mieć problemy-powiedizłam ze śm,iechnie zmartwiona mina i grymasem na twarzy.. wygldałam jak bym sie tym przejowała co nei było prawde.
(Jessica?)
-Już sie bałam-wypeptałam cicho. Jessica nie usłyszła i zdziwiła sie.-Ciesze sie że lecić!
-Ja też -odparła i poleciałaśmy wyzej robiac sztuczki. Werkałam na wkórzona Kerr. Podleciłam z Blue nisko. Przejechałam jej reka po głowie i znów byłam wysoko. Rozczochrana nauczycielka stała odurzona i czerowna jak burak. Podleciłąm do Jessicy z która wybuchłysmy śmiechem.
-Wiesz bedziemy mieć problemy-powiedizłam ze śm,iechnie zmartwiona mina i grymasem na twarzy.. wygldałam jak bym sie tym przejowała co nei było prawde.
(Jessica?)
Od Narii CD Angeliny
-Masz racje-powiedizłam i pociagnełam ja w
strone domku nauczycieli. Chodzili coś i mówili. Spojrzałam na zamek i
na Angeline porozumiewawczo. Uśmiechneła sie.
(Angelina?)
(Angelina?)
Od Arweny C.D Yami
Patrzyłam bez wyrazu na pieszczoty, którymi Yami obdarowywała
stworzonko. Nagle nabrałam ochoty do zrobienia czegoś, to dziwne, ale
nawet sama nie wiem czego...
-Yami, zróbmy coś.-powiedziałam nagle.
Efica popatrzyła na mnie zdziwiona i odparła:
(Yami, co powiedziałaś?)
-Yami, zróbmy coś.-powiedziałam nagle.
Efica popatrzyła na mnie zdziwiona i odparła:
(Yami, co powiedziałaś?)
Od Areweny C.D Angeliny
Kerr i pani dyrektor o czymś jeszcze dyskutowały, ale ja miałam dosyć
już tego wszystkiego, oszaleć można! Spojrzałam znacząco na Angelinę,
elfica najwidoczniej zrozumiała mój znak, bo zaraz po tym pokiwała
głową. Wycofałyśmy się, nie miałyśmy zamiaru tego dalej słuchać.
Stopniowo się oddalałyśmy od miejsca kłótni. Cały czas nawiedzała mnie
myśl dotycząca słów Kerr...
-Angelina, jak myślisz, o co chodzi z tymi drużynami?
(Angelina, jak myślisz?)
-Angelina, jak myślisz, o co chodzi z tymi drużynami?
(Angelina, jak myślisz?)
Od Ashe C.D. Jessicy
- Dalej u ciebie! - uśmiechnęłam się
- Jakoś...
- Weź już nic nie mów! - machnęłam ręką
Jesy osłupiała.
- No co? Dalej mamy się kłócić? - zapytałam
<Jessica? Coś też mi nie idzie XD>
- Jakoś...
- Weź już nic nie mów! - machnęłam ręką
Jesy osłupiała.
- No co? Dalej mamy się kłócić? - zapytałam
<Jessica? Coś też mi nie idzie XD>
Od Jessicy C.D. Ashe
-Ale najlogiczniejby było...- zaczęłam, ale Ashe mi przerwała:
-Nie! -To gdzie będziesz mieszkała? Ashe?Ostatnio oprócz kaszlu napada mnie brak weny.XD |
||
Od Yami CD Koral
Otworzyłam oczy. Jestem... W swoim pokoju... Ale... Wszystko jest takie
rozmazane. Jakim prawem ja jeszcze żyję? Nad sobą widziałam...
Wszystkich nauczycieli... Oraz... Nie tylko ich. Jeszcze Koral.
- Budzi się... - powiedział Javier. To jakiś koszmar... Gdy na niego spojrzałam... Matko! To młody facet, a mi się przewidziało, że to ten paskudny baobab! Espi zauważyła strach w moich oczach i odepchnęła go.
- Koral i Arwena mówiły już co się stało. Jak się czujesz? - spytała poważnie dyrektorka.
- Nie wiem... - odparłam z bezsensem w głosie.
- Było się nie popisywać. - mruknęła Kerr. Ignorowałam ją jednak jak zawsze. Jest mi obojętna. Jest gorszą jędzą ode mnie.
- Koral... - szepnęłam.
- Tak...?
- Czemu ja żyję?
- Bo cię uratowaliśmy. - odparła elfica.
- Co z baobabem? - kontynuowałam słabym głosem.
- Zgniotłam go. Ale najpierw zmniejszyłam...
Westchnęłam.
- Ja sama uważam, że lepiej by było, gdybym zginęła. Taka jest prawda. Zawsze wprowadzam tylko niepokój i złość. Tak jest od zawsze. Gdy tyko ktoś mnie widzi omija mnie szerokim łukiem... Albo wstępuje na drogę zepsucia. Przepraszam Koral... - powiedziałam, a z moich oczu popłynęły łzy.
( Koral? Obudziłam się jak widzisz i jest bardzo łzawo... )
( Koral? )
- Budzi się... - powiedział Javier. To jakiś koszmar... Gdy na niego spojrzałam... Matko! To młody facet, a mi się przewidziało, że to ten paskudny baobab! Espi zauważyła strach w moich oczach i odepchnęła go.
- Koral i Arwena mówiły już co się stało. Jak się czujesz? - spytała poważnie dyrektorka.
- Nie wiem... - odparłam z bezsensem w głosie.
- Było się nie popisywać. - mruknęła Kerr. Ignorowałam ją jednak jak zawsze. Jest mi obojętna. Jest gorszą jędzą ode mnie.
- Koral... - szepnęłam.
- Tak...?
- Czemu ja żyję?
- Bo cię uratowaliśmy. - odparła elfica.
- Co z baobabem? - kontynuowałam słabym głosem.
- Zgniotłam go. Ale najpierw zmniejszyłam...
Westchnęłam.
- Ja sama uważam, że lepiej by było, gdybym zginęła. Taka jest prawda. Zawsze wprowadzam tylko niepokój i złość. Tak jest od zawsze. Gdy tyko ktoś mnie widzi omija mnie szerokim łukiem... Albo wstępuje na drogę zepsucia. Przepraszam Koral... - powiedziałam, a z moich oczu popłynęły łzy.
( Koral? Obudziłam się jak widzisz i jest bardzo łzawo... )
( Koral? )
Od Koral CD Yami
Nienawidziłam tego uczucia. Jakbym... połknęła piłkę kauczukową, która zapłonęła w moim żołądku. Byłam bezsilna. Nie mogłam nic zrobić.
Zacisnęła pięści i spojrzałam w stronę Arweny. Kule ognia nic nie dawały.
I nagle coś sobie uświadomiłam... To drzewo to... Natura. A ja to...
Natura...
Zamknęłam oczy i z całych sił starałam się wyobrazić sobie, że baobab się kurczy, zmniejsza...
Kiedy otworzyłam oczy, zrozumiałam, że... Stało się. Baobab biegał w kółko i piszczał, ale teraz był nie większy niż duży szczur. Podeszłam do niego i nadepnęłam na niego.
Prychnęłam śmiechem.
- Arwena, Yami popatrzcie! Po nim!- Arwena podeszła, ale...-Yami!
Podbiegłam do niej. Nie oddychała. Nie wyczułam pulsu.
Szybko zaniosłyśmy ją do Espí.
<Yami? Dasz znać kiedy się obudzisz?XD>
Zacisnęła pięści i spojrzałam w stronę Arweny. Kule ognia nic nie dawały.
I nagle coś sobie uświadomiłam... To drzewo to... Natura. A ja to...
Natura...
Zamknęłam oczy i z całych sił starałam się wyobrazić sobie, że baobab się kurczy, zmniejsza...
Kiedy otworzyłam oczy, zrozumiałam, że... Stało się. Baobab biegał w kółko i piszczał, ale teraz był nie większy niż duży szczur. Podeszłam do niego i nadepnęłam na niego.
Prychnęłam śmiechem.
- Arwena, Yami popatrzcie! Po nim!- Arwena podeszła, ale...-Yami!
Podbiegłam do niej. Nie oddychała. Nie wyczułam pulsu.
Szybko zaniosłyśmy ją do Espí.
<Yami? Dasz znać kiedy się obudzisz?XD>
Od Yami CD Arweny
- Jak sobie życzysz. - powiedziałam po czym klasnęłam w dłonie. Wszystkie stworzonka zebrały się wokół mnie.
- Są miłe, ale zbyt zaborcze i jest ich za dużo... XD - oświadczyła Arwena. - Jeśli któryś by się do ciebie przywiązał, to mógłby z tobą mieszkać... Są fajne... A umiem nakłonić je do posłuszeństwa. - mówiąc to wzięłam w ramiona pierwszego lepszego stworka i zaczęłam się z nim miziać. ( Arwena? ) |
||
Od Angeliny CD Arweny
- Aha...- zaczęłam- Rozumiem, że możemy już iść, tak?
- Tak- syknęła Kerr przez zaciśnięte zęby.
<To co Arwena? Denerwujemy ją jeszcze czy idziemy?XD>
- Tak- syknęła Kerr przez zaciśnięte zęby.
