niedziela, 31 marca 2013

Od Rivendell CD Koral


-Spróbuję, ale nie wiem czy mi się uda.
Koral spojrzała na mnie błagalnie.
-Bardzo cię proszę. To dla mnie bardzo ważne.
-No dobrze.-uległam-Chwyć mnie za rękę.

/Koral? Przepowiednię dam ci jutro.;)/

Od Koral CD Rivendell

Zamarłam.
- Ale... ostatnio odeszła Erlinea... a dołączyła Laura..
- Wiem tyle ile ty.
Po głowie chodziło mi tysiące myśli, ale tylko dwa pytania cisnęły mi się na usta.
- Czyli mam dziewięć możliwych "dróg", tego co się wydarzy?... Możesz mi je przedstawić?

< Rivendell? ;)>

Od Rivendell CD Koral

W jednej chwili ogarnęła mnie ciemność. Poczułam jak spadam, a następnie całe życie Koral przeleciało mi przed oczami. Nienawiście, dawno utracone miłoście, niespełnione marzenia, przegrane bitwy, wygrane potyczki. Wszystko to ułożyło się w obraz niezliczonych możliwości przyszłości dziewczyny. Każda z nich była zupełnie inna. Jedynym punktem łączącym je wszystkie, była wizja 9-ciu elfic stojących w zwartym szyku, tuż obok siebie. Wybranki. Szybko zabrałam rękę i gwałtownie wciągnęłam powietrze do płuc.
-To niemożliwe. To nie powinno istnieć.-mamrotałam do siebie.
-Co jest? Co zobaczyłaś?-usłyszałam zaniepokojony głos elfki. Spojrzałam na nią lekko nieprzytomnie i mocno chwyciłam za ramiona.
-Posłuchaj. To co teraz ci powiem, to wiedza zarezerwowana tylko dla wyroczni, więc nie możesz nikomu o niej powiedzieć. Rozumiemy się?
Koral skinęła potakująco głową.
-Dobrze. A więc jak już wiesz, każdy z nas posiada kilka ścieżek przyszłości do wyboru. Zazwyczaj jest ich od 2 do 5. Natomiast w twoim przypadku okazało się, że jest ich nie tylko 9, ale też że każda z nich jest zupełnie inna. Każda prowadzi do innego zakończenia, a jedynym wspólnym punktem dla nich wszystkich jesteście wy, wybranki.
-Co to oznacza?-Koral spojrzała na mnie niepewnie.
-To oznacza, że w chwili przybycia do Akademii, zostałyście połączone pradawnym łańcuchem życia. Od tej pory wasz los zależy tylko i wyłącznie od was. Jeśli jedna z was odejdzie, to wszystkie zginiecie.-powiedziałam smutno.

/I jak Koral? Mam nadzieję, że nie pomieszałam szyków./

Od Koral CD Rivendell

Uśmiechnęłam się.
- To może z ręki?- wyciągnęłam dłoń w jej stronę.
- Dobra- kiwnęła głową i złapała moją rękę.


< Rivendell? ;) Jestem ciekawa ;) >

Od Rivendell CD Koral


-Żaden rodzaj wróżenia nie jest ani pewny, ani bezpieczny, choć akurat w twoim wypadku mam pewność, że się powiedzie. To przeczucie, nie potrafię go wyjaśnić. Co do ilości możliwych wróżeń, to Espi pozwoliła nam udzielić rad każdej elficy tylko raz, ale myślę że trochę nagniemy ten rozkaz. To co? Decydujesz się?

/I jak Koral? Decydujesz się?/

od Koral CD Rivendell

- Chętnie- odrzekłam po krótkim zastanowieniu i wyciągnęłam dłoń w jej stronę.
Już miała ją chwycić, ale ja... no oczywiście- ja to ja. Zaczęłam panikować. Cofnęłam rękę.
- To nie jest do końca pewne? A jaki sposób wróżenia jest pewny? Ile razy możesz mi powróżyć? Co jeśli dowiem się czegoś... złego?...

< Rivendell? Zaskoczona.. i to jak!? ;)>

Od Rivendell CD Koral


-Właściwie to z...wszystkiego. Najczęściej z magicznych kul, ale potrafię też wróżyć z chmur, dłoni, twarzy, pogody, żonkili, czy porannej rosy. Czasem przytrafiają mi się też wizje, no i te widzenia..
-Widzenia? W tak dokładniej to...?-Koral spojrzała na mnie pytająco.
-Niekiedy jak złapię kogoś za rękę, to widzę fragmenty jego przyszłości. Nazywam to wtedy "widzeniem".
-Czyli jak teraz chwyciłybyśmy się za ręce, to mogłabyś odczytać moją przyszłość?
-Owszem, ale to nic pewnego. A chciałabyś spróbować?-popatrzyłam się na nią lekko wystraszona.

/Koral? Zaskoczona?/

Od Koral CD Rivendell

- Królestwo Natury.
- A dokładniej?
Prychnęłam.
- Przecież wiesz. Po co pytasz?
Roześmiała się.
- Wiem wiem! Tak się pytam... Po prostu.
- Wróżysz z... kart, kryształowej kuli, czy z czego?...

< Riv?:3>

Od Rivendell CD Koral

-Znam imię każdej napotkanej osoby. Nie muszę się więc o nie pytać.-powiedziałam przeganiając mroczki sprzed oczu.
-Acha...A więc jesteś...?-spojrzała na mnie niepewnie.
-Wyrocznią. Za to ty jesteś jedną z wybranek. Z jakiego Królestwa pochodzisz?
-Nie wiesz tego?-Koral przyglądała mi się podejrzliwie.
-Jasne, że wiem.-roześmiałam się-Uznałam jednak, że ładniej będzie się spytać. No więc? Skąd pochodzisz?

<Koral?^^>

Od Koral CD Rivendell

- Kim jesteś?- powiedziałam cicho.
Naciągnęłam cięciwę łuku aż do samego policzka.
- Rivendell. A ty.. Koral? Tak?- uśmiechnęła się delikatnie.
Opuściłam łuk.
- Skąd wiesz?


< Riv? ;)>

Od Rivendell


*Szczupła, dziewczęca postać, stała samotnie na prawie pustej ścieżce, chłostana przez wiatry z czterech stron świata. W pewnym momencie jej ramiona lekko drgnęły, a wzrok powędrował ku nadchodzącemu chłopakowi...*
Silnie potrząsnęłam głową, wracając do rzeczywistości. "Musisz przestać to robić", upomniałam samą siebie. Ponownie skupiłam się na dziwnie wyglądającej bramie, której skrzydła usiłowałam bezskutecznie przekroczyć od jakiś 15 minut. To tu, według moich opiekunów, znajdowało się wejście do Akademii Wybranych. Przestąpiłam z nogi na nogę. Wejść, czy nie wejść? Jeśli nie wejdę, to nic mi się nie stanie. A jeśli wejdę...To kto wie co się wydarzy?
"Ale jeśli nie spróbujesz, to się nie przekonasz. Wrócisz do smoków, zestarzejesz się i zostaniesz starą panną wróżącą z kart tarota", podpowiedział mi jakiś cichy głosik w głowie. Brrr. To był decydujący argument. Mocniej chwyciłam za torbę i ruszyłam pewnym krokiem w stronę Akademii. Po raz ostatni wspomniałam dawne życie, przekroczyłam bramę i spojrzałam przed siebie. Jedyną rzeczą jaką udało mi się ujrzeć nim ogarnęła mnie ciemność, był wymierzony wprost w moje serce, stalowy grot strzały.
/ktoś dokończy?/

sobota, 30 marca 2013

Od Angeliny CD Finroda

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Już mało co rozumiałam, czułam się zagubiona. Ale teraz tylko jedno pytanie cisnęło mi się na usta.
- Czy ja też... Czy ja też jestem zła?- spytałam- Czy ja też muszę być "wypalona"?...

< Finrod?>

Od Angeliny CD Finroda

- Czyli... ona dlatego jest... tak?...
Smok skinął głową.
Zeskoczyłam z jego grzbietu. Nadal byłam zła za to jak mnie potraktował.
Nagle tuż koło mnie stanął śliczny, blądwłosy elf. A jego oczy... tak głębokie...
Mogłam teraz powiedzieć jakiś romantyczny tekst, albo coś takiego... Ale jednak...
- Ona jest taka, bo miała złe dzieciństwo i... to lustro?...
Skinął głową smutny.
- Wiesz... ja też nie miałam łatwego dzieciństwa.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Opowiesz?...
- Jeśli...- przerwałam mu- ...jeśli zapomnimy o tym co się stało, wiesz... to opowiem- uśmiechnęłam się blado. A potem chodźmy do pracowni alchemicznej, chyba, że mam opowiedzieć tam...

<Finrod? Sorry, że wcześniej odpisywałam na inne opowiadania, nie miałam pomysłów...>

Od finroda CD angeliny

- Dziewczyno! Ja nie spalam nikomu ciała! Ja spalam jego wnętrze! I nie mówię tu od flakach i pozostałych, tylko o tym co złego się dzieje w jego sercu! Rozumiesz?! Sercu czyli duszy panikaro! Macie się pogodzić, bo powiem Espi. Obie chcecie dobrze, ale macie zupełnie odmienne wizje wszystkiego. Oszaleć można! Najpierw ty chcesz pomóc Yami, ale ona chce radzić sobie sama a ty coraz bardziej naciskasz i zaczyna się walka... No jak to wygląda. Powtarzam jeszcze raz - ogarnij się, ja nie potrafię spalić ciała elfa! A po drugie Yami to nie potwór, znam ją od urodzenia, ty - nie znasz jej historii, sama byłabyś zdemoralizowana na jej miejscu. I proszę cię, uspokój się, bo ja nie zamierzam nikogo spalić, rozerwać na strzępki bądź skrzywdzić! - byłem łagodny, lecz stanowczy.

( Angelina? Ty to mało dedukujesz a więcej panikujesz XD )

Od Angeliny CD Yami

Patrzyłam przerażona to na Yami to na Finroda. Nie byłam pewna kto przerażał mnie bardziej.
W końcu, kiedy w moich oczach zakręciły się łzy spojrzałam na ducha, przy którym moje serca zawsze biło szybciej.
- Nie sądziłam, że taki jesteś.
Odwróciłam się i odbiegłam.
- Angelino!- krzyknął.
- Nie! Daj mi spokój!
Nagle koło mnie zamigotały niebieskie ogniki i Finrod zmaterializował się tuż przede mną.
- Angelino...
- NIE! Nie... nie sądziłam, że taki jesteś- po moich policzkach spływały łzy.- Myślałam, że nie jesteś taki jak ona! Myślałam, że nie jesteś potworem, któremu przyjemnie jest robi innym krzywdę! Nie podejrzewałam ,że ktoś taki jak też może być zdolny do spalenia kogoś żywcem!

< Finrod?>

Od Yami CD Angeliny

- Czasem trzeba walczyć ze strachem, by poznać drugą stronę kogoś pozornie złego. Nigdy, przenigdy się tego nie dowiesz... Od dziecka nikt mnie nie zna bo nie chciał. Najpierw obmawianie, że nie mam skrzydeł, a potem... Jaka jestem. boją się mnie, racja. Zabiłam kiedyś kilka osób, ale to nie było z mojej woli. Czemu jestem jaka jestem? Do mnie nie podchodzi się z łapami i nie bije, bo pomimo wszystko umiem jeszcze się mścić... A skoro tak wam nie pasuje moje towarzystwo, to co powiecie na to, żebym popełniła samobójstwo? = wyszczerzyłam się. Wtedy nagle wokół mnie pojawił się ten sam niebieski ogień, który widziałam w nocy, którym zaczęłam płonąć. Angelina patrzyła na to obojętnie.
- Nie staraj się Finrod, jej nie pomożesz...
- Jaki Finrod? -spytałam.
Płomień zapłonął na mnie mocniej.
- Nie przedstawiłem ci się, jestem Finrod. Twój duch opiekun, przyszedłem przywrócić cię do porządku kochana.
- K...Kochana?! - powtórzyłam.
- Właśnie. I będę ci tak robił dopóki do końca się nie ogarniesz... - zaśmiał się łagodny głos. Nagle poczułam, że ktoś oplata mnie w pasie ramieniem, a dłonią zasłania mi usta. Wyrwałam mu się i z całej siły walnęłam o ziemię.
- Ty... Jesteś tym duchem z Mrocznego Lasu?!!! - powiedziałam lekko zamroczona na widok blondwłosego elfa.
- Właśnie - puścił do mnie oko i podał dłoń. Powoli złapałam go za rękę i wstałam. Arwena nie wiedziała co mówić. Stałam z ogromnymi oczami lekko rumieniąc się.
- A ty Angelina... - zaczął Finrod - ...Mogłabyś trochę się pohamować, ci źli też mają uczucia... Nawet jeśli tego na pozór nie widać. Do tego... Wątpisz w moją moc? Mam ci pokazać własnoręcznie, jak ładnie wypalam czyjeś wnętrze? - mówiąc to zmienił się w płomień i zaczął powoli skwierczeć na ubraniach Angeliny.
- Nie! Finrod! Przestań! - zawołała elfka.
- Proszę bardzo... - Finrod zmaterializował się tuż za moimi plecami - Przestańcie już z tym zamęczaniem się, to jest żenujące. I bicie się z liścia i machanie mrocznymi kulkami - mówiąc to duch jednym ruchem ręki zniszczył potrzask w jakim zamknęłam Angelinę - żenujące, doprawdy, żenujące... Zachowanie was obu... - pokręcił głową. Ja cały czas wgapiałam się maślanym wzrokiem w jego głębokie, morskie oczy.


