Usłyszałam głos Espi. Kazała mi przyjść. Ociągając się ruszyłam w jej
kierunku. Widziałam, że pozostałe uczennice również zebrały się wokół
niej. Czułam się nieswojo w grupie rozgadanych i roześmianych istot.
Przy nich czułam się taka... Przyćmiona... Zebrałam się jednak w sobie i
z dostojną, pewną siebie miną stanęłam przy jakiejś obcej elfce...
Wyglądała nieco... Osobliwie - jak ja mrocznie. Była nieco starsza ode
mnie - to widać było na pierwszy rzut oka... Zazdroszczę wszystkim,
którzy nie są postrzegani jak ja, jako małe dziecko. Nie czas jednak na
rozczulanie się nad sobą. Espi zaprowadziła nas do stajni, gdzie każda
poznała swoje zwierzę... Z tego co wiem, Arwena już miała konia, tylko
teraz on tutaj zamieszkał... Na mnie czekał... Smok! W moich oczach
zapłonęła radość.
- O...On jest... Mój?! - spytałam Espi wzruszona do bólu.
- Zobaczymy, on nikomu nie ufa... - odparła dyrektorka - ...Uważaj na niego, Dark jest wredniutki...
Uśmiechnęłam się mrużąc oczy.
- Ja również nie jestem łatwa w obejściu. - powiedziałam i podeszłam do
zwierzęcia. Smok był większy ode mnie. Gdy spojrzałam w jego oczy
powstała we mnie obawa, że zaraz mnie spali. Zachowywał się jednak wbrew
ostrzeżeniom Espi spokojnie. Powoli wyciągnęłam do niego moją drżącą
rękę i pogłaskałam go delikatnie. On lekko się poruszył. Aż podskoczyłam
i upadłam na ziemię. Nachylił się nade mną. Powtarzałam w duchu: ,,Nie!
Zostaw! Ja chcę żyć! Żegnaj świecie, przepraszam, że byłam taka
wstrętna!''. Czekałam... I... Nic się nie wydarzyło... Otworzyłam oczy.
To dziwne... Nade mną był jakby namiot z niebieskimi, lśniącymi wzorami.
Po krótkim namyśle uświadomiłam sobie, że zwierzę zasłoniło mnie
skrzydłami, a jak pięknymi! Teraz Dark szturchał mnie delikatnie
pyskiem. Przepchnęła go Espi.
- Nic ci nie jest? - spytała z troską w oczach.
- Nic... - odparłam i powiedziałam co się stało. Nasza droga pani dyrektor była... W lekkim szoku.
- Dziecko, co żeś zrobiła z tym dzikim kąsaczem, że on na ciebie przychylnie spojrzał!?
Przełknęłam ślinę.
- Nie wiem, to tak po prostu... - odparłam.
- To dobry znak... Jeśli smok pozwala ci się dotknąć, to znaczy, że ci
ufa... - powiedziała, po czym sama spróbowała wyciągnąć do niego rękę.
Jednak gdy on tylko zorientował się, jakie Espi ma zamiary, kłapnął
zębami tuż przy jej palcach. Ona gwałtownie się cofnęła.
- Mam nadzieję, że nauczysz go chociaż odrobiny posłuszeństwa.
- Z pewnością. - powiedziałam tuląc się do mojego dzikuska. Przyszło mi
coś do głowy. Może się na nim przelecę? Postanowiłam wcielić mój pomysł w
życie, więc wyprowadziłam Dark'a przed stajnię. Wzięłam głęboki oddech i
wsiadłam mu na grzbiet.
- Ruszaj... - szepnęłam przytrzymując się mocniej za jego rogi. On jakby
nigdy nic oderwał się od ziemi. W pewnej chwili myślałam że spadnę. Po
krótkim czasie udało mi się dopasować do jego płynnych, szybkich ruchów.
Spojrzałam w dół. Widziałam pozostałe wybrane Elfice... Pomachałam im,
ale... I tak żadna nie zauważyła. Westchnęłam i oparłam głowę o szyję
mojego smoka.
- Zawsze byłam uznawana za dziwną, złą i nie wartą uwagi... -
powiedziałam do niego - ...Ty musisz to również dobrze wiedzieć... - gdy
to mówiłam, z moich oczu popłynęły łzy... Zwierzę zwolniło nieco i
widać próbowało przekazać mi coś w swoim prywatnym, smoczym języku... Na
nowo się uśmiechnęłam. Przynajmniej on mnie rozumie, wreszcie mam
przyjaciela... Zawsze wszystkim obojętna i niepotrzebna... Zostałam
doceniona! Nagle jakiś cień przysłonił słońce. Spojrzałam w górę. Nade
mną leciała Arwena.
- Siemka! - powiedziała.
- To... Ty...? - powiedziałam.
- A jakby! - zawołała energicznie Arwena - ...Mały, przyjacielski wyścig? - spytała.
Ja nic nie odpowiedziałam. Po prostu tak popędziłam mojego smoka, że...
Można było dostać zawrotów głowy przez tę szybkość. Widziałam, że Arwena
leci niedaleko mnie... CO JA GADAM! Ona nie mogła wyhamować, pędziła
prosto na mnie.
- Co ty wyrabiasz! - wrzasnęłam, ale było za późno... Kraksa w
powietrzu. Spadłam z mojego smoka. Leciałam w dół. Pierwsza myśl, jaka
mi przyszła do głowy, to: ,,No ładnie, najpierw atak łuczniczki, a teraz
upadek w dół...''. Nie wiedziałam, co robi teraz Arwena. Spadałam z
ogromnej wysokości. To najpewniej koniec... Nic mnie nie uratuje...
Chyba, że... Spojrzałam w dół i zobaczyłam pod sobą mojego smoka. W
miarę jak spadałam, tak on zniżał lot...
- Czemu mnie nie łapiesz?! - spytałam go z lekkim wyrzutem. On tylko
spojrzał na mnie, jakby chciał powiedzieć: ,,Lepiej podziwiaj widoki, a
złapię cię w swoim czasie...''. A... Czyżby on porozumiewał się ze mną
myślami? Skoro tak... Zastosowałam się więc do jego rady. Podziwiałam
zbliżającą się ziemię. Wszystko, co było takie małe, stawało się powoli
coraz większe... Usłyszałam szum skrzydeł innego smoka. To znowu Arwena
na Yellow.
- Przepraszam... - zawołała z miną winowajczyni. Przewróciłam oczami.
Nic nie odpowiedziałam. Bez żadnych myśli spadałam w dół. Ona pikowała
za mną, cały czas próbując zwrócić na siebie uwagę:
- Yami! Yami, żyjesz? Odpowiedz! Japonka, odpowiadaj! - wołała calutki czas.
- Żyję, żyję... To pewnie źle! - zawołałam sarkastycznie, po czym
powiedziałam Dark'owi, żeby już mnie złapał. Byliśmy niedaleko ziemi.
Smok złapał mnie, gdy dzieliło nas od niej jakieś pięć kilometrów.
Arwena zatrzymała Yellow na nowo. Znowu zaczęła mnie przepraszać.
- Oj dobra! - powiedziałam poirytowana - Ale uważaj jak latasz!
- O...Ok... - powiedziała Arwena spuszczając wzrok.
( Arwena? A może inne uczennice widziały całe zajście i poleciały do nas? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.