<To co Arwena? Denerwujemy ją jeszcze czy idziemy?XD>
Od Ashe CD Jessicy
- Słowo "chyba" jest tu kluczowe. To że
chodzę na lekcje to nie znaczy że mam mieszkać z nauczycielami. A jeśli
już, to dlaczego mi tego nikt nie powiedział? Jakoś nie widzę sensu w
takiej przeprowadzce. Ja nawet Yami na oczy nie widziałam!
<Jessica? Krótko i zwięźle, nie chciałam decydować o twojej odpowiedzi. >
<Jessica? Krótko i zwięźle, nie chciałam decydować o twojej odpowiedzi. >
Od Jessicy C.D. Narii
Patrzyłam jak Narii odlatuje i zatrzymuje
się. Kerr cała czerwona z gniewu krzyczała, że jak ktoś za nią
poleci...nie słuchałam dalej po prostu spojrzałam porozumiewawczo na
Whita i pobiegłam na próg startu. Skoczyłam. Whit poleciał za mną i
szybko mnie złapał.
-Namii!- wrzasnęłam. Kerr już się uśmiechała, że ją sprowadzę, ale ja krzyczałam dalej.
-Mam dość tej jędzy! Lecę z tobą.- niestetety wiatr przekształcił moje słowa i przez to Namii zaczęła uciekać. Leciałam za nią. W końcu mój smok stanął tak, że mogłam jakoś porozmawiać z Namii. Szybko ześlizdgnęłam się na łapy smoka i zawisłam do góry nogami.
-Namii lecę z tobą!- powtórzyłam.
Namii?
-Namii!- wrzasnęłam. Kerr już się uśmiechała, że ją sprowadzę, ale ja krzyczałam dalej.
-Mam dość tej jędzy! Lecę z tobą.- niestetety wiatr przekształcił moje słowa i przez to Namii zaczęła uciekać. Leciałam za nią. W końcu mój smok stanął tak, że mogłam jakoś porozmawiać z Namii. Szybko ześlizdgnęłam się na łapy smoka i zawisłam do góry nogami.
-Namii lecę z tobą!- powtórzyłam.
Namii?
środa, 6 lutego 2013
Od Narii CD Angeliny
Spojrzłam na Koral. Druzyny ?? Co to miało być??
Myślalam ze bedziemy w akademii sie uczyc a nie podróżowac. Mój wzrok znow padł na Angeline
-Nie mamam pojecia ale ja nie bede tutaj tak stała. Wieczore?-zapytałam z usmiechem. byłam tak przejeta ze chciałam zeby juz był wieczór.
(Angelina?)
Myślalam ze bedziemy w akademii sie uczyc a nie podróżowac. Mój wzrok znow padł na Angeline
-Nie mamam pojecia ale ja nie bede tutaj tak stała. Wieczore?-zapytałam z usmiechem. byłam tak przejeta ze chciałam zeby juz był wieczór.
(Angelina?)
Od Jessicy C.D. Ashe
-Acha...- powiedziałam nieco smutna.
-Coś się stało?
-Bo....to znaczy, że zamieszkasz u Yami...- westchnęłam. Chciałam mieć z kim pogadać, ale to była jej decyzja. W mojej głowie zabrzmiał głos Durgi:,,Kiedys przyjdzie czas...nie martw się..." Spojrzałam na zdziwioną Ashe.
-Jak to u Yami?
-To chba logiczne. Skoro będziesz chodziła z nią na zajęcia to będziesz z nią mieszkać w przepaści.- powiedziałam smutno.
Ashe?
-Coś się stało?
-Bo....to znaczy, że zamieszkasz u Yami...- westchnęłam. Chciałam mieć z kim pogadać, ale to była jej decyzja. W mojej głowie zabrzmiał głos Durgi:,,Kiedys przyjdzie czas...nie martw się..." Spojrzałam na zdziwioną Ashe.
-Jak to u Yami?
-To chba logiczne. Skoro będziesz chodziła z nią na zajęcia to będziesz z nią mieszkać w przepaści.- powiedziałam smutno.
Ashe?
Od Narii- Nocna przygoda
Wstałam patrzac w dół. Moja mała chmurka była teraz nad stania tak jak
chciałam.rozłożyłam skrzydła i jednym gladkim ruchem skoczyłam w dół.
Leciłam cicho i bezszelestnie. Ustałam na ziemi i weszłam do stajni.
Podełszłam do miejsca Blue.
-Mała-wyszeptałam-Czas na przejażdżke.
Wyprowadziłam Blue szybkim ruchem i zaczłęam kierowac sie na granice. Nie mogłam latać gdyż Blue spowodowała by za duzy hałas przez co nauczyciele usłyszeli by nas. Jak copdziennie o tej porze dotarlam na granice. Ustłam i juz mialam rcuszyc dalej gdy usłyszłam głos Kerr.
-A gdzie ty sie moja droega wybierasz?-zapytała wkórzona. odwróciłam sie w pół kroku i ustałam przed nia z irotycznym uśmieszkiem na wycieczke.
-Ide na wycieczke-usmeichnełam sie lekko ale złośliwie.
-Och ty mała-odpowiedizła nauczycielka i chciał mnie zlapać lecz ja jednym gładkim ruchem wymknełam sie ustałam blizej Blue. Zaczełysmy si ekłócic. Nie mogłam w to uwierzyc że nauczycielka ktora uczy ujeżdzac nie mozę zrozumiec ze jestem magiem powietrza i potrzebuje wolności a nie trzymania w tej Akademii jak w pudle. Nagle pojawiła sie Espi.
-Witaj, Co sie tu dzije?-zapytała pogodnie co mnie zdziwiło.
-Bo ona...-zaczłema
-Nie ta panna-doipowiedizła. Przekrzykiwałysmy sie przez chwile nie dajac sobie dojść do słowa.
-Koniec !-krzykneła dyrektorka. ustałam jak na bacznosc. Moze sie jej nie bałam ale jednak nie czułam sie przy niej swobodnie.
-Uczennica ma racje..
-Tak-szepnełam radosnie
-Jednakże nie powinnaś sie wymykac-dokończła co mnie trochew zasmuciło. nie kogłam sie wymykać. Przeciez to oni mnie tu trzmali wbrew własnej woli.
-Nie !!-krzyknelam.\
-Nar...-zaczeła dyrektorka. W tym momencie wskoczyłam naBlue która uderzyła ogonem o ziemie. Słyszłam za soba głosy Kerr i Espi jednak nie przejmowowałam sie. Poleciąłm na poblisko polane.Rozmyslałam jak wygldaja życia innych i jak wygldaja moi rodzice...Rodzice... ich własnie było mi brak od tak dawna. Kazdy ich miał tylko nie ja. gdy słońce zaczeło wschodzic weszłam na Blue i wróciłam do Akademii. Przychodziłam na kolejne lekcje i wszystko było dobrze aż do lekcjii Kerr.
-Wszyscy teraz idzeiecie na przejażdżke wiec po smoki-wydała rozkaz. Zwróciłam sie do blue. Poczułam ucisk na rece. Odwóróciłam sie i zobaczyłam nauczycielke trzymajac mnie za reke.
-A ty gdzie?-zapytała. Czuałam jak wiele osób sie na nas patrzy. Nie obchodziło mnie to teraz.
-Blue, Blue !!-wrzeszczłam do smoka którego powstrzyać próbowała reszta nauczycieli.
-Zostaw mnie !!-wrzasnełam na nauczycielke i uderzyłam ja w reke. Ona pusciła mnie. Zaczłem biec po scianach i gdy znalazłam sie nad mim smokiem koczyłam dosiadajac jej spkojnie.
-Wio mała-szepnełam do niej spokojnym glosem. uderzyłam powietrzem odpychaajc nauczycieli. usmiechnełam sie kieduy omijalismy zakrecona Kerr. Wszyscy wybiegli an dwór. Ja juz byłam w powietrzu. Widziłam ajk nauczycielka mówi cos do uczennic. Spojrłżma niespokojnie. Bylam przygotowana na ucieczke.
(dokończy ktoś?)
-Mała-wyszeptałam-Czas na przejażdżke.
Wyprowadziłam Blue szybkim ruchem i zaczłęam kierowac sie na granice. Nie mogłam latać gdyż Blue spowodowała by za duzy hałas przez co nauczyciele usłyszeli by nas. Jak copdziennie o tej porze dotarlam na granice. Ustłam i juz mialam rcuszyc dalej gdy usłyszłam głos Kerr.
-A gdzie ty sie moja droega wybierasz?-zapytała wkórzona. odwróciłam sie w pół kroku i ustałam przed nia z irotycznym uśmieszkiem na wycieczke.
-Ide na wycieczke-usmeichnełam sie lekko ale złośliwie.
-Och ty mała-odpowiedizła nauczycielka i chciał mnie zlapać lecz ja jednym gładkim ruchem wymknełam sie ustałam blizej Blue. Zaczełysmy si ekłócic. Nie mogłam w to uwierzyc że nauczycielka ktora uczy ujeżdzac nie mozę zrozumiec ze jestem magiem powietrza i potrzebuje wolności a nie trzymania w tej Akademii jak w pudle. Nagle pojawiła sie Espi.