( Angelina? Finrod? )




Od Angeliny CD Yami

- Jesteś niewiarygodna- powiedziałam.
- Dziękuję.
- Nie wiem za co. Wiesz? Już nie wiem, czy ten duch zmienił cię na dobre czy na jeszcze gorsze. Chyba po prostu w ogóle się nie zmienił. Zawsze taka byłaś. Już nie ma dla ciebie ratunku.
- Nie słucham cię!
- Rób co chcesz. Ja to zniosę z szacunkiem. Nie to co ty. Nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że przegrałaś, że nie jesteś "najlepsza". Ale nigdy nie byłaś. I jeśli się nie zmienisz- nie będziesz.
- Kiedy pojmiesz, że Cię nie słucham?
- Nigdy.
- Ech! Daj mi spokój.
- Nie, dopóki mnie nie wysłuchasz!
- Czego chcesz?- spojrzała na mnie.
- Nie chodzi o mnie, ale- o ciebie. Dopóki nie pojmiesz, że ludzie się ciebie boją, nie lubią cię i nie chcą cię poznać... tak  długo będziesz sama i nikt cię nie polubi, wiesz co? Współczuję ci. Bo jesteś zbyt  głupia by zrozumieć co mówię, bo nie potrafisz pojąć moich słów i nie widzisz jak inni się zachowują kiedy cię zauważą. Boją się ciebie. A ty nie potrafisz zwrócić na sobie ich uwagi , więc robisz się jeszcze bardziej mroczna, zła i brutalna. Dla wszystkich, głównie dla ciebie było by lepiej gdybyś się zmieniła, ale nie trzeba dobrze cię znać, żeby wiedzieć, że nie potrafisz i nigdy się nie zmienisz.

< Szok, Yami?>

Od Yam CD Koral

,,Only sad, only bad, and you cry cry cry...'' - powiedziałam pewne angielskie zaklęcie i walnęłam w Angelinę z całej siły kulą energii. Runęła na ziemię zabolało ją.
- YAMI! - ryknęła. Ja bez słowa zamknęłam ją w kuli magii. Uśmiechałam się złośliwie.
- I tak cię nie puszczę... To nie to co kajdany, dobrze znam się na magii przekazanej, nie zniszczysz tego mocami ziemi... - zaczęłam się głośno śmiać, po czym uwolniłam mnie i Arwenę za pomocą zaklęcia zerwałam nam kajdany. Potem wstałam i z uśmiechem zaczęłam zataczać palcem kółka w powietrzu. Wtedy kula z Angeliną w środku również zaczęła się kręcić... Z czasem, jak kręciłam palcem coraz szybciej, szybciej zaczynał kręcić się potrzask. Poruszał się tak jak wskazywał mu palec. Angelię wgniotło w ścianę kuli. Gdy przestałam robić jej makabryczną karuzelę z uśmiechem pociągnęłam Arwenę za rękę. Zabiorę ją do Chaty w Mrocznym Lesie. Palec uniosłam do góry. Kulka z wrzeszczącą i skaczącą Angeliną sunęła spokojnie za nami. Śmiać mi się chciało.

( Angelina? Arwena? XD )




Od Koral CD Narii

Odwróciłam się i zaczęłam biec.
- Narii, chodź!
- Nie!
- Co?- odwróciłam się.
- Tu musi chodzić o coś innego- zaczęła iść w stronę Chaty.
- NIE! CZEKAJ!
Nie odpowiedziała.
Podbiegłam do niej, ale było już za późno, otworzyła drzwi.
Tuż przed nami uniosły się ogniste litery:
POWRÓCIŁYŚCIE. PONIESIECIE KARĘ.
Nagle przeniosłyśmy se do... nie wiem dokąd.
Tam było ciemno, więc szybko złapałam Narii za rękę, żebyśmy się nie rozdzieliły.
Nagle mrok rozdarły kolejne litery:
OTO ZEMSTA.
Zakręciło mi się w głowie. Upadłam.

- Koral!- usłyszałam nad sobą głos Narii.
Podniosłam się i nagle poczułam, że.. tak jakby głowa mi ciążyła. Siegnęłam ręką do włosów i napotkałam coś... to było twarde, gładkie i... zdjęłam i spojrzałam to. To był hełm. Złoty hełm wyglądający jak ze Starożytnej Grecji.
- Co to jest?- szepnęłam- Gdzie jesteśmy?
- Przed Chatą. I... nie tylko to się zmieniło.
Kiedy przerażona pojęłam te słowa wyciągnęłam lusterko.
http://sphotos-h.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc6/8166_518005998238330_247201445_n.jpg

<Narii?>

Od Angeliny CD Yami

Uch! Ona naprawdę działa mi na nerwy!
Wiedziałam, że równie dobrze mogłam odejść, ale... cóż. Ja to ja! Nie umiem inaczej.
Podeszłam do Yami i zacisnęłam pięści.
- Nie. To JA próbowałam być miła- wyprostowałam palce i uderzyłam ją w twarz.
- Pożałujesz- powiedziała kładąc dłoń na policzku.
- Coś mi się nie wydaje.
Odwróciłam się i odeszłam do domku.

< Yami, dokończ proszę historię, jestem ciekawa czy zostaniesz z nami i czy się pogodzimy :P>

Jest nowa...

...wyrocznia...

Jest nowa...

Topory mają wsparcie, nowa elfica!

Duch...

Kryje się w lesie... Czy spotkasz naszego nowego ducha?...

Od Narii CD Koral


-To dlatego nikt nie wrocił z tego domku-powiedziałam zaitrygowana. Koral spojrzała ma mnie dziwnie.- No, ale my bedziemy pierwsze
Podbiegłam do drzwi. Zaczełam je pchać powietrzem druga, wolna reka wywarzajac je.
-Pomocy-powiedziałam pół okiem patrzac na elfice która równierz zaczeła je wywarzać. Domek se gadał co oczywiście było jak najbardziej normalne. Stałysmy tak próbujac sie przebic. Kiedy juz miałysmy sie poddać. Uderzyłam z całej siły w drzwi które ze skrzypem otworzyły sie na oscierz. Wybiegłyśmy czym predzej. Drzwi sie zamnkeły i nagle...Nie mogłam sama w to uwierzyc. Stałam jak wryta tak samo jak moja towarzyszka.

(Koral? coz sie takiego stało?)

Erlinea...

... znów może pisać opowiadania!

Od Yami CD Angeliny


- Bez łaski kochana, chciałam być miła... - z moich ust nie znikał uśmiech - ...A jak tak kochasz miecze to nie bronię ci do nich przejść... - uśmiechałam się drwiąco.

( Ktokolwiek?

Od Notte

Siedziałam nad jedną ze swoich szklanych kul. Wiedziałam już, której elficy się objawię... jest skromna i oddana. Tak. Jest tylko jedna taka. Nigdy nie myślałam, że to właśnie ją przyjdzie mmi poprowadzić. To niezwykłe.... Amant jest w drodze. Omówimy wszystko kiedy się zjawi. Pozostaje jedno pytanie: Dlaczego ona? Czemu nie inna? Spojrzałam na Mimmi. Jednego z moich kotów. Szepnęłm jej do ucha, żeby odnalazła tą jedyną. Niech mnie nie ujawnia. Powie mi tylko czy jest gotowa. Mimmi zniknęła. Coż magiczne koty tak potrafią. Pozostaje mi czekać. Czemu ona?



Ona jest elficą zwaną.....Arwena!!!

Od Finroda CD Angeliny


- Rozumiem, że nie znasz... - uśmiechnąłem się lekko - Ta historia jest dziwna, tyle powiem... Jest legendą... Kiedyś pewien mityczny władca mieszkający w Królestwie Nienawiści miał szczególnie dobry humor. Postanowił więc stworzyć coś bardzo złego, co jeszcze bardziej zniszczy świat. Stworzył właśnie lustro. Wszystko, co było piękne, robiło się w nim niewyobrażalnie obrzydliwe, to co kolorowe traciło barwy, a to co było paskudne, stawało się jeszcze gorsze. Jednak władczyni Królestwa Światła dowiedziała się o wyczynie złego króla. Rozpętała się między tą dwójką wojna. Władca chcąc zabić królową rzucił nią... Trafiła właśnie w lustro. Rozbiło się na niezliczone, niedostrzegalne gołym okiem odłamki. Królową uwięziono, lecz jej aura, jej magia żyje i podtrzymuje dobro na tym świecie. Król początkowo zdenerwował się, że jego wynalazek został zniszczony, ale po jakimś czasie uznał, że poszło mu to na rękę. Wielu osobom takie odłamki powpadały do serc, ust bądź oczu. Od tego czasu wszystko stawało się dla nich paskudne, nawet to co piękne. Ich języki zaczęły wyrzucać z siebie przekleństwa, a oczy widziały wszędzie wszystko obrzydliwe. Król podobno żyje gdzieś nadal, ale został wygnany... Służą mu gigantyczni wojownicy... Ale słuch o nich zaginął już dziesięć tysięcy lat przed moim narodzeniem. Możliwe, że Elfka Mroku padła ofiarą jego czarów... - mówiąc to wylądowałem na ziemi - ...Prawie jesteśmy na miejscu, zejdź... - nakazałem Angelinie.

( Angelina? )

wtorek, 26 marca 2013

Erlinea

nie będzie mogła przez jakiś czas pisać opowiadań...

Kasjopea... odchodzi...

 http://pu.i.wp.pl/k,MzYyNTU0MDQsODY4NjI5,f,fioletowy_aniol.jpg
Imię: Kasjopea ( przezywana Andromedą )
Wiek: 14
Królestwo: Światła
Charakter: Kasjopea urodziła się w krainie, gdzie za dnia słońce otula każdego poranka promieniami, a w nocy srebrna łuna bije delikatnym blaskiem od księżyca. Światło - cudowne zjawisko, które zachwyca i onieśmiela... Sprzymierzeńcem jej słońce, przyjacielem księżyc, siostrami gwiazdy. Nauczona delikatności, nieśmiała i tajemnicza. Jej Akademicki Domek na słońcu jest jej azylem, gdzie oddalona od rzeczywistości może poddać się ukochanym marzeniom. Elfka jest niezwykle pracowita, szybko się uczy i wiele rozumie. Wizja dołączenia do akademii na początku była straszna - oddalenie się od swojej krainy, rozstanie z ukochanym światem, gdzie nikt jej nie ograniczał. Pomimo tego rodzina chciała aby Kasjopea, wiecznie z głową w chmurach, wydoroślała, podołała życiu i nie chodziło o wiedzę, ale w szczególności o życie i samodzielność. Wkrótce dziewczyna oswoiła się z myślą wyjazdu, a gdy myślała o akademii to ona zawsze zdawała się być jej coraz bliższa. Wreszcie zaproszono dyrektorkę, która stwierdziła, że Kasjopea to dobry wybór na pilną uczennicę. Wtedy klamka zapadła, a Elfka W duchu nawet po trochu cieszyła się z wyjazdu.Nigdy nie miała prawdziwych przyjaciół oprócz tych, których wyobrażała sobie. Miała wprawdzie kolegów, koleżanki w swej krainie, ale nigdy nie znalazła nikogo komu mogła powierzyć tajemnicę i opowiedzieć o swoich marzeniach i wizjach. Może w akademii spodka kogoś kto naprawdę będzie wart zostania jej przyjaciółką bliską sercu.Zakochana w magii, która wszędzie jej towarzyszy i nigdy nie opuszcza. Doskonalenie jej w akademii było najlepszym wyobrażeniem, a i oczywiście jeździectwo. Mówiono często, że urodziła się na grzbiecie smoka, bo w manewrowaniu, kręceniu salt i innych sztuczkach mało kto mógł jej dorównać i chociaż zazwyczaj spokojna, w siodle na smoku dawała się ponieść wodzom i naprawdę stawała się inną elfką - elfką, która była dzika i powiewna jak szumiący w topolach wiatr...
Styl ubierania się: Styl ubioru nie jest ważny, ważne jest to, aby wyrazić nim swój nastrój, uczucia. Zazwyczaj skromna i nieśmiała elfka preferuje niezbyt bogato zdobione sukienki oraz tuniki koloru fioletu lub morskim. Kwiat bzu lub konwalii we włosy? Oczywiście, cóż za pytanie kwiaty pasują idealnie, aby wyrazić siebie. Naturalnie nosi balerinki lub (w zimniejsze dni) niewysokie buciki z białej skóry. Nie lubi się malować. Rzadko, kiedy nałoży na usta różowy błyszczyk lub mało widoczne cienie na powieki. Czasem zakłada również krótką szarą marynarkę pasującą do jej sukienek bez rękawów. Podczas jazdy konno lub na smokach zakłada białe leginsy i zwiewną bluzkę. Spina włosy w kucyk, dzięki czemu kosmyki nie przeszkadzają jej w sporcie.
Ulubiona Lekcja: Jeździectwo, Magia i Łucznictwo
Zmiana Kształt:
http://magiczne.pun.pl/_fora/magiczne/gallery/2_1329919172.jpg
Smok: Sunny

poniedziałek, 25 marca 2013

Od Marimar CD Buruani

- Buruani!- krzyknęłam i podbiegłam do Elficy- Pomocy!- mój głos odbijał się echem od ścian korytarza za kratami.- Rose!
Aż podskoczyła.
- CO!?- była tak samo zdenerwowana jak ja.
- Daj mi jakieś zielsko, które ją obudzi!

< Rose? ;)>

Od Angeliny CD Yami

- Yami?- syknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Hm?
- Na prawdę działasz mi na nerwy- kontynuowałam.
Nagle poczułam, że... że... że już nigdy, NIGDY nie chcę jej widzieć. Że ją nienawidzę.
- Zemszczę się.
- Taa... jasne.
"Zobaczysz, zobaczysz... I pożałujesz."
Nagle przypomniałam sobie o zgrabnych dłoniach mojego drugiego wcielenia.
Zacisnęłam powieki i przed oczami stanął mi mój drugi wygląd- kobieta o lśniących, białych włosach.
Otworzyłam oczy i byłam pewna. Zmieniłam się.
Wyślizgnęłam się z kajdanek i znów patrzyłam na Yami jako "ja".
Odwróciłam się od nich.
- Radźcie sobie same.- rzuciłam.

< Yami?>

Od Yami CD Angeliny

- ,,Verdwyn in die moerasse van die duisternis, dematerializes.'' - powiedziałam nagle, a w sztylet Angeliny walnęła fala mroku z podziemi. Ostrze roztrzaskało się z pięknym, metalicznym brzękiem.
- YAMI! - ryknęła Angelina.
- Jak mówię nie to nie... - wzruszyłam ramionami z uśmiechem.

( Angelina? XD )

Od Buruani CD Marimar

Czułam jak złe duchy tego miejsca mnie opętują. To duchy zamordowanych tu męczeńskich dusz. Krążyły wokół mnie, dotykały przeszywając zimnem.
~ Zginiecie tu…
~ Zostaniecie tu na zawsze…
~ Będziecie takie jak my… ~ szeptały i duchy.
- Zostawcie mnie w spokoju, odejdźcie. – mruczałam. Dobre duchy są za słabe, przegoniono je.
~ Zginiecie…
- Nie!! – wrzasnęłam. Nagle moim ciałem wstrząsnęły dreszcze. Przymknęłam oczy.
- Nie… - szepnęłam i zemdlałam.

