- Jak wytłumaczysz mi się z
próby zamachu na mnie? - powiedziałam z przekąsem wbijając mój gorący,
jak i zimny i zawsze nieobecny wzrok w nieznajomą. Po chwili lekki
uśmiech rozjaśnił moje blade, ponure oblicze...
- Witaj Espi... - powiedziałam do dyrektorki. Ona również uśmiechnęła się do mnie.
- To jest Koral, przybyła tu dzisiaj.
- Ach...? A
wiesz, że ja ją widziałam, jak tutaj szłam? - zachichotałam -
Przybyłyśmy tu wręcz jednocześnie, ale ta moja wrodzona zdolność nie
pozwoliła nam się bliżej poznać. - powiedziałam, po czym spoważniałam -
To i tak niech teraz znajdzie wytłumaczenie na to, że we mnie
celowała...
Espi westchnęła.
- Koral, to jest Yami... Jest od ciebie starsza o rok, proszę, bądź dla niej wyrozumiała. - powiedziała nauczycielka.
- D...Dobrze...
- odparła Elfica Natury. Dyrektorka zostawiła nas same. Dało się wyczuć
ostre napięcie w powietrzu. Zawiał lekki wietrzyk, który rozwiał mi
trochę moje śnieżnobiałe włosy.
- Co robimy...? - spytała cicho Koral.
- A można
posiedzieć razem i... Porobić po prostu nic...? - spytałam kładąc się na
trawę i patrząc w niebo... Wyglądało, że moja jak do tej pory pierwsza
znajoma pogubiła się w mojej huśtawce nastrojów. Teraz leżałam w trawie i
śmiałam sie cicho zrywając mały kwiatek... Pachniał cudownie.
- Chodź tutaj! - powiedziałam ciepło.
- Ok... -
odparła Elfica Natury i położyła się obok mnie. Panowała cisza.
Zamknęłam oczy i z lekkim uśmiechem rozkoszowałam się otaczającymi mnie
cudami.
- Yami... - usłyszałam nagle głos Koral.
- Tak...? - odparłam nieco ponuro.
- Czemu... Tak właściwie... Tak dziwnie się zachowujesz? - spytała, po czym zakryła ręką usta bojąc się, że mnie rozdrażni.
- Oj, jesteś za mała, żeby zrozumieć... - odparłam.
- Tylko o rok. - upomniała mnie Koral. Ponownie się uśmiechnęłam.
- A zmuszano
cię kiedyś do zabicia drogiej ci osoby? Zmuszano cię do wszystkich
rzeczy, których nie lubisz? Ktoś znęcał się nad tobą? - spytałam.
- Nie... - powiedziała elfica - ...Ja miałam piękne dzieciństwo... Ale potem zabili mojego tatę...
Spojrzałam na moją rozmówczynię.
- A tak się
składa, że w miejscu, w którym się urodziłam kazano krzywdzić drogie mi
istoty... Ich oprawcą byłam ja sama... Inaczej skończyłabym gorzej niż
oni... Sama widzisz... To tak na przyszłość, jak komu powiesz, to niegy
nie odzyskasz mego zaufania... Nie wiem czemu, ale w tobie wyczuwam
bliską mi osobę... - mówiąc to poderwałam się z ziemi. W naszą stronę
szła Elfica z Królestwa Ognia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.