-Witaj, Co sie tu dzije?-zapytała pogodnie co mnie zdziwiło.
-Bo ona...-zaczłema
-Nie ta panna-doipowiedizła. Przekrzykiwałysmy sie przez chwile nie dajac sobie dojść do słowa.
-Koniec !-krzykneła dyrektorka. ustałam jak na bacznosc. Moze sie jej nie bałam ale jednak nie czułam sie przy niej swobodnie.
-Uczennica ma racje..
-Tak-szepnełam radosnie
-Jednakże nie powinnaś sie wymykac-dokończła co mnie trochew zasmuciło. nie kogłam sie wymykać. Przeciez to oni mnie tu trzmali wbrew własnej woli.
-Nie !!-krzyknelam.\
-Nar...-zaczeła dyrektorka. W tym momencie wskoczyłam naBlue która uderzyła ogonem o ziemie. Słyszłam za soba głosy Kerr i Espi jednak nie przejmowowałam sie. Poleciąłm na poblisko polane.Rozmyslałam jak wygldaja życia innych i jak wygldaja moi rodzice...Rodzice... ich własnie było mi brak od tak dawna. Kazdy ich miał tylko nie ja. gdy słońce zaczeło wschodzic weszłam na Blue i wróciłam do Akademii. Przychodziłam na kolejne lekcje i wszystko było dobrze aż do lekcjii Kerr.
-Wszyscy teraz idzeiecie na przejażdżke wiec po smoki-wydała rozkaz. Zwróciłam sie do blue. Poczułam ucisk na rece. Odwóróciłam sie i zobaczyłam nauczycielke trzymajac mnie za reke.
-A ty gdzie?-zapytała. Czuałam jak wiele osób sie na nas patrzy. Nie obchodziło mnie to teraz.
-Blue, Blue !!-wrzeszczłam do smoka którego powstrzyać próbowała reszta nauczycieli.
-Zostaw mnie !!-wrzasnełam na nauczycielke i uderzyłam ja w reke. Ona pusciła mnie. Zaczłem biec po scianach i gdy znalazłam sie nad mim smokiem koczyłam dosiadajac jej spkojnie.
-Wio mała-szepnełam do niej spokojnym glosem. uderzyłam powietrzem odpychaajc nauczycieli. usmiechnełam sie kieduy omijalismy zakrecona Kerr. Wszyscy wybiegli an dwór. Ja juz byłam w powietrzu. Widziłam ajk nauczycielka mówi cos do uczennic. Spojrłżma niespokojnie. Bylam przygotowana na ucieczke.
(dokończy ktoś?)
Od Kasjopei
Po zajęciach, postanowiłam zawiadomić panią Kerr, że zabieram Sunny i
idę pojeździć w okolicy. Gdy zabierałam mojego smoka, zauważyłam, że na
swoich miejscach nie ma Negre i Krasnala. ,, Pewnie są z właścicielkami”
- Pomyślałam. Ruszyłam, ale nie oddalając się zbytnio. Wtem zauważyłam
Erline i Koral bawiące się ze swoimi smokmi. Nigdy się dobrze nie
poznałyśmy. Znałam je ,, Z widzenia”. Pomachałam im, więc tylko i
ruszyłam dalej. Sunny spłoszona nagle, ruszyła prosto na Erlinę. Udało
mi się w ostatnim momencie skręcić nią i pod wpływem gwałtownego manewru
spadłam na ziemię.
- Nic ci nie jest? – Zapytała Koral.
- Nie nic – powiedziałam podnosząc się – Ja, ja przepraszam, nie wiem, co wstąpiło w tą smoczycę.
- Nic nie szkodzi. Jesteś Kasjopeja?
- Tak. – Odpowiedziałam cicho. Było mi głupio, że poznałyśmy się przez takie niefortunne zdarzenie.
- Ja, jestem Erline z Królestwa Zwierząt
- A ja Koral, królestwo Natury.
- Miło mi – uśmiechnęłam się już trochę śmielej. - Jestem z Królestwa Światła.
- Urządziłaś sobie przejażdżkę?
- Tak, jeździectwo to jedna z moich pasji. Czy chcecie pojeździć ze mną?
[ Erline? Koral? ]
- Nic ci nie jest? – Zapytała Koral.
- Nie nic – powiedziałam podnosząc się – Ja, ja przepraszam, nie wiem, co wstąpiło w tą smoczycę.
- Nic nie szkodzi. Jesteś Kasjopeja?
- Tak. – Odpowiedziałam cicho. Było mi głupio, że poznałyśmy się przez takie niefortunne zdarzenie.
- Ja, jestem Erline z Królestwa Zwierząt
- A ja Koral, królestwo Natury.
- Miło mi – uśmiechnęłam się już trochę śmielej. - Jestem z Królestwa Światła.
- Urządziłaś sobie przejażdżkę?
- Tak, jeździectwo to jedna z moich pasji. Czy chcecie pojeździć ze mną?
[ Erline? Koral? ]
Od Ashe C.D. Jessicy
- A jak się z niej wydostanę? - zapytałam
Gdzieś w głębi nie byłam do końca przekonana do tego pomysłu. - Jak wyjdziesz na powierzchnię to najprawdopodobniej sama pęknie. - Najprawdopodobniej? - Oj tam! Nie czepiaj się! Zaufaj mi! - uśmiechmęła się - Dobra... spróbuję Pomyślałam o bańce. - Nic się nie dzieje! - A myślisz że bańki tworzą się na powierzchni? Walnęłam się ręką w głowę. Wyszłam do wody. Jessica obserwowała mnie zza szyb. Pomyślałam o bańce. Wzięłam głęboki wdech. No właśnie! Mogłam oddychać! Jednak ilość powietrza w takiej bańce jest ograniczona. Zaczęłam się unosić. Spojrzałam w dół. Jessica stała uśmiechnięta obserwując mnie zza szklanych ścian domu. Wynurzyłam się. Tak jak mówiła Jesy - bańka pękła. Mimo że zostawiłam łuk u Jessicy, coś znosiło mnie na dno. Popłynęłam szybko do brzegu. - Lekcje pływania - obowiązkowe. - powiedziałam do siebie - Musisz mieć też jakieś dla danego królestwa. Na wszystkie nie będziesz chodzić. Podniosłam szybko głowę. Przede mną stała Espí. - Każde królestwo ma obowiązkowe lekcje 'dodatkowe'. Musisz wybrać na lekcje którego królestwa będziesz chodzić. - ukucnęła - A jakie mam do wyboru? - spytałam usuwając nadmiar wody w włosów - Dla ciebie najbardziej powietrze i woda. Możesz jeszcze wybrać naturę, zwierzęta, mrok, ogień, ziemię lub światło. - Trudny wybór. - Dobrze się zastanów... Mamy czas, bo nie poszłaś na zajęcia. Spojrzałam na nią ze skruchą. Moja wina, że prawie się utopiłam? - Pomóż mi! - powiedziałam prawie krzycząc - Od kiedy jesteśmy na "ty"? - Przepraszam... proszę pani - przewróciłam oczami - Co według ciebie odpada? - Ogień, natura, światło, ziemia - Zostały woda, powietrze, mrok i zwierzęta - Zwierzęta odpadają - Czyli woda, powietrze lub mrok - Powietrze odpada. Woda też nie jest moim przeznaczeniem. Zostaje mrok. - Na pewno chcesz chodzić na te zajęcia? - Tak - kiwnęłam głową - Będzie bezszelestne poruszanie się. - Takie bez dźwięku? - zapytałam Za późno - zniknęła. - Ashe! - usłyszałam głos Jessici Odwróciłam głowę. - Tak? - Coś długo nie wracałaś. - Będę chodzić na zajęcia z mroku. <Jessica?> |
|
od Yami CD Koral
Zwijałam się na ziemi z bólu. Tym razem spadłam z dużej wysokości z o wiele większą siłą.
- Ratunku... - jęknęłam - ...Gdzie Espi? Przecież łatwo można zauważyć taką walkę...
Kątem oka zobaczyłam, jak Arwena atakuje baobab kulami ognia. A... Koral biegnie do mnie, chociaż... Ja byłam dla niej zawsze taka wredna i okropna... A może lepiej, gdyby mnie nie ratowali? Zginęłabym i byłoby po wszystkim? Na razie spróbowałam się podźwignąć na rękach. Tyle tylko, że wtedy zaczęło mi się kręcić w głowie, i spostrzegłam, że krew mi cieknie z ust...
- Holera... - jęknęłam wściekła. Koral była już ze mną.
- Yami! Nic ci nie jest?! - spytała. Ja odwróciłam wzrok w jej stronę nic nie mówiąc. Widząc, że krwawię, Koral wystraszyła się. A jeszcze bardziej zszokowało ją moje zachowanie. Nagle gwałtownie poderwałam się i zaczęłam szarpać ją za rękawy pytając histerycznie czy zginę...