<Marimar, Rose?>

Od Angeliny CD Yami

Miałam już wielką ochotę krzyknąć:
"MAM JEJ DOŚĆ! JESSICA, WEŹ JĄ ODE MNIE!"
W końcu usiadłam na ziemi z miną naburmuszonej księżniczki. Łańcuch pociągnął w dół obie skute elfice.
Wyciągnęłam mój sztylet i spróbowałam otworzyć zamek w moich kajdanach.
- Nie uda ci się...- zaczęła Yami i nagle...
Trzask!
Sztylet pękł.
- Arwena- wyciągnęłam dłoń w jej stronę- Podasz mi sztylet?
Tak zrobiła.
- Ej, co ty robisz!- pisnęła Yami.
Arwena była w tak wielkim szoku, że spytała:
- Ale, co... co ja zrobiłam?- zmarszczyła brwi.
Grzebałam przy zamku i nagle...

< Yami, dasz sobie spokój i napiszesz, że udało mi sie to rozwalić, czy kolejny sztylet pęka?> XD

Od Yami CD Angeliny

- A wiesz co? - powiedziałam wesoło, przytykając sobie palec wskazujący do dolnej wargi jak osoba która się nad czymś zastanawia.
- CO? - warknęła Angelina.
- Zastanowiłam się i...
- Puścisz mnie wreszcie? - humor Angeliny chyba wchodził po kawałku w odpowiednie tory.
- Nie, bo wtedy cała konstrukcja puści... - powiedziałam tak miło, że aż złośliwie.
- PUSZCZAJ! - Angelina wrzasnęła na całe gardło, nie wytrzymała, a miecze chyba zamurowało.
- Nie puszczę... - zamknęłam spokojnie oczy i po chwili je otworzyłam - ...Nie puszczę... - powtórzyłam ze stoickim spokojem.

( Angelina? XD )

Od Marimar CD Rose

Wzruszyłam ramionami. Chciałam spytać "co to jest?", ale nie miałam na to siły ani ochoty.
Pomimo krótkiej wesołej chwili znowu ogarnął nas beznadziejny nastrój.
- Myślicie, że kiedyś się stąd wydostaniemy?- spytała po chwili Rose.
- Nie. Nigdy- odfuknęłam. Nie miałam nastroju by odpowiadać na takie pytania.
Zapadła chwila ciszy.
- One są wszędzie- szeptała Buruani i powoli zaczęła unosić się nad ziemią, siedząc po turecku- Są wszędzie... Nie! Nie! Odejdźcie! Zostawcie mnie w spokoju!
Spojrzałam przerażona na Rose.
- Eee... Buruani?- powoli wstałam.
- Nie! Proszę...- jej głos zmienił się z agresywnego we wręcz płaczliwy-... proszę... zostawcie mnie... zostawcie!
- Buruani!- krzyknęła Rose.
- Obudź się z tego transu! Potrafisz odegnać te duchy!- dodałam.
- Są... są wszędzie...- jej głos... była przerażona...- Tu jest... jest... Ta-tak zimno...
- Buruani!
Na jaj czarnych włosach powoli zaczął opadać szron, a krople potu, które lśniły na jej czole powoli zamieniały się w lód.
- Buruani!

< Buruani? Jak tam? ;P>

Od Angeliny CD Yami

- Dzięki, że im powiedziałaś, że będę działać!- mruknęłam.
- A nie będziesz?
- NIE! BO ONE MIAŁY NAWET NIE ZAUWAŻYĆ, ŻE MANIPULUJE, CHOLERA!- fuknęłam szeptem, więc Miecze tego nie usłyszały, ale myślę, że byłam stanowcza.
- No... Sorry, ale nie, nie zdejmę zaklęcia!
Zacisnęłam zęby i pięści.
- Yami?
- Hmm?...
- Masz. Mnie. ROZKUĆ!- wybuchnęłam.
- NIE!
Byłam zdenerwowana już nie na żarty. Ale no co! To był już szczyt!
- Yami?
- Hmm?...
- ROZKUJ MNIE!
< Czy moje argumenty do Ciebie przemawiają, Elfico Mroku? ;)>

Od Rose CD Marimar

Nauczycielka zmęła w ustach przekleństwo a ja nie mogąc powstrzymać uśmiechu odwróciłam się i zaczęłam ,,wzrastać'' jakąś małą roślinkę, która wyjrzała z pomiędzy desek.
-Fajnie to rozegrałaś.-powiedziałam do Marimar kiedy zostałyśmy same.
-Dzięki. Tak sobie myślałam, że jak na taką jędzę buźkę ma trochę za ładną.-odparła. Zachichotałyśmy.
-O tak. Zdecydowanie.-wtrąciła się Buruani. Znowu zachichotałyśmy.
-Proszę.-powiedziałam po chwili podając im kawałki świeżo ,,wyrośniętej'' roślinki. Jadłyśmy w milczeniu. Jadłyśmy. Źle powiedziane. Łyknęłyśmy tylko ponieważ roślinki było na jeden gryz dla każdej. Wolałam nie myśleć o tym, że roślinki przestaną rosnąć. Co prawda mogę zmienić się w pumę, ale co to da? Nie przykładałam się do magii i nie przeteleportuję się do lasu i z powrotem. Całkiem nieświadomie odwinęłam listek i na podłogę wypadła moja kulka. Szybko złapałam ją i na powrót zawinęłam w palmę. Dziewczyny spojrzały na mnie.
-Co?-zapytałam.

Marimar? Buruani?

Od Yami CD Angeliny

- To powiedz im to skuta, to zaklęcie działa raz, nie uwolnię was. Moje jeszcze zawsze uwięzić miecze w potrzasku... - uśmiechnęłam się złowieszczo - Jestem po prostu zapobiegawcza, tyle... Powiedz tak jak stoisz, bo jak będzie trzeba to nie będę mogła ratować sytuacji... Więc? - uśmiechnęłam się tak miło, że aż denerwująco do Jessicy. Uwielbiam denerwować innych.

( Jessica? Angelina? )

niedziela, 24 marca 2013

Pierwsza Wyrocznia...

... się ujawniła...

Od Koral CD Narii

Drzwi zaskrzypiały i otworzyły się a przed nami stanęła scena... przez którą na chwilę stanęło mi serce? Nie... Tam nic nie było.
Zwykła drewniana chatka... I nic więcej.
- Nic tu nie ma- zauważyłam.- Jeden mały pokój zrobiony w całości z drewna. Trzy okna i.... nic.
Narii zmarszczyła brwi.
- Myślałam, że coś tu będzie... Sprawdźmy! Może coś tu jest, ale... na razie nic nie wiedzimy?...
Wzruszyłam ramionami.

Po dokładnym zbadaniu domku, ruszyłam w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz?!- pisnęła Elfica Powietrza.
- Nic tu niema... Wracajmy...
- Może masz rację...
Kiedy obie spojrzałyśmy na drzwi, one... zatrzasnęły się... Cały czas były otwarte, a teraz...
- Co to było!?- krzyknęłam.
- Spokojnie... To pewnie tylko wiatr.
Spojrzałam za siebie.
- Na-na-n-na-narii!- krzyknęłam.
Elfica odwróciła się i zobaczyła... Stosy kości. Kościotrupy.
- Co... to jest?- przeraziłam się nie na żarty.
- Oni... oni wszyscy umarli tu z głodu. Bo drzwi się zamknęły- powiedziała Narii.
Nagle przed nami uniosły się kości...Czaszki i kości udowe. Wisiały w powietrzu tworząc napis:
"NIE WYDOSTANIECIE SIĘ Z TOND,
ZGINIECIE JAK WSZYSCY."

< Narii?>

Od Marimar CD Buruani

Dwie postacie w kapturach podeszły do krat tak blisko, że gdybym chciała mogłabym uderzyć jedno z nich pięścią w twarz.
Nagle jedna postać podeszła jeszcze bliżej, jakby chciała przecisnąć się przez kraty. Przełożyła przez nie dłoń i zagrzechotała mi nad głową kluczami.
- Chcecie je, prawda?- rozległ się kobiecy głos przepełniony... dziwnym uczuciem. Jakby cieszyła się widząc, że cierpimy.
Zamachnęłam się ręką leniwie, ale nic to nie dało. Tak jak zwykle zdążyła zabrać dłoń.
Zrzuciła kaptur, a ja ujrzałam tą krzywą, uśmiechniętą buźkę Kerr.
- Ty... Glizdo!- usłyszałam głos oburzonej Buruani.
Uciszyłam ją gestem ręki.
- Spokojnie- nadal leżałam na plecach. Odwróciłam lekko głowę, w stronę nauczycielki- Och, Kerr... kiedy Ci się to znudzi?- spytałam znużonym tonem.
Z doświadczenia wiedziałam, że złość, smutek i krzyki nic nie zdziałają. W ten sposób można tylko jej pokazać, że osiągnęła to co chciała. Ale pokazując jej, że jestem znudzona i nie chce mi się jej dłużej oglądać, dałam jej do zrozumienia, że mało mnie obchodzi, co ona mówi, czy robi.
- Och! Chyba nigdy moja droga!- zdenerwowała się.
- Kochanie, spokojnie- druga postać zrzuciła kaptur.
- Tak wiem, Javier, wybacz- ich usta złączyły się w krótkim pocałunku.
Przewróciłam oczami nie chcąc ich oglądać.
- No już! Koniec przedstawienia!- krzyknęłam.
- Coś ci nie pasuje?- ofuknęła mnie Kerr.
Włożyłam tyle siły ile się dało, w to by jak najbardziej ogrzać kamyczek, który unosił się nad moją dłonią. W jednej chwili zmienił się w ciekły ogień, lawę, jeszcze bardziej parzącą niż cokolwiek co istnieje.
Wstałam starając się kierować wszystkie moje złe uczucia na kamyczku, co czyniło go jeszcze cieplejszym.
- No, co?- odezwała się Kerr- Zdenerwowałaś się, co dzie...- nie skończyła, bo cisnęłam jej w twarz tym, co miałam pod ręką- Aach! Moja twarz!- krzyczała.
Spojrzałam na dziewczyny. Na ich twarzach mały się blade uśmiechy, ale ja patrzyłam na to nie wzruszona!
- Spokojnie, Kerr... Wszytko będzie dobrze...- Javier próbował odlepić od jej policzka zastygającą już "maskę".
- Dobrze?! DOBRZE!?
W końcu zlitowałam się nad nauczycielką i używając swojej mocy znowu rozgrzałam kamień.
- Aaach! CO TY ROBISZ, JĘDZO!!- krzyknęła.
- Ratuję twoją "śliczną buźkę".
"Ukształtowałam" ranę tak by, kiedy się zagoi nie było różnicy w jej wyglądzie i odsunęłam od niej kamień.
- Ty... ty...- słowo którego później użyła... Ponieważ jestem kulturalna, nie wymawiam i nie piszę takich słów.
Zaczęli odchodzić kiedy krzyknęłam.
- Te, Kerr!
Odwróciła się.
- Mam nadzieję, że nauczyłaś się, że za mną nie wolno zadzierać- uśmiechnęłam się chytrze.
Znów się położyłam i podniosłam kolejny kamień.

< Buruani, Rose? Jesteście w szoku? ;)>

Smoki...

... są w zakładce Zajęcia!

Od Aliaune

 
 
Podniosłam się i otrzepałam z kurzu.
- Weź się w garść Ashe! Uch... Aliaune! - krzyknęłam.
Jaskinia lekko się zatrzęsła. Stanęłam wyprostowana i skierowałam się do wyjścia. Stawiałam nogę za nogą zastanawiając się co będzie, kreując najgorsze scenariusze. Człowiek jest demonem, tak się przyjęło i tak pozostanie.
Płynęłam pod prąd. W skórze elfa było to trudne, płaszcz robił się ciężki i spychał mnie do tyłu. Jako człowiek czuję się lżejsza.
Dotknęłam ręką wystającego korzenia i chwyciłam się go mocno. Przyciągnęłam się do brzegu. Podciągając się weszłam na suchy ląd. Przede mną pojawiła się Wioska na Drzewie. Położyłam się na ziemi i rozejrzałam. Ani żywej duszy. Pobiegłam pośpiesznie do mieszkania. Na schodach spotkałam jakąś elficę rozmawiającą z Arweną.
- My się chyba nie znamy - powiedziałam pośpiesznie i nie zatrzymując się ani na chwilę pobiegłam do chatki.
Przesunęłam lodową szafkę tak, aby zastawiała drzwi. Ze złości zerwałam baldachim ozdabiający łóżko i wyrzuciłam przez okno. Usiadłam w kącie pokoju. Zaczęłam cicho szlochać.



Od Narii CD Koral

Westchnęłam cicho pogrąrzajac się w zamyslenia. Drugie wiezienie mogło by być dosłownie wszedzie. Na pewno nie zrobili go zbyt blisko pierwszego, bo to by było bez sensu. Aaaah. To wszystko jest jakieś bezsensu. Przesunęłam wzrok na zachodzace słońce. Piekne, żółte słońce, które przez cały dzień daje światło, teraz zachodzi za horyzontem ziemi by ponownie wstać jutro oświecajac znów tereny swoim światłem. Nabrałam powoli powietrza i po chwili tak samo wolno je wypusciłam. Puknęłam lekko Koral. Elfica zwróciła na mnie swój wzrok. Uśmiechnełam sie lekko i chcąc nie chcąc podniosłam sie na wpoł wstajac. Byłam pochylona nad Koral, która po chwili tak samo jak ja stała na jednej z gałęzi drzewa.
-Stanie i myślenie nic nie pomoze-powiedziłam obracajac sie szybko wokół własnej osi.
-To w droge-powiedziałam spokojnie Koral. W moim obkrecaniu sie zatrzymałam sie na chwile jakby zamierajac. Zerknełam na nia bez wyrazu twarzy.
-Start-szepnęłam i skoczyłam lekko w dół obijajac stojace mi na drodze gałęzie. Leciałam jak pocisk ale bardzie lekki w tym przypadku. Po chwili obok mnie pojawiła sie Koral. Zerknełam na nią radosnie. Zlapałam ja za reke i lecialiśmy razem nad ziemią. Dosyć nisko sie unosiliśmy, bo nie mogłam podnieśc wysoko zbyt duzego cieżaru. Jednak wiatr, który wiał w strone w która my leciałysmy pomagał nad niesamowicie. Kierowałam nad do Magicznego Lasu. Lot był przewspaniały. Słonce i różowe niebo, które wygladało jak z najpiekniejszej bajki. Gdy dotarłysmy nad skraj lasu zniżyłam lot. Przelatywałam obok drzew, które o dziwo wygladało nietypowo. Rozgladałam sie za jakoś chatką. Mało jest chatek w lesie jednak była ona napewno w kororach, w których tak cieżko je rozróznić.
-Patrz-usłyszłam głos Korla i zobaczyłam jej wyciagnietą reke wskazujaca kierunek. Poleciałam szybciej. Po chwili stałyśmy przed wspaniale wygladajacym domkiem. Był moim zdaniem lekko zakrzywiony czego nie potrafiłam zrozumieć.
-Chodzmy-usmiechnęłam sie zapiac za klamke. Drzwi ze skrzypem otworzyły się.

