niedziela, 3 marca 2013

Od Arweny- Mój nowy dom


Długo szukałyśmy naszych pokoi z Angeliną, na szczęście Yami odnalazła je, kiedy miałyśmy już dość. Na początku czułam taką ekscytację, chodząc po korytarzach od drzwi do drzwi. Teraz stałam przed wejściem do mojego pokoju z takim samym uczuciem, jak przed rozpakowaniem prezentów na gwiazdkę... Podeszłam i delikatnie obróciłam złotą klamkę od potężnych drewnianych drzwi. Uchyliłam je lekko, po czym zajrzałam do środka, zamurowało mnie. Stałam właśnie przed wejściem do małego saloniku. Stała tam czerwona kanapa, oraz fotele tego samego koloru, ściany miały przyjemny lekko-czerwony odcień. Na środku stał spory stolik z drzewa dębowego, na którym stał szklany wazon, a w nim pyszniły się krwisto-czerwone róże. Po pokoju rozchodził się ich cudowny zapach, podeszłam do nich bliżej, pogłaskałam lekko delikatne płatki, a następnie pochyliłam się, by rozkoszować się tą jakże nie codzienną wonią. Róże to moje ulubione kwiaty, ciekawe skąd o tym wiedzieli... Na drewnianej podłodze leżał czerwony, puchowy dywan, od tej czerwieni zdążyło mi się zakręcić w głowie, ale to nic, uwielbiam czerwień. Przy jednej ze ścian stała nieduża komoda, na jej wierzchu leżała schludna serwetka, a nad meblem wisiało wspaniałe lustro z ozdobną ramą. Stałam tam przez chwilę patrząc na moją twarz, po chwili się otrząsnęłam. Zajrzałam do komody, był tam ustawiony stary, zdobiony serwis do herbaty malowany w róże. Zamknęłam drzwiczki, obok komody stała gablotka z książkami. Przejechałam wzrokiem po tytułach, same opowieści fantasy, a także dużo encyklopedii o czarach i dziejach elfów, właśnie takie lubię najbardziej! Na pewno w dni wolne nie będę się tutaj nudzić... Przy innej ścianie na środku znajdował się ogromny kominek, dla reszty elfic było by tu strasznie gorąco, w końcu było lato, ale nie dla mnie. Ze zdziwieniem zauważyłam, że nie ma w nim polana, ogień sam się palił, szturchnęłam go szuflą. Jeden z płomyków spadł na podłogę, z przerażeniem na to parzyłam, przecież podłoga jest drewniana! Rzuciłam się na kolana by go zgasić, lecz on wcale się nie rozprzestrzeniał... Podłoga wcale nie zaczęła się palić, walnęłam się w czoło, no tak, magia... Zebrałam go na szuflę, po czym z powrotem wrzuciłam do pieca. Jeszcze raz obejrzałam cały salon, zaglądając w każdy kącik. Spojrzałam na drugie drzwi, były zapewne od sypialni. Podeszłam do nich i z trochę większą śmiałością otworzyłam je. Przede mną rozciągała się całkiem spora sypialnia. Ściany były tego samego koloru co w salonie, pod ścianą stało ogromne łóżko z czerwoną aksamitną pościelą i baldachinem. Przy nim stała szafka nocna z niedużym budzikiem i lampą nocną, która zrobiona była z witraży. Zajrzałam do szuflady, znajdowała się tam śliczna papeteria, koperty i rzeczy do pisania, oraz ozdabiania listów. Był tam również nowiutki pamiętnik, przekartkowałam go, był zupełnie pusty... Obok niego znajdował się kluczyk na łańcuszku i kłódka, nikt w takim razie nie będzie miał do niego dostępu poza mną... Zamknęłam szufladę, rozejrzałam się jeszcze raz. Przy ścianie stała schludna, duża toaletka z wielkim lustrem, oraz z masą kosmetyków itp. rzeczy. Stał przy niej wysoki stołek z miękką, czerwoną poduszką do siedzenia. Znajdowała się też tam szafa z całkiem nowiusieńkimi ubraniami, wszystkie były wspaniałe! Przymierzanie zostawię sobie na koniec... Przy innej ścianie stało biurko, na którym leżały wszystkie moje przybory i książki do nauki. Były tam też jeszcze jedne drzwi. Okazało się, że prowadzą do łazienki. Była ona wyłożona białymi kafelkami w czerwone róże, był tam prysznic, sedes, szafka na szampony, gąbki, ręczniki itp., wieszak, na którym wisiał biały, puchowy szlafrok, oraz duże lustro, krótko mówiąc była to mała urocza łazienka, ze wszystkim co mi potrzeba (nie więcej), właśnie taką chciałam... Właśnie wychodziłam z łazienki i zobaczyłam coś niesamowitego! Po moim pokoju latały sobie spokojnie małe kule zimnego ognia, były wszędzie, jak nie mogłam ich wcześniej zauważyć! Patrzyłam na nie jak zaczarowana, jedna kula spoczęła na moich rękach, to było nadzwyczajnie! Po prostu nie mogę tego opisać... W tej samej chwili zobaczyłam jeszcze inne szklane tym razem drzwi, na 100% prowadziły na balkon. Otworzyłam je, po czym weszłam na średniej wielkości balkonik. Oparłam się o ,,poręcz", wzięłam głęboki wdech, nagle zaniosłam się niewyobrażalnym śmiechem. Zaczęłam krążyć z rozwartymi ramionami udając ptaka. Byłam tam tak długo, że kiedy opadłam z sił, zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam delikatnie gładzić jedwabistą pościel, ten pokój przewyższał moje najskrytsze marzenia... Jeden z ,,ogników" przyleciał do mnie rozświetlając moją twarz jasnym, delikatnym blaskiem. Nie wiem czemu, ale zaczęłam być śpiąca, niespodziewanie powieki same mi opadły, zapędzając mnie w głęboki sen...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.