- Koral! Ja zginę! Prawda?!!! Ja walnęłam o ziemię! Z takiej wysokości! JA ZGINĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘE!!! - wrzeszczałam z trudem, bo mój oddech był urywany...
- Nie mów tak! - powiedziała Koral - Uspokój się, proszę!
- Koral! Ja za wszystko przepraszam! Nie moja wina, że taka jestem! Przepraszam!!! - mówiłam dalej wstrząsana przez spazmatyczny płacz. Wreszcie zastygłam w miejscu.
- Yami... L...Lepiej...? - spytała Koral.
Ale mi wcale nie było lepiej. Zrobiło mi się słabo i bezsilnie opadłam na ziemię tracąc przytomność...
( Koral? To się zmienia w jakiś horror *_* )
Od Arweny C.D Angeliny
-Nie jestem pewna czy równie dobrze poradziły by sobie na wojnie.-powiedziała z wymuszoną uprzejmością Kerr.
-Oczywiście, że jeszcze nie są na to gotowe, ale gdyby je podszkolić, to wydaje mi się, że mogły by świetnie szturmować z powietrza.
Kerr obrzuciła nas gniewnym spojrzeniem. Coś mi się wydaje, że nie miała żadnej ochoty, żeby nas poduczać...
-Do tego mogły by wystrzeliwać ogniste strzały z powietrza, co dało by nam sporą przewagę, wiem, że łucznictwo też im bardzo dobrze idzie.-ciągnęła dyrektorka.
Kerr zaczynało już chyba brakować pomysłów na odpieranie tych domysłów.
Spojrzałam na Angelinę z uśmiechem, ona również się uśmiechała.
Angelina, i co myślisz?
-Oczywiście, że jeszcze nie są na to gotowe, ale gdyby je podszkolić, to wydaje mi się, że mogły by świetnie szturmować z powietrza.
Kerr obrzuciła nas gniewnym spojrzeniem. Coś mi się wydaje, że nie miała żadnej ochoty, żeby nas poduczać...
-Do tego mogły by wystrzeliwać ogniste strzały z powietrza, co dało by nam sporą przewagę, wiem, że łucznictwo też im bardzo dobrze idzie.-ciągnęła dyrektorka.
Kerr zaczynało już chyba brakować pomysłów na odpieranie tych domysłów.
Spojrzałam na Angelinę z uśmiechem, ona również się uśmiechała.
Angelina, i co myślisz?
Od Arweny C.D Yami
Przyglądałam
się z zaciekawieniem małym ,,czarnym kuleczkom", nie wiem co miałam o
nich myśleć... Kiedy elfica podała mi jednego z nich wahałam się przed
wzięciem go do ręki. W końcu przełamałam się i wzięłam stworka w dłonie.
Strasznie się wiercił, ale był bardzo mięciutki i łaskotał mnie po
palcach. Delikatnie pogładziłam go sierści, maluchowi to się
najwidoczniej spodobało bo zaczął się o mnie ocierać domagając się
jeszcze więcej pieszczot. Kiedy ujrzały to inne stworki zaczął się
prawdziwy jarmark... Wszystkie zaczęły pakować mi się na kolana, a ja
nie mogłam ich przepędzić. Miałam już ochotę walnąć w nie kulę ognia,
ale w porę się opamiętałam.
-Yami! Zabierz je! Nie mogą się ode mnie odczepić!- krzyczałam. Yami pomóż! |
|
niedziela, 3 lutego 2013
Od Angeliny CD Narii
- I Wody- dodałam.
Kiwnęła głową.
- Ja już chyba muszę iść- spojrzałam na zachodzące słońce.
- To, pa!
- Cześć.
Kiwnęła głową.
- Ja już chyba muszę iść- spojrzałam na zachodzące słońce.
- To, pa!
- Cześć.
Od Angeliny CD Narii
- Ja?- zdziwiłam się, a ona pokiwała głową.
- Tak, jesteś tutaj buntowniczka numer jeden- dodała Koral.
Spodobała mi się ta nazwa.
- Jasne, pomogę. Od Kerr mam już informacje, że są jakieś "drużyny"...
<Jak sądzicie, o co chodzi?>
- Tak, jesteś tutaj buntowniczka numer jeden- dodała Koral.
Spodobała mi się ta nazwa.
- Jasne, pomogę. Od Kerr mam już informacje, że są jakieś "drużyny"...
<Jak sądzicie, o co chodzi?>
Od Angeliny CD Arweny
Arwena rzuciła mi błagalne spojrzenie.
- Ona chciała powiedzieć, że...- wzięłam głęboki oddech.
Często tak robiłam kiedy nie wiedziałam co powiedzieć. Udawałam, że biorę oddech, ale tak na prawdę myślałam nad kolejnym zdaniem. Przydatne, kiedy nie chce się pokazać przeciwnikowi, że zastanawia się nad tym co powiedzieć.
- Że?- popędziła mnie Kerr.
- Że... Ciekawi ją to, co pani oraz nasza dyrektorka miała na myśli- uśmiechnęłam się niewinnie kiedy zrozumiałam, że za Kerr stoi Espí.
- Ech! Co cię interesuje, co ona miała na myśli!- wybuchnęła.
- Hmy...- zaczęła dyrektorka, a Kerr szybko się odwróciła- Nie wiem, czy wierz, że dla ciebię nadal jestem Espí. A poza tym: daj już tym dziewczynom spokój! Tutaj chodzi o to, by kształtować talenty, a ta trójka świetnie lata.
< Arwena, skończysz ich dyskusję?>
- Ona chciała powiedzieć, że...- wzięłam głęboki oddech.
Często tak robiłam kiedy nie wiedziałam co powiedzieć. Udawałam, że biorę oddech, ale tak na prawdę myślałam nad kolejnym zdaniem. Przydatne, kiedy nie chce się pokazać przeciwnikowi, że zastanawia się nad tym co powiedzieć.
- Że?- popędziła mnie Kerr.
- Że... Ciekawi ją to, co pani oraz nasza dyrektorka miała na myśli- uśmiechnęłam się niewinnie kiedy zrozumiałam, że za Kerr stoi Espí.
- Ech! Co cię interesuje, co ona miała na myśli!- wybuchnęła.
- Hmy...- zaczęła dyrektorka, a Kerr szybko się odwróciła- Nie wiem, czy wierz, że dla ciebię nadal jestem Espí. A poza tym: daj już tym dziewczynom spokój! Tutaj chodzi o to, by kształtować talenty, a ta trójka świetnie lata.
< Arwena, skończysz ich dyskusję?>
Od Koral CD Yami
- J-jak widzę... nieźle sobie z nim radzisz- wydusiłam- Zostań tu, pójdę po Arwene!
- Co?! Nie, czekaj!
Ok, przyznaję- byłam na nią wkurzona. Przez cały czas. Nie mogłam dłużej tego ukrywać. Jak nazwała mnie "małym dzieckiem" na początku naszej znajomości. Jak nawet teraz "dzięki tobie i mnie się dostanie!".
Teraz nie sądzę, że zostawienie jej z krwiożerczym drzewem było najlepszym pomysłem, ale od kiedy ją spotkałam- byłam wściekła.
Ruszyłam i skierowałam się w stronę Gorącej Półapki.
- Arwena!- krzyknęłam unosząc się nad jej domem.
Wybiegłam na pole.
- Co?
- Nie ma czasu! Chodź!- zniżyłam lot i wsiadłam na Krasnala.
Wróciłam do Yami. Świetnie sobie radziła. Prawdopodobnie i bez naszej pomocy, dałaby radę, ale...
Ścięła już większość gałęzi i właśnie szykowała się by uderzyć w pień, kiedy...
Zobaczyła nas. Odwróciła wzrok. Ulżyło jej i nagle... Ostatni, największy konar, którego nie ścięła, uderzył. Wzleciała w powietrze, i wylądowała parę metrów dalej.
- Na Bogów...- szepnęłam.
Arwena złożyła dłonie, a między jej palcami powstała ogromna kula ognia, którym cisnęła w potwora.
Wylądowałam i pobiegłam do Yami.
Arwena nadal atakowała.
< Yami?>
Od Jessicy C.D. Ashe
-Mam pamiatkę...ale jej nienawidzę.- powiedziałam, a z mojej twarzy nie
zszedł uśmiech. Ashe spojrzała na mnie zdziwiona, ale wymijającym tonem
zapytałam:
-Nauczyć cię pływać? Jak nie chcesz sa jeszcze inne sposoby, abys sie tu dostawała....
-Jakie?
-Choćby na przykład... Bańka wodna.
-Co takiego?
-Uczyłam się tego na dodatkowej lekcji. Potrafię wytworzyć bańkę wodną, w której znajduje sie powietrze. Taka bańka mogłaby dawać ci tlen i zarazem nie będziesz musiała płynąć tylko bańka cie zaprowadzi.
-Ale.....kiedy będę chciała zejść do domku, a ciebie nie będzie? Nie umiem wytwarzać takiej bańki.
-Wystarczy, że pomyślisz o niej. To jak? Próbujemy?
Ashe?
-Nauczyć cię pływać? Jak nie chcesz sa jeszcze inne sposoby, abys sie tu dostawała....