(Koral? Co skrywa chatka w lesie?)

Od Burauni: c.d. Marimar

Siedziałam w kącie, w cieniu. Duchy otaczały mnie i coś do mnie mówiły, ale ich nie słuchałam. Miałam opuszczoną głowę, a kurtyna włosów przesłaniała mi twarz. „Jak ja mogłam dać się złapać? Jak jakiś niedoświadczony szczeniak.” Rugałam się w myślach. Przeżyłam dziesiątki buntów, setki bitew, tysiące potyczek. A załatwiło mnie kilku pachołków i wtrąciło do lochów. Jak?!
Nagle jeden duch dotknął mojego ramienia, aż poczułam gęsią skórkę. Podniosłam wzrok. To był Benjamin, zabity w trakcie jednego z buntów, który mnie strzegł odkąd mnie porwali.
~ Nadchodzą ~ powiedział. Strażnicy. Mieli zasłonięte twarze, nie mogłyśmy ich rozpoznać, ale przychodzili od czasu do czasu.
- Idą. – oświadczyłam beznamiętnym tonem. Ben miał rację. Już po chwili za kratą ujawniły się trzy postacie w ciemnych strojach i czarnych maskach na twarzy. Przyglądali nam się przez chwilę w milczeniu. „O co im chodzi…?” zastanawiałam się.
~ Pewnie chcą się nacieszyć zdobyczą ~podsunął Ben. Duchy czytają mi w myślach; tak się głównie porozumiewamy. Ale czasem to wkurza. Jak na przykład teraz. „Błagam, Ben, daruj sobie” mruknęłam w myślach.
~ Sorki, że żyję ~ mruknął. Uśmiechnęłam się prawie niezauważalnie. „Ty nie żyjesz” pomyślałam. Rzucił mi piorunujące spojrzenie i się zdematerializował. W tym czasie jeden ze strażników zabrzęczał kluczami. Co oni kombinują…?

<Marimar, Rose, dokończycie?>

sobota, 23 marca 2013

Od Angeliny CD Finroda

Zmarszczyłam brwi.
- Widzę, że skrywasz dużo tajemnic- uśmiechnęłam się i usiadłam mu na grzbiecie- Mówisz, że pracownia alchemiczna tak?
Skinął... łbem i wzbił się w powietrze.
- Jako smok umiesz mówić?
Znów usłyszałam ten jego serdeczny śmiech.
- Oczywiście.
Uśmiechnęłam się.
- Opowiesz mi tą historię o zwierciadle?- spytałam.
- Nie znasz jej?
Pokręciłam głową, ale on nie mógł tego zobaczysz. Miałam nadzieję, że moje milczenie odpowie samo za siebie.

< Finrodzie?>

Od Finroda CD Angeliny

Zaśmiałem się cicho.
- Powiedz, czemu chciałaś mnie zabić? - powiedziałem.
- Ja... Tak właściwie... Nie wiem... - elfka malała w oczach - ...Przepraszam... - szepnęła.
- Dobrze, przeprosiny przyjęte, ale pamiętaj, że mnie nie da się zabić. Jestem na pół elfem, na pół duchem...
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy.
- D-Duchem? - zaczęła się jąkać, na co jeszcze szerzej się uśmiechnąłem. Pstryknąłem palcami i zniknąłem na chwilę z miejsca w którym stałem. Bezszelestnie stanąłem za Angeliną w mojej pierwotnej postaci blond-włosego elfa w misternie uszytym zielonym ubraniu.
- Właśnie, duchem, ale tym dobrym... - powiedziałem do niej, a ona aż odskoczyła.
- Nie strasz mnie!
- Nie straszę cię... - zacząłem się serdecznie śmiać - ...Wiesz, że nie musiałem cię tak naprawdę pytać o imię, bo ja znam imię każdej osoby którą widzę?
Angelina otworzyła szerzej oczy.
- Ale co ty tak właściwie tu robisz? - spytała.
- Słyszałem, że jest tu Akademia Wybranych elfic i macie walczyć z... Nieważne, macie walczyć z waszymi słabościami... - powiedziałem hardo przypominając sobie, co mówiła Espi jakieś sto lat temu ,,Wybrane które przyjdą tu za jeden wiek nie mogą wiedzieć na czym dokładnie polega ich misja, dopóki sama im tego nie wyjawię''.
- Ach no tak... A co maja nasze słabości do twojego pobytu tutaj? - drążyła dalej Angelina. Okazałem jej swą cierpliwość.
- To, że jako ''duch opiekun'' mogę wam pomóc, jest już nawet jedna ofiara moich działań uszczęśliwiających...
- Kto? - elfica ziemi.
- Yami. Znasz ją. Nie musisz mi mówić, że się jej boisz, ona nie jest zła tylko gdybyś przeżywała w dzieciństwie takie katowanie oraz cierpienia jak ona też miałabyś demona w oczach. Ta dziewczyna miała i ma cudne niebieskie oczy, były takiej barwy jakiej były, bo chodziła cały czas zła, od tak. Zło zabierało jej sprzed nich piękno świata. Znasz historię o lustrze ukazującym świat w złych barwach? To właśnie było coś takiego. A tak w ogóle, to chciałabyś zobaczyć moją pracownię alchemiczną? - spytałem się efki, po czym przybrałem postać smoka.

( Angelina? )

Od Marimar- Nie poddam się!

Leżałam na plecach, na zimnej, wilgotnej podłodze. Unosiłam lekko dłoń do góry, a nad nią unosił się mały kamyczek. Kiedy tylko zechciałam zmieniał się w lawę, tylko to dawało nam ciepło i światło. Jednak nie tylko ja przyczyniłam się do tego, że jeszcze żyłyśmy.
Rose raz na jakiś czas udawało się zmusić jakąś jadalną roślinkę do wyrośnięcia między deskami w więzieniu. Dzięki temu udawało nam się coś zjeść, a w takich roślinach jest woda... Nic nie wskazywało, że miałybyśmy skończyć jak Maylie, Annie, czy Celest.
Buruani z kolei potrafiła kontaktować się z duchami, które przynosiły nam informacje z zewnątrz... Wiedziałyśmy, że niejakie Koral oraz Narii natrafiły na naszą wskazówkę i pierwsze więzienie.
Jeśli jesteście bardziej spostrzegawczy, zwróciliście uwagę, na to, że inicjał M. (Maylie) znalazł się na... grobie... ale przy "ciepłych słowach" nie było mojego inicjału...
Może zacznę od początku...

Cześć, jestem Marimar, ale wiele osób mówi do mnie Avery. Mój ojciec pochodzi z Królestwa Ziemi, tak, tak! To ja! Córka króla!.... z nieprawego łoża... Moja matka pochodzi z Królestwa Ognia. jak pewnie się spodziewacie: zazdrosna żona króla wygnała mnie i moją matkę... Dorosłam więc w rodzinnej wiosce mojej mamy.
Kiedy dostałam list od dyrektorki pomyślałam "Super! Nie mogę się doczekać!"... Na początku było super, poznałam wiele fajnych przyjaciółek, kłóciłam się z Kerr i Javierem... Aż w końcu... dyro powiedziała nam o wojnie z gigantami... I wtedy zaczęły się bunty. przestałyśmy przykładać się do nauki, a potem... Zamknęła nas. Miałyśmy trzy więzienia. Pod moim domkiem, na dnie jeziora i tu... a to "tu" przekracza wszelkie wyobrażenia.

< Rose, Buruani? Dodacie coś?>

Od Angeliny

Spacerowałam przy granicy Mrocznego Lasu. Wyciągałam rękę w stronę drzew, a koniuszki moich palców lekko muskały korę.
"Mogłabym tak spacerować przez wieczność..."- pomyślałam, kiedy...
Nagle ujrzałam małą rzeczkę wijącą się wśród roślin. Woda wypływała z lasu.
Nagle cały lęk związany z ewentualnym zgubieniem się w ciemności... zniknął. Po prostu będę iść wzdłuż strumienia.
Szybko przekroczyłam granicę mroku i prędko pobiegłam... jak najdalej.
Nagle, kiedy nie widziałam już granicy światła i mroku, spojrzałam w bok i ujrzałam drzewo, którego szubek stykał się z ziemią, tworząc coś na kształt łuku. Oczarowana, głupio i bezmyślnie, odbiegłam od strumyka i przeszłam przez "łuk" i nagle...
Znalazłam się w zupełnie innym miejscu! To chyba był Las Magii... Czy możliwe, żebym się prze teleportowała?...
- Kim jesteś?- odezwał się ktoś stojący za mną.
W przerażeniu odwróciłam się i ujrzałam pięknego chłopaka... Wyglądał na 16, góra 17 lat. Jego skóra była niebieska, a oczy- piękne. Wyglądał na elfa Wody, albo Powietrza. Jednak wolałam nie pokazywać mu, że mi się podoba.
- Pytanie brzmi, kim ty jesteś?- wyciągnęłam sztylet, który zawsze noszę ze sobą.
Nie przestraszył się. Nie pokazywał żadnych emocji.
- Spróbuj- pospieszył mnie.
Podsunęłam mu do gardła miecz. Wcale nie chciałam zadać ciosu... Właściwie... teraz jak o ty myślę, to nie wiem co chciałam zrobić...
Kiedy tylko zimna stal dotknęła jego błękitnej skóry on zmienił się w niebieski dym, który uciekł i z powrotem zmaterializował się w inny miejscu.
- Jestem Finrod. Może porozmawiamy normalnie?
Skinęłam głową z szeroko otwartymi oczami.
- Angelina- nie potrafiłam wydusić nic więcej niż ten zgłuszony szept.

< Finrod? ;)>

Od Koral CD Narii.

Złapałam się za głowę. Wcześniej o tym nie pomyślałam!
- Może we Wzgórzu Węży, Jaskini, albo tej Leśnej Chacie, co?
- Czemu, myślisz, że tam?
- Bo ty chyba najbardziej tajemnicze zakątki Akademi..
Na chwilę zapadła cisza.
- Na miejscu tej jędzy urządziłabym lochy przy Wiosce Magi.... Dzięki temu mogłaby ich stale obserwować...

< Narii?>

Od Angeliny CD Yami

Kiedy Yami zakuła nas w kajdany miałam ochotę krzyczeć. Co to, cholera ma być!
Jednak z drugiej strony wiedziałam, że chyba nie ma innego wyjścia, by Yami została w drużynie... Chyba, że...
- Yami, rozkuj nas- rozkazałam.
- CO!? CZEMU?!
- Mam pomysł, spokojnie...- nie byłam pewna, czy się uda, ale te kajdany...
To mogło tylko ich jeszcze bardziej rozwścieczyć. Jeśli, ktoś miałby jakieś szanse, żeby ich przekonać... to chyba tylko... ja?
Wiem jak manipulować, wiem jak sprawić, by ktoś poczuł się tak jak zechcę. Usatysfakcjonowany, zły, zdenerwowany, zawstydzony, głupi, naiwny...
- Temu, że wiem co robię- dodałam.

< Yami? XD>

piątek, 22 marca 2013

Od Narii CD Koral


Zamysliłam się znów na chwile. Nie maiłam pojecia od którego domku zaczać ale tutaj znów był problem. Nauczycielki i dyrektorka chodzą po pokojach czyli musieli już być w tych na dole.
-Ej może...-przerwalam na chwile. Włosy spadły mi na jedno oko zakrywajac je prawie całkowicie.
-No..-ponaglała patrzac na mnie z wyczekiwaniem.
-Sama nie wiem. W każdym domku mógłby sie zmieścić drugie wiezienie a moze w żadnym go nie ma-powiedizłam cichym głowiem chowajac głowie pomiedzy ręce.
-Jak nie w domkach to gdzie?-zapytała zdzwiona.
-Na terench naszej Akademii jest wiele miejsc gdzie mogły by być wiezienia a dyrektorka nie zrobiła by chyba wiezienia zaraz obok tego pierwszego. -powiedziałam wychylajac sie lekko.

(Koral?)

Jessica...

