Usiadłam
cicho na kamieniu w kącie jaskini. Zawsze tam spojrzałam się z Annie.
Młoda miała cechy Królestwa Ognia. Wybuchowa z niej dziewczyna,
przyjaźniła się z niedźwiedziami. Jak na swój wiek była bardzo dojrzała,
można było z nią normalnie porozmawiać. Ostatnio mnie oświecili, że
jestem najstarszą dziewczyną i ratowanie moich... że tak powiem...
koleżanek z opresji jest moim zadaniem. Młodych elfic jest tu stosunkowo
mało. Oprócz mnie - 3. Bez Annie jest strasznie pusto.
W pewniej chwili jaskinia się zatrzęsła. Wstałam zdezorientowana i pobiegłam do rodziców łapiąc po drodze łuk i strzały. - Atakują nas! - krzyknął ktoś przy wejściu Chwilę po tym do jaskini wyleciała kula ognia, jednak rozbiła się chwilę potem. Kilka strzałów później jedno z maleństw odeszło w zaświaty. Łatwo było wypatrzyć jego matkę. Schowała twarz w dłoniach, a orzechowe włosy opadły na twarz. Po policzkach płynęły strużki łez. Opadła bezwładnie na ziemię. Jednak walka trwała dalej. Już wiadomo było, że po ostatnich porażkach użyli cięższej artylerii. Zapewne mają wyszkolonych wojowników. Po co? Jesteśmy garstką bezbronnych elfów zamkniętych w podziemnej jaskini. Nagle wejściem zaczęła wpływać woda. Czyżby elfy ognia i wody połączyły siły? Zawsze prowadzili że sobą wojny. Czyżbyśmy byli sprawą piorytetową? - Dajcie nam elfa lodu, a nikomu nic się nie stanie! - krzyknął jakiś elf z zewnątrz - Już się stało! - odpowiedziała zapłakana elfica Poziom wody zaczął się podnosić. Wycelowałam ręką w wejście i zamroziłam je. - Córciu! Skąd ty takie rzeczy umiesz? - zapytała zdziwiona matka - Czytałam z nudów jakieś księgi - uśmiechmęłam się Wszyscy spojrzeli na mnie. Chciałam zapaść się pod ziemię. - Długo tu nie wytrzymamy, ogień topi lód - powiedziałam cicho Wszyscy się zaniepokoili. Jeśli nie oddam się w ręcę wroga zginie każdy, a tak tylko ja. - Idę! - powiedziałam pewnie - Nie możesz! - powiedziała moja matka będąc na skraju płaczu - Chcesz żeby zginęli wszyscy czy tylko ja? Nie odezwała się. - No właśnie! Podeszłam do zamrożonego jeszcze wejścia. Przez ścianę lodu zobaczyłam armię elfów w niebieskich, czerwonych, zielonych, czarnych, brązowych jak i w białych zbrojach. Wszystkie królestwa chciały nas wytępić. Ale przecież miłość nie jest epidemią, uczucia się nie zwalczy. W ścianę lodu uderzyła ognista kula, topiąc ją. - To ja. - uniosłam lekko rękę Wyszłam z jaskini. Nikt mnie nie trzymał - to było dziwne. - O! Widzę że... - powiedział dość stary elf Nie dokończył - zamroziłam go. Po kilku sekundach armia ruszyła na mnie, jednak każda jednostka po wykonanym ruchu stawała w miejscu, nie mając możliwości poruszenia czym kolwiek. - Uciekajcie! - krzyknęłam - Ja biegnę gdzie indziej. Oni mnie szukają. Pożegnałam się z rodzicami i pobiegłam przed siebie. Po kilku dniach wędrówki, dzierżąc łuk i strzały, dobiegłam do strumyka. Siadłam przy nim i obmywając twarz, stwierdziłam że moja podróż nie ma sensu. Przetarłam oczy. Coś przede mną siedziało. Tym czymś był ewidentnie gryf. - Witaj mały, co cię tu sprowadza? - przesunęłam się do niego Pokiwał głową. Wyciągnęłam rękę, jednak on zabrał głowę. - Spokojnie! Nic ci nie zrobię! - uśmiechmęłam się Gryf poderwał się do lotu. Wstałam szybko i pobiegłam za nim. Po kilkunastu minutach biegu, padłam wycieńczona u stóp łuku wejściowego, który zaraz po tym pokrył się lodem. Z trudem wstałam i spojrzałam na tabliczkę. - Akademia Wybranych Elfic - przeczytałam Co to u licha może znaczyć?! Przeszłam przez łuk. Przede mną pojawiła się blondwłosa elfica. - Tak, czegoś mi tu brakowało. I chyba był to lód. - uśmiechmęła się Zszokowana jej słowami nie mogłam wymusić ani słowa. - Tak, tak! Rozgość się, jesteś dziewiątą z ośmiu wybranych. Jak się z tym czujesz? - Nic z tego nie rozumiem - wydukałam - Ja ty tego nie rozumiesz, to nikt tego nie rozumie. Wystaw ręcę. Zrobiłam tak, jak powiedziała ta ekstrawagancka elfica. - Oto twoje książki, plan zajęć i reszta tych śmieci. - zmaterializowała owe przedmioty, która zaraz po tym bezwładnie upadły na wysunięte ręce - Akademia jest twoim nowym domem. Znajdź sobie mieszkanie. Elfica zrobiła jakiś dziwny gest ręką i na jej miejscu pojawiła się maleńka mgiełka, która rozpłynęła się w powietrzu. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.