-Jakie?
-Choćby na przykład... Bańka wodna.
-Co takiego?
-Uczyłam się tego na dodatkowej lekcji. Potrafię wytworzyć bańkę wodną, w której znajduje sie powietrze. Taka bańka mogłaby dawać ci tlen i zarazem nie będziesz musiała płynąć tylko bańka cie zaprowadzi.
-Ale.....kiedy będę chciała zejść do domku, a ciebie nie będzie? Nie umiem wytwarzać takiej bańki.
-Wystarczy, że pomyślisz o niej. To jak? Próbujemy?
Ashe?
Od Narii CD Angeliny
Patrzałam jak Angelina spada jednaki w pore uzyłą magii POWIETRZA?!
Nie umiałam tego wyjaśnić. Skoczyłam z Blue kierujac sie na ziemie Gdy byłam prawie przyniej machnełam skrzydłami i ustałam przed Angelina. -Nic ci nie jest?-zapytałam szybko. -Nie-uśmiechneła sie. -Nie wiedziałam że masz przodków powietrza?-zdziwiłam sie aptrzac na nia. Czyłam sie troche dziwnie. Każdy był tu wyższy i miał wiecej doświadczenia,..jednak ja nie miałam ani tego ani tego. Byłam rzecz biorac beznadziejna. (Angelina?) |
|
Od Narii cd Koral
Spojrzałam sie na nia i zastanowiłam.
Miała racje...moze uciekałm czesto i potrafiłam sie skradać to i tak nie
miałam zbyt duzego doświadczenia. Zasze mieszkałm sama wiec...
-To choćmy-powiedziałam i pociagnełam Koral. Zaczełam wzrokiem szukać Angeliny. Nie chciałm czekać...zżerała mnie piekielna ciekawosc co sie stanie. Westchnełam kiedy nie mogłam jej znaleść.
-Tam-powiedziała elfica Natury. Podbiegłyśmy do niej.
-hej-przywitałam sie radosnie
-Cześć dziewczyny-uśmiechneła sie.
-Wiesz..-zaczełam tłumaczyć- Nauczyciele i Epsi knuja coś i wiemy co. Jak było na apelu że sie przenosimy w inne miejsce...pomyślałam zeby zbadać co tam jest jednak ja ani Koral nie mamy doświadczenia w uciekaniu przed nauczycielami itp... Wiec pomyslałyśmy o tobie. Pójdziesz z nami?-zapytałam z andzieja.
(Koral?Angelina?)
-To choćmy-powiedziałam i pociagnełam Koral. Zaczełam wzrokiem szukać Angeliny. Nie chciałm czekać...zżerała mnie piekielna ciekawosc co sie stanie. Westchnełam kiedy nie mogłam jej znaleść.
-Tam-powiedziała elfica Natury. Podbiegłyśmy do niej.
-hej-przywitałam sie radosnie
-Cześć dziewczyny-uśmiechneła sie.
-Wiesz..-zaczełam tłumaczyć- Nauczyciele i Epsi knuja coś i wiemy co. Jak było na apelu że sie przenosimy w inne miejsce...pomyślałam zeby zbadać co tam jest jednak ja ani Koral nie mamy doświadczenia w uciekaniu przed nauczycielami itp... Wiec pomyslałyśmy o tobie. Pójdziesz z nami?-zapytałam z andzieja.
(Koral?Angelina?)
Od Arweny C.D Angeliny
Spojrzałam na Kerr zuchwale i z przekąsem powiedziałam:
-Jak to? To będzie losowe?
Nauczycielka mało nie wybuchła, mała twarz czerwoną jak burak.
-Tak.-syknęła przez zęby.
Spojrzałam na Angelinę, nie wiedząc co odpowiedzieć nauczycielce...
Angelina ratuj! XD
-Jak to? To będzie losowe?
Nauczycielka mało nie wybuchła, mała twarz czerwoną jak burak.
-Tak.-syknęła przez zęby.
Spojrzałam na Angelinę, nie wiedząc co odpowiedzieć nauczycielce...
Angelina ratuj! XD
Od Ashe CD Jessicy
Spojrzałam na nią nieprzytomnym wzrokiem.
- Ty płaczesz... - szepnęłam
- A co mam robić? Prawie zginęłaś! Przeze mnie... - spuściła głowę
- Opuściłam już rodzinny... dom. Jestem za siebie odpowiedzialna i nie masz prawa się o to obwiniać. - powiedziałam i podniosłam się lekko chcąc wstać, jednak zaraz po tym opadłam z powrotem na fotel
- Lepiej nie wstawaj! - Jesy przygniotła mnie do oparcia - Poinformuje innych że nie nadajesz się do życia.
- Nie! - krzyknęłam i zaraz po tym złapałam się za gardło
Krzyczenie w takim stanie raczej mi nie sprzyja. Jessica spojrzała na mnie i podbiegła zaniepokojona.
- Może ja najpierw nauczę się pływać, a później u ciebie zamieszkam. - wydusiłam
- Nie! Tego nie możesz mi zrobić! - stanęła przede mną i podparła ręce na biodrach
- A masz jakieś inne wyjście? - wstałam i przeszłam się po pokoju
- Szybko zdrowiejesz.
Stanęłam zdziwiona. Ja faktycznie kilka minut temu siedziałam na fotelu nieprzytomna, a teraz mogę startować w zawodach.
- Boże... Ilu ja rzeczy o sobie nie wiem! - spojrzałam na Jesy
- Czyli mogę ci dawać lekcje pływania! - uśmiechmęła się
Odwzajemniłam uśmiech nie zgłębiając do końca sensu jej słów. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Mój łuk! - krzyknęłam i podbiegłam do stojącego w kącie przedmiotu - Jak dobrze... - przytuliłam go do siebie
- Naprawdę tak go kochasz? - zapytała Jessica z uśmieszkiem
- Jakbyś miała jedyną pamiątkę po rodzinie w rękach to też byś ją kochała.
<Jessica?>
Od Yami CD Arweny
- Chodźmy na dół. - powiedziałam. Wedle mojego życzenia zrobiłyśmy to, a
potem poszłyśmy pod cień drzew. Ja wywróciłam się na plecy w trawę i
zaczęłam się śmiać.
- Eee... Yami...? - Arwena spojrzała na mnie jak na jakąś dziwaczkę.
- Dobra, nie bój się, są milutkie... - powiedziałam i niby z powietrza wyciągnęłam malutkiego kudłatego stworka... Był mniej więcej wielkości dłoni - cały czarny, a jego oczka były niczym lśniące guziczki. W łapkach trzymał malutką gwiazdkę - takie istoty żywią się odłamkami spadających gwiazd. Kiedy go tylko przycisnęłam pieszczotliwe do mojego policzka pod nogami zaczęły kręcić mi się pozostałe stworki piszczące z wyrzutem.

Jednak nie zwracałam uwagi na tę histerię. One są wiecznie zazdrosne. Bez słowa, lecz z szerokim uśmiechem na ustach i lśniącymi oczyma podałam wcześniej trzymanego przeze mnie stworka zaskoczonej Arwenie.
( Arwena? )
- Eee... Yami...? - Arwena spojrzała na mnie jak na jakąś dziwaczkę.
- Dobra, nie bój się, są milutkie... - powiedziałam i niby z powietrza wyciągnęłam malutkiego kudłatego stworka... Był mniej więcej wielkości dłoni - cały czarny, a jego oczka były niczym lśniące guziczki. W łapkach trzymał malutką gwiazdkę - takie istoty żywią się odłamkami spadających gwiazd. Kiedy go tylko przycisnęłam pieszczotliwe do mojego policzka pod nogami zaczęły kręcić mi się pozostałe stworki piszczące z wyrzutem.

Jednak nie zwracałam uwagi na tę histerię. One są wiecznie zazdrosne. Bez słowa, lecz z szerokim uśmiechem na ustach i lśniącymi oczyma podałam wcześniej trzymanego przeze mnie stworka zaskoczonej Arwenie.
( Arwena? )
Od Tami CD Koral
- Musimy iść do...
- Arweny... - dokończyła Koral. Przewróciłam oczami. Po stłuczce z Elficą Ognia byłam nastawiona do niej... Z dystansem... Ale nie ma co...
- Spoko, ale może siły mroku je pokonają... - powiedziałam, po czym niespodziewanie dostałam gałęzią.
- Yami! - wrzasnęła Koral. Dobrze, że byłam teraz z moim smokiem dość nisko. Zaryłam ciałem po ziemi. Bardzo bolał mnie brzuch. Jaka to była siła! Widziałam, jak baobab pochyla się nade mną.
- Niech cię szlag... - powiedziałam do niego i nagle poczułam zimny metal w moich rękach... No tak, miecz... Pamiętam, jak ojciec dał mi go... To nie jest zwykła broń - ma dużą siłę i pojawia się tylko wtedy, gdy jest naprawdę potrzebna. Podniosłam się.
- Yami! Leż! Jeszcze bardziej go rozwścieczysz! - darła się Koral. Ale ja nie zwracałam na to uwagi. Zamachnęłam się mieczem i...