... się zmieniła...

od Yami CD Jessciy


Otworzyłam szerzej oczy.
- Żartujesz... - syknęłam.
- Nie Yami, przechodzisz do nas... - powiedziała Jessica wzruszając ramionami.
Zaniemówiłam. Usłyszałam za sobą warknięcie Angeliny.
- Czemu zabierasz na Yami?! Czemu!? - wrzasnęła.
- Uspokój się... - ziewnęła Jessica - ...Takie są zasady, przykro mi.
- ZASADY! ZASADY?!!!!! - do ostrej wymiany zdań włączyła się Arwena. Po chwili obie już wtórowały mojemu wściekłemu trajkotaniu.
- Co za zasady!? We dwie nic nie zrobią! - machałam zbulwersowana rękami.
- A ja chcę Yami! - warknęła Angelina.
- Nie bądźcie jak dzieci... - jęknęła Jessica.
- NIE JESTEŚMY! - ja, Angelina i Arwena wypaliłyśmy chórem.
- Yami, jesteś z nami w drużynie... - mówiła niewzruszona Jess.
Pociemniało mi niebezpiecznie w oczach, zacisnęłam pięści tak mocno, że stal którą zaczęłam nosić na rękach wręcz werżnęła mi się w ciało. Po chwili jednak uspokoiłam się.
- A mogę wziąć coś ze sobą? - spytałam wesoło. Angelina i Arwena oniemiały.
- Yami! Ty zdradziecka... - zaczęła Angelina, ale urwała. Pobiegłam do mojego pokoju po coś, co dostałam od przyjaciela moich rodziców w Królestwie Mroku.
- Gdzie to jest... - jęknęłam otwierając moją skrzynię na skarby prywatne i tylko do użytku własnego, na czarną godzinę. Po piętnastu minutach szperania znalazłam... Długie, silne łańcuchy. Tylko ja znałam zaklęcie na nie... Oraz ten elf który mi je dał. Zaraz wszyscy przekonają się o ich mocy, oraz mojej makabrycznej pomysłowości... Pobiegłam do dziewczyn wymachując łańcuchami. Spojrzały na mnie zdziwione.
- A po co ci zwykłe łańcuchy... Eeeeeee.... Z doczepionymi trzema kajdankami? - spytała Koral.
Puściłam do niej oko.
- Zobaczysz... - szepnęłam i prędzej niż ktokolwiek zdążył zareagować zakułam mnie, Angelinę i Arwenę w kajdanki. Każda miała jedną rękę uwięzioną, a drugą wolną.
- ,,Watashi ga ika senai yō ni anata ni meijiru made, watashi no yūjin, ketsugō...'' - powiedziałam, a wtedy rozległ się metaliczny dźwięk. Wiedziałam co się stało. Zaraz im wszystko wyjaśnię.
- Ej! - krzyknęła oszołomiona Jessica widząca mnie i moją drużynę skute jednym łańcuchem. Uśmiechałam się niewinnie i delikatnie.
- Słowa tego zaklęcia znaczyły dokładnie ,,Dopóki ci poleciłem nie pozwól mi odejść, mój przyjacielu, dołącz ...'', dało one tym łańcuchom ogromną siłę, będą trzymały nas dopóki nie powiem zaklęcia, żeby puściły. Żadne z tych które znacie nie pomoże, bo to należy do czarów przekazanych - istnieje tylko jeden taki czar i można użyć go tylko raz na danym łańcuchu... A całego arsenału przekazanych czarów może używać osoba powołana przez jego twórcę. Nic prócz jednego zaklęcia które znam tylko ja i przyjaciel moich rodziców, który mi je podarował, oraz przekazał nie może ich zniszczyć. Nie szukajcie tych zaklęć. Nie zostało wam ono przekazane, a wszyscy znamy zależność - dla osoby niepowołanej to zaklęcie nie przyniesie oczekiwanych efektów, lecz natychmiastową, bolesną śmierć... Chodźmy do mieczów dziewczyny -zakończyłam mroczną gadkę, która była tylko i wyłącznie prawdą i pociągnęłam Angelinę i Arwenę za łańcuch - Teraz mogę do was przejść... - uśmiechnęłam się irytująco do Jessicy. Angelina i Arwena wyglądały na zszokowane nowym zjawiskiem i moim zachowaniem.

( Która dokończy? Angelina, Arwena, Koral lub Jessica? )

Od Jessicy CD Koral

Wróciłyśmy do wioski. Od razu rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Nie chciałyśmy o tym rozmawiać. Czułam się... źle. Wręcz nieszczęśliwa. Nie rozumiałam tego uczucia. Nagle doznałam wizji. Zobaczyłam ciemny las. Nagle w oddali rozbłysło światło. Zobaczyłąm maleńką iskierkę wędrującą w moje ręce. Kiedy jej dotknełam zobaczyłam taki obraz:




To... była moja prawdziwa matka... zabiła ją jej siostra...
-Teraz wiesz.- usłyszałam głos za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam ciemny kształt.
-Kim jesteś?
-Nikim.- odpowiedziała postać.- Ale wiem kim ty jesteś. Jesteś Jessicą?
-Chyba nie ma w tym nic niezwykłego?
-Czasem proste rzeczy mogą być czymś niezwykłym. Jesteś kimś więcej. To co zobaczyłaś jest wydarzeniem, któremu mogłaś zapobiec. Byłaś jenak młoda. Zbyt młoda.
-O czym ty mówisz!?
-Jesteś wybrana. Musisz przyjąć się. Do tej pory jesteś kimś innym. Uwierz mi. Sama dobrze wiesz o czym mówię.- zacisnęłam zęby. To było naprawdę dziwne.
-Dobrze... niech ci będzie.- odpowiedziałam. Nagle iskierka się rozmnożyła i wiele iskierek zaczęło latać wokół mnie. Kiedy wszystko się skończyło wyglądałam tak:




Wyglądałam jak matka. Wiedziałam, że gdzieś tam jest moja siostra. Wyszłam z wizji. Wszystko się zmieni. Wszystko.

Uwaga

Czy wiecie, że w Akademii straszy?...

czwartek, 21 marca 2013

Yami zmieniła opis!!

Od Yami - ,,Tchnienie życia''


Noc... Taka, jaką pamiętałam... Zdradziecka, tajemnicza, jaką kochałam. Nagle coś zaczęło popychań mnie do tego, żeby... Skoczyć z okna. To było silniejsze ode mnie... Ale czułam, ze muszę posłuchać tego głosu. Chciał ode mnie czegoś niebezpiecznego, lecz podejrzewałam, że ma w tym jakiś konkretny cel, który powinien... Coś we mnie zniszczyć? Co mnie to... Jak mnie nie będzie, to się pewnie ucieszą. Zamknęłam oczy i otworzyłam okno. Jestem głupia. Skaczę z okna nie posiadając skrzydeł... Odebrała mi je choroba, gdy byłam bardzo mała. Skoczyłam. Z hukiem wylądowałam na ziemi, jednak nic mi się nie stało. Otrzepałam ubranie z piasku i poszłam do Mrocznego Lasu. Pałętałam się po nim szukając sama nie wiem czego. Usiadłam pod drzewem, a wtedy... Wtedy powoli, z ciemności zaczął sunąć w moją stronę niebieski płomień. Wystraszyłam się. Nie dość, że zgubiłam się na własne życzenie, to jest tu z pewnością wiele niebezpiecznych bytów.
- Kim jesteś? - warknęłam.
- Spokojnie Yami... - powiedział czyjś głos.
- Ale kim ty jesteś!? - dalej drążyłam agresywnie.
- Jestem lustrzanym odbiciem... Jestem duchem-opiekunem Warren'a Burgess'a... To znaczy nie jestem prawdziwym duchem, tylko
- Kto to? - wzdrygnęłam się.
- Pół elf, pół człowiek... - odparł niebieski płomień i przysunął się bliżej, zaczął gładzić mnie po twarzy, jednak nie czułam, żeby coś mi się działo.
- Ludzie są źli... - uniosłam lekko brodę do góry.
- Nie wszyscy, zły jest on... - szeptał mi prosto do ucha.
- Twój podopieczny?
- Nie...To stwór który zniewolił mego pana i wiele innych osób, o którym powie Tobie i Twej przyjaciółce Wielka Wyrocznia... - szeptał dalej.
-Co to za stworzenie?
Gdy tylko się o to spytałam, płomień się gwałtownie powiększył.
- Ten, który sprawia, że twój umysł jest nie czyście czysty, wysysa z ciebie życie zostawiając cię żywą, będąc żywa będziesz martwa... Przyszedłem ci pomóc, wzmocnić cię... Ciebie również dawno zniewolono... To widać po Twych oczach Aiane...
- Co ty pieprzysz? - syknęłam – Ostatnio wiele dziwnych rzeczy się tu dzieje! Klątwa na Koral, tylko nie mów, że jak Ashe posiadam fałszywe imię!
- Nie mówię tak... to twoje drugie imię... Nadały ci je wyrocznie światła, dlatego twoi rodzice je odrzucili.
-Ś...światła? - zająknęłam się niepewnie.
Płomyk zaśmiał się i zauważyłam, jak przygważdża mnie do drzewa, bym nie uciekła.
- Tak... Posiadasz bardzo dalekich przodków światła, przez to jesteś inna niż inne elfki mroku... Dlatego to ciebie wybrano... A teraz powiedz mi... Mogę zmienić cię, sprawić, że będziesz miała umysł jak każda osoba która miała normalne dzieciństwo... Już nie będziesz miała w oczach tego zła... Będziesz widzieć inaczej świat... Zaufaj mi, błagam... Ale musisz zgodzić się na bardzo krótką chwilę niewyobrażalnego cierpienia, takie jakie kumulowałoby wszystkie rany jakie ci zadano...
Zamknęłam oczy. Ufać mu? Czy nie? Uśmiechnęłam się lekko. Najwyżej umrę. Mnie już nic nie przeraża. Boję się cierpieć... Ale skoro to ma być coś co uspokoi moje skołatane serce...?
- Zaczynaj... - szepnęłam.
- Jak tylko sobie życzysz, Yami/Aiane – to zdanie powiedział w tak dziwny sposób, że wymówił jednocześnie oba imiona. Potem czułam jak płomienie zaczynają mnie palić... Ale nie, to nie moje ciało! To... Moje najgłębsze wnętrze! Wrzasnęłam przeraźliwie i zwinęłam się na ziemi. Bolało mnie serce, wszystko... Ciało... Cierpiałam i fizycznie i psychicznie. Czułam, jakby zimna stal zaciskała się na mych ramionach.
- CZEMU TO MUSI TAK BOLEĆ! - wrzasnęłam zaciskając mocniej oczy. Mało tego – to bolało tak, że nie mogłam się ruszyć, załapać oddechu... Nawet płakać z tego bólu nie mogłam. Jednak było mi dziwnie.... Dziwnie... To takie uczucie, że powoli wszystko znika. Kiedy ból zaczął mnie tak szybko jak przyszedł opuszczać, zamknęłam oczy i usnęłam z lekkim uśmiechem na twarzy. Obudziłam się po godzinie. Wszystko widziałam lekko rozmazane. Byłam otoczona niebieskim okręgiem płomieni. Było mi... Jakoś tak błogo. Przeciągnęłam się i z uśmiechem spojrzałam w gwiazdy.
- Udało ci się? - spytałam.
- Tak... - odparł rozbawiony głos - ...Zaszło w tobie wiele zmian.
- Uch, rzeczywiście... - uśmiechnęłam się i chwiejnie wstałam. Rzeczywiście! Na rękach miałam metal.
- Co jest? - oglądałam siebie ze wszystkich stron. Wyglądałam inaczej! Byłam jeszcze piękniejsza! Czułam się lekko, tak, że mogę zawojować świat. Powstała we mnie chęć... Wprowadzania radości w życie innych, to takie cudowne... Ja... Ja jestem dobra! Z moich oczu popłynęły pierwsze w życiu łzy szczęścia. Teraz wiedziałam... Czułam, że żyję naprawdę... Serce biło mi szybko... Do tej pory było jakby uśpione i lodowate.
- Dziękuję.. - wyszeptałam szczęśliwa.
- Proszę kochana... - płomyk zamigotał jaśniej - ..Ale pamiętaj, zrobiłem to po części dla mojego pana, żebyś ty i Arwena mogły uratować mojego pana... Oraz inne ofiary tamtego potwora... Liczę na was pamiętaj... Do zobaczenia...


Gdzie ty znikasz? - jęknęłam i uderzyłam się w głowę... O moją półkę z książkami... To ja nie jestem w lesie? Ale czuje się jakoś tak... Dziwnie... Spojrzałam do lustra i krzyknęłam wywracając się na podłogę. Ja na serio wyglądałam jak w tym śnie! A więc to stało się naprawdę!? Ja jestem do czegoś wybrana!!!? I jestem szczęśliwa...? Nie chciało mi się wstawać z podłogi. Leżałam na niej i chichotałam. Ubrałam się w normalne ciuchy, jednak były w znacznie innym stylu. Byłam w ciuchach jak na wojnę! O matko! Ale dobrze mi w tym. Jakby nigdy nic przeszłam przez plac akademii i położyłam się na trawie wystawiając twarz do słońca. Nie jestem już tą samą, wredną Yami...

( Dziewczyny? Która dokończy? ;3 Nie bać się ^.^... )

Od Angeliny "Urodziny"

Spojrzałam na zegar. Jeszcze dwie minuty.
Przewróciłam oczami i wyjrzałam przez okno. Niebo było przepiękne. Po chwili znów zerknęłam na zegar.
Dziesięć sekund!
Dziewięć.
Osiem.
Nie mogę się doczekać!
Pięć.
Cztery.
Zaraz, już zaraz!
Dwa...

Jeden.
- Sto lat, Angelino- szepnęłam.

< Czy komuś o tym mówiłam? Ktoś coś przygotował? ;)>

Od Angeliny CD Yami

Kiedy Yami położyła dłoń na klamce zacisnęłam zęby.
Podbiegłam do nich.
- Też idę- szepnęłam.

<Arwena? Sorry, że odpisałam za Ciebię...>

Od Yami CD Arweny





Właśnie byłam zajęta jednocześnie nauką i moją czerwoną sukienką, gdy usłyszałam znajomy głos... Dochodzący z głębi duszy...
,,Yami, chodź do mnie! I to szybko!''
To była... Arwena?! Co ją...! Pfffff... Znowu ściganie na smokach? Oj dobra, już nawet się do niej przekonałam, nie będę taka. Ja również porozumiałam się z nią telepatycznie.
,,A gdzie jesteś?'' - spytałam.
,,Przy chacie w lesie... Jest ze mną Angelina, ale błagam, chodź!'' - odparła Arwena.
,,No dobrze...'' - westchnęłam i wyszłam z pokoju. Jak ja sobie poradzę na jakiejś misji w czerwonym stroju, to zbyt jaskrawe, zupełnie nie maskuje! Wezwałam mojego smoka - Dark'a i poleciałam do Mrocznego Lasu. Gdy widziałam już tą upragnioną chatę, którą już dawno chciałam zobaczyć, kazałam zwierzęciu wracać do akademii i poszłam w krzaki do Arweny i Angeliny. Widziałam je już z daleka. Skradałam się do nich cicho... Bardzo... Aż w końcu powiedziałam zadowolona na całe gardło:
- Hej dziewczyny, co tam?!!!
Obie elfki podskoczyły w miejscu.
- Yami... - jęknęła Angelina.
- ...Nie strasz nas! - dodała Arwena.
Westchnęłam.
- Po co mnie wezwałaś? - spytałam Arweny.
- Żebyś poszła ze mną do tej chaty, chcę tam iść, ale się boję...
Przewróciłam oczami i ruszyłam przed siebie.
- Chodź... - mruknęłam.

( Arwena? )

Uwaga!

Zajrzyjcie do zakładki Uwięzione... Będziecie zaskoczone!
(Te osoby miały zarezerwowane miejsce w Akademii już daaaawno  temu)

ps Ashe zmieniała opis! To znaczy... Aliaune!

