środa, 23 stycznia 2013

Od Angeliny

Spacerowałam wokół mojej... Jaskini. Ciemnej, brudnej, wilgotnej Jaskini.
Co jakiś czas zaglądałam do środka by przekonać się, że "tych wilków wcale tam niema". Ale nic z tego. Były. Matka karmiąca młode. Swoją drogą- ciekawe kiedy wilczy ojciec wróci i poda dzieciom mnie na kolację?...
Odbiegłam od mojego... domu. Może będę mogła z kimś zamieszkać? Poza tym- przydałoby się poznać inne elfice.
Skierowałam się na północy-wschód, minęłam Collegium Alchemicum, potem, kiedy ujrzałam lśniącą taflą jeziora, przyśpieszyłam i wzleciałam do góry. W odległości jakichś dziesięciu metrów od tafli wody, odwróciłam się do góry nogami i złożyłam ręce przed sobą. Przestałam machać skrzydłami i wpadłam do wody. Zawsze dziwiło mnie to, że umiem świetnie pływać i latać, a jestem z Królestwa Ziemi... Może mam też wodnych krewnych?
Otworzyłam oczy pod wodą i ujrzałam jakiś dom....
Podpłynęłam tam i zobaczyłam, że jakaś elfica siedzi na krześle i czyta książkę. Oczywiście tyłem do mnie.
Po chwili zrozumiałam, że budynek unosił się delikatnie nad dnem, pozostawiając mi tyle miejsca bym mogła spokojnie się pod nim zmieścić. Wpłynęłam pod domek i znalazłam wejście. W podłodze była dziura, dzieki której znalazłam się na suchym lądzie. Wzięłam głęboki oddech.
Elfica odwróciła się i krzyknęła. Jak ona się nazywała... Ach! Jona! Nie... Juliet? Nie, też nie!.. Ach! Jessica!
- Ee... Cześć - powiedziałam cicho.

< Jessica? Zaskoczona?XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.