...Jednym ruchem ścięłam kilka grubszych gałęzi. Podniosłam się i zaczęłam uciekać. Drzewo przez chwilę zatoczyło się z bólu, jakby było pijane i pognało za mną. Biegłam ile sił w nogach. Spoglądałam co chwila w górę. Gdzie się do jasnej podział Dark! A nade mną koczowała Koral strzelająca do drzewa z magicznego łuku. Ono jakby nigdy nic wyjmowało ze swoich konarów strzały i biegło dalej.
- To jakiś koszmar... - szepnęłam, bo czułam, że dłużej nie wytrzymam. Z moich oczu zaczęły tryskać łzy... I wtedy pojawił się... Mój smok. Złapał mnie w ostatniej chwili gdy niebieska, rozwścieczona, suszona zielenina miała mnie rozdeptać. Następnie nie czekając na moje rozkazy zionął zimnym ogniem na drzewo. Pokryło się tak grubą warstwą szronu, że wydawało się, iż nie będzie z nim kłopotów, ale... Kiedy ja i Koral miałyśmy już odwołać alarm ciarki przeszły mi po plecach. Roślina poruszała gałęziami, a jej liście wydawały odgłos podobny do... Ludzkiej mowy?! Wygrażało nam, że nie pozwalamy mu stać spokojnie i mścić się na nas za nieodwołalne eksperymenty.
- Terassssss jużżżż zawssssszzzzzeeee będę niebiessskie! - zaszumiało.
- Koral... - powiedziałam cała drżąc, gdy wściekły baobab rozłupał warstwę szronu pokrywającą go...
( Koral? XD To jest historia niczym z porąbanego koszmaru sennego XD )
- Arweny... - dokończyła Koral. Przewróciłam oczami. Po stłuczce z Elficą Ognia byłam nastawiona do niej... Z dystansem... Ale nie ma co...
- Spoko, ale może siły mroku je pokonają... - powiedziałam, po czym niespodziewanie dostałam gałęzią.
- Yami! - wrzasnęła Koral. Dobrze, że byłam teraz z moim smokiem dość nisko. Zaryłam ciałem po ziemi. Bardzo bolał mnie brzuch. Jaka to była siła! Widziałam, jak baobab pochyla się nade mną.
- Niech cię szlag... - powiedziałam do niego i nagle poczułam zimny metal w moich rękach... No tak, miecz... Pamiętam, jak ojciec dał mi go... To nie jest zwykła broń - ma dużą siłę i pojawia się tylko wtedy, gdy jest naprawdę potrzebna. Podniosłam się.
- Yami! Leż! Jeszcze bardziej go rozwścieczysz! - darła się Koral. Ale ja nie zwracałam na to uwagi. Zamachnęłam się mieczem i...

...Jednym ruchem ścięłam kilka grubszych gałęzi. Podniosłam się i zaczęłam uciekać. Drzewo przez chwilę zatoczyło się z bólu, jakby było pijane i pognało za mną. Biegłam ile sił w nogach. Spoglądałam co chwila w górę. Gdzie się do jasnej podział Dark! A nade mną koczowała Koral strzelająca do drzewa z magicznego łuku. Ono jakby nigdy nic wyjmowało ze swoich konarów strzały i biegło dalej.
- To jakiś koszmar... - szepnęłam, bo czułam, że dłużej nie wytrzymam. Z moich oczu zaczęły tryskać łzy... I wtedy pojawił się... Mój smok. Złapał mnie w ostatniej chwili gdy niebieska, rozwścieczona, suszona zielenina miała mnie rozdeptać. Następnie nie czekając na moje rozkazy zionął zimnym ogniem na drzewo. Pokryło się tak grubą warstwą szronu, że wydawało się, iż nie będzie z nim kłopotów, ale... Kiedy ja i Koral miałyśmy już odwołać alarm ciarki przeszły mi po plecach. Roślina poruszała gałęziami, a jej liście wydawały odgłos podobny do... Ludzkiej mowy?! Wygrażało nam, że nie pozwalamy mu stać spokojnie i mścić się na nas za nieodwołalne eksperymenty.
- Terassssss jużżżż zawssssszzzzzeeee będę niebiessskie! - zaszumiało.
- Koral... - powiedziałam cała drżąc, gdy wściekły baobab rozłupał warstwę szronu pokrywającą go...
( Koral? XD To jest historia niczym z porąbanego koszmaru sennego XD )
sobota, 2 lutego 2013
Od Arweny CD Yami
Spojrzałam na nią podejrzliwie, nie miałam do niej zaufania...
-No dobrze.-powiedziałam po dość długim namyśle. Więc jak chcesz to zrobić?
Yami, jak właściwie chcesz to zrobić?
-No dobrze.-powiedziałam po dość długim namyśle. Więc jak chcesz to zrobić?
Yami, jak właściwie chcesz to zrobić?
Od Angeliny CD Arweny
Kiedy Arwena zapikowała w dól by po chwili znów wzlecieć do góry, Koral powiedziała mi o tym, że nauczyciele dziwnie się zachowują.
- Hm...- na mojej twarzy malował się chytry uśmieszek- Mam pomysł jak to wydusić od Kerr. Ile jeszcze czasu?
Spojrzała na słońce.
- Pięć minut.
Kiedy wylądowałyśmy, Kerr zmierzyła nas wzrokiem. Nic nie mówiła.
- I?- zaczęłam.
- I co?- spytała.- Co mam, według ciebie, powiedzieć?
Zmarszczyłam brwi.
- Wygraliśmy z tobą, a pani myśli o każe. Więc. Jaką wybierasz?
- Posuwasz się za daleko- odrzekła i zacisnęła pięści.
- I co mi zrobisz?!
Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale jednak zrezygnowała.
- No CO?!- wybuchłam- Co mi zrobisz?! Jaka kara?! Ta okazała się beznadziejna, bo jak widzisz, nie połamałyśmy sobie karków! Więc: CO NAM ZROBISZ?!
- Na przykład dopilnuję, żebyście trafiły do najgorszych drużyn!-syknęła i wyprostowała się. Wiedziała, że powiedziała coś czego nie powinna.
Spojrzałam znacząco na Koral.
- Mówiłam- powiedziałam bezgłośnie.
Odwróciłam wzrok i spojrzałam w stronę Kerr. Aż podskoczyłam! Koło niej stała Espí.
- Kerr, wierz przecież, że drużyny będą losowane- upomniała ją i zniknęła.
< Arwena? Może ty poprosisz o wyjaśnienie?>
p.s, Informacje to wydusiłam od Espí! (Tej z Howrse, nie dyrektorki... XD)
- Hm...- na mojej twarzy malował się chytry uśmieszek- Mam pomysł jak to wydusić od Kerr. Ile jeszcze czasu?
Spojrzała na słońce.
- Pięć minut.
Kiedy wylądowałyśmy, Kerr zmierzyła nas wzrokiem. Nic nie mówiła.
- I?- zaczęłam.
- I co?- spytała.- Co mam, według ciebie, powiedzieć?
Zmarszczyłam brwi.
- Wygraliśmy z tobą, a pani myśli o każe. Więc. Jaką wybierasz?
- Posuwasz się za daleko- odrzekła i zacisnęła pięści.
- I co mi zrobisz?!
Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale jednak zrezygnowała.
- No CO?!- wybuchłam- Co mi zrobisz?! Jaka kara?! Ta okazała się beznadziejna, bo jak widzisz, nie połamałyśmy sobie karków! Więc: CO NAM ZROBISZ?!
- Na przykład dopilnuję, żebyście trafiły do najgorszych drużyn!-syknęła i wyprostowała się. Wiedziała, że powiedziała coś czego nie powinna.
Spojrzałam znacząco na Koral.
- Mówiłam- powiedziałam bezgłośnie.
Odwróciłam wzrok i spojrzałam w stronę Kerr. Aż podskoczyłam! Koło niej stała Espí.
- Kerr, wierz przecież, że drużyny będą losowane- upomniała ją i zniknęła.
< Arwena? Może ty poprosisz o wyjaśnienie?>
p.s, Informacje to wydusiłam od Espí! (Tej z Howrse, nie dyrektorki... XD)
Od Angeliny CD Narii
Nie wiem, czy Narii coś mówiła. Nie słuchałam. Byłam zajęta wykonywaniem różnych akrobacji: raz byłam do góry nogami- innym nawet nie dotykałam smoka.
Wtedy byłam naprawdę przerażona. Blue wykonał ostry zakręt, a ja miałam do wyboru, albo spaść, albo wyrwać mu garść piór i... też spaść.
Ziemia coraz bardziej się przybliżała, a ja już się przygotowywałam do wygłoszenia monologu przedśmiertnego, lub też czegoś w rodzaju "Powiedz mojej mamie, że ją kochałam!" w tym planie jednak były błędy. Po pierwsze: nie znałam mojej matki, po drugie: zanim skończyłabym to zdanie walnęłabym o glebę. Tak by się pewnie stało, gdyby nie to, że przypomniałam sobie o moich Powietrznych krewniakach. Zamachałam skrzydłami i delikatnie opadłam na ziemię.