Od Koral CD Narii

Powoli pokręciłam głową.
- Nie wiem- przełknęłam ślinę- Musimy kogoś wtajemniczyć.
Jessica spojrzała na mnie spod przymrużonych oczu.
- Kogo?
- W domku Angeliny było pierwsze więzienie, może...
- Nie!- przerwała mi- Tamto miejsce już przejrzałyśmy!
- Więc co? Może włamiemy się do kilku osób i sprawdzimy czy tam nie ma więzienia numer dwa, co?
Zamyśliła się.
- To nie zły pomysł.

< To do kogo się włamiemy? XD>

Od Koral CD Jessicy

Nie mogłam uwierzyć, że to koniec.
Klątwa zniknęła. A ja mogę być szczęśliwa.
- Wracajmy- zgodziłam się i po jakimś czasie dotarłyśmy do Wioski na Drzewie.

< Jessica, nie wiem co można jeszcze dodać...>

poniedziałek, 18 marca 2013

Od Jessicy C.D. Koral


Właśnie miałam odpowiedzieć ale uprzedziła mnie Randi.
-Jeszcze nie. Musicie uzyskać moją łaskę, a potem Koral otrzyma dar przejścia.
-Co to?- zapytałyśmy razem.
-Jest to dar dzięki któremu będziesz mogła widzieć świat zmarłych i dusze innych. To uzasadni moją łaskę.- odpowiedziała i położyła ręce na ramionach mojej przyjaciółki.
-Twoja odpowiedź mnie zdziwiła. To było coś czego się nie spodziewałam. Otrzymujesz moją łaskę.- wokół Koral zaczęły latać iskierki i wkrótce buchnęło od niej niezwykłym światłem. Kiedy cały proces się skończył podeszłam do niej i zpytałam.
-Jak się czujesz?
-Silna....wręcz nie do pokonania!- odpowiedziała z radością moja przyjaciółka. Odwróciłam się do Randi lecz jej tam nie było.
-Chodźmy.



Koral?

Od Narii c.d Koral


Spojrzałam na napis wyryty na obramowaniu łóżka. Westchnęłam zachowujac zimną krew choć w głebi siebie maiłąm taka panike ze najchetniej uciekłabym stad jak najszybciej by sie dało i nigdy bym tu wiecej nie wchodziła.
-Chodźmy-powiedizłam. Koral zaczeła wdrapytac sie po drabinie do góry. Ja rozgladając sie jeszcze chwile tez to uczyniłam. Gdy obie byłyśmy na zewnatrz. Zamknęłam klapkę połozylam dywan na swoje miejsce i zamysliłam się.
A.A.B.R.C.-pomyślałam patrzac na niebo.
-Koral?-zapytałam cicho.
-tak?-spijrzła zadziwona na mnie.
-A.A.B.R.C. to muszą byc imicjały imion tych elfic wiec gdzie sniedaleko musi być dugie więzienie gdzie były trzymane. A razem z tym drugim wieziemien i druga wskazówka , która może wyjasni troche wiecej-powiedizłam. Szyłam kroki dziewczyn i głosy nauczycioelek i dyrektorki. Wracały. Koral zacisnęła zeby i zaczełysmy lekko panikowac. Wescthnełąm złapałam elfice Natury za ręke i ustałam na krawędzi okna. Spojrżłmna w doł. Koral warzyła swoje i nei wiedizłam ile wytrzymam. Klapmka juz sie prusyła. Za drzwiami były głosy nauczycielek i dyrektorki. Zacisnęółam oczy is koczyłam ciągnac Koral za mna. Skeciłam w prawo stajac na bardzo gęsto porośnietej gałezi. Nauczycielki podeszły do okna i zaczęły patrzac ale po chwili zamknęły je.
-Jak myslisz gdzie jest drguie wiezienie?z-apytałam Koral nie wychodzac z ukrycia.

(Koral?)



Od Narii c.d Erline


Moze nie wygrałyśmy ale bardzo sie starałyśmy i to jest ważne. Uśmiechnęłam sie do dziewczyn. Pracowało nam sie naprawdę fajnie. Cieszyłam sie że na nie trafiłam. Moze ich do konca nie znam ale cóż nadrobie to.
-Mozę pójdziemy do mnie?-zapytałam myslac o braku grawitacji i extra zabawie.

(Dziewczęta? )

Od Ashe... Aliaune


Zbiegłam ze schodów Wioski na Drzewie. Robiąc "samolocik" pobiegłam do Zamku na Wodospadzie. Przebiegłam przez most i wpadłam od jednej z komnat zamku. Ogromne sale, piękne zdobienia. Zamek budowany przez elfy.
Przystanęłam na balkonie z którego rozpościerał się widok na krainę. Zbiegłam na dziedziniec. Usiadłam na skraju. Oparłam głowę na ręce i spojrzałam przed siebie. Kiedy się przyjrzałam... Było widać wiele rzeczy. Można było dostrzec zarysy dziewczyn siedzących w domkach lub robiących cokolwiek innego, po prostu je widziałam.
Poczułam na plecach mocny podmuch wiatru. Teoretycznie, jak i praktycznie nie byłoby to możliwe, bo za mną znajduje się zamek, przez co to on obiera mocniejsze podmuchy. To musiała być magia.
Odwróciłam się , za mną nie było nic. Puściłam na chwilę krawędź. Wtedy wiatr zawiał na tyle mocno, że spadłam.
Spadałam dość długo. W zderzeniu z taflą wody mogłam się zabić, połamać kości czy zrobić sobie coś równie okropnego. Obyło się bez jakichkolwiek przykrych incydentów, w co przez chwilę nie mogłam uwierzyć.
Tak jak kiedyś uczyła mnie Jessica - pomyślałam o bańce. Wokół mnie zaczęło zbierać się powietrze. Usiadłam spokojnie próbując nie myśleć zbyt dużo o moim dalszym losie. Wodospad wpadał do rozległego jeziora, które nadmiar wody przekierowywało do podziemnej jaskini. Wpłynęłam tam, a bańka rozprysła się gdy wypłynęłam na mieliznę. Wstałam i wyszłam na brzeg.

 photo fantasy-pictures-by-unknown-1232.jpg

Podbiegłam do majaczącego w oddali budynku. Weszłam niepewnie i rozejrzałam się. Na wprost wejścia stał ołtarz. Zbliżyłam się lekko. Przede mną pojawiła się piękna elfica.
http://werczipauczi.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/849762/files/blog_gq_5078726_7882273_sz_elfica.jpg

- Witaj Aliaune - powiedziała niebiańskim głosem.
- Aliaune? - zapytałam.
- Tak, Aliaune. Córka Geralta i Marietty. Wyjątkowa elfica o umiejętnościach podobnej miary.
- Imiona rodziców się zgadzają, ale cała reszta to bzdury... Pomyliłaś mnie z kimś.
- Jak patronka jednego z 12 ołtarzy mogła się pomylić?
- 12 legendarnych ołtarzy?
- Tak, czyżbym miała się mylić? Nie jest to możliwe. Tak więc ty, ochrzczona imieniem Aliaune, zgadzasz się mi towarzyszyć? - przyciągnęła mnie lekko do siebie.
- Aliaune... Nawet ładnie! - uśmiechnęłam się niezręcznie.
Elfica spojrzała na mnie z ukosa.
- Towarzyszyć w czym? - poprawiłam się.
- W poszukiwaniu twojej przeszłości.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła do ołtarza. Przeszłyśmy przez niego. Szłyśmy po woli przed wąską ścieżkę. Elfica pokazywałam mi moją przeszłość. Tylko... po co? Doszłyśmy do końca ścieżki i pojawiłyśmy się przed ołtarzem.
- Teraz już wiesz? - zapytała.
- Co mam wiedzieć?
- Że twoje życie jest zbyt barwne żebyś się poddawała.
- Ale... Ja nie mam się w czym poddać. - powiedziałam.
- Masz moja droga, ale o tym nie wiesz.
Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Gdy dorośniesz, staniesz się człowiekiem.
- Człowiekiem?
- Tak, tym potwornym zwierzęciem siejącym mord. To od twojego postępowanie będzie zależało jaka będziesz - okrutna, a może anielsko dobra? Jak na razie pamiętaj - spójrz na siebie.
Zniknęła.
Przysiadłam nad brzegiem strumienia. Spojrzałam na swoje rozmyte odbicie. Coś się nie zgadzało. - Gdzie mój płaszcz i śnieżno-białe włosy?! - pomyślałam. Odgarnęłam czarne włosy za ucho. Przestraszyłam się. Nie miałam uszu które były wprost znakiem rozpoznawczym elfów. Stałam się człowiekiem. Elfica (patronka ołtarza) mówiła, że stanę się człowiekiem jak będę dorosła! - Ja... Ja nie jestem dorosła! - wmawiałam sobie - Ja nie mogę być człowiekiem! Jak ja się pokażę w akademii?!
Usiadłam na brzegu i zamoczyłam nogi w lodowatej wodzie.
- Czy to znaczy, że elfy z Królestwa Lodu do jakiegoś czasu będą elfami, a później zamienią się w ludzi?

CDN

Od Arweny C.D Angeliny

Przewróciłam oczami, koniecznie musiałam tam wejść, ktoś lub coś tajemniczego tam mieszkało i ja chcę wiedzieć kto!
-Jak ty ze mną nie wchodzisz, to wezwę Yami.-odpowiedziałam, po czym bardzo mocno się skupiłam na przekazanie wiadomości przyjaciółce.
-Yami, chodź do mnie! I to szybko!-wysłałam falę telepatyczną mając nadzieję, że elfica niedługo się zjawi...

(Yami?)



piątek, 15 marca 2013

Od Erline C.D. Narii "Poszukiwanie sztandaru"



Wreszcie go odnalazłyśmy. Co prawda wymagało to nieco wysiłku, ale satysfakcja ze znalezienia go była ogromna. Nareszcie można było odpocząć. Poleciałyśmy do Espi.
- No dziewczyny wygląda na to, że jesteście drugie. Gratuluję. - Uśmiechnęła się lekko. Wszystkie cieszyłyśmy się z naszego małego sukcesu.

<Drogie towarzyszki?>

Od Koral CD Jessicy

- To... tyle?... Klątwa zdjęta?...- spytałam

< Jessicy?>

Od Koral CD Nari

Zacisnęłam pięści i spojrzałam do środka dziury w podłodze. Kiwnęłam głową.
Narii zeszła do schodkach w dół, a ja za nią.
- Widzisz? Nie ma zwłok- powiedziała Elfica Powietrza.
Kiedy w końcu stanęłam na podłodze rozejrzałam się dookoła. Pomieszczenie było bardzo małe, a jego ściany jak i podłoga oraz sufit były drewniane.
- Tu może być duuuużo wskazówek- stwierdziłam.
Przy prawej ścianie stało jedno łóżko.
- Jedno...- szepnęłam- Tych elfic było... kilka.
Narii podeszła do łóżka, a ja zrobiłam to samo. Podskoczyłam kiedy zrozumiałam, że pod kocem maluje się jakaś postać.
- Nie podchodź!- szepnęłam śmiertelnie przerażona.
Skinęła głową.
Spojrzałam w lewo i znów zamarłam. Na ścianie widniało tysiące pionowych kresek poprzecinanych poziomymi.
- Narii... Jak długo one tu siedziały?...
- Nie wiem...- w jej głosie słychać było powoli rosnąca panikę.- Ale wiem, że trzeba sprawdzić to miejsce.
Tak zrobiłyśmy, ale nic nie znalazłyśmy, prócz... jedna z desek w podłodze była luźna.
Narii uniosła ją.
- Nic nie ma- stwierdziłam patrząc do dziury.
Narii odwróciła deskę.
- Jest- przełknęła ślinę- "Mam nadzieję, że ktoś tu kiedyś trafi i... odnajdzie nas... i ocali. M."...
Położyłam dłoń na ustach.
Patrzyłyśmy na napis jeszcze jakąś chwilę, kiedy oświadczyłam:
- Trzeba sprawdzić...- wskazałam podbródkiem łóżko- wiesz.
Pokiwała głową i podeszłyśmy tam.
Narii wyciągnęła rękę w stronę kołdry i zrzuciłam ją na podłogę.
- Aaa!- krzyknęłam.
Na łóżku leżał... kościotrup. Martwa elfica.
- Dla M. pierwszej która nas opuściła. A.A.B.R.C, my nigdy o Tobie nie zapomnimy.- odczytałam tekst na obramowaniu łóżka.- Chodźmy stąd.

< Narii?>

Od Jessicy C.D. Koral


Nie wiedziałam kogo wybrać. Nagle wpadłam na pomysł. Akurat w tedy skończył nam się czas. Już wiedziałam co zrobię... to nie będzie łatwe, ale zrobię to. Stanęłyśmy naprzeciwko Drużyny Łuków. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na dziewczyny. Ashe i Koral pokiwały głowami.
-Wybieram.... Yami.- powiedziałam z westchnieniem.



Yami?Ktokolwiek?

Od Jessicy C.D. Koral

Randi wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.
-Czyli jak? Dobrze?
-T-tak...- powiedziała zdumiona i spojrzała na mnie.- ale są dwie odpowiedzi. Twoja poprzedniczka odpowiedziała. Teraz ty.- zastanowiłam się przez chwilę. Nagle coś przyszło mi do głowy.
-Wiem. Drmona można zabić o świcie lub o zmierzchu. Pomiędzy wyjściem, a wejściem, można go zabić trzyając na rękach. Można go zabić będąc pół zwierzęciem pół człowiekiem.- nagle wokół nas rosbłysło światło i z Randi zostałą zdjęta klątwa. Wyglądała tak:

http://gim44.home.pl/prace_uczniow/tym/images/elf3.jpg

-Łał.- szepnęłam.

Od Narii c.d. Koral


-A?-spojrzłam na podpis. Zamysliałam sie. Ciekawiło mnie jak nie wiem o jakie A chodzi? Kto to mozer być?. Wszystko mi się z lekka zamotało. Spojrzlam na klapkę. Pociagnęłam z calej siły ale ona nie drgnęła. Przebaby ja wywarzyc ale czy na pewno to zrobie.
-Koral?-spytzłam patrząc na elfice.
-Chcesz zejść na dół?-zdziwiła sie i kiedy już miałam powietrzem wyważyć klapkę Korla złapała moja rękę. Wyrwałam ja i aptrzłam na elfice nie rozumiejac nic.
-Wiesz mi złok tam nie ma bo skoro pisza ze je przeniosły to znaczy że zwłok nikogo tam nie ma. A wskazuwka moze być tam-zerknęlam na klapkę. Koral milczała.

