Załamałam się.
- Arweeeeenaaaaaaaa... - łkałam koleżance w rękaw - ...Najpierw
morderczy baobab, a teraz... Teraz jakiś pokraczny tygryso-jeleń, czy
jakiś inny pomyleniec!
- Uspokój się! - powiedziała potrząsając mną Arwena, ale po chwili
przestała. Raczej wzięła mnie za rękę i gwałtownie się ze mną cofnęła.
- Odpowiedz na jej pytanie! - warknęłam do stwora.
On zmrużył oczy.
- Jestem stróżem tego lasu... Jeśli mnie zabijecie zginie to wszystko...
- powiedział dziwnym głosem. Niby to odgłosy zwierzęce, niby głos
człowieka.
- Przepraszamy, nie chciałyśmy cię zabić! - powiedziała Arwena z miną
winowajczyni - Tylko proszę, oszczędź nas!!! - dodała histerycznie.
Tygrys spojrzał na nas z niezadowoleniem.
- Tyle cierpię przez takie jak wy, minęło dopiero tysiąc lat zanim ktoś
zrobił na mnie zamach!!! - ryknął zezłoszczony. Było to tak głośne, że
ja i Arwena padłyśmy na ziemię.
- PRZECIEŻ CI MÓWIŁA ŻE TO NIESPECJALNIE!!! - próbowałam go przekrzyczeć.
( Arwena? XD Znowu jakieś narwane stwory... XD )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.