< Narii?>
Wtedy byłam naprawdę przerażona. Blue wykonał ostry zakręt, a ja miałam do wyboru, albo spaść, albo wyrwać mu garść piór i... też spaść.
Ziemia coraz bardziej się przybliżała, a ja już się przygotowywałam do wygłoszenia monologu przedśmiertnego, lub też czegoś w rodzaju "Powiedz mojej mamie, że ją kochałam!" w tym planie jednak były błędy. Po pierwsze: nie znałam mojej matki, po drugie: zanim skończyłabym to zdanie walnęłabym o glebę. Tak by się pewnie stało, gdyby nie to, że przypomniałam sobie o moich Powietrznych krewniakach. Zamachałam skrzydłami i delikatnie opadłam na ziemię.
< Narii?>
Od Koral CD Yami
- Super!- jęknęła.
Sytuacja była taka:
leciałyśmy przed siebie i darłyśmy się na całe gardła jakbyśmy były nienormalne i goniło nas niebieskie drzewo.
Taa... super.
Przypomniałam sobie lekcję Magii. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że trzymam w dłoniach łuk.
Łuk.
Kiedy otworzyłam oczy, faktycznie tam był, a przez moje ramie przewieszony był kołczan.
Nałożyłam strzałę na cięciwę i napięłam łuk. Strzeliłam. Widziałam dokładnie jak grot wbił się w konar. Drzewo zachwiało się i przewróciło.
- Yami, zwolnij!- krzyknęłam- Popatrz!
Ledwie hamowałam śmiech. Pokonałam go!
Ale coś w moim umyśle krzyczało "Jedną strzałą pokonałaś wielkie drzewo. Weź się zastanów dziewczyno!"
Jednak nie słyszałam tego głosu. Spojrzałam na Elficę Mroku.
Nagle jej uśmiech zastąpił wyraz strachu: otworzyła szerzej oczy i otworzyła usta.
- Koral. Nie myślisz, że poszło ci za łatwo?
Odwróciłam się. Drzewo podnosiło się na... nogi? Konary.
- Będzie potrzeby ogień.- dodałam.
< Yami?XD>
Sytuacja była taka:
leciałyśmy przed siebie i darłyśmy się na całe gardła jakbyśmy były nienormalne i goniło nas niebieskie drzewo.
Taa... super.
Przypomniałam sobie lekcję Magii. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że trzymam w dłoniach łuk.
Łuk.
Kiedy otworzyłam oczy, faktycznie tam był, a przez moje ramie przewieszony był kołczan.
Nałożyłam strzałę na cięciwę i napięłam łuk. Strzeliłam. Widziałam dokładnie jak grot wbił się w konar. Drzewo zachwiało się i przewróciło.
- Yami, zwolnij!- krzyknęłam- Popatrz!
Ledwie hamowałam śmiech. Pokonałam go!
Ale coś w moim umyśle krzyczało "Jedną strzałą pokonałaś wielkie drzewo. Weź się zastanów dziewczyno!"
Jednak nie słyszałam tego głosu. Spojrzałam na Elficę Mroku.
Nagle jej uśmiech zastąpił wyraz strachu: otworzyła szerzej oczy i otworzyła usta.
- Koral. Nie myślisz, że poszło ci za łatwo?
Odwróciłam się. Drzewo podnosiło się na... nogi? Konary.
- Będzie potrzeby ogień.- dodałam.
< Yami?XD>
Od Koral CD Jessicy
- Ja...myślę, że niedawno, wiesz, na tym apelu... ona nam to powiedziała: Akademia zmienia miejsce, ale... jeśli chcesz to sprawdzić, ja... Ja nie jestem przekonana. Ucieczka z lekcji Kerr- tak. Ale denerwowanie dyrektorki?... Znasz Angelinę, nie?
Kiwnęła głową.
- Ona powinna się zgodzić. Jak ona pójdzie- ja też.
Zmarszczyła brwi.
- Wiesz, nie bardzo rozumiem.
- No... chodzi mi o to, że ona ma w takich sprawach doświadczenie, jeśli uzna, że nic się nie stanie i pójdzie z nami- ja też pójdę.
<Narii?>
Kiwnęła głową.
- Ona powinna się zgodzić. Jak ona pójdzie- ja też.
Zmarszczyła brwi.
- Wiesz, nie bardzo rozumiem.
- No... chodzi mi o to, że ona ma w takich sprawach doświadczenie, jeśli uzna, że nic się nie stanie i pójdzie z nami- ja też pójdę.
<Narii?>
Od Jessicy CD Ashe
Kiedy sotarłam do domu zerknełam w
stronę Ashe. Najwyraźniej się poddała się fizyce. Nim zdązyłam wypłynąć,
aby jej pomóc szybko nurt wephnął ją do domu. Podbiegłam do niej.
-Ashe!Obódź się błagam!- krzyczłam przerażona. Nie chciałam, aby coś jej się stało. Potrząsnęłam nią mocno i elfica wypluła z płuc dużą ilość wody. Pomogłam jej się otrząsnąć i zaprowadziłam do szklanego fotela. Usiadła oddychając ciężko. Zrobiłam napar z lipy i odałam go jej.
-Przepraszam...- jęknełam.- Nie powinnambyła tak szybko odpływać. Przepraszam.- powtórzyłam i srebrna łza spłynęła mi po policzku.
Ashe?
-Ashe!Obódź się błagam!- krzyczłam przerażona. Nie chciałam, aby coś jej się stało. Potrząsnęłam nią mocno i elfica wypluła z płuc dużą ilość wody. Pomogłam jej się otrząsnąć i zaprowadziłam do szklanego fotela. Usiadła oddychając ciężko. Zrobiłam napar z lipy i odałam go jej.
-Przepraszam...- jęknełam.- Nie powinnambyła tak szybko odpływać. Przepraszam.- powtórzyłam i srebrna łza spłynęła mi po policzku.
Ashe?
Od Yami CD Koral
- D...Dobra... - powiedziałam nieco zdziwiona. Ktoś się cieszy, że mnie
widzi? Niemożliwe... Przybyłam jednak do Koral wraz ze smokami.
- Dzięki. - moja znajoma posłała mi promienny uśmiech.
- Więc...? - spytałam.
- ...Polecisz ze mną do tego baobabu? - dokończyła Koral. Westchnęłam. A niech jej będzie. Poleciałyśmy do tego drzewa.
- Co myślisz o tym, żeby... Stał się jeszcze większy? - zaproponowała.
- Ale on już jest ogromny! - otworzyłam szerzej oczy. Koral na mnie spojrzała i zaraz odwróciła wzrok. Wiem... Nikt nie lubi patrzeć się w moje dzikie, czerwone tęczówki.
- Ale mógłby być jeszcze większy. - powiedziała elfica - Pomożesz mi...?
- Al...Ale jak!?
Koral pokiwała głową.
- Sama obecność kogoś wystarcza. Przynajmniej ma mnie kto wybronić, w razie tego, gdyby coś nie wyszło i drzewo by na przykład wyszło z ziemi i zaczęło demolować okolice biegając na korzeniach...
Gdy to usłyszałam wybuchłam śmiechem. Wyobraziłam sobie to stare, spróchniałe drzewo niszczące pół okolicy. Jak by to wyglądało XD ?!
- Yami... Ty... Ty się najnormalniej śmiejesz! - powiedziała Koral.
- A co...? - mówienie utrudniał mi mój urywany oddech.
- Bo... Ty zawsze jesteś niemiła... I zawsze się nie uśmiechasz i jesteś... Rety, jak ci ładnie w takim rumieńcu z rozbawienia!
Teraz sobie uświadomiłam, jakie wrażenie sprawiłam w oczach innych: za poważnej, pesymistki i sadystki bez serca. Mniejsza o to... Uspokoiłam się.
- To zaczynamy ''pobudzać'' drzewo do życia?
- Spoko. - odparła Koral.
Wypowiedziała jakieś zaklęcie. Nic się nie stało.
- I...?
- Rośnij! Rośnij! - powtarzała zrozpaczona Koral. Ja kazałam jej cofnąć się od drzewa ze smokiem... Czułam, że zaraz stanie się coś... Niespotykanego... Koral odsunęła się wedle mojego nakazu. Nagle... Zobaczyłyśmy, jak baobab zmienia kolor na... NA NIEBIESKI?! A następnie... Zaczyna poruszać gałęziami.
- Koral!!! - wrzasnęłam przerażona. Sama adresatka była wstrząśnięta tym, co się stało. Oraz... Moim rozpaczliwym wrzaskiem. Nawet nie wzbiłyśmy się na smokach w górę. Takie byłyśmy przerażone.
- Ops... Yami... JA POMIESZAŁAM ZAKLĘCIE! MUSIAŁAM SIĘ PRZEJĘZYCZYĆ! - zawołała.
- ... - tak brzmiała moja odpowiedź. Nie mogłam wydusić kompletnie NIC. Tylko szturchnęłam ją lekko w bok, żeby odwróciła wzrok ode mnie, a spojrzała na drzewo, które już zaczynało wychodzić korzeniami z ziemi. Ja - istota najczęściej odważna, nie miałam ze sobą żadnej specjalnej broni choćby palnej, prawie zemdlałam. Teraz nie było mi już do śmiechu.