(Koral?)



czwartek, 14 marca 2013

Od angeliny CD Arweny

- Ja... Wolę nie ryzykować- nie wiadomo co tam jest- nadal stałam przy swoim.

< Arwena?XD>

Od Arweny C.D Angeliny

Skinęłam głową, Angelina miała rację, lecz gdzieś głęboko serce mi podpowiadało, żeby chociaż tam zajrzeć. Byłam rozdarta... Rozum stał na przeciw głosu serca... Przygryzłam nerwowo wargę, od tej chaty emanowała magia, to dało się wyczuć, ale nie musiała być koniecznie zła... Nie doszłyśmy jeszcze do lekcji rozpoznawania takich typu rzeczy, więc równie dobrze może być ona zła, jak i dobra. Mózg mi parował, próbowałam wymyślić coś sensownego, co mi się nie udawało.
-Ale chyba by się nic nie stało jak byśmy podeszły na chwilkę do okna i chociaż zajrzały...

(Angelina?)

Od Koral D Jessicy

Zamknęłam oczy.
- One nie są naszymi przyjaciółkami, ale wrogami. Możemy wybrać tę, którą najbardziej potrzebują, albo z dobroci serca- najsłabszą.
Spojrzały na mnie przerażone.
- Przykro mi, ale... to prawda! Przykro mi... O to właśnie tu chodzi.

< Jesscia?>

Od Koral CD Jessicy

Zastanowiłam się.
- Ja... ja muszę odpowiedzieć?...
Kiwnęła głową.
Spojrzałam w białe jak śnieg oczy potwora. Prócz nienawiści nie zobaczyłam w nich niczego, ale... może... przez ułamek sekundy... pewnie mi się przywidziało... Przez twarz Randi przemknął cień, a w jej oczach ujrzałam jakby... tysiąc sposobów na zabicie nas.
 I wtedy to mnie trafiło. Poczułam się jakby ktoś uderzył mnie w twarz.
Podeszłam bliżej.
- Demona nienawiści i wyobraźni nie da się zabić- powiedziałam i zamknęłam oczy.
Czekałam na to czy moja odpowiedź była słuszna.

< Jessy?>

środa, 13 marca 2013

Od Jessicy C.D. Angeliny


Popatrzyłam na Drużynę Łóków. Nie chciałam, aby tak to się skończyło. Już wolałam przegrać. Spojrzałam na każdą z nich- Angelinę, Arwenę i Yami. Nie wiedziałam kogo wybrać. Nie chciałam nikogo. Dlaczego!? Dlaczego!? Spojrzałam na Espí.
-Możemy poczekać? Chcę uzgodnić to drużyną.- powiedziałam wymijająco, chodź było w tym trochę prawdy. Chciałam zyzskać od nich radę. Espí pokiwała głową.
-Maxie równo godzinę. Ani dłużej, ani krócej.- szybko przeniosłyśmy tym razem do domku Koral.
-Co mamy robić!- wybuchłam. To nie leżało w mojej naturze. Nie mogłam tak poprosu oddzielać kogoś od drużyny.



Koral? Ashe? Na prawdę nie wiem!

Od Jessicy C.D. Koral


Podeszłyśmy do Randi. Od razu zaczęła mówić zagadkę.
-Istnieje demon, którego nie można zabić na ziemi, ani w powietrzu. Ani na zewnątrz, ani we wnątrz. Ani w nocy, ani w dzień. Ani niczym żywym, ani martwym.
-Co o tym sądzisz?- zapytałam Koral.


Koral?



Od Angeliny CD Arweny

- Ja... To miejsce źle wpływa na ludzi- chodźmy z tond- powiedziałam obrzucając Chatę złowrogim spojrzeniem.

< Arwena?>

Od Koral CD Narii

- N-nie!
- Czemu?- zmarszczyła brwi.
- Ch-chcesz szukać zwłok?!
Powoli skinęła głową, a ja usiadłam na łóżku bojąc się, że się przewrócę.
- Lepiej poszukajmy innych wskazówek.
Kiwnęła głową.
- Ale gdzie możemy je znaleźć?
Położyłam sobie zimną dłoń na gorącym czole.
- Nie wiem. Może inne elfice zostawiły wskazówki w pozostałych domkach?
Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.
-Jest 18:30- rzekłam- Właśnie zaczynają się zajęcia.
 - To chodźmy!- już miała otworzyć drzwi, kiedy krzyknęłam:
- Nie! Jeśli opuścimy lekcję, będziemy miały szansę by przeszukać pokoje innych.
- Ach... Jasne. Jak myślisz, u kogo znajdziemy wskazówkę?
Zamyśliłam się.
 - Chodźmy do Angeliny.

Złapałam za klamkę i ze skrzypnięciem otworzyłam drzwi. Pokój stanął przed nami otworem.
Szybko podbiegłam do ławki, która stała naprzeciwko drzwi, a Narii zaczęła zdzierać mech ze ścian.
- Masz coś?- spytałam.
- Nic- powiedziała zdenerwowana i cisnęła mchem, w który zawinęła mały kamyczek do sypialni.
Kiedy kamień runął na ziemię rozległo się głuche dudnienie.
Ja i Narii spojrzałyśmy po sobie i po chwili stałyśmy już nad dywanem, na który upadł mech.
 Odsunęłyśmy go. Zamarłam.
- Wiadomość- stwierdziłam.
- I właz.
Przejechałam po wyrytym tam napisie dłonią i chwyciłam za kołatkę, która miała otworzyć przed nami kolejne pomieszczenie. Klapa ani drgnęła.
Spojrzałam na napis i już miałam zacząć czytać kiedy odwróciłam się plecami do tego.
- Co się stało?
- To... dziwne. Najpierw jesteśmy "wybranymi" a teraz okazuje się, że zostałyśmy oszukane...
- Mam ja przeczytać?
Skinęłam głową.
Odkaszlnęła.
- To było nasze pierwsze więzienie. Kiedy uciekłyśmy, napisałam tę wiadomość- mimo sprzeciwów innych dziewczyn. Jeśli też tu jesteście musicie wiedzieć, że wszystko co wam powiedzieli- to kłamstwo. Kiedyś my też byłyśmy najlepsze... Ale przed nami było wiele innych, które skończyło tak jak my- wy musicie to zakończyć. Musicie pokonać Espí. A.

< Narii?>

Od Arweny C.D Angeliny- Poszukiwania sztandaru

Ocknęłam się, ale nadal byłam jakby w transie, strasznie bolała mnie głowa...
-Co się stało?-zapytałam cicho.
-Wezwałaś mnie telepatycznie, pamiętasz?-odpowiedziała Angelina.
Nagle umysł zaczął mi na nowo pracować, no tak, przecież byłyśmy blisko chaty!
-Chodź szybko!-złapałam elficę za rękę, po czym zmusiłam siłą do przykucnięcia za krzakami.
-Co się dzieje?-przyjaciółka była trochę zdezorientowana.
-W tej chacie się coś dzieje...ale nie wiem co... dlatego właśnie Cię wezwałam. Jak myślisz, powinnyśmy jeszcze przywołać Yami, czy same mamy to zbadać?-zapytałam oczekując wypowiedzenia się Angeliny na ten temat.

(Angelina, co robimy?)

Od Angeliny- Poszukiwanie Sztandaru

Pobiegłam do Lasu Ogników i przejrzałam każdy jego zakamarek.
Kiedy wróciłam do Wioski na Drzewie, już miałam powiedzie Yami i Arwenie o niepowodzeniu mojej misji, kiedy zrozumiałam, że nikogo nie ma.
Pobiegłam na szczyt Drzewa przez schody wyryte w jego wnętrzu i spojrzałam przed siebie.
To było niesamowite! Mimo iż płonęło tam wielkie ognisko, konary wcale nie zajmowały się ogniem. Dziewczyny stały w trzech rzędach- każdy po innej stronie. Podeszłam do mojej drużyny i stanęłam na baczność pomiędzy Yami a Arweną.
- Gdzie byłaś?- syknęła Elfica Mroku. Pewnie z powodu mojej nieobecności miały kłopoty.
- Szukałam Sztandaru.
- Już po ptokach.
Spojrzałam na inne drużyny- Topory i Miecze. Koral i Narii miały smutne miny i spuszczone głowy, ale kiedy podeszła do nich dyrektorka zaczęły skakać i się śmiać.
Kiedy podeszła ona do Toporów- na ich twarzach zagościły uśmiechy.
A kiedy zbliżyła się do nas...
- Przegrałyście.
Zacisnęłam pięści.
- Zwycięscy- Miecze mogą odebrać wam jedną zawodniczkę, by ta walczyła dla nich.
Spojrzałam przerażona na Arwenę. Nie chciałam stracić przyjaciółki.
- Tylko od Jessicy zależy, czy i kto odejdzie od Łuków.
- A-ale ja jestem przewodnicząca! Nie mogę odejść!
- Jeśli wybiorą ciebię- Arwena bądź Yami zajmą Twoje miejsce- rzekła po czym zniknęłam i pojawiła się przed Mieczami. Przyprowadziła dziewczyny do nas.


< Jessica??>

Od Narii- Poszukiwanie Sztandaru


Lecialyśmy na smokach szukajac Sztandaru, którego dosłownie nigdzie nie było. Zastanowiłam się przez chce wogóle izolujac się od świata. Nagle w głowie usłyszałam znajomy głos.
-Witaj Narri, chodź za mna-usłyszłam kogoś. Odwróciłam sie ale nikogo nie było. Zdziwiłam sie ale cóz oje życie od zawsze było dziwnie wiec nie martwiłam sie. Skiwnęłam głowa i zatrzymałam Blue.
-Dziewczyny lecie dalej zaraz wróce-uśmiechnełam sie na co ona skiwneły głową. Poglaskałam Blue, która zaczeła leciec na wschód. Zdziwiałam sie czemu akurat ten kierunek. Przecież nigdy tutaj nie byłam ale skoro mówi mi to znajomy glos w mojej głowie to czemu mam zaprzeczac.
-Kapliczka tam jest-głos powiedział te ostatnie słowa i wiecej nic nie mówił.
-Mam cie-uśmiechnełam się pospieszajac Blue i wznoszac sie wyzej do nieba. Skoro wiedizłam ze to jest w Kaplicy Magii to nie musiałam już tak nisko latać. Przecież to oczywiste...
Na horyzoncie widziłam niewyraźne góry. Zwolniłam Blue i zeskoczyłam w dół chcoc szybciej się dostać. Leciłam jak strzła w strone ziemi. Gdy byłam blisko zawirowałam i ustałam spokojnie przed bramą. Powoli weszłam rozglądajac się wokół. Zaczełma wsystko przeszukiwac. Patrzłam pod kemieniami ii po bokach. Wskakiwąłm na drzewa żeby mieć pewność ze nikt sztandaru tam nie ukrył. Nic... kompletnie nic.
-Chodź-znów ten głos. Posłysznie poszłam na przód. Byłam na główym placu ale głos podpowiadał żebym poatrzała głebiej i znów znikł.
-Patrzec głebiej-powtórzyłam patrzac na horyzont. Nic nie mgołam zobaczyć. Nagle moim bystrym wzrokiem spostrzegłam że z ręki posongu boga coś wystaje. Podleciłam blizej radosna i spostrzłam ze to sztandar. Wskoczyłamjak bardzo ostrożnie gdyz figura była bardzo ślizga i nie dało sie iść i kiedy byłam już przy sztandarze wyciagnełam go i krzyknęłam radośnie jak nigdy:
-Mam!!
Zawoałam Blue z która szybko poleciłam do dziewczyn. Cały czas nie mogłam uwierzyc ze znalazłam sztandar. Wygladał on nietypowo a mianowicie tak:
http://imageshack.us/scaled/landing/849/topory.jpg
Gdy zobaczylam dziewczyny podleciłam do nich i krzyknęłam.
-Mam!- widziałam jakie sa szcześliwe ze znalazłysmy sztandar. Poleciałyśmy z nim od razu do Espi, która uśmiechneła się szeroko.

(Dziewczyny?)

Od Koral CD Ashe

Wróciłyśmy do domków i przywiesiłyśmy nasz Sztandar przed domkiem Jessicy- naszej przewodniczącej.

Od Ashe CD Jessicy

Zdjęłam słuchawki i obejrzałam je dokładnie. - Kto to wymyślił - pomyślałam.
- Gdzie to położyć? - zapytałam Jesy.
Ze słuchawkami w uszach kołysała się na boki. Szturchnęłam ją. Zdjęła to magiczne urządzenie i spojrzała na mnie.
- Gdzie to odłożyć? - zapytałam ponownie.
- Jeszcze się nie skończyło - uśmiechnęła się i włożyła słuchawki z powrotem.
- Chcesz mieć karę?! Chcesz żeby inne drużyny znalazły sztandar przed nami?! - wydarłam się.
- Nie - odparła zaskoczona.
- To chowaj sprzęt i idziemy!
- Nie podoba ci się? - zapytała robiąc minę niewiniątka.
Spojrzałam na Koral, na Jesy. Cóż... Tak, nie podobał mi się. Może nie odpowiadały mi brzmienia, pewnie gustuję w zupełnie innej muzyce. Ale właściwie skąd mam to wiedzieć - nie słucham muzyki.
- Chodźmy - powiedziałam wymijająco.
- Tylko gdzie? - zapytała Koral.
- No... A gdzie nie była żadna z nas?
- Trochę tego było... - odezwała się Jessica.
- To może tak: Które miejsca z tych przez nas nieodwiedzonych wydają wam się najbardziej tajemnicze?
- Kapliczka Magii i Kapliczka Natury! - powiedziała zadowolona Koral.
- Nie... To miało być coś związanego w wężami. - powiedziała Jessica.
- Wzgórze Węży - krzyknęłyśmy jednocześnie.
Myśl o nagrodzie dodawała mi siły. Dostałam dodatkowego gazu w nogach.
- Hej, Ashe! Nie zagalopuj się! Nie lepiej polecieć na smokach? - zaproponowała Koral.
Gwałtownie zmieniłam kierunek biegu. Na widok Orła zagwizdałam. Przyleciał do mnie. Tak samo smoki dziewczyn. Jak na hasło wzbiłyśmy się w powietrze i poleciałśmy nad Wzgórze Węży.
Zostawiliśmy smoki przed wejściem do podziemi. Jessica weszła pierwsza, Koral druga, ja ostatnia. Dość długo szłyśmy przez wąski korytarz, który oświetlały pochodnie. W pewnym momencie na podłodze zaczęły pojawiać się płatki kwiatów. Szłyśmy dalej. Korytarz rozszerzał się. Dzoszłyśmy do dużych drewnianych drzwi. Jessica pociągnęła za klamkę. Znajdowałyśmi się w ogromnej sali. Przez szczelinę w suficie wkradał się promień światła, oświetlając sztandar.
Z pomarańczowego zmienił się w zielony, pojawił się na nim miecz. Koral podeszła zaciekawiona do głazu leżącego obok.
- Czerwony - niewłaściwa drużyna, Pomarańczowy - właściwy, lecz nie zdobyty, Zielony - zdobyty.
Bez namysłu wyrwałam sztandar z ziemi i pobiegłam korytarzem do smoków. Dziewczyny w lekkim odstępie, ale biegły za mną. Dobiegłyśmy. Jessica pierwsza wsiadła na smoka. Rzuciłam jej sztandar.
- Do Wioski Magii! - krzyknęłam.
Koral i ja wsiadłyśmy na smoki i popędziłyśmy za Jesy.
Dotarłyśmy do mieszkania dyrektorki. Jessica zapukała do drzwi. Te lekko się uchyliły, a ze środka wychyliła się Espí.
- Mamy sztandar! - krzyknęła zdyszana Koral.
- Pięknie, moje panie.

