-To....może ja pójdę?- powiedziałam niepewnie kiedy nagle zatrzymała mnie Koral.
-Dlaczego chcesz iść? Coś nie tak?-n zapytała. Spojrzałam na nią. W jej oczach wisiało coś, co było.....niezwykłe. Od dawna umiała czytać z oczu. Bez trudu odgadywałam czy można na tej osbie polegać czy nie. -Nie nic...-odpowiedziałam. Nie chcialam rozmawiać przy Angelinie.- Po prostu jestem zmęczona.-zamoeniłyśmy jeszcze kilka słów z Angeliną i poszłyśmy w swoją stronę. -Koral..... -Tak? -Bo....chciałabym z tobą porozmawiać...-szepnęłam.- Ale nie przy innych.-dodałam szybko. Udałyśmy się na miejsce naszego spotkania. Tam zaczęłam rozmowę. -Wiem, że dłużej nie mogę w sobie tego kryć. Kiedyś jak byłam mała mój ojciec uczył mnie zabijać, a matka uczyła mnie czarnej magii. Kiedy miałam 10 lat sprzeciwiłam się temu przez co zostałam zaznaczona jako wyklęta przez Buddę i wygnana z rodziny. Niestety wysłali za mną pogoń i przez resztę lat musiałam uciekać. Chroniła mnie na szczęście Durga i dzięki niej żyję.- zakończyłam kiedy nagle podpełzła do nas mała kobra. Nie wystraszyłyśmy się zbytnio. Byłyśmy jednak nieco zaskoczone. -Kobra? Tuta?-zdziwiła się Koral. -To chyba Fanindra.-powiedziałam, a wąż na brzmienie swojego imienia podpełzł do mnie bliżej, wsunął mi się na rękę i sastygł jako złota bransoleta. -Co to jest Fanindra? -To wąż Durgi. Ta kobra chce być kochana bez względy na swój wygląd. Koral? Rozpisałam sięXD |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.