- Yami! Musimy ostrzec innych! - zawołała Koral. Zawróciłyśmy w stronę domów wszystkich elfic. Darłyśmy się jak wariatki, a drzewo podążało za nami. To jakiś koszmar!
- Teraz nie tylko tobie, ale i mi się dostanie... - syknęłam przez zęby.
- Ale to moja wina! I się na mnie nie wkurzaj! - odkrzyknęła Koral coraz bardziej popędzająca swojego smoka.
- A ja to powiedziałam? Nie jestem zła, tylko się boję! - wrzasnęłam.
- Ty ty się czegoś boisz!?
- Serce ze srebra i złota też da się stopić! Uważaj! - zawołałam, gdy zobaczyłam, jak baobab PRAWIE uderza jedną z gałęzi w Koral.
( Koral? XD Mam chorą wyobraźnię XD )
- Dzięki. - moja znajoma posłała mi promienny uśmiech.
- Więc...? - spytałam.
- ...Polecisz ze mną do tego baobabu? - dokończyła Koral. Westchnęłam. A niech jej będzie. Poleciałyśmy do tego drzewa.
- Co myślisz o tym, żeby... Stał się jeszcze większy? - zaproponowała.
- Ale on już jest ogromny! - otworzyłam szerzej oczy. Koral na mnie spojrzała i zaraz odwróciła wzrok. Wiem... Nikt nie lubi patrzeć się w moje dzikie, czerwone tęczówki.
- Ale mógłby być jeszcze większy. - powiedziała elfica - Pomożesz mi...?
- Al...Ale jak!?
Koral pokiwała głową.
- Sama obecność kogoś wystarcza. Przynajmniej ma mnie kto wybronić, w razie tego, gdyby coś nie wyszło i drzewo by na przykład wyszło z ziemi i zaczęło demolować okolice biegając na korzeniach...
Gdy to usłyszałam wybuchłam śmiechem. Wyobraziłam sobie to stare, spróchniałe drzewo niszczące pół okolicy. Jak by to wyglądało XD ?!
- Yami... Ty... Ty się najnormalniej śmiejesz! - powiedziała Koral.
- A co...? - mówienie utrudniał mi mój urywany oddech.
- Bo... Ty zawsze jesteś niemiła... I zawsze się nie uśmiechasz i jesteś... Rety, jak ci ładnie w takim rumieńcu z rozbawienia!
Teraz sobie uświadomiłam, jakie wrażenie sprawiłam w oczach innych: za poważnej, pesymistki i sadystki bez serca. Mniejsza o to... Uspokoiłam się.
- To zaczynamy ''pobudzać'' drzewo do życia?
- Spoko. - odparła Koral.
Wypowiedziała jakieś zaklęcie. Nic się nie stało.
- I...?
- Rośnij! Rośnij! - powtarzała zrozpaczona Koral. Ja kazałam jej cofnąć się od drzewa ze smokiem... Czułam, że zaraz stanie się coś... Niespotykanego... Koral odsunęła się wedle mojego nakazu. Nagle... Zobaczyłyśmy, jak baobab zmienia kolor na... NA NIEBIESKI?! A następnie... Zaczyna poruszać gałęziami.
- Koral!!! - wrzasnęłam przerażona. Sama adresatka była wstrząśnięta tym, co się stało. Oraz... Moim rozpaczliwym wrzaskiem. Nawet nie wzbiłyśmy się na smokach w górę. Takie byłyśmy przerażone.
- Ops... Yami... JA POMIESZAŁAM ZAKLĘCIE! MUSIAŁAM SIĘ PRZEJĘZYCZYĆ! - zawołała.
- ... - tak brzmiała moja odpowiedź. Nie mogłam wydusić kompletnie NIC. Tylko szturchnęłam ją lekko w bok, żeby odwróciła wzrok ode mnie, a spojrzała na drzewo, które już zaczynało wychodzić korzeniami z ziemi. Ja - istota najczęściej odważna, nie miałam ze sobą żadnej specjalnej broni choćby palnej, prawie zemdlałam. Teraz nie było mi już do śmiechu.
- Yami! Musimy ostrzec innych! - zawołała Koral. Zawróciłyśmy w stronę domów wszystkich elfic. Darłyśmy się jak wariatki, a drzewo podążało za nami. To jakiś koszmar!
- Teraz nie tylko tobie, ale i mi się dostanie... - syknęłam przez zęby.
- Ale to moja wina! I się na mnie nie wkurzaj! - odkrzyknęła Koral coraz bardziej popędzająca swojego smoka.
- A ja to powiedziałam? Nie jestem zła, tylko się boję! - wrzasnęłam.
- Ty ty się czegoś boisz!?
- Serce ze srebra i złota też da się stopić! Uważaj! - zawołałam, gdy zobaczyłam, jak baobab PRAWIE uderza jedną z gałęzi w Koral.
( Koral? XD Mam chorą wyobraźnię XD )
Od Yami CD Arweny
- Spójrz w dół! - powiedziałam uśmiechając się.
- Tam nic nie ma prócz drzew... - Arwena wzruszyła ramionami.
- Nie widzisz ich...? - spytałam.
- A ty? O co ci chodzi?
Westchnęłam.
- Ach - machnęła ręką - Czasem patrząc w cień drzew można zobaczyć istoty żyjące tam...
Elfica ognia spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- To czemu ich nie widać...?
- Bo są zrobione z wiatru i ciemności. - uśmiechnęłam się - Mogę ci udowodnić ich istnienie.
( Arwena? )
- Tam nic nie ma prócz drzew... - Arwena wzruszyła ramionami.
- Nie widzisz ich...? - spytałam.
- A ty? O co ci chodzi?
Westchnęłam.
- Ach - machnęła ręką - Czasem patrząc w cień drzew można zobaczyć istoty żyjące tam...
Elfica ognia spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- To czemu ich nie widać...?
- Bo są zrobione z wiatru i ciemności. - uśmiechnęłam się - Mogę ci udowodnić ich istnienie.
( Arwena? )
piątek, 1 lutego 2013
Od Narii CD Angeliny
-Ide po smoka-powiedziałam i pobiegłam do
Blue. Smoczyca wpadrywała sie we mnie. Usmiechnełam sie i podlaskałam
ja po głowie. Zaczełam sie z nia kierowac do Angeliny. Zobaczyłam jej
smoka. Był przepiekny... Zamiast łusek miał pióra i to mnie najbardziej
zadziwiło.
-Fajny smok-powiedziałam spokojnie głaszczac Blue. -Dzikei-odparła elfica. -A jak sie nazywa?-zapytałam gy byłymy juz na zewnatrz. -Orange. A twój? -Blue-uśmichenełam sie i wsiadłam na smoczyce. Na poczatku nie chciał mwzleciec w powietrze. Gdy już miałam zejśc ona szybko znalazła sie w powietrzu. Nie zdarzyłam sie złapac niczego. Angelina i Orange latali już wysoko. Eflica patrza na mnie. Przez chwile spadłam gdy zastepnie zaczełam sie śmiac i latac. Wiedziałam czemu Blue to zrobiła...wiedział z jakiego jestem królestwa. Podleciałam do Angeliny. -I jak lot ?-zapytałam. Blue wzleciał podemnie. Gdy poczułam ze na czymś stoje. Nie używałam magii powietrza. Stałam na plecach Blue. Wygldało to nie co dziwnie. (Angelina?) |
||
Od Narii CD Koral
-Ciekawe co...-zastanowiłam sie myślac o
zachowaniu dyrektorki. Było mi dziwnie i chciałam odpuścic sobie ale
ciekawosc wzieła góre. Nie mogłam cie powstrzymać...po prostu musiałam
wiedziec co knuja.
-Koral-zwróciłam sie do elficy. Ona spojrzła na mnie dziwiona. Miałam na twarzy chytry uśmieszek ale od razu zmieniłam go na mój naturalny.
-Co?-zapytała zdziwona. Odwróciłam sie na chwile w strone gdzi eposzła dyrektorka. Przeleciałm wzrokiem czy nikt nas nie obserwuje.
-Małe ślectwo...wiesz nie wiem jak ty ale ja bardzo chce wiedzieć co knuja. Nie wytrzymam jeśli sie nie dowiem...To co idziesz?-zapytałam z nadzieja. Nie chciałam iśc sama.
(Koral?)
-Koral-zwróciłam sie do elficy. Ona spojrzła na mnie dziwiona. Miałam na twarzy chytry uśmieszek ale od razu zmieniłam go na mój naturalny.
-Co?-zapytała zdziwona. Odwróciłam sie na chwile w strone gdzi eposzła dyrektorka. Przeleciałm wzrokiem czy nikt nas nie obserwuje.
-Małe ślectwo...wiesz nie wiem jak ty ale ja bardzo chce wiedzieć co knuja. Nie wytrzymam jeśli sie nie dowiem...To co idziesz?-zapytałam z nadzieja. Nie chciałam iśc sama.
(Koral?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)