<Chyba nie ma co dokańczać... Sztandar znaleziony!>

Od Erline C.D. Narii "Poszukiwanie sztandaru"

Wstałam jak wryta. Mamy szukać sztandaru, a ja nic nie wiem?! No pięknie... W klasie w szukaniu byłam zawsze najgorsza, ale zawsze warto spróbować. Podeszłam do Narii
- Może spróbujemy razem? Co trzy to nie jedna. - Uśmiechnęłam się podając ręce Narii i Kasjopei. Dziewczyny odwzajemniły uśmiech. Razem wyruszyłyśmy na poszukiwania. Leciałyśmy na smokach wolno i blisko ziemi, aby móc dobrze widzieć teren. Kasjopea w ciemniejszych miejscach oświetlała drogę mocami a ja pytałam się zwierząt. Narii natomiast dzięki powietrzu mogła odkryć zakamarki miejsc najtrudniejszych do zbadania. Mimo napięcia z naszej strony - bo chyba każda chciała wreszcie odnaleźć sztandar - nie straciłyśmy dobrych humorów. Żartowałyśmy, rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Dobrze było wreszcie pogadać z innymi. Może znajdę w nich nawet przyjaciółki...?

<Dziewczyny? >

wtorek, 12 marca 2013

Od Koral CD Jessicy

Trochę przed nami malowała się ciemna postać. Stała w lekkim rozkroku, rozłożyła ręce i... chyba unosiła się kilka centymetrów nad ziemią. Jej włosy unosiły się w różne strony, jakby była pod wodą, a jej oczy błyszczały na biało.
Zakręciło mi się w głowie, ale Jessica pomogła mi utrzymać równowagę.
-Dzięki- mruknęłam- Idziemy?
Kiwnęła głową i ruszyłyśmy.

< Jessica?>

Od Jessicy CD Koral


-Według mnie powienna być niedaleko.- powiedziałam mając nadzieję, że Koral mnie słucha.
-Co?- zapytała roztrzęsiona. Zaniepokoiłam się. To nie wyglądało jak zwykły strach.Popatrzyłam na nią.
-Jak się czujesz?
-Nie najlepiej.- odpowiedziała. Od razu wiedziałam o co chodzi- klątwa.
-Spokojnie. Randi jest niedaleko. Czuję to.- uspokojałam ją. Przeszłyśmy zaledwie 100 metrów, a Koral padła. Wzięłam ja na pelcy i używając magii zaczęłam biec z prędkością światła. W końcu dotarłam do Randi. Szybko wytworzyłam eliksir, który postawił ją na nogi.


Koral?

Od Jessicy- Poszukiwanie Sztandaru




W końcu zaczęły się poszukiwania sztandaru. Z tego co wiedziałam, musiałyśmy szukać w Chacie Mgły. Szybko przekartowałam kilka ksiąg. Nic. Postanowiłam zacząc dobrym starym sposobem. Magią poprosiałm Koral i Ashe, abyśmy się spoktały w moim domku. Miałam już przygotowane parę spisów i chciałam im je pokazać. Między innymi znalzałm idealny hymn do nasze grupy (oczywiście jeśli Ashe i Koral popiorą mój pomysł). Musiałam im jeszcze coś pokazać. Po dziesięcu minutach byłyśmy wszystkie razem.
-Jeśli codzi o poszukiwanie sztandaru- zaczęłam- to musimy szukać w jakiś mrocznych miejscach z wężami. Na razie wiem tylko, że będzie to wyprawa pod ziemię i- jesli to nam pomoże- znalzałam hymn do naszej grupy.- mówiąc to podałam im wyczarowane przeze mnie takie słuchawki z drzewa przez które jeśli muzyka spodoba się słuchaczą zapada im w pamięć:

http://www.youtube.com/watch?v=J4VSICsb79k

Koral?Ashe?

Od Angeliny CD Arweny

Od razu wzbiłam się w powietrze i pofrunęłam do Arweny.
Kucnęłam koło niej. Leżała koło Chaty w Lesie na ziemi. W jej włosy powplątywały się liście i fragmenty pajęczyn.
- Arwena!- krzyknęłam, a ona powoli zaczęła otwierać oczy.

< Arwena?>

Od Koral CD Jessicy

Spojrzałam na nią i powoli kiwnęłam głową.
-To... chodźmy...

< Jessica?? Sorry, że krótko...>

Od Narii c.d. Koral


Patrzałam na napisy. To było jakies dziwne. Wszystko mi sie motało. Dyrektorka i nauczyciele nas oszukiwały. Co to miało być?
Jakieś dziewczyny są gdzies tak i może juz nie żyją i majua być kolejne ofiary...
-Koral-powiedziałam cicho wrecz szeptem.
-hm-odparła nie odrywajac wzroku od ściany.
-Jeśli tu pisze ze najpewniej one już nie zyja to gdzieś musza być.-odpowiedziałam juz normalnie. Odwróciłam sie i zeszłam z łóżka. Ustałam wręcz na środku pokoju.
-Masz na myśli żeby je poszukać?-zapytala z lekka zdziwiona Koral. Spojrzała na mnie i równierz zeszła z łóżka.
-Tak tylko musimy unikać nauczycieli no i dyrektorki. -zamyśliałm sie na chwile-To co idziemy?

(Koral?)

Od Narii- Poszukiwania sztandaru


Siedzialam na moim puchowym łóżku patrząc przez otwarte okno. Do mojego domku wlatywal przepiekny zapach wiosny, ktora wielkimi krokami zblizala sie na te tereny. Niebo było przeslicznie błękitne a słońce świeciło tak mocno jakby chciało pokazać ze sie cieszy. Sama tez byłam w znakomitym nastroju. To właśnie dzisiaj oficjalnie zostało otwarte pierwsze zadanie czyli znalezienie sztandaru. Sama nie byłam pewna czy chce cokolwiek robić. Byłam przywódczynia, czyli mialam pokierowac innych do zwyciestwa, a co do mnie to przewodzic nie umiałam jednak nie poddam sie bez walki...
Zeskoczylam z łóżka pełna entuzjazmu. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi i po chwili byłam już na zewnątrz  zamykając starannie drzwi. Podeszłam do krawędzi schodka na którym stałam. Spojrzalam w dół w właśnie w tym momencie dopiero zorientowałam sie jak moj dom jest wysoko. Połowa moich nóg była już w powietrzu rozlozylam ręce na boki. Zamknelam oczy i zaczęłam lecieć w dół. W czasie lotu złożyłam ręce z tylu i  patrzalam na inne elfice, które nie mogły sie nadziwić. Usmiechnelam sie a gdy zobaczyłam ze jestem już prawie przy ziemi zawolalam Blue. Skoczyca złapała mnie i wylądowała niedaleko.
- Cześć mała- poglaskalam ja po głowie na co ona wzleciala w powietrze. Usmiechnelam sie do niej i wskoczyła jej na grzbiet. Zaczęłam latać to terenach Akademii. Blue leciala nisko przy ziemi w niektórych momentach nawet zaczepiając pazurami niekiedy o ziemie. Lecialysmy powoli przez co nie musiałam zatrzymywać mojej smoczycy tak często. Skierowalam ja w stronę Magicznego Lasu. Gdy ustalam już w tym magicznej miejscu zaczęłam sie rozglądać wokół. Patrzala pod kazdy krzaczek i kamyczek. Jednak nigdy nie widziałam sztandaru. Zasmucilam sie po czym nie poddając sie polecialam do Lasu Ognikow. Zasmialam sie kiedy wokół mnie i Blue zaczęły latać te małe stworzenia. Biegłam po całych terenach. Gdy skończyłam zaczął sie powoli zachód slonca. Tyle zajęło mi to poszukiwanie a jeszcze nie zajrzalam do jaskini. Polecialam tam jak najszybciej i zaczęłam poszukiwania. Jednak nic nie znalazłam. Polecialam do domków i gdy zauważyłam moje towarzyszki z druzyny podlecilam z Blue bliżej.  Powiedziałam im o moich poszukiwaniach i braku efektu


(Kasjopea?Erline?)

Od Arweny - poszukiwania sztandaru

Zaczęły się poszukiwania sztandaru, a ja nadal byłam w kropce, kompletnie nie wiedziałam jak się do tego zabrać...
Nie wiem czemu zaczęłam przeglądać moje książki o magicznych miejscach i przedmiotach. Było tam dosłownie wszystko, sama ni wiedziałam czego dokładnie szukam. Nagle coś mignęło mi przed oczami, kartkowałam bardzo szybko, więc straciłam to coś z oczu. Przekartkowałam jeszcze raz, tym razem dokładnie, ale nic nie znalazłam, może tylko mi się coś zdawało... Już miałam zamknąć książkę, kiedy zauważyłam, że jedna z jednej kartki u dołu odstają dwa rogi, zamiast jednego. Złapałam za jeden i delikatnie pociągnęłam, by nie rozerwać kartki. Klej powoli puścił, okazało się, że dwie kartki były ze sobą czymś sklejone. Widniał tam obrazek z jakimś dziwnym stworkiem, przeczytałam opis obok:
,,Leśna wyrocznia"
Jest to jedna z nielicznych wyroczni, która owiana jest nie znaną nam tajemnicą. Widziano ją tylko raz, w pewnym lesie niedaleko miasta ludzi, od tego momentu już nigdy się nie pokazała... Nie wiemy gdzie mieszka, wiadomo tylko, że posiada ogromną nieznaną moc. Według legendy może odpowiedzieć tylko na JEDNO pytanie osoby, którą ją odnalazła.
Uniosłam lekko brwi ta informacja nie wiele mi pomogła. Westchnęłam i odłożyłam książkę na miejsce. Wyszłam na dwór w celu przewietrzenia się, nagle zachciało mi się pójść do lasu. Zawołałam Yellow, przyleciała natychmiast po moim wezwaniu. Pogłaskałam smoczycę po łbie.
-No Yellow, zabierz mnie do lasu.-powiedziałam radośnie.
Smoczyca zwinnie wystartowała, z góry widziałam wszystko dużo zmniejszone, ale nawet przez to teren, na którym mieściła się akademia nie stracił swojego uroku. Leciałyśmy chyba z dziesięć minut, Yellow wylądowała dokładnie przed wejściem do lasu.
-Dziękuje Yellow, możesz odejść.-podziękowałam smoczycy, która wzbiła się w powietrze i odleciała. Weszłam od razu w największy gąszcz, dużo tu było znanych mi z zajęć roślin. Łaziłam sobie tak bez celu, z nudów wspięłam się na jedne z pagórków. Rozejrzałam się dookoła, z góry było widać wszystko jak na dłoni. Spojrzałam w miejsce, gdzie stała ta słynna chata. Poczułam dziwny dreszczyk emocji, jakoś tak nabrałam chęci, by podejść bliżej. Jak myślałam, tak zrobiłam. Schowałam się w pobliskich krzakach i obserwowałam stary domek z nadzieją, że zauważę tego kto tam mieszka. Minuty upływały, a nic się nie działo, już miałam wstać i pójść do domu, kiedy nagle z wnętsza domku buchnęło zniewalająco jasne światło. Zmrużyłam oczy i zakryłam się rękami. Wychyliłam się lekko za krzaka, na tle tego wszystkiego ujrzałam jakąś ciemną sylwetkę, ale przez to światło nie mogłam stwierdzić do kogo ona należy. Nagle poczułam strach, byłam kompletnie sama, chciałam, żeby ktoś z moich przyjaciół tu przyszedł i był razem ze mną. Przypomniały mi się w tej chwili zajęcia dotyczące fali telepatycznych. Wysiliłam się, naprężyłam cały swój umysł, chciałam, by moje myśli dotarły do kogokolwiek, akurat w tym momencie pomyślałam o Angelinie.
-Angelino pomóż mi!-użyłam całej swojej mocy by wysłać moją wiadomość do przyjaciółki, po czym bezwładnie opadłam na ziemię.

(Angelino?)

Od Arweny C.D Yami

Tygryso-jeleń (czy co to tam było) zmrużył lekko oczy, myślałam, że zaraz na nas skoczy, ale tego nie zrobił. Zamiast tego usiadł i przyglądał się nam podejrzliwie.
-Dlaczego robicie krzywdę zwierzętom zamieszkującym las? Czy zrobiły wam coś złego?-zapytał już trochę łagodniej.
Spojrzałyśmy po sobie zmieszane, nie myślałyśmy wtedy w ten sposób...
Strażnik po naszych zmieszanych wyrazach twarzy chyba się domyślił, że nie.
-Nie zrobiłyście tego naumyślnie, więc wam to wybaczę, ale jeśli się to powtórzy, to będę musiał wam dać srogą karę.
Pokiwałyśmy zaczerwienione po uszy głowami.
Tygryso-jeleń przyglądał nam się chwilę, po czym wstał.
-Chodźcie za mną.-powiedział nagle zagłębiając się las